A czy sie różni najlepszy komiks zakupiony od przeczytanego ???
A czy sie różni najlepszy komiks zakupiony od przeczytanego ???Fakt, dopracować trzeba. A na pytanie - pkt4, dostałem do przeczytania komiks, który wywraca mię flaki.Brzydzę się i odradzam.
Temat fajny , ciekawy, i do dopracowania
Dzięki za rozruszanie. :cool: Ile syn ma lat? Iznogud już mu się podoba?Na chwilę obecną 10, a jak będzie miał tyle, że już go nie będzie interesowało wspólne czytanie z ojcem, to już drugi mi dorasta - obecnie 1,5 roku.
PS- nie wiem, jak czytać te białe literki. GoatDamnIt....Po prostu zaznacz tekst przytrzymując lewy przycisk myszy. Mam nadzieję, że jest to opcja tymczasowa i funkcja spojler w końcu się pojawi.
W kontekście informacji (wprawdzie oficjalnie nie potwierdzonej), że Egmont wznowi Staruszka, apeluję do wszystkich, którzy jeszcze tego nie czytali: BRAĆ, NIE GADAĆ
To znaczy , że ten komiks Ito jeszcze przebija "Gyo" , jeśli chodzi o poziom obrzydliwości? To jedyny tytuł tego autora, jaki znam.
To znaczy , że ten komiks Ito jeszcze przebija "Gyo" , jeśli chodzi o poziom obrzydliwości? To jedyny tytuł tego autora, jaki znam.
1-Najlepszy komiks zakupiony: po pierwszym przejrzeniu- "Mroczne zwycięstwo". Obfita lektura mi sięZazdroszczę pierwszej lektury. Osobiście uważam, że kontynuacja Długiego Halloween nie jest wcale gorsza niż pierwowzór.
Ogółem przeczytanych – 44 komiksyAle w maju, czy od początku roku?
Ale w maju, czy od początku roku?
43 komiksy przeczytane, tylko 19 :smile: kupionych.Mój Boże, kiedy ja będę miał taki przelicznik
Najlepszy komiks zakupiony- z tych, które zdążyłem przeczytać, zdecydowanie , bezapelacyjnie, bez dwóch zdań ,,Silver Surfer" Slotta i Allreda.Cieszy mnie kolejna pozytywna opinia na temat tego komiksu, bo miałem go sobie odpuścić, ale po dobrych zdaniach innych forumowiczów ostatecznie go kupiłem.
najgorszy komiks zakupiony. Hmmm. "Walkiria" .
najwieksze zaskoczenie - po niezłej Latarni Johnsa kupiłem "Vision" tegoż samego autora. Jednak spore rozczarowaniePo przeczytaniu Visiona i pierwszym przejrzeniu Walkirii miałem myśli czy nie rzucić prenumeraty w cholerę. Vision był słaby scenariuszowo (to naprawdę napisał Johns???), a Walkiria graficznie (choć jeszcze nie czytałem). Na razie jeszcze to ciągnę m.in. dzięki naprawdę dobrej Pochodni i zabawnym Wojom Trzem (więcej jeszcze nie czytałem), ale zobaczymy, jak to dalej będzie.
Aha- laf, dzięki za odzew, bo już myślałem o porzuceniu wątku.Spoko. Parę miesięcy to na pewno jeszcze pociągnę i pomęczę innych forumowiczów swoimi opiniami i wrażeniami :wink: . Liczę również na Twoje dalsze posty w tym temacie :biggrin:
„Nestor Burma” Tardiego – tego akurat jeszcze nie czytałem, ale wizualnie rozczarowało mnie samo ogromniaste wydanie. Bez bicia przyznaję się że nie wiem, czy to tak samo wyglądało w oryginale, czy może oryginalne wydanie jest nieco mniejsze, ale na tych gigantycznych planszach rysunki wyglądają po prostu pusto i biednie, jakby rysownikowi nie chciało się dodawać szczegółów.
Zaskoczenie na minus „Paper Girls”Mam takie same odczucie po lekturze "Paper Girls". Przereklamowane, wymuszone, postaci nie wzbudzające większych emocji, a im dalej tym w moim odczuciu coraz słabiej/ gorzej. Jeden ze słabszych tytułów spod pióra Vaughana.
A mi się bardzo podoba to wydanie, właśnie ze względu na te urbanistyczne tła. Piękne jest miasto w wykonaniu Tardiego, czasem może i doła można dostać, jak się widzi jak człowiek przytłoczony jest jego ogromem, ale nigdy nie zanegowałbym poziomu szczegółowości tych rysunków.
Zaskoczenie na minus
„Paper Girls” – z mojego punktu widzenia totalna wtopa. Rysunki świetne, od czasu do czasu ściągam album z półki żeby nacieszyć oko planszami, ale fabuła była zupełnie niestrawna.
Mam takie same odczucie po lekturze "Paper Girls". Przereklamowane, wymuszone, postaci nie wzbudzające większych emocji, a im dalej tym w moim odczuciu coraz słabiej/ gorzej. Jeden ze słabszych tytułów spod pióra Vaughana.
A ja jestem zaskoczony Waszym negatywnym zaskoczeniem. Komiksu w ogóle nie mam zamiaru kupować, bo to nie moja bajka, ale za każdym razem kiedy natknąłem się na jakiekolwiek opinie o nim to ZAWSZE były, delikatnie rzecz ujmując, pozytywne. A tu nagle z marszu dwa zupełne odrębne zdania. No cóż, może faktycznie komiks jest przereklamowany. :sad: Czekam na opinie pozostałych forumowiczów po polskiej premierze.
