Na skutek słusznego ucięcia tematu przez moderatorów swoją opinię zamieszczam w tym temacie:
...................................
...................................
..................................
Kilka słów na temat krakowskiego klubu 1st Company miłośników WH40.000.
Niedawno powstały klub (istniejący od około roku) mocno wstrząsnął światkiem WH 40.000 na minionym masterze WŚ. Dotychczas milczałem ale obecnie zaprezentowane zachowanie przebrało i moją miarę cierpliwości.
Tak się składa że mam „przyjemność” spędzania czasu z przedstawicielami tego klubu prawie na co dzień, podczas lokalnych turnieji lub luźnych gier.
Klub został założony prze Macieja Kulesze, którego znam nie od dziś. I to właśnie jego skromna osoba jest wykładnia i prowodorem zachowań, których świadkami mieliśmy przyjemność być na WŚ.
Jednak zanim przedstawię listę zastrzeżeń chciałbym zwrócić na kilka sukcesów działalności maćka (przepraszam ze dalej będę pisał to imię z małej litery ale straciłem resztki szacunku do jego osoby).
Nie zaprzeczalnym sukcesem, którego na pewno nikt mu nie chce ani nie odbierze jest ożywienie środowiska WH 40.000 w Krakowie. Wykorzystując idealny moment przełomu w zainteresowaniach młodzieży takimi systemami jak np. lotr, założywszy klub w niedługim czasie zwerbował liczne grono młodych graczy. Dalej dzięki pomocy starszych wygów środowiska „Bardowego” którzy zasilili jego szeregi i Seby znalazł również miejsce stałych spotkań zwane „salką”.
Efektem czego dotychczasowe Lokal o nazwie „Jędruś” jak i tez inne turnieje, które świeciły pustkami stały się jednymi z większych imprez w naszej okolicy. (tak naprawdę tylko Rzeszów może poszczycić się podobnymi frekwencjami)
Jednak.. Sukces został okupiony słownie krwią innych młodych graczy. A nie uważam żeby cel mógł uświęcać środki.
Klub od momentu kiedy nabrał tępa, zaczął się mocno usztywniać w swoim zachowaniach dzieląc środowisko młodych graczy na Swoich i Obcych.
Mając liczne grono graczy rozpoczęły się orginalne wybory do klubu:
LINKCi którzy mieli szczęście przejść inicjację stawali się członkami klubu i przechodzili słowne szkolenie służące.. i tutaj próbkę mieliśmy na WS.
Za to nieszczęśnicy trafiali do koszyka Xenosów i byli słownie mieszani z błotem. Ich odwiedziny w sklepie Bard (centrum gry nie zrzeszonych) były witane salwami śmiechu i mało wybrednymi "pociskami" za ich plecami .
To samo miało miejsce na prywatnym forum tego klubu.
Środowisko młodych graczy zaczęło się w mocny sposób dzielić na tych fauszywie „lepszych” i „gorszych”
I to postępowanie najbardziej osobiście mnie irytowało i nadal irytuje.
Co innego jest motywować młodych graczy a co innego zaczynać turniej krzykami „Gdzie jest Emo.. musze zacząć turniej zapięciem 23-0”
W oczywisty sposób stanąłem po drugiej stronie barykady.. Efekty można podziwiać:
LINKLINKNagle wrogami 1st company stało się w zasadzie całe środowisko graczy krakowskich. Swoje opinie wyrażali wprost lub za plecami (obgadywanie ludzi stało się już kultem tego klubu).
Zdania typu „ Weterani (patrz np. legion, sztab itp) którzy trzymają władzę to żydo-masoneria!”, „Gracze tacy jak Uriel, Emo, Kasztaniarz to podludzie” są na porządku dziennym.
Gracze pokrzywdzeni przez takie zachowanie założyli swój własny klub i z czasem zaczęli starać się radzić sobie samemu omijając z daleka sklep Bard nie chcąc się narażać na kolejne obelgi.
Jednak 1 kompani to nie wystarczyło i kiedy mimo przykrej przeszłości „Xeno Division” wyszło z otwarta ręką do kompanistów efekty można było tylko ze smutkiem obserować..
LINK(warto przeczytać całość)
Takich przykładów można by było mnożyć.. Myślę że i tak zmęczyłem światek 40.000 kilkoma wybranymi, pokazując zupełnie odmienne spojrzenie na ta grę w porównaniu do czego przezwyczaiły was dotychczasowe jakże odmienne od WFB turnieje WH40.000.
Dlatego nie dajmy szansy naszej gry w podobny sposób upodlić!!
Na koniec chciałbym jeszcze, aby być sprawiedliwym, wziąć w obronę kilku graczy z 1 kompani, którzy stali by się ofiarą zachowania „tych” nielicznych.
Gracze jak Mateusz Szymonowicz, Sebastian Gabryś, Jony, Ząbek, Demon a nawet Gargas to naprawdę bardzo mili ludzie, których jedyną winą jest bierne przyglądanie się kolegą z klubu.
Tak samo nie pociągał bym do odpowiedzialności tych najmłodszych takich jak Damian,Golusiek czy Faremo, którzy stali się jedynie tak naprawdę ofiarami nie poważnego zachowania ich przewodnika. (wystarczy zauważyć jak spokojnie się zachowywali zanim pojawił się maciuś).
Na koniec uważam że cały klub powinien osobiście przeprosić za zachowanie swojego lidera w stosunku do Wosha. Naprawdę aż uszy mi więdły kiedy słyszałem na WS mało wybredne docinki pod Jego adresem. Widziałem bitwy Wosha i na lokalu w Rzeszowie jak i na WŚ i życzę sobie tylko na takich przeciwników spotykac po drugiej stronie stołu.
Nie każdy misi się non stop śmiać jak „głupi do sera” lub wrzeszczeć „jaki jest cool aby być uznanym za spoko zioma” jak to prezentuje 1 kompania
A to że odmówił chelengów wcale mu się nie dziwię. Zrobił bym tak samo. Nikt nie lubi robić sobie samemu krzywdy i użerać się z rozwydrzonymi graczami, dla których kultura gry i dobra zabawa jest czymś obcym. (pomijając fakt że aby zagrać z weteranem tej klasy trzeba mieć szczęście w pierwszym losowaniu lub sobie zasłużyć dobra grą na turnieju)
Tyle mojego.. Wam pozostawiam ocenę.