Jeśli nie, to zachęcam do sprawdzenia pierwszego darmowego zeszytu tutaj:Warto odświeżyć temat w związku z planami Muchy na wydanie tego tytułu :)
https://comics.imagecomics.com/#/issue/22207/Saga-1 (https://comics.imagecomics.com/#/issue/22207/Saga-1)
lub tutaj:
http://www.comixology.com/Saga-1/digital-comic/JAN120485 (http://www.comixology.com/Saga-1/digital-comic/JAN120485)
Generalnie lektura powinna przynieść sporo uśmiechu.
Wiadomo czy Saga dostępna będziedzie w Literackiej?Na 99% nie bedzie. Mucha wycofala sie z dyskontow i hurtowni, a z tego ostatniego literacka brala najprawdopodobniej towar. Mucha podobno rozmawia z bonito o sprzedazy ich nowych komiksow u nich.
Wielkie dzięki za info. Nie będę się czaił i zrobię zamówienie na Gildii. (Nawiasem mówiąc Locke & Key również nie ma jeszcze na Literackiej.)Predzej czy pozniej Locke & Key na literackiej powinien sie pojawic, skoro jest na bonito/aros.
Czyli komiksy z Muchy teraz najtaniej na Gildii?Teoretycznie taniej jest przez sklep Muchy. Tyle, że darmowa przesyłka jest od 150 zł, więc musiałbyś uzbierać tyle samymi komiksami Muchy.
Mucha podobno rozmawia z bonito o sprzedazy ich nowych komiksow u nich.
Predzej czy pozniej Locke & Key na literackiej powinien sie pojawic, skoro jest na bonito/aros.
Skąd to info?Z ich facebooka bodajże.
Skąd to info?Też pisałem maila z pytaniem o Locke&Key do Literackiej i również brak odpowiedzi. Natomiast jakiś czas temu (2 tygodnie?) pisałem do Muchy w sprawie dyskontów - Christine Meyer odpisała, że prowadzą rozmowy z Bonito.
Będzie na pewno, tylko kiedy? :wink: Czekam tylko na ten tytuł, aby złożyć zamówienie. Napisałem nawet maila do Literackiej, ale nie dostałem odpowiedzi.
Byłoby wygodnie, bo tak na razie odpuszczam kupno Sagi
Duży błąd. Komiks jest świetny. Polecam zmienić zdanie i kupić.
Pora przejść do scenariusza, który jest mocno odjechany. Już na samym początku sporym plusem dla mnie był sposób narracji, powierzenie tak ważnej roli, dopiero co narodzonemu dziecku, to element, który z pewnością wyróżnia Sagę, wśród innych tego tupu produkcji. Dalej co bardzo mnie poruszyło, to fakt że w bodajże 6 zeszytach Vaughan przedstawił większość bohaterów w wielu odcieniach, to spotyka się niezmiernie rzadko.
Ładna ta Saga. Nic epokowego, ale doskonałe kino przygodowe. Chce się jeszcze.Myślę, że z tym tytułem jest ten właśnie problem, że wiele osób nadaje mu status "epokowego", podczas gdy jest on po prostu "fajny".
Strasznie mi się podoba sposób prowadzenia narracji i takie rozplanowanie historii, że jakiś zaskakujący moment pojawia się dopiero po przewróceniu strony i jest ogromny kadr na całą stronę albo i dwie.
Strasznie mi się podoba sposób prowadzenia narracji ...Z to uwielbiam B.K.V. - był również scenarzystą kilku odcinków frapującego serialu LOST więc wszystko jak najbardziej na miejscu :)
Vaughn
może to tylko literówka, ale wiele osób myli dwa nazwiska, więc chciałbym tylko przypomnieć, że
Brian K. Vaughan
to nie
Matthew Vaughn
:smile:
Trzeci tom zaliczony. Jak zawsze jestem zachwycony lekkością tej serii. Sposób prowadzenia fabuły przez Vaughana i oszczędne w tła rysunki Staples, to doskonałe połączenie dające rozrywkowy komiks na wysokim poziomie. Nie ma tu miejsca na przegadanie, na nudę, na przeładowanie akcją - mam wrażenie, że wszystko jest idealnie wyważone. Oby dalej było równie dobrze. Z jednego żartuuśmiałem się jak głupi - czyżby przytyk do tych wszystkich maniaków, którzy panicznie boją sięSpoiler: pokażSpoiler: pokaż
Vaughan tworzy bardzo sympatyczne postaci, których nie da się nie lubić. Will, Liyng Cat i Gwendolyn to moi faworyci. zresztą, każdy kolejny bohater wydaje się nietuzinkowy.
