trawa

Autor Wątek: Recenzje na portalach a recenzje na blogach...  (Przeczytany 11800 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline kmh

Recenzje na portalach a recenzje na blogach...
« dnia: Luty 22, 2008, 06:23:55 pm »
Cytat: "CD Jack"

Wydawca nie przekazał egzemplarza recenzenckiego więc sa marne szanse na recenzję. Gdyby takowy przekazał byłyby większe, ale i tak stanąłby w kolejce innych czekających na zrecenzowanie. Aktualnie stała redakcja GK składa się tylko ze mnie i czasami kilka osób współpracujących wspiera serwis recenzowaniem, ale nie jest to stałe więc stąd niedobory w recenzjach.


Czyli na Gildii ukazują się jedynie recenzje tych komiksów, które serwis dostał gratisowo?
motyw drogi pl - jesteśmy tak świetni, że aż nie nosimy kapeluszy.

Offline Julek_

Recenzje na portalach a recenzje na blogach...
« Odpowiedź #1 dnia: Luty 22, 2008, 08:27:19 pm »
To raczej powszechna praktyka jak sądzę.


Ale ja się nie znam.

Offline Titos2k

  • Kawaler Bractwa Św. Jerzego
  • ****
  • Wiadomości: 493
  • Total likes: 0
  • Płeć: Mężczyzna
  • Nie umiem rysować.
    • Titos2k.pl
Recenzje na portalach a recenzje na blogach...
« Odpowiedź #2 dnia: Luty 22, 2008, 11:45:25 pm »
bo jak prywatnie zapłaci to już nie recenzja tylko prywatna opinia  :)
www.titos2k.pl - blog + portfolio.

Offline CD Jack

  • Moderator
  • Stolnik bracki
  • *
  • Wiadomości: 1 427
  • Total likes: 25
  • Płeć: Mężczyzna
  • Nie lekceważ potęgi wyobraźni!
    • Centrum Komiksu
Recenzje na portalach a recenzje na blogach...
« Odpowiedź #3 dnia: Luty 23, 2008, 01:13:18 am »
Cytat: "kmh"
Cytat: "CD Jack"

Wydawca nie przekazał egzemplarza recenzenckiego więc sa marne szanse na recenzję. Gdyby takowy przekazał byłyby większe, ale i tak stanąłby w kolejce innych czekających na zrecenzowanie. Aktualnie stała redakcja GK składa się tylko ze mnie i czasami kilka osób współpracujących wspiera serwis recenzowaniem, ale nie jest to stałe więc stąd niedobory w recenzjach.


Czyli na Gildii ukazują się jedynie recenzje tych komiksów, które serwis dostał gratisowo?

Nie, ukazują się różne recenzje, różnych tytułów, niekoniecznie przekazanych w tym celu przez wydawcę, jednak pierwszeństwo mają te właśnie. Tym bardziej gdy miesięcznie ukazuje się kilkadziesiąt komiksów i mało kogo stać na kupowanie wszystkiego jak leci. A nawet jeżeli byłoby mnie stać na to to dlaczego akurat miałbym kupować specjalnie "Szanownego" i poświęcać czas i energię na jego zrecenzowanie gdy samemu wydawcy na tym nie zależy? Wolę poświęcić ten czas i energię na inne działania związane z serwisem i portalem, i nawet w tym konkretnym przypadku działać innymi środkami ZA DARMO na korzyść promocji tytułu (co widac po wyszczególnionych powyżej linkach). Oczywiste jest jednak, że gdyby tylko wydawcy zależało na lepszym wyeksponowaniu tytułu i dotarciu z informacją o nim do czytelnikow to musiałby wykonać pewne czynnosci zaczynajace się od chociazby tego jednego egzemplarza dla redakcji, poprzez np. konkursy dla czytelników, reklamę mniejszą lub większą, moze nawet patronat, który by koszt takowej reklamy zminimalizował, i tak dalej. Wystarczy chcieć. My chcemy bardzo, co okazujemy naszą codzienną pracą, i czekamy na chcenie z drugiej strony :-)
Jacek "CD Jack" Gdaniec
- - -
Centrum Komiksu: www.facebook.com/CentrumKomiksuPL
- - -