Zaskoczenie na minus "Długie Halloween".
Oj, laf, nie wiem, czy nie przeżyjesz gorzkiego rozczarowania przy dalszych tomach SBM :sad:Do tej pory przeczytałem raptem 4 tomy i na razie wynik jest 3 - 1 na korzyść kolekcji. Wcześniej czytałem jeszcze Kapitana Marvela i Visiona. Marvel, pomimo tego, że był dosyć siermiężny w lekturze, stanowił bardzo miły prolog do najlepszych klasycznych tomów wydanych w ramach WKKM, czyli Życia i śmierci Kapitana Marvela. O Visionie natomiast chcę jak najszybciej zapomnieć i wyparłem już informację, że komiks ten popełnił Geoff Johns (o nie, znowu sobie o tym przypomniałem :???: )
Na październik planuję rozpoznanie walką zbiorów obcojęzycznych dzielnicowej biblioteki- wyniuchałem w katalogu parę ciekawych rzeczy po angielsku. Życzcie mi powodzenia.No cóż, widzę, że nie tylko @Garf ma taki szeroki dostęp do komiksowego dobrodziejstwa. Nic tylko pogratulować :smile:
Nie mogę tylko doszukać się informacji na temat kontynuacji. Coś wiadomo w tym zakresie?
Z drugiej strony kolejna niepochlebna opinia o Paper GirlsByło też kilka pochlebnych :smile: Ja jestem bardzo na tak. Najlepiej samemu sprawdzić a cena super.
Najlepiej samemu sprawdzić a cena super.Niby tak, ale nie chcę rozpoczynać kolejnej tak długotrwałej serii. Mam już tyle rozgrzebanych serii, że powoli sam się w tym wszystkim gubię, a na dokładkę dochodzą mi jeszcze Uncanny X-Force i Daredevil. Wprawdzie na ukończeniu jest już Alias, Gotham Central i Nowe DC (z którego zostało mi do zakupu jeszcze parę tomów), ale to nadal całe mnóstwo komiksów do zakupu i przeczytania. No i nie mogę jeszcze zapominać o kolekcjach. Eeeech, jak tu żyć :razz:
W styczniu w USA wychodzi tp 2.Dzięki. Ciekawe kiedy to Egmont ogarnie.
Najlepszy "Silver Surfer - Nowy Świt".Bardzo się cieszę, że zdecydowałem się na zakup tego komiksu, bo nie jest to pierwsza pochlebna opinia o nim. Szkoda tylko, że ten tom raczej jeszcze długo poczeka na lekturę.
Drugi najlepszy, ciężko było wybrać a lepiej pisać o rzeczach przyjemnych "Superman - Człowiek ze Stali".Mnie ten komiks w ogóle zniesmaczył i jak dla mnie nie przeszedł próby czasu, tym bardziej, że nie byłem obarczony żadnymi sentymentami z czasów zaprzeszłych.
Zaskoczenie na plus "Ghost Rider - Maszyny Zemsty".Ja (niestety?) odpuściłem sobie ten komiks, a tu proszę, kolejna opinia na plus. Nie kupowałem go najbardziej ze względu na urwaną historię i brak kontynuacji. Daj znać czy jest to faktycznie odczuwalne.
Najgorszy komiks "Świat Avengers".Marvel NOW dopiero przede mną (chociaż też nie wiem kiedy się za to wezmę) i Avengers oraz New Avengers to będą zapewne pierwsze pozycje z tej linii wydawniczej. Mam nadzieję, że im dalej w las tym Hickman to jakoś ogarnął, a pierwsze numery to po prostu prolog do wielowątkowej sagi.
Zaskoczenie na minus "Syn Supermana".Z Odrodzenia planuję zbierać wszystkie serie (około)batmanowe, ale Superman też był w kręgu moich zainteresowań. Odpuściłem ze względu na konieczność ogarnięcia większej ilości komiksów i wiele nawiązań do przeszłości. Mam nadzieję, że dobrze zrobiłem.
Laf- czytaj ten pierwszy tomik PGirls, ciekaw jestem twojej opinii. Dziwią tak różne oceny tej serii, myślałem, że wszystkim się będzie podobała :biggrin:Bardzo mi przykro, klamka już zapadła - nie wchodzę w tą serię.
Mnie ten komiks w ogóle zniesmaczył i jak dla mnie nie przeszedł próby czasu, tym bardziej, że nie byłem obarczony żadnymi sentymentami z czasów zaprzeszłych.
Ale jednak nie. NIE, NIE, NIE (będę powtarzał to sobie do znudzenia, a jutro obudzę się z tym samym problemem :sad: )To powiedz sobie TAK, TAK, TAK i nie będziesz miał problemu :smile: Odpuść co innego.
A tak z ciekawości, czym Cię zniesmaczył?
- Zaskoczenie na minus - Superman: Człowiek ze stali. Nie pamiętam, żebym czytał tę historię za czasów TM-Semic, dlatego też nie byłem obarczony żadnymi sentymentami. Uważam, że komiks zestarzał się dosyć znacznie; teksty w stylu "Mamo, tato, wyjeżdżam w poszukiwaniu samego siebie", czy tak groteskowy villian jak Sroka (z którą musiało sobie poradzić aż dwóch najważniejszych herosów ze świata DC) bardzo mnie wymęczyły. Do tego miśkowaty Luthor, który raczej zabawny niż przerażający. No Byrne'owi nie udało się porwać mnie tą opowieścią, a szkoda. Za to olbrzymi plus za okładkę.
bardzo lubię WaidaNie wiem czy w ramach nadrabiania WKKDC dotarłeś już do 22 tomu Odważni i niezłomni: Władcy losu. Bardzo przyjemna lektura. Polecam.
Ogólnie rzecz biorąc bardziej skomplikowane fabularne konstrukcje widziałem w Gumisiach:badgrin: :badgrin: :badgrin:
Czytałem Odważnych i Niezłomnych są ok, aczkolwiek mnie aż tak mocno nie zachwyciło.Oczywiście ten komiks to nic odkrywczego. Bazuje na pewnych schematach, przez co razi wtórnością. Ale jednak jak dla mnie Waid potrafił wycisnąć maksimum z różnych klisz superbohaterskich i sklecić w całość, przez co lektura tego komiksu była czystą przyjemnością. Na pierwsze miejsce wysuwają się oczywiście relacje pomiędzy bohaterami i to one, w moim odczuciu, ciągną całą historię do przodu.
4-najgorszy komiks przeczytany: "A-Babies vs X-Babies" nr.1. Lubię Younga jako twórcę okładek, ale to już drugi jego komiks, który po przeczytaniu uznałem za stratę czasu.Najlepsze miejsce dla takich historii to chyba wyłącznie warianty okładek :wink:
1. Najlepszy komiks zakupiony: z przeczytanych "Queen & Country- Odtajnione". Dłłługo za tym tomem chodziłęm, aż na ComicConie kupiłem. Świetna to była seria- oj, świetna.Q&C to jak dla mnie wielki nieobecny na naszym rynku. Tak, wiem, wydał to już Taurus, ale dawno to było i nie w całości. To byłby chyba pierwszy czarno-biały komiks jaki bym kupił. Wiem, że raczej nie będzie to możliwe, chociaż po Gotham Central Rucka ma chyba u nas duży kredyt zaufania.
2.-Najlepszy komiks przeczytany: "Odrodzenie t.1". Wyjątkowo mi się to spodobało, takie lemirowskie i małomiasteczkowe. I - jako człowieka bojącego się stomatologicznych tortur- zachwycił mnie pomysł bezustannie odrastających zębów :badgrin:Nienawidzę Ciebie i w ogóle tego forum. Peany nad Odrodzeniem słyszę od samego początku wydania tego komiksu, ale i tak powiedziałem sobie, że nie wchodzę w kolejną serię. Z NSC kupuję Zabij albo zgiń, a w planach mam jeszcze Jezioro Ognia i Chrononautów. WYSTARCZY.
3. Najgorszy komiks kupiony : "Kapitan Brytania" z wkkmowskiej serii. Nie wszystko Moore'a mi się musi podobać, w tym tomie podoba mi się właściwie [zresztą już o tym na forum pisałem] jedynie świetny fragment z MWoMarvel #7, ależ mi się dłużyła lektura.Smuteczek mnie ogarnął niezmierny, bo to nie pierwsza tego typu ocena. Moore'a poznałem dopiero w tym roku dzięki lekturze Miraclemana i Top 10 i za każdym razem były to naprawdę świetne, wręcz genialne, komiksy. Dlatego też liczyłem na tego Kapitana. No cóż, będę musiał mieć po prostu inne nastawienie przy lekturze tego komiksu :cry:
Wiem, że raczej nie będzie to możliwePodobno Taurus miał wrócić do tego więc nadzieja jest :smile:
Z NSC kupuję Zabij albo zgiń, a w planach mam jeszcze Jezioro Ognia i Chrononautów. WYSTARCZY.Nie rób sobie tego i odpuść co innego :smile:
Z NSC kupuję Zabij albo zgiń, a w planach mam jeszcze Jezioro Ognia i Chrononautów. WYSTARCZY.
Jak ja się cieszę, że odpuściłem sobie ten komiks, chociaż pierwotnie miałem go w swoich planach zakupowych :biggrin:
- Najgorszy - Wolverine: Trzy miesiące do śmierci. Jest to zarazem najgorszy komiks jaki czytałem w 2017 roku, nigdy więcej komiksów ze scenariuszem Paula Cornella.
"Kurczak ze śliwkami".Mała ciekawostka: Kurczak ze śliwkami, podobnie zresztą jak Persepolis, został zaadoptowany na duży ekran - http://www.filmweb.pl/film/Kurczak+ze+%C5%9Bliwkami-2011-586624
4-najgorszy komiks przeczytany- ,,Liga Sprawiedliwości T.4- Trójka". Gwoli ścisłości, to pierwszy tom cyklu, po który sięgnąłem, może zatem nie wszystko rozumiem i nie ogarniam wizji Johnsa, ale raczej nie wypożyczę pozostałych.
Jeszcze tylko jedno pytanko: co się stało z zeszytami 51-52, które nie znalazły się w tomie 8, a więc ostatnim z tej serii?51 jest tu https://www.amazon.com/Titans-Hunt-Dan-Abnett/dp/1401265553
4-Najgorszy komiks przeczytanySzkoda, że tak odebrałeś ten komiks :sad: . Ja bawiłem się przy nim naprawdę świetnie (nawet nie wiedziałem, że Peter David potrafi tak umiejętnie pisać serie typowo humorystyczne) i choć mocno zastanawiałem się nad jego zakupem, to w ogóle nie żałuję podjętej decyzji. Bardzo miła odskocznia od napompowanej epickością i mnogością bohaterów / vilianów Ligi Sprawiedliwości z Nowego DC.
Ciężko wybrać jakiś tytuł. Chyba zatem zaszczytne wyróżnienie trafi do "Young Justice- Ich własna liga"- dość przeciętny komiks, który dostarcza więcej irytacji, niż przyjemności.
1. Najlepszy:Ostatnio wymyśliłem sobie, że co roku będę kupował po jednej zakończonej serii, której nie udało mi się zbierać od początku (w tym roku kupiłem całego Blueberry'ego). Wychodzi na to, że Valerian to doskonały typ, warty rozważenia, choć będzie miał silną konkurencję ze Skalpem. Dziękuję za tą niezamierzoną podpowiedź.
"Valerian tom.7" Pierre Christin, Jean-Claude Mezieres
Drugi najlepszy "Top 10" - Alan Moore, Gene Cannon, Zander Ha.Zdecydowanie podpisuję się pod Twoją opinią. Chyba jedyny komiks, którego kadry przeglądałem z taką dokładnością, właśnie po to, żeby w rysunkach dostrzec wszelkie możliwe nawiązania.
4. Zaskoczenie in minus:I ponownie pełna zgoda, jeśli chodzi o ocenę zarówno całej serii, jak i wydania (które faktycznie zwiększa ocenę tego komiksu, lecz oczywiście nie przesłania miałkości scenariuszowej).
"Yans" Andre-Paul Duchateau, Grzegorz Rosiński.
Nie bijcie, noszę pingle :cool:Zwyczajny efekt świeżości :) Strażników czytaliśmy wiele razy, poznaliśmy prequele, widzieliśmy ekranizację, naczytaliśmy się kilku dobrych opracowań jak i wielu głupich opinii. A tu nagle dostaliśmy w łapę Top10, inne równie dobre dzieło Moore'a i zaczynaliśmy odkrywać do sami dla siebie, gdyż Top10 nigdy nie doczekało się takiego statusu jak Strażnicy. A wiadomo - jeśli coś sami z siebie odkrywamy to jest o wiele bardziej rajcowne niż rzecz przeczytana z polecanek czy z machiny promocyjnej.
Czas na świąteczne podsumowanie.Widzę, że nadrabiasz kolekcyjne zaległości. Spośród wymienionych przez Ciebie tomów czytałem tylko Ludzką Pochodnię oraz Visiona i zupełnie zgadzam się z Twoją oceną. Ludzka Pochodnia to obok Wojów Trzech największe pozytywne zaskoczenie tej kolekcji, a wizji Johnsa w Visionie zupełnie nie zrozumiałem.
Dawson's CreekChyba nie dość archaiczne, bo tego to nawet ja nie znam :lol:
2- najlepszy komiks przeczytanyA ja miałem to sobie odpuścić :mad:
"Northlanders" Wooda.
(https://www.lambiek.net/artists/image/m/mckeever_ted/mckeever_metropol2.jpg)Zaczynam się Ciebie obawiać :wink:
Kupowac i odkladac na stos. Gienialne.Dokładnie tak :smile: Jeśli kupka wstydu cały czas rośnie to nie ma sensu. Ja mam ustalony limit też z tego powodu.
Jestem w pełni świadom, że do śmierci nie przeczytam tego, co mam, a i tak kupuję... To jest ktoś kto tak nie ma? <wow>
Czy to już nie podchodzi powoli pod zaburzenia obsesyjno-kompulsywne i patologiczne zbieractwo?
Zastanawiam się czy nie nazbyt pochopnie.Pochopnie. Myślałem że to już każdy ma :smile: Zapewne wszystko co masz na liście zakupów jest słabsze :biggrin:
Hmm, zastanawiałem się nad Alias i Gotham CentralTak jak Ty mnie swego czasu namawiałeś do Valeriana i Skalpu, tak ja bezwzględnie będę namawiał Cię do Alias i Gotham Central.
Pierwszy tom odfajkowany. To jest naprawdę świetna pozycja, począwszy od wydania (super decyzje odnośnie powiększonego formatu i papieru off-setowego), fabuły (Thomas umiejętnie zaadoptował fantastyczne opowiadania Howarda) i oczywiście rysunków (Neal Adams, Jim Starlin, a przede wszystkim niesamowity Barry Windsor-Smith).
Jeszcze posłodzę, bo chciałem zwrócić uwagę na coś, o czym chyba nie było wspomniane w tym wątku, a mianowicie tłumaczenie. Robert Lipski w idealny sposób oddał fantastyczny klimat wykreowanych czasów i miejsc. Panie Robercie, szacun!!!!
No i po tych peanach pochwalnych najważniejsza decyzja - nie wchodzę w tą serię. Odrzuciła mnie forma krótkich opowiadań powiązanych jedynie głównym bohaterem i światem wymyślonym przez Howarda. Zdecydowanie bardziej wolę kiedy historia ciągnie się dłużej, a poszczególne historie się ze sobą zazębiają i widzimy rozwój zarówno głównych, jak i pobocznych postaci. Coś jak w Thorgalu. I tak, wiem, że w kolejnych tomach będą dłuższe opowiadania, ale jednak to mnie nie przekonuje.
ogólnie całe 52 mi się bardzo nie podobało.Jakbym miał teraz możliwość wyboru to z Nowego DC kupiłbym tylko Miasto Sów (2 pierwsze tomy Batmana) i Wonder Woman. No może jeszcze Flasha, bo to również bardzo przyjemna seria była, ale pod warunkiem, że Egmont by ją zakończył. Cała reszta, nawet skądinąd w miarę dobry Wieczny Batman, jest spokojnie do odpuszczenia.
autor użył chyba wszystkiego co miało DC a nie miał wystarczająco wiele miejsca na umieszczenie jakichkolwiek charakterystyk, wyjaśnień czy "didaskaliów". Ja osobiście mam wrażenie, że nawet nienajgorzej obeznany z uniwersum czytacz komiksów z USA lat osiemdziesiątych gubił się w tym wszystkim.No i właśnie tego się obawiam, że nie ogarnąłbym tego wszystkiego i nie zrozumiał połowy rzeczy (jak nie więcej). A przecież taki Cooke w swoim opus magnum idealnie pokazał jak można pisać (i oczywiście rysować) komiksy nawiązujące do bogatej historii uniwersum i robić to w sposób, aby czytelnik nie czuł znużenia i konsternacji, a wyłącznie czystą przyjemność z lektury. Czy Busiek z Rossem w swoim Marvels.
Rzecz do przemyślenia, ale chyba coraz bardziej jestem na tak. Tak na marginesie, co ze starą ekipą policyjną z Gotham? Widziałem w tych nowych batkach Gordon jest. A Bullock, Montoya, Kitch i Essen?Gordon pojawia się na moment. W tym czasie kiedy dzieje się GC odszedł on z policji. Bullock pojawia się w jednym story arcu i jest dość często wspominany. Montoya jest jedną z głównych bohaterek serii. Kitcha nie ma, albo ja go nie wyłapałem. Essen sie nie pojawia bo
"Fatale "Ja niestety Fatale sobie odpuściłem (tak, wiem, głupio zrobiłem), ale kolejną serię od tego duetu - Zabij albo zgiń - przygarnąłem bez żadnego "ale". No i z niecierpliwością czekam na Fade out. Wiadomo kiedy dokładnie Mucha to wyda? Była mowa o czerwcu, ale na razie nic nie słychać.
Rozczarowanie? "Civil War"Szkoda, że tak oceniłeś ten komiks. Jak dla mnie to najlepszy event współczesnego Marvela i jeden z lepszych komiksów SH.
Jak dla mnie wszystko psuje pojawianie się Batmana. A przede wszystkim - batmanowych złoczyńców.Ojej, zapachniało Bazyliszkiem :badgrin: . On podobnie argumentował swoją negatywną ocenę Gotham Central :wink:
I tu dochodzimy do etapu, który Ciebie, 8azyliszku, najbardziej denerwuje, a więc kwestii supebohaterstwa. Tak, w tym komiksie Batman, pomimo tego, że jest ważną postacią, to pełni jednak marginalną rolę. I BARDZO DOBRZE. A dlaczego tak jest? Ponieważ GOTHAM CENTRAL TO NIE KOMIKS SUPERBOHATERSKI*. To przede wszystkim kryminalne opowieści, które skupiają się nie tylko na rozwiązaniu zagadki, ale również na życiu osobistym i służbowym policjantów. Wprawdzie główni przestępcy to paleta różnych nemezis Batmana (widać tu rękę redaktorów), ale to podkreśla jedynie fakt, że seria jest mocno osadzona w uniwersum DC.
* No chyba, że pracę prostych detektywów, niemalże codziennie zmagających się z najprzeróżniejszymi przestępstwami, nazwiemy superbohaterszczyzną.
Co do odpowiedzi na pytanie parsoma, to chyba coś pomieszałeś. Parsom czepia się, że w GC Batman jest, a po twojej odpowiedzi można wnioskować, że Bazyl się czepiał że Batmana nie było.Kurcze, chyba faktycznie masz rację. Przeczytałem sobie Bazylowe posty w wątku "Gotham Central" i chociaż nie ma bezpośredniej odpowiedzi na to "niezwykle intrygujące zagadnienie", to jednak można wywnioskować, że dla niego za mało było tam Batmana
kogo obchodzą przygody zwykłych policjantów i gadanie w kółko o Batmanie i jego jedynie epizodyczne się pojawianie? Komiks superhero czyta się dla superhero a nie dla losów trzecioligowych postaci.A zapamiętałem to zupełnie inaczej.
Ja na "Fatale" się strasznie przejechałem, po opiniach z tego forum. Jestem wielbicielem kryminału noir, a i Lovecrafta zawsze bardzo lubiłem więc wydawało się, że ten tytuł jesty w 100% dla mnie a ten komiks wydał mi się strasznie czerstwy. Dwa pierwsze tomy kupiłem i tak jak szybko przeczytałem tak szybko się ich pozbyłem.No to może aż tak głupio nie zrobiłem, że ten komiks sobie odpuściłem. :cool:
Facet cieszy się sporą estymą na forum, ale ja jakoś "tego" nie widzę.No to żeby to ujrzeć, musisz przeczytać Gotham Central :biggrin: . Chociaż też trzeba pamiętać, że pisał to we współpracy z Gregiem Rucką, który również dobrym scenarzystą jest.