Dla mnie tom trzeci był trochę słabszy od dwóch poprzednich. Może dlatego, że wydawała mi się akcja bardziej statyczna (mniejsze ilości zmian terenu akcji). Ale i tak seria trzyma jak na razie poziom nieosiągalny dla większości pozycji ukazujących się na rynku.
Po dwóch świetnych tomach ten był tylko dobry. I raczej nie popychający akcji do przodu,No i rysunki wg mnie słabsze niż we wcześniejszych tomach, jakby były robione w większym tempie bo terminy goniły.Spoiler: pokaż
Moim zdaniem masz tzw. "syndrom trzeciego tomu". Spodobał ci się pierwszy i drugi, to w trzecim za wszelką cenę szukasz czegoś, co potwierdzi, że nie jesteś typem człowieka, któremu wszystko podoba się bezkrytycznei.
Hehe opinia wydana na podstawie bardzo "pełnych" danych. I oczywiście wykluczająca możliwość, że to autorzy mieli "słabszy dzień" (ale nie słaby co też zaznaczyłem). Dodam tylko, że taki Sandman podoba mi się bardziej z tomu na tom (choć na razie utknąłem na 5 czy 6). W Wieżach Bois-Maury tylko jeden już nie pamiętam 5 czy 6 tom mniej mi się spodobał, a np. z trzech ostatnio wydanych tomów Smerfów wszystkie uważam za równie dobre:) Zresztą znaczenie ma też w jakim "towarzystwie" się dany tytuł w danej chwili czyta. Kiedyś przeczytałem 1 tom Wonder Woman pomiędzy 1 a 2 tomem Arq i wydał mi się mocno średni, ale dobrze wiem, że ocena wynikała głównie z "towarzystwa".To oczywiste, że dobre komiksy Ci się podobają. Czy pamiętasz jednak, jakie miałeś odczucia po przeczytaniu trzeciego tomu "Sandmana" i "Wież Bouis-Maury"? I "Wonder Woman"? I czy przypadkiem nie brałeś w czasie czytania któregoś z nich dużych ilości witaminy C (może akurat byłes przeziebiony).
Dla porównania w gatunku space-opery mamy też obecnie na rynku "rówieśnika" "Sagi", tj. "Strażników Galaktyki" Bendisa. Wystarczy zestawić oba komiksy, by stwierdzić (niestety!) miałkość serii Marvela.
Nie zrozumcie mnie źle: "Sagę" czyta się nadal świetnie, rozdziały kończą dobre cliffhangery, komiks jest spójny i trzyma poziom.Dokładnie, przez cliffhangery wziąłem 4 tom, a potem mocno się zastanawiałem nad 5, ale dla mnie to trochę za mało - parę zeszytów o niczym i w ostatnim końcowe 2-3 plansze nastawiają na akcję, której może znów nie być :doubt:
mocno się zastanawiałem nad 5, ale dla mnie to trochę za mało - parę zeszytów o niczym i w ostatnim końcowe 2-3 plansze nastawiają na akcję, której może znów nie być :doubt:
CA: How long do you foresee Saga running? Are we talking about something as long as Ex Machina, which was 60 issues?Jedynie w sytuacji gdyby seria zupełnie nie chwyciła był plan zamknięcia po 6 odcinkach.
BKV: Longer. I’d like to keep doing this for an insane amount of time. Long after people have stopped being interested in it, I would still like to keep writing this book. [laughs] I really wanted to have something with characters that you love and really get to watch them grow and change. I think most people who have read Y: The Last Man have read it recently in collected versions, but people had a totally different experience if they were reading Y every month and sort of watching Yorick age almost in real time, a month at a time. This I hope will be similar; you’ll get to know these people over the course of years. And you’ll get all this visual spectacular stuff from Fiona as well. It’s the sort of thing I could never do as a TV show, so it’ll be comics at their best, I hope.
Lektura tomu szóstego uświadomi Ci, że to o czym wspominasz, raczej na pewno nie kończy się tylko na przytoczonej scenie.Spoiler: pokaż
Ja tak tylko dodam, bo nie wiem skąd to się tu wzięło, że tom piąty nie kończy "drugiego sezonu", tylko tom szósty.Założyłem, że przeskok o kilka lat = nowy sezon. A taki przeskok ma się (zgodnie z zapowiedzią) zdarzyć w 6 tomie. Widocznie jednak jest jakoś inaczej.
I jeszcze odpowiem na to: Lektura tomu szóstego uświadomi Ci, że to o czym wspominasz, raczej na pewno nie kończy się tylko na przytoczonej scenie.Cóż, przypuszczam, że będzie ten fakt miał jakiś wpływ na Upartego i jego kompanię. Niemniej sprawa - przynajmniej doraźnie - wydała mi się jednak słabsza, niż np. poprzednie śmierci w serii.
