spoko. tylko że - moim zdaniem - nie doceniacie tu roli seksu. galotki to wszystko zakłamanie, chodzi o rzeczy ukryte głębiej. tak właśnie jest w komiksie Veronique (chyba już ta nazwa pozostanie, Otusiunio poszedł ze sprawami tak super szybko, że zanim przemyślałem tytuł, to komiks był już narysowany), realia historyczne, dziedzina sztuki, talent jednostek - to wszystko rzeczy drugorzędne wobec kwestii, czy dany artysta przespał się, czy nie, z tytułową bohaterką. od tego zależy jego sława. co nie zmienia faktu, że nadal nie wiadomo, czym ta sława jest, i czy chodzi właśnie o uznanie wśród współczesnej publiczności, czy o zauważalne wpłynięcie na bieg dziejów sztuki.
czyli mamy do czynienia z komiksem o sztuce, o artystach, ale i o znaczeniu tego wszystkiego, co robimy tutaj. jeśli odczytać seks jako przenośnię, to właśnie "oddanie się" sztuce, czy też "posuwanie" sztuki będą tym, o co komiksiarze powinni walczyć, żeby dotrzeć do głębi tej dziedziny.