Dzięki mkolek, ale trochę źle chyba sformułowałem pytanie w GC to widać chociażby Montoyę na okładce, chodziło mi o nowsze DC w 52 nie widziałem zdaje się żadnej z tych postaci. W Rebirth raczej też ich nie ma.To się zgubiłem bo myślałem, że pytasz o GC. Co do New 52 (bo o to pytasz a nie o 52) to Montoya debiutuje w nie wydanych u nas tomach Detective Comics. Bullock jest w stałej obsadzie drugoplanowej w seriach z Batmanem (proponuje zajrzeć np. do wydanego Gniewu). Gordon był nawet przez pewien czas nawet Batmanem, ale w porównaniu do pre-flashpointowego jest odmłodzony i nigdy nie poślubił Essen (ale chyba zachowano że mieli romans, nie jestem pewien a nie mam czasu teraz tego sprawdzić). Natomiast Kitch odpowiem jak poprzednio, nie ma go, albo ja go nie wyłapałem. Zresztą New52 uszczupliło znaczenie ekipę policyjną z charakterystycznych postaci (i pojawiają się tylko w sumie w Detective Comics).
No to żeby to ujrzeć, musisz przeczytać Gotham Central :biggrin: . Chociaż też trzeba pamiętać, że pisał to we współpracy z Gregiem Rucką, który również dobrym scenarzystą jest.Brubaker z Rucką podzielili się pisaniem tego tytułu. Brubaker pisał tzw. "nocną zmianę" a Rucka tzw. "dzienną zmianę" i to się odczuwa w scenariuszach. Tylko pierwszą historie pisali razem.
Być może tak to odczuwasz bo Brubaker przyzwyczaił cię do kryminału noir a tu masz komiks stylizowany na klimaty szpiegowskie w stylu Bonda, dokładnie tego pierwszego którego odtwarzał Sean Connery.Ale ja lubię, a wręcz uwielbiam stare Bondy (do momentu, kiedy serię "przejął" Brosnan; no może poza ostatnim filmem z Daltonem), tak samo jak Nicka Fury'ego Lee i Steranko, który stanowi niemalże kopię tych filmów. W Velvet coś mi nie zgrzytało i pomimo, że książki szpiegowskie (Ludlum, Forsyth) to mój ulubiony gatunek literacki, to jednak pierwszy tom Velvet mnie nie zaciekawił na tyle, żebym chciał sięgnąć po kontynuację. :sad:
Ponieważ GOTHAM CENTRAL TO NIE KOMIKS SUPERBOHATERSKIGdyby było jak piszesz, to byłoby fajnie. Ale to jest komiks superbohaterski, który udaje, że nie jest superbohaterski.
to jest komiks superbohaterski, który udaje, że nie jest superbohaterski.Do pewnego stopnia można zgodzić się z tym stwierdzeniem. Lecz nawet jeśli wyjdziemy z tego założenia, to i tak nic nie zmieni, że odczuwałem ogromną przyjemność z lektury Gotham Central i takie udawanie braku SH w niczym mi nie przeszkadzało. :biggrin:
postacie są (...) i obłożone bagażem wszelakich istniejących nerwic, sam David Boring jest chyba najbardziej odpychającą postacią jaką kiedykolwiek ujrzałem na kartach komiksów, facet wyraźnie postanowił zniszczyć wszystkie znajome osoby a później cały świat miażdżąc ich mózgi za pomocą swojej osobowości mątwy pospolitej. Napracować się zresztą dużo nie musi bo cała reszta ferajny jest równie odstręczająca jak i on sam na czele z jego największą miłością co do której ciężko wymyślić jakikolwiek powód dla którego mogłaby się ona komukolwiek spodobać ze swoją antypatyczną osobowością, zresztą miłość to w tym przypadku złe określenie do Boringa zdecydowanie bardziej pasuje słowo obsesja.
Co do Oczu kota... to właśnie przy tym komiksie zrobiłem sobie ćwiczenie (kochałem go przedtem, więc ot nie było objawienie, niemniej: ). Postarałem się wyobrazić sobie fizyczność tego miejsca, dźwięk, zapach, faktury, ruch powietrza, temperaturę, światło, to jak to wszystko czuję na swoim ciele. Naprawdę niesamowite doznanie. Potrzeba oczwiście do tego chwili spokoju i nie uda się to pewnie w tramwaju czy podczas przerwy obiadowej, ale polecam.Nieeeeee. Powinni dodawać jeszcze drzewko wunderbaum o zapachu pustyni. Jedyne co odczułem, to to że mnie ktoś wydy**ł.
Torpedo mnie w końcu znudził. I jednak mimo delikatnego idealizowania nabardziej podoba mi się klimat tego początku od Totha. A Stwórcę, zirytowany banałem historii i naprawdę okropnym rysunkiem po prostu oddałem komuś innemu. (http://www.forum.gildia.pl/Smileys/bb/wink.gif)Mnie wręcz przeciwnie po 700 stronach żałowałem, że nie ma jeszcze kolejnych 700. Stwórca fakt nieco trąci banałem, ale autor naprawdę umiejętnie to sklecił mi tam komiks sprawił dużo radości z lektury. A rysunki kolejny fakt, jak ktoś nie lubi podobnej stylistyki to mogą się nie podobać, mnie do siebie w miarę czytania przekonały.
Najgorszy - Cage MAX. Jak ktoś już stwierdził na tym forum nie wszystko z serii MAX jest dobre i Cage jest tego idealnym przykładem. Nudna opowieść, z ogranymi schematami i nijakim bohaterem. Zdecydowanie wolę Cage'a w wykonaniu Bendisa jako lidera zdelegalizowanej grupy bohaterów, niż w wykonaniu Azzarello jako zgorzkniałego outsidera. Nawet świetne rysunki Corbena (z którym miałem styczność po raz pierwszy) nie ratują tego komiksu, którego fabuła jest ulotna i nie zapada na długo w pamięci.Nie zgadzam się z opinią. Na pewno nie jest to nudna opowieść, tak czerpie ze schematów jakie były zaprezentowane np w "Za garść dolarów" czy "Ostatnim sprawiedliwym", ale dodaje też dużo rzeczy z blacksploitation, przez co wychodzi bardzo ciekawa mieszanka. Nie powiedziałbym, aby główny bohater był zgorzkniałym outsiderem, wg mnie Azzarello dobrze oddaje charakter głównego bohatera, który nie robi tego dla siebie, ale właśnie dla dzielnicy, aby oczyścić ją z przestępców (Luke zawsze dbał o takie rzeczy).
Cage działał zupełnie od niechcenia, niejako z przymusuBo wzial zlecenie, ktrego nie chcial? Z litosci do matki?
Nie chodzi o to, że mi zupełnie nie podszedł ten komiks, co to, to nie. Ale w zestawieniu z Punisherem Daredevil wypadł jednak blado.Uuuuuu, nie to żebym czytał Punishera, ale jakoś nie bardzo chce mi się w to wierzyć. Poważnie? Daredevil to jeden z najlepszych komiksów Marvela jakie czytałem, w pierwszej 10-tce ląduje na bank.
Uuuuuu, nie to żebym czytał Punishera, ale jakoś nie bardzo chce mi się w to wierzyć. Poważnie? Daredevil to jeden z najlepszych komiksów Marvela jakie czytałem, w pierwszej 10-tce ląduje na bank.
Poważnie?Poważnie. Tak jak wcześniej pisałem Punisher rozbił bank i zostawił w tyle DD.
Punisher ma bardziej wyrównany poziom.Potwierdzam. Świetny poziom Punishera jest utrzymany od samego początku. Za każdym razem kiedy kończę jeden story arc muszę się powstrzymywać by nie brać się za kolejny.
Gdzie w Top 10 te Gwiezdne Wojny???No, ze względu na różnorodność ras i różne światy. Chociaż może faktycznie powinienem pozostać przy określeniu "kosmiczne CSI".
Sprawa może się trochę rozbijać o to, że tak jak w przypadku innych staroci kolekcyjnych są to rzeczywiście najlepsze historie z tamtego okresuWiększość na szczęście tak, ale niestety nie wszystkie. Z tych takich totalnych słabinek na myśl przychodzą mi (z obu marvelowych kolekcji): Bomba obłędu (wrzucony chyba wyłącznie ze względu na powrót Kirby'ego do Marvela), Inhumans (wrzucony chyba wyłącznie ze względu na tie-in do Wojny Kree ze Skrullami) i Fantastyczna Czwórka (wrzucony chyba wyłącznie z powodu wypuszczenia lepszych historii w ramach WKKM).
Może poprostu Inhumans nie miało dobrych komiksów nigdy?Ja bym z miłą chęcią przeczytał wydane już u nas "Inhumans" Jenkinsa i Lee albo "Silent War" jako kontynuacja WKKM-owego Syna M. Ale oczywiście w SBM musieli wrzucić jakieś pitu-pitu z Tajnej Inwazji :sad: .
Mam wrażenie, że wspominane były wciśnięte gdzieś C3PO i R2, ale mogę się mylić.Było, było. Odkrywanie kolejnych nawiązań w Top 10 to naprawdę super zabawa. Dzięki za link.
Czytam właśnie HeadLoppera 2 i jestem zdumiony, o ile drugi tom jest lepszy od pierwszego, pod każdym właściwie względem..
ledwo 11 przeczytałem.Ty mówisz ledwo, a u mnie to najlepszy miesięczny wynik :badgrin:
Chyba kupię dalsze tomy tego runu... tak przy okazji, mój egzemplarz został wydany w ramach brytolskiej kolekcji komiksów Marvela, nie wiem, czy ukaże się też u nas...W brytyjskiej WKKM wydali cały run Aarona i Bachalo (do #20) w czterech tomach.
"Koniec i inne opowieści " to jednak dość przeciętny tom.Osobiście kupiłem ten komiks głównie ze względu na Future Imperfect. Mam nadzieję, że mnie ten komiks podejdzie lepiej niż Tobie :smile: . Ale przekonam się o tym pewnie gdzieś za kilka lat :biggrin: . Obecnie wziąłem się za odkrywanie uniwersum DC, ale o tym w moim następnym podsumowaniu :biggrin:
https://khareesi.files.wordpress.com/2016/10/6.jpg?w=1000&h=769 (https://khareesi.files.wordpress.com/2016/10/6.jpg?w=1000&h=769)To jest Bachalo? Ten sam co rysował pamiętnego Ghost Ridera 2099? Nigdy bym nie powiedział. Może to kwestia kolorystyki, ale zupełnie inaczej zapamiętałem jego styl.
Na półce czeka m.in . "She-Hulk Complete Collection 1" Slotta, omnibus "Superior Foes Of Spider-Man",Też z miłą chęcią przytuliłbym te omnibusiki. Tom o She-Hulk z WKKM to jedno z największych (oczywiście pozytywnych) zaskoczeń tej kolekcji, a o SFoS-M nie słyszałem jeszcze negatywnej opinii.