Założyłem, że przeskok o kilka lat = nowy sezon. A taki przeskok ma się (zgodnie z zapowiedzią) zdarzyć w 6 tomie. Widocznie jednak jest jakoś inaczej."Sezonami" jest to, co pojawia się w wydaniach deluxe. Te, według zapowiedzi twórców, mają liczyć po 18 numerów/3 tomy. Zresztą gdy wyjdzie już szósty tom to odnotujesz, że pomimo przeskoku czasowego, mamy bezpośrednią kontynuację najważniejszych wątków z piątego :)
I tym bardziej jestem ciekaw, czy jakoś to było wytłumaczone wcześniej.
Tak sobie myślę, dlaczego akurat realizm tego motywu Cię zastanowił, a nie np.Z fasadowości świata przedstawionego zdaję sobie jak najbardziej sprawę i przyjmuję z całym dobrodziejstwem inwentarza. Bawią mnie pomysły Vaughana, czasami intrygują, ale to takie fantasy (bo nie sci-fi) dla ubogich, robione pod publiczkę. Autor sprzedaje nam problemy XXI-wiecznych nastolatków w scenerii fantastyki naukowej. Pseudo fantastyki, ledwo trzymającej się razem jako całość. Widzę tu troche problemów ze spójnością świata przedstawionego, ale nie w kwestii realizmu. Realizmu tu nie ma i mi to akurat nie przeszkadza. Na tyle nie przeszkadza, że kupiłem wszystkie pięć tomów i kupię szósty.. Saga to opera mydlana, zgadza się, ale za to opera tak maksymalnie oryginalna i pomysłowa, że próżno szukać drugiej takiej samej lub chociażby zbliżonej. Jest to chyba jedyna seria, gdzie wszystko - WSZYSTKO - co sobie wymyśli scenarzysta, przejdzie gładko przez gardło i to jest jej ogromna siła. Nie podchodź do tego świata w sposób realistyczny, bo to się nie uda - odbieraj go w charakterze baśni, fantasmagorycznej wędrówki bez ograniczeń, napędzanej rozszalałą, niepohamowaną wyobraźnią, bo w takiej właśnie konwencji jest ona tworzona. I dlatego scenarzysta nie bawi się w wytłumaczenia dlaczego to działa, a tamto nie - nie to jest tutaj celem, ani nawet środkiem. To po prostu tło, które musisz kupić, jeżeli chcesz bawić się razem z nim. I na takim właśnie tle trzeba chłonąć opowiadaną historię, a ta - pomimo prostoty - jest szalenie wciągająca, a postacie są kapitalnie nakreślone i prowadzone.Spoiler: pokaż
Ja po 5 tomie w ogóle nie odczuwam spadku jakości. Bawi mnie to tak samo, jak tomy początkowe i już wypatruję tomu 6, z bólem przyjmując wieść, że dopiero na wiosnę powrócę do tego zwariowanego, pokręconego, ale smakującego wybornie świata.
Zdecydowanie bardziej wolę komiksy, które w sztafażyku sc-fi mówią o problemach XXI wiecznych nastolatków, niż poważne fabuły dziejące się w średniowieczu, gdzie bohaterowie kierują się XXI wieczną mentalnością. Taka fajna rzecz u futurystów, że mogą się mylić, ale naginanie historii już tak łatwo nie uchodzi.Się podpisuje obiema ręcami.
Zresztą - Sga jest klasyczną space operą i porusza te same orbity co Frank Ferbert w Diunie. A że robi to nowocześnie, na modłę obecnego luzu? Bo robi! Czemu ma powtarzać formuł znane od dziesięcioleci i przez to lekko zwietrzałe?No, może nie do końca tak klasyczną, a Ferbert im dalej w las tym bardziej ssie (ale pierwsza Diuna super) ale Sagę czytam i czytać będę. Szósty tom na pewno zakupię.
A w świecie gdzie wyrafinowana technologia egzystuje obok magii - przecięte planety nie powinny dziwić! Dlatego warto zakupić Uniwersal War One. Tak i przecinają planety, magii brak i jest to rasowe hard-sf :smile:No ja właśnie stawiam na magię - jakieś potężne zaklęcie plus podprzestrzenna autostrada którą zasysają energię prosto ze słońca aby je podtrzymać.
No ja właśnie mam najwięcej uwag do konstrukcji postaci. I to już od pierwszego tomu. Jakoś nie mogę wyzbyć się poczucia, że to taka gromadka emo-nastalatków (nie wyłączając także obecnych w tej serii siepaczy). Z drugiej strony niektórym czytelnikom może to odpowiadać i zdaje się, że gdy seria startowała wspomniana subkultura miała się nieźle.Subkultura emo-nastolatków? A co charakteryzuje tę subkulturę i tym samym postacie w Sadze? Ten cały ruch emo kojarzy mi się jedynie z jakąś depresyjną egