trawa

Autor Wątek: Agharti - królestwo podziemia.  (Przeczytany 8493 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Adamczik

Agharti - królestwo podziemia.
« dnia: Grudzień 06, 2006, 01:31:07 pm »
Co o tym sądzicie?

Zaprawdę powiadam ci, że ludzie zamieszkujący Szambalę wychodzą czasem na powierzchnię ziemi. Spotykają się z ziemskimi pomocnikami Szambali. Działając dla dobra ludzkości, przesyłają cenne podarunki, godne uwagi pamiątki. Mógłbym ci opowiedzieć wiele historii o tym, jakie cudowne dary otrzymywano. Nawet sam Rigden-Jyepo ukazuje się od czasu do czasu w ciele ludzkim. Pojawia się nagle w świętych miejscach, klasztorach i o wyznaczonych porach wypowiada proroctwa...

Rozmowa z Wysokim Lamą Tsa-Rinpoche (Mikołaj Roerich, "Szambala", 1930 r.)

 Niemal pod każdą szerokością geograficzną ludzie przekazują sobie z pokolenia na pokolenie legendy o podziemnym świecie, wydrążonych tunelach i labiryntach. Gdzieś głęboko pod naszymi stopami mają zamieszkiwać przeróżne istoty i bogowie, dobre i złe, pomagające ludziom, ale i niosące zgubę. Istnieje mnóstwo opowieści o śmiałkach, którzy poprzez rozmaite jaskinie i pieczary weszli w głąb ziemi, gdzie napotkali tajemniczy lud, żyjący bez znajomości światła słonecznego. Legendy to jednak nie wszystko. Wielu poszukiwaczy przygód całe życie spędziło na poszukiwaniu wejścia do podziemnych krain - niektórym ponoć się udało...

Najsłynniejszą nazwą związaną z tymi przekazami jest Szambala (Shamballa, Shamballah etc.). Nazwa ta, wywodząc się z Wschodu, szybko zawładnęła wyobraźnią wielu ludzi Zachodu. Ma to być stolica wielkiego podziemnego królestwa o nazwie Agharti (inne wersje nazwy to Asgartha, Agartha, Agarthi). Ta mityczna kraina ma znajdować się gdzieś na kontynencie azjatyckim, a pamięć o niej jest silna szczególnie w przekazach buddyjskich. Jak pisze Sungma Lama w swojej książce "Agartha" (1951): "Historia Agarthy zaczęła się 60 000 lat temu, kiedy to pewne plemię pod przewodnictwem świętego człowieka zniknęło pod ziemią. Mówi się, że mieszka tam wiele milionów ludzi, nauka zaś przewyższa wszystko, co w tej dziedzinie znamy na powierzchni ziemi...". Przywódca, o którym mowa w tym fragmencie w buddyzmie nosi nazwę Rigden Jyepo - Król Świata. Ma to być człowiek niesamowicie rozwinięty duchowo, który kontaktuje się z bytami z "wyższego świata", opiekując się życiem na Ziemi.

 Wg tradycji Szambala ma znajdować się gdzieś w Tybecie, a Król Świata podobno ma bezpośredni kontakt z Dalaj Lamą. W pałacu Dalaj Lamy w Lhasie znajdują się Czerwone Wrota, za którymi ma być wejście do tunelu prowadzącego do Szambali. Sama Szambala wg różnych przekazów ma leżeć pod miastem Shigatse lub w okolicy świętego jeziora Manasarowar. Inne legendy umiejscawiają podziemną krainę gdzieś na pustyni Gobi. Agharti dzięki skomplikowanemu systemowi naturalnych i sztucznych tuneli podziemnych ma być połączona z wieloma miejscami, m.in. w Europie i Ameryce, a także z... Atlantydą. Na skutek kataklizmów większość tych przejść została zniszczona.

Jednym z pierwszych poszukiwaczy zaginionego królestwa był Francuz Louis Jacolliot. Był urzędnikiem konsularnym, pracującym w Kalkucie, zafascynowanym indyjską mitologią i religią. Był świadkiem wielu ceremonii mistycznych, brał udział w okultystycznych rytuałach, odwiedział tajemnicze miejsca - jednym słowem wiedzy swojej nie czerpał z książek, a szukał jej na własną rękę. Rezultatem tego było wiele książek, m.in. "Occult Science in India" (1884). W swoich poszukiwaniach Jacolliot natknął się w końcu na historię o podziemnej krainie, istniejącej gdzieś pod Himalajami - Asgartha. W swojej książce "Le Spiritisme dans le Monde" (1875) Jacolliot opisuje swoje spotkanie z braminami w pewnej świątyni. Święci mężowie mieli mu pokazać  prastary manuskrypt, zapisany na liściach palmowych, noszący tytuł "Agrouchada Parikshai" - Księga Duchów. Opisany w niej był mityczny podziemny świat, na czele którego stał Najwyższy Przywódca - Brahma-atma, znający największe sekrety nauk tajemnych. Ponadto podczas jednego z seansów spirytystycznych jeden z mieszkańców Asgarthy miał skontaktować się (za pośrednictwiem medium, fakira) z Jacolliotem.

Opisy Asgarthy z książek Francuza podziałały na jego rodaka, ekscentrycznego okultystę i megalomana. Joseph Alexandre Saint-Yves d'Alveydre, bo o nim mowa, był niesamowicie barwną postacią, a dzięki małżeństwu z hrabiną Keller mógł bez przeszkód oddać się swojemu hobby: studiowaniu nauk tajemnych. Był członkiem m.in. zakonu martynistów. Zgromadził imponującą bibliotekę starożytnych rękopisów, nauczył się hebrajskiego, sanskrytu, greki i łaciny. Oprócz badania prastarych legend i mitów Saint-Yves tworzył własne - twierdził np., że rasa biała wywodzi się z Atlantydy i jest najwyżej rozwiniętą ze wszystkich ras. Podobne teorie po nim będzie wysuwać niezliczona liczba pseudonaukowych rasistowskich badaczy i mistyków. Ale nasz markiz nie poprzestawał na tym, stworzył również społeczną utopię, system, któy nazwał synarchią. Według synarchii Saint-Yvesa społeczeństwo jest stworzone na podobieństwo żywego organizmu; i taknp. ekonomia równa się odżywianiu, prawodawstwo i polityka to wola, a nauka i religia - duch. Stąd synarchia to trójpodział władzy. Saint-Yves marzył o zjednoczeniu prawicy i lewicy pod jednym sztandarem, aby stawić opór anarchii i obronić Zachód przed upadkiem.

D'Alveydre był tak.że wynalazcą: chciał ludzkość nakarmić morskimi wodorostami i skonstruował archeometr. Maszyna ta miała być "kluczem do wszelkich nauk i religii starożytności". Jednak prawdziwym przełomem w jego życiu było natknięcie się na opisy Asgarthy, które znalazł w książkach Louisa Jacolliota. Rozpoczął własne poszukiwania, których zwieńczeniem jest książka pt. "The Mission Of India in Europe and The Mahatma Question and it's Solution" (1886). Jest to dziwaczna mieszanka odkryć Jacolliota, tradycyjnych przekazów o podziemnych krainach z solidną dawką teorii Saint-Yvesa. Jak sam twierdzi, większość wiedzy zawartej w jego dziele pochodzi od afgańskiego księcia, Hadżi Szarifa. Miał on zostać wysłany przez Króla Świata, który wiedział o zainteresowaniach Franzuza i postanowił za jego pośrednictwiem podzielić się z ludzkością częścią wiedzy.

Otóż Asgartha, jak już wcześniej zostało wspomniane, rządzona jest przez Brahme-atmę, a ustrojem panującym tam jest oczywiście... synarchia. Liczba jej mieszkańców wynosi milion. Oprócz Najwyższego Przywódcy istnieje także dwunastosobowe gremium - Najwyższe Wtajemniczenie. Asgartha ma być wielkim centrum inicjacji i wtajemniczeń, z gigantyczną biblioteką świętych tekstów. To tajemne archiwum ludzkości zapisane jest w nieznanym ludziom języku: wattan. To właśnie dzięki kontaktom z podziemną cywilizacją Hindusi zawdzięczają swoją imponującą duchową wiedzę, m.in. sztukę jogi. Z Asgarthy mają pochodzić także "Boży Wysłańcy", którzy udają się na powierzchnię, kiedy potrzebuje ich ludzkość. Wysłańcami wg Saint-Yvesa byli m.in. Orfeusz, Mojżesz czy Jezus.