Offline kmh

Recenzje na portalach a recenzje na blogach...
« Odpowiedź #4 dnia: Luty 23, 2008, 08:13:12 am »
Okej, powiedzmy, że uznaje, że jest w tym jakaś logika  :)
motyw drogi pl - jesteśmy tak świetni, że aż nie nosimy kapeluszy.

N.N.

  • Gość
Recenzje na portalach a recenzje na blogach...
« Odpowiedź #5 dnia: Luty 23, 2008, 09:59:35 am »
Cytat: "kmh"
Okej, powiedzmy, że uznaje, że jest w tym jakaś logika  :)

Powiedzmy sobie wprost, że jeśli w tym jest jakaś logika, to dość pokrętna.
CD Jack napisał, że pierwszeństwo w recenzowaniu na Gildii mają komiksy, które zostały redakcji Gildii przekazane przez wydawców. Oznacza to, że podstawą działalności recenzentów nie jest rozpoznanie tego, co się na rynku dzieje, ale to, co się dzieje w ich skrzynce pocztowej. Z recenzji możemy się dowiedzieć, kto daje Gildii komiksy do recenzowania, kto zaś nie. A przecież chcielibyśmy się dowiedzieć czego innego.
Argumentu, że „miesięcznie ukazuje się kilkadziesiąt komiksów i mało kogo stać na kupowanie wszystkiego jak leci” mógłby użyć ktoś, kto korzysta z Gildii jako źródła wiedzy, jakie komiksy sobie kupić, a jakie sobie darować, ale nie ktoś, kto pretenduje do bycia źródłem takiej wiedzy.
Kwestia, czy Wydawcy „Szanownego” zależy na recenzjach tego komiksu, czy nie, nie powinna była w ogóle w wypowiedzi CD Jacka się pojawić, gdyż jest ona jawnym szkalowaniem owego wydawcy i to szkalowaniem z tego powodu, że nie dał CD Jackowi prezentu. Od tworcy serwisu informacyjnego oczekiwałbym raczej świadomości, że duży wydawca może sobie pozwolić na rozdawanie prezentów, bo w koszty jego działalności wliczone są straty wynikające z rozdawnictwa i niszczenia (oraz kradzieży) komiksów w empikach, podczas gdy ktoś, kto wydaje 200 egzemplarzy danego tytułu pilnie dba o sprzedanie każdego z nich.
Pisanie wersalikami ZA DARMO to już w ogóle nadużycie w sytuacji, gdy kilka linijek niżej mowa jest o kosztach reklamy na stronach Gildii.

Offline Trreker

Recenzje na portalach a recenzje na blogach...
« Odpowiedź #6 dnia: Luty 23, 2008, 10:08:53 am »
N.N. - wyjątkowo zabawne wyobrazenie o swiecie:)

Jest różnica między blogaskowym fanem komiksow a recenzentem na portalu internetowym:) ale co tam, szykuje sie zabawna dyskusja;P

N.N.

  • Gość
Recenzje na portalach a recenzje na blogach...
« Odpowiedź #7 dnia: Luty 23, 2008, 10:42:13 am »
Cytat: "Trreker"
N.N. - wyjątkowo zabawne wyobrazenie o swiecie:)

Jest różnica między blogaskowym fanem komiksow a recenzentem na portalu internetowym:) ale co tam, szykuje sie zabawna dyskusja;P


Nie wiem, co masz na myśli pisząc o różnicy między między blogaskowym fanem komiksow a recenzentem na portalu internetowym. Ja specjalnie żadnej nie widzę, poza tą, że ten pierwszy wie, że musi sobie komiks kupić, żeby o nim napisać, a ten drugi wie, że powinien go dostać za darmo. Potem obaj i tak piszą bzdury.
A z CD Jackiem dyskutować na forum nie będę. Mogę w mailach, poza zasięgiem wioskowych idiotów, którzy zwykli zbierać się z okrzykiem "Ale będzie zabawa", ilekroć odważę się powiedzieć, że się z czymś nie zgadzam.

Offline karolk

Recenzje na portalach a recenzje na blogach...
« Odpowiedź #8 dnia: Luty 23, 2008, 11:01:23 am »
Jerzy ma racje
i tyle
nie wiem jaka jest różnica miedzy blogaskowym fanem komiksu a portalowym:|
może taka ze portalowych recenzji nie da sie czytac bo zeby zgrzytaja:|

Offline Trreker

Recenzje na portalach a recenzje na blogach...
« Odpowiedź #9 dnia: Luty 23, 2008, 11:12:26 am »
Cytat: "N.N."
wioskowych idiotów,


Moje serce krwawi:)

Prywatnie wyczuwam jednak parę dosc powaznych rożnic. Czlowiek piszacy ma blogasku, moze pisac co chce i cokolwiek sobie wymylsi i nikt sie tym za bardzo nie przejmie, o , napisąl sobie jakies pierdoły, zycie. Czlowiek bedacy recenzentem na portalu internetowym pisząc wie, ze na forum danego portalu kazde jego słowo zostanie rozlożone, a sam zostanie nazwany bardzo szybko, co najmniej idiota (obrażac ludzi kazdy może;)).
Dwa:
Blogaskowy recenzent idzie do empiku widzi : " nowe basnie" lubie basnie kupie, se. Recenzent portalowy czesto dajaje do reki komiks, ktory totalnie mu nie pasi i sam by go sobie nie kupił... Mozna by tak wymieniac... ale cóz nie ma rożnicy.....

Offline karolk

Recenzje na portalach a recenzje na blogach...
« Odpowiedź #10 dnia: Luty 23, 2008, 11:18:58 am »
Cytat: "Trreker"
Cytat: "N.N."
wioskowych idiotów,


Moje serce krwawi:)

Prywatnie wyczuwam jednak parę dosc powaznych rożnic. Czlowiek piszacy ma blogasku, moze pisac co chce i cokolwiek sobie wymylsi i nikt sie tym za bardzo nie przejmie, o , napisąl sobie jakies pierdoły, zycie. Czlowiek bedacy recenzentem na portalu internetowym pisząc wie, ze na forum danego portalu kazde jego słowo zostanie rozlożone, a sam zostanie nazwany bardzo szybko, co najmniej idiota (obrażac ludzi kazdy może;)).
Dwa:
Blogaskowy recenzent idzie do empiku widzi : " nowe basnie" lubie basnie kupie, se. Recenzent portalowy czesto dajaje do reki komiks, ktory totalnie mu nie pasi i sam by go sobie nie kupił... Mozna by tak wymieniac... ale cóz nie ma rożnicy.....


nie wiesz kompletnie o czym mówisz:D

N.N.

  • Gość
Recenzje na portalach a recenzje na blogach...
« Odpowiedź #11 dnia: Luty 23, 2008, 12:12:44 pm »
Cytat: "Trreker"
Cytat: "N.N."
wioskowych idiotów,


Moje serce krwawi:)

Mógłbym napisać "uderz w stół, nozyce się odezwą", ale prawda jest taka, że to nie o Tobie. Jest na tym forum kilku użytkowników, którzy jak muchy do gówna zlatują się, ilekroć zacznę jakąś dyskusję. Najcześciej nie wiedzą, o czym mowa, ale wiedzą, że Szyłak (ja) na pewno nie ma racji i nawet próbują to udowodnić, ale jak ich się skontruje jakimś rzeczowym argumentem znikają, albo zmieniają temat. Tak było w dyskusji o Marzi, w którą włączyli się ludzie, co komiksu nie czytali, tak było w dyskusji o rysowniku nazywającym się Bradstreet, gdzie wytykano mi, że oceniam go na podstawie tylko dwóch komiksów, podczas gdy w rzeczywistości koleś zrobił raptem trzy (w tym dwa krótkometrażowe). Itd. Itp. Czasem "wioskowi idioci" pojawiają się tylko po to, by pleść trzy po trzy, zupełnie bez sensu.
Nie chcę mnożyć przykładów, ani podawać nicków. Rozejrzyj się po forum, to sam je znajdziesz.
Cytuj

Czlowiek piszacy ma blogasku, moze pisac co chce i cokolwiek sobie wymylsi i nikt sie tym za bardzo nie przejmie, o , napisąl sobie jakies pierdoły, zycie. Czlowiek bedacy recenzentem na portalu internetowym pisząc wie, ze na forum danego portalu kazde jego słowo zostanie rozlożone, a sam zostanie nazwany bardzo szybko, co najmniej idiota (obrażac ludzi kazdy może;)).


Karol ma rację. Nie wiesz, o czym mówisz. Czytałeś recenzje na gildii?
Cytuj

Dwa:
Blogaskowy recenzent idzie do empiku widzi : " nowe basnie" lubie basnie kupie, se. Recenzent portalowy czesto dajaje do reki komiks, ktory totalnie mu nie pasi i sam by go sobie nie kupił... Mozna by tak wymieniac... ale cóz nie ma rożnicy.....

ja bym to ujął tak: recenzent portalowy ma do wykonania zadanie, którego nie wykonuje lub wykonuje je na odpierdziel. A na zarzut, że coś źle robi, tłumaczy się, że przecież robi to ZA DARMO.
Nie chce mi się powtarzać argumentów, ktorych używałem kiedyś w dyskusji o mizerii ocen komiksów w Esensji. Gdzieś tu są i nie zmieniłem zdania od tamtej pory.
Na marginesie powiem, że jako użytkownik forum gildii też informuję o komiksach, które się ukazały, dokonuję ich ocen i recenzuję je. Śmiem twierdzić, że niejednokrotnie robię to bardziej kompetentnie niż w/w recenzenci, ale żaden Egmont z tego powodu nie daje mi komiksów ZA DARMO

(a przecież mógłby, a moim zdaniem - nawet powinien)

N.N. - proszę o stonowanie nieco wypowiedzi, nazywanie innych forumowiczów "wioskowymi idiotami" nie jest ani miłe, ani kulturalne, ani w tym wypadku potrzebne. Proszę o to nie dlatego, bo wiem kto się kryje za nickem, ale dlatego, że proszę o to każdego forumowicza, którego słowiańska krew za bardzo się wzburzy.
graves

N.N.

  • Gość
Recenzje na portalach a recenzje na blogach...
« Odpowiedź #12 dnia: Luty 23, 2008, 03:38:14 pm »
Cytat: "Graves"


N.N. - proszę o stonowanie nieco wypowiedzi, nazywanie innych forumowiczów "wioskowymi idiotami" nie jest ani miłe, ani kulturalne, ani w tym wypadku potrzebne. Proszę o to nie dlatego, bo wiem kto się kryje za nickem, ale dlatego, że proszę o to każdego forumowicza, którego słowiańska krew za bardzo się wzburzy.
graves