Na ich tle Colan z pewnością nie ma się czego wstydzić, co ciekawe w posłowiu są umieszczone słowa Gerbera w których twierdzi on, że Kaczor Howard był tworzony tak, aby nie być podobnym do Kaczora Donalda a to co widzę na karkach zdaje się przeczyć temu co on mówi. Obydwie postacie są strasznie podobne do siebie i nie wątpię, że był to efekt zamierzony (zresztą żartów nawiązujących do postaci innych wydawnictw/wytwórni jest ukrytych więcej).Sam Garber na 1. stronie "Giant-Size Man-Thing #4" dziękuję Carlowi Barksowi (który jest podpisany jako duchowy przewodnik), więc jego gadka wiele lat później jest chyba wynikiem tylko tego, że nie chciał toczyć żadnych prawnych sporów z Disneyem.
Zaskoczenie na minus – Towarzysze zmierzchu. (@Death, jeśli to czytasz, to musisz mi wybaczyć, bo wiem jaką estymą darzysz twórczość Bourgeona.) No nie podszedł mi ten komiks, chociaż może po prostu go nie zrozumiałem. Jeszcze pierwsza część była naprawdę ciekawa, bo choć historia dzieje się w czasach wojny stuletniej, to nie brakuje motywów na pograniczu fantastyki i magii, a takie połączenie faktycznie mi odpowiada. Z kolei druga część to zwrot w stronę fantastycznej opowieści, w której losy trójki bohaterów przeplatają się z przygodami chochlików i niezrozumiałymi dla mnie mitami. Mam świadomość, że przy lekturze tej części należałoby się maksymalnie skoncentrować i przeczytać ja nie raz, ale nic mi to nie pomogło i po prostu nie zrozumiałem tej historii (@LD, mała podpowiedź dla Ciebie :wink: , może Ty będziesz miał więcej szczęścia). Trzecia część to już typowy komiks historyczny (z niewielką domieszką fantastyki), ale niestety również tutaj poległem i zupełnie rozbity po drugiej części nie potrafiłem wczuć się w klimat historii, przez co czytałem ją bez większego zainteresowania. Pierwsze moje spotkanie z Bourgeonem nie wypadło więc owocnie, ale się nie poddaję i z pewnością w przyszłym roku zakupię Pasażerów wiatru.Hehe :biggrin: Nie martw się, istnieje całkiem spore grono osób, które nie lubi Towarzyszy zmierzchu, a Pasażerów wiatru uważa za arcydzieło. Jedną z nich jest scenarzysta innych średniowiecznych komiksów Sławomir Zajączkowski czyli autor np. uwielbianej przeze mnie Wilczej gontyny.
Nie martw się, istnieje całkiem spore grono osób, które nie lubi Towarzyszy zmierzchu, a Pasażerów wiatru uważa za arcydzieło.Mam nadzieję, że tak będzie również w moim przypadku :biggrin:
Hehe :biggrin: Nie martw się, istnieje całkiem spore grono osób, które nie lubi Towarzyszy zmierzchu, a Pasażerów wiatru uważa za arcydzieło. Jedną z nich jest scenarzysta innych średniowiecznych komiksów Sławomir Zajączkowski czyli autor np. uwielbianej przeze mnie Wilczej gontyny.
U mnie Towarzysze, Wilcza i Bois-Maury stoją razem na półce i darzą się sporą sympatią. :wink:
Zaskoczenie na minus – Towarzysze zmierzchu. (@Death, jeśli to czytasz, to musisz mi wybaczyć, bo wiem jaką estymą darzysz twórczość Bourgeona.) No nie podszedł mi ten komiks, chociaż może po prostu go nie zrozumiałem. Jeszcze pierwsza część była naprawdę ciekawa, bo choć historia dzieje się w czasach wojny stuletniej, to nie brakuje motywów na pograniczu fantastyki i magii, a takie połączenie faktycznie mi odpowiada. Z kolei druga część to zwrot w stronę fantastycznej opowieści, w której losy trójki bohaterów przeplatają się z przygodami chochlików i niezrozumiałymi dla mnie mitami. Mam świadomość, że przy lekturze tej części należałoby się maksymalnie skoncentrować i przeczytać ja nie raz, ale nic mi to nie pomogło i po prostu nie zrozumiałem tej historii (@LD, mała podpowiedź dla Ciebie :wink: , może Ty będziesz miał więcej szczęścia). Trzecia część to już typowy komiks historyczny (z niewielką domieszką fantastyki), ale niestety również tutaj poległem i zupełnie rozbity po drugiej części nie potrafiłem wczuć się w klimat historii, przez co czytałem ją bez większego zainteresowania. Pierwsze moje spotkanie z Bourgeonem nie wypadło więc owocnie, ale się nie poddaję i z pewnością w przyszłym roku zakupię Pasażerów wiatru.coś w tym jest. Towarzysze zaczynają się łatwo i dosyć gładko, ale kolejne tomy przynoszą powolną ale prawie zupełną zmianę gatunku opowieści. czytelnik, pochłaniający kolejne albumy w krótkim czasie, może dostać lekkiej "schizy". z tego też powodu ten komiks może wydać się trudny w odbiorze. zdecydowanie lepiej przypadkowemu czytelnikowi zaczynać Bourgeona od początkowych albumów Pasażerów (opcja dla lubiących przygodę), bądź pierwszych albumów Cyann (opcja dla fanów sci-fi fantasy).