Co ciekawe, tuż po ukazaniu się swojej książki, markiz nakazał zniszczenie całego nakładu, ocalało zaledwie kilka egzemplarzy. Według okultysty Paula Chacornaca, Saint-Yvesowi złożył wizytę tajemniczy człowiek z Indii. Czyżby Królowi Świata nie spodobała się forma, w jakiej pokazano sekrety Asgarthy? Aż do swojej śmierci w 1910 r. Joseph Alexandre Saint-Yves d'Alveydre nie wspomniał już nigdy o podziemnej krainie. Ale jego drogę podchwycą kolejne osoby, za wszelką cenę szukające kontaktu z mitycznym królestwem, ukrytym pod ziemią. Na scenę wkroczą takie postacie, jak Ferdynand Ossendowski, Helena Pietrowna Bławacka, Mikołaj Roerich czy Edward Bulwer-Lytton. Ale to już zupełnie inna historia...

"Faktem jest i wiedzą o tym wtajemniczeni braminowie indyjscy, szczególnie zaś jogini, że w całym kraju nie ma choćby jednej jaskinnej świątyni, z której nie prowadziłyby przejścia podziemne biegnące we wszystkich kierunkach, i że od tych nieskończonych korytarzy odchodzą dalsze jaskinie i tunele".

H.P. Bławacka, "Tajemna Doktryna"

Co prawda to Louis Jacolliot jako pierwszy wspomniał o podziemniej krainie Asgharcie w swoich książkach, ale to kogo innego powszechnie uważa się za osobę, która "odkryła" tą legendę przed Zachodem. Ten "zaszczyt" przypada Helenie Pietrownie Bławackiej, założycielce Towarzystwa Teozoficznego.

Bławacka (po lewej) to postać szalenie barwna, na podstawie jej  życia można by napisać niejeden scenariusz filmowy. Ta urodzona w 1831 r. córka rosyjskiego pułkownika, po ucieczce od swojego męża (za którego wyszła mając zaledwie 17 lat - wytrzymała z nim kilka tygodni) Nikifora Bławackiego tułała się po całym świecie, wiodąc iście cygański tryb życia. Nie stroniła przy tym od żadnych uciech życia, czym z pewnością szokowała ale i fascynowała otoczenie - w XIX wieku młoda kobieta nie miała zbyt wielu interesujących widoków na przyszłość oprócz małżeństwa i wychowywania dzieci. Największą pasją "Madame" Bławackiej były jednak nauki tajemne, których naukom miała poświęcić następne lata swojego życia. Opętana była ideą "Ukrytych Nauczycieli", uduchowionych postaci, które w tajemnicy sterowały rozwojem ludzkości. W ich poszukiwaniu miała przemierzyć cały niemal świat - pobierała nauki w Egipcie, kilka lat spędziła w Ameryce Południowej by w końcu w męskim przebraniu przedostać się do Tybetu, gdzie w niedostępnych klasztorach lamowie zdradzili jej wiele skrzętnie skrywanych sekretów.

Przełomem w jej życiu było jednak nie spotkanie Wielkich Mistrzów, a podstarzałego miłośnika zjawisk paranormalnych, pułkownika Henry'ego S. Olcotta (po prawej). W 1873 roku wspólnie zaczęli organizować cykle wykładów dla zainteresowanych naukami tajemnymi. Na jednym z takich spotkań powstał pomysł założenia organizacji, która zajmowałaby się zgłębianiem wiedzy okultystycznej. Tak powstało Towarzystwo Teozoficzne (Theosophical Society), a w 1874 rok ukazała się książka Bławackiej zatytułowana "Izyda Odsłonięta" (Isis Unveiled), w której zawarła wiele z tego, czego sama miała się nauczyć od swoich mistrzów. Książka cieszyła się szalonym powodzeniem, a sama teozofia stała się modna, co zaowocowało m.in. przypływem członków (i finansów) do Towarzystwa Teozoficznego. I chociaż krytycy zarzucali Bławackiej, że jej książka to stek bzdur i plagiat (istotnie znajdują się w niej żywcem przepisywane fragmenty wielu pozycji), teozofia wywarła ogromny wpływ na wielu ludzi swojej epoki.

Wśród wielu wielu tematów poruszanych w "Izydzie Odsłoniętej" znalazło się też miejsce dla Agharti. Bławacka obficie czerpała z książek Louisa Jacolliota, o nim samym jednak prawie nie wspominając. Książki Jacolliota ukazały się w bardzo małym nakładzie i poza Francją były praktycznie nie znane, dlatego też wiele osób mylnie uważa, że to właśnie Bławacka pierwsza napisała o królu Brahma -Atmie i sekretah podziemnego królestwa. Dodaje ona również coś od siebie - wspomina o sieci podziemnych tuneli, które obiegają cały świat, a za ich wydrążenie odpowiadają mieszkańcy Atlantydy. Co więcej, Madame B. twierdziła, że jeden z takich tuneli zwiedziła osobiście podczas swoich podróży po Peru i Boliwii. Inkowie mieli korzystać z tych tuneli w czasie ucieczki przed konkwistadorami - tam również mieli ukryć swoje skarby. Pewien starty Peruwiańczyk miał podarować Bławackiej mapę-plan tego podziemnego labiryntu. Kopia manuskryptu do dzisiaj znajduje się w posiadaniu Towarzystwa Teozoficznego.

W 1879 roku Bławacka i Olcott przenoszą się do Indii, które do dzisiaj pozostają główną siedzibą Towarzystwa Teozoficznego. Za liderką teozofów zaczyna jednak ciągnąć się atmosfera skandalu. Zostaje oskarżona o oszustwa i fabrykowanie "cudów". Kiedy w Indiach zaczyna jej palić się grunt pod stopami, przenosi się do Anglii. Tam powstaje opus magnum Bławackiej, wielotomowe dzieło o nazwie "Tajemna Doktryna" (The Secret Doctrine), które zawierać miało "wszystkie podstawowe prawdy, będące religii, filozofii i nauki". Książka ukazuje się w 1888 roku, trzy lata później Madame Helena Pietrowna Bławacka umiera w niesławie. Ale jej dzieło kontynuują jej liczni wyznawcy - organizacji teozoficznych na świecie jest mnóstwo, każde z nich oczywiście rości sobie prawo do bycia jedynym prawdziwym spadkobiercą nauk swojej mistrzyni.

 

W "Doktrynie Tajemnej" odnajdujemy powtórzenie rewelacji o Brahma-Atmie i podziemnej krainie, którą zamieszkują Ukryci Mistrzowie. Bławacka wspomina również o sieci podziemnych tuneli - według niej wiele z wejść do nich znajduje się pod świątyniami i klasztorami Tybetu i Indii. Daje również czytelnikom pewne wskazówki co do lokalizacji Agharti. Otóż w wyniku jakiejś pradawnej katastrofy członek rasy Brahma-Atmy miał znaleźć schronienie na pustyni Gobi, pod którą znajdować ma się "święta wyspa" - Szambala. Nazwa ta wkrótce ma pojawiać się o wiele częściej niż Agharti, a to za sprawą dwóch rosyjskich badaczy, którzy w 1920 roku, niezależnie do siebie, natrafią w Azji na ślady legendarnej podziemnej krainy i zamieszkującego ją Króla Świata...



C.D.N.

artykuł pana Kormaka  :D
Jestem wrogiem kobiet, ale nie w łóżku" - Eurypides.

Offline Kormak

Agharti - królestwo podziemia.
« Odpowiedź #1 dnia: Grudzień 06, 2006, 04:37:46 pm »
jaki był sens wklejanie tu mojego artykułu z Gildii Tajemnic?
I dlaczego ukradłeś mi awatara?

Offline Saladyn

Agharti - królestwo podziemia.
« Odpowiedź #2 dnia: Grudzień 06, 2006, 04:44:05 pm »
To Twoje dodatkowe konto, Kormaku! :o
A ja mam na avatarku Mangekyou Sharingana którego osiągnął Itachi"

Jestem cyckami Genesisa P-Orridga

Offline Adamczik

Agharti - królestwo podziemia.
« Odpowiedź #3 dnia: Grudzień 06, 2006, 04:57:14 pm »
Cytat: "Kormak"
jaki był sens wklejanie tu mojego artykułu z Gildii Tajemnic?
I dlaczego ukradłeś mi awatara?


Avatar jest kapitalny, ale dla zgody ogolnej go zmieniam:)

A jaki sens? sens jest taki, ze nie widzialem nigdzie tematu Agharti, a temacie LOST pisalem o Agharti wiec chcialem cos wiecej o tym podac forumowiczom, zeby ich przyblizyc do tematu, lub odsiwezyc temat.

Poza tym nie napisalem, ze to moj artykul, nie podpisalem go swoimi inicjałami, poza tym skad moglem wiedziec, ze to twoj? czy ja Cie znam?

Powinienes byc dumny, ze ktos wykorzystuje twoj artykul jako material opiniotworczy i naukowy.
Jestem wrogiem kobiet, ale nie w łóżku" - Eurypides.

Offline Kormak

Agharti - królestwo podziemia.
« Odpowiedź #4 dnia: Grudzień 06, 2006, 05:44:03 pm »
Temat o pustej Ziemi jest na tym forum, wystarczy przejrzeć pozostałe strony. To raz. Zamiast wklejać cały artykuł, lepiej podać linka do artykułu. To dwa. I podać autora. To trzy.

Jakbyś chwilkę posiedział tu i się rozejrzał, to byś się domyślił, że "Kormak" piszący artykuły na Gildię Tajemnic i "Kormak" moderujący forum Gildii Tajemnic mają ze sobą wiele wspólnego :)

Offline Adamczik

Agharti - królestwo podziemia.
« Odpowiedź #5 dnia: Grudzień 06, 2006, 08:36:07 pm »
Cytat: "Kormak"
Temat o pustej Ziemi jest na tym forum, wystarczy przejrzeć pozostałe strony. To raz. Zamiast wklejać cały artykuł, lepiej podać linka do artykułu. To dwa. I podać autora. To trzy.

Jakbyś chwilkę posiedział tu i się rozejrzał, to byś się domyślił, że "Kormak" piszący artykuły na Gildię Tajemnic i "Kormak" moderujący forum Gildii Tajemnic mają ze sobą wiele wspólnego :)


Luz ;] Moja gafa, ale autor juz jest pod spodem  :D
Jestem wrogiem kobiet, ale nie w łóżku" - Eurypides.

Offline Verter

Agharti - królestwo podziemia.
« Odpowiedź #6 dnia: Marzec 16, 2007, 10:15:40 am »
Oto co na swoim blogu "Zapiski Gwiezdnego Wędrowca" o Agarcie napisał kosmita Hejal Bobik Uta Hano:
Cytuj
(...)Ale przejdźmy do pytania o możliwość inwazji kosmitów na Ziemię. Musicie wiedzieć, że na mocy decyzji Rady Unii Galaktycznej, wszystkie cywilizacje, które samodzielnie nie potrafią odeprzeć ataku inwazyjnego, są chronione przez członków Unii. Było już kilka prób inwazji na Ziemię, ale wszystkie udało się odeprzeć. Ale musicie też wiedzieć, że nawet Unia może kiedyś trafić na przeciwnika trudnego do pokonania, więc w waszym żywotnym interesie leży stworzenie globalnego systemu obrony. Oprócz tego, Ziemię chroni podziemna cywilizacja Agarty, której przedstawicielom nie spodobałoby się wybijanie ludzi (z którymi są spokrewnieni), tak jak niektórym ludziom nie podoba się wybijanie chronionych zwierząt. Cywilizacja Agarty stoi na znacznie wyższym poziomie niż wasza i jeżeli kiedyś ją wkurzycie albo zagrozicie, będzie miała prawo wyjść z podziemi i opanować powierzchnię. To jedyna inwazja, której nie możemy przeciwdziałać. Dla waszego dobra sugeruję zrezygnować z produkcji broni nuklearnej oraz definitywnie zakończyć prace nad znacznie groźniejszymi pociskami reakcji łańcuchowej. (...)

Źródło: http://kosmita.vae.pl/archives/138