Przykro mi, ale nie. W mojej wypowiedzi użyłem określenia "wioskowi idioci" dla nazwania pewnego zjawiska ogólnego, polegającego na pisaniu byle czego, byle przeciw. Uważam, że jest to zjawisko naganne i powinno być piętnowane. Nie użyłem tego określenia w odniesieniu do nikogo konkretnego, a więc nie możesz mi zarzucić, że nazwałem "wioskowym idiotą" kogokolwiek. Aczkolwiek zdaję sobie sprawę z tego, że każdy z nas (łącznie ze mną) może to określenie odnieść do siebie, bo każdemu z nas zdarzają się chwile głupawki.
Napisałem to, bo w ostatnim czasie okazało się, że nie mogę spokojnie z nikim na forum pogadać, bo najdalej po piątym poście pojawiają się niewtajemniczeni i niezorientowani, którzy mają wiele do powiedzenia. Rzadko na temat dyskusji, ale zawsze na mój temat. Oni też wiedzą, kto się kryje za moim nickiem i tylko to ich przyciąga.
W związku z taką sytuacją coraz rzadziej udzielam się na forum i z coraz mniejszym zainteresowaniem śledzę to, co się tu dzieje. Nie mam zamiaru w milczeniu znosić faktu, że tam gdzie kiedyś mogłem spokojnie wymieniać się poglądami z innymi miłośnikami komiksu, teraz mam do czynienia z terrorem tych, co nic nie czytają, a jak już przeczytają, to nie zrozumieją, a jeśli w końcu coś zrozumieją, to zaraz zapomną. Powiem nawet więcej, dziwię się moderatorom, którzy obecność "wioskowych idiotów" na forum akceptują, ale gotowi są dawać ostrzeżenia tym, którzy nazwą ich po imieniu.

Offline yurek1

Recenzje na portalach a recenzje na blogach...
« Odpowiedź #13 dnia: Luty 23, 2008, 05:29:13 pm »
jako osoba, która przez wiele lat zajmowała się pisaniem o tym i owym (zdarzały się też komiksy), powiem tylko tyle, że - jeśli już używamy agrarnego porównania - wioską jest czekanie na egzemplarz recenzencki i obrażanie się (sic!), że się go nie dostało. oczywiście, że każda szanująca się redakcja powinna skompilować sobie bazę firm, które chętnie egzemplarze do recenzji podsyłają, ale żerowanie li tylko na nich jest... płytkie.

dla mnie sytuacja jest prosta:
1) jeśli piszę o czymś (weźmy, że o komiksach), to sie na tym znam - jeśli nie wiem, kto to Moebius, ani jak nazywał się trzeci tom Thorgala lub ile razy umierał Superman, to zajmuję się lizaniem znaczków na poczcie, a nie recenzowaniem komiksów.
2) jeśli znam się na tym, o czym piszę, czytam to.
3) jeśli czytam, muszę skądś mieć egzemplarze - jedni niczym bydło okupują podłogi empików i paluchami mielą komiksy, które później ktoś musi kupić, bo innych nie ma; drudzy, zasiadając w redakcji szanownego portalu lub szanownej gazety, czekają na listonosza; trzeci zaś, z pasji, podkreślam: z pasji, nie tylko czytają egzemplarze recenzenckie, nie tylko przeglądają komiksy w empiku, ale przede wszystkim kupują je za własne pieniądze, bo je po prostu lubią. okej, rozumiem, że nie sposób kupować wszystko, ale właśnie po to mamy własny gust, by chłam odrzucać, a perły hołubić.
4) jeśli mam skądś egzemplarze, robię selekcję. wiadomo, że kupuję to, co może mnie zainteresować. oczywiście zdarzają się nietrafione zakupy, tak samo jak nietrafione egzemplarze recenzenckie przesłane przez wydawcę. po to robię selekcję, żeby napisać o tych komiksach, które: a) trafiają w mój gust (oczywistą sprawą jest, że jeśli moją domeną są, dajmy na to, horrory, to nie będę w stanie napisać rzetelnej recenzji mangi dla panienek - analogicznie w muzyce: jeśli pasjonuje mnie blues i jazz, nie biorę się za recenzowanie black metalu), b) przynajmniej trochę mi się podobają - uważam, że pisanie o ewidentnych gniotach to sytuacje wyjątkowe, gniot bowiem po to jest gniotem, żeby gnił sobie w zapomnieniu, po co to reklamować?
5) jeśli zrobiłem już selekcję, piszę sobie o komiksie, wierny staro-machinowej tezie: "jesteśmy subiektywni", cokolwiek bowiem by na ten temat nie płodzić, recenzja zawsze, ale to zawsze jest subiektywna (przy czym odróżniamy tu recenzję od tekstu reklamowego).

i już. proste? oczywiście. tymczasem pretensja do wydawcy, że nie przesłał egzemplarza jest pasożytnictwem najczystszej wody. recenzując komiks nie reklamujemy bowiem wydawcy, lecz - o ja naiwny! - krzewimy  kulturę pośród tej części społeczeństwa, której obce jest gładkie układanie myśli w słowa.
Oh no, what a time to get diarrhoea!

Offline graves

Recenzje na portalach a recenzje na blogach...
« Odpowiedź #14 dnia: Luty 23, 2008, 06:39:52 pm »
Cytat: "yurek1"
i już. proste? oczywiście. tymczasem pretensja do wydawcy, że nie przesłał egzemplarza jest pasożytnictwem najczystszej wody. recenzując komiks nie reklamujemy bowiem wydawcy, lecz - o ja naiwny! - krzewimy  kulturę pośród tej części społeczeństwa, której obce jest gładkie układanie myśli w słowa.

Wszystko fajne, ale nie wszystko jest tak jaskrawe i biało czarne jak tutaj zostało przedstawione.
Nie jestem recenzentem Gildii Komiksu. Wiem jednak jak jest na portalach lub zinach internetowych (vide KZ).
Recenzentów brakuje. Dobrych recenzentów jeszcze bardziej brakuje. W sumie pieniędzy z tego nie ma, wolontariat jest dobry jak się jest na garnuszku u rodziców. Komiksiarzy w naszym kraju jest garstka. Z tej garstki - piszących sensownie i do rzeczy procent. Ten procent rozkłada się na różne ziny, blogi, portale internetowe i to nie tylko te czysto komiksowe.
Jesli więc recenzent kupi komiks, spodoba mu się i o tym zechce napisać - jest super. W rzeczywistości jednak recenzent pisze dopiero kiedy dostanie darmowy komiks od portalu (który go otrzymał od wydawcy) - w ten sposób czuje się zobligowany, aby o komiksie napisać. Pisanie o tych do których "musi" napisać wypełnia mu czas i nie pisze już dla przyjemności o tych co sam nabył (każdy co pisał recenzje wie ile czasu zabiera, aby to nie była tylko płytka blogowa opinia). Dlatego wydaje mi się, że CDJack napisał o tym, że w pierwszej kolejności recenzje są pisane o darmowych produktach, do których portal jest zobligowany napisać. Inne pozycje są opisywane z czystej pasji, o ile ktoś przeczyta - o ile kogoś zachwyci lub zdenerwuje się, że wydał pieniądze na zwykłe gówno. Takie jest życie. Zależy ci na recenzji to o to zadbaj, ale nie można mieć pretensji, że ktoś tego jeszcze nie czytał lub nie zdążył kupić.
Ja Szanownego nie czytałem, nie widziałem. Wysyłkowo nie kupię, bo nie wiem czy mi to pasuje. Obejrzeć nie mogę, bo w sklepach (w moim mieście) nie ma(te kilka stron w sieci nie mówi mi o całym komiksie wiele). Jak będę na WSK i przejrzę to zobaczę, czy kupić.
Pewnie, że to brzmi pięknie - skoro to jest portal komiksowy - to powinien mieć recenzję każdego wydanego komiksu. Ludzie w Polsce nie ma tylu recenzentów komiksowych, żeby tego dokonać i to na każdym portalu. Tak więc krawiec kraje jak mu staje... recenzentów.
"It is an old maximum of mine that when you have excluded the imposible, whatever remains, however improbable, must be the truth."

 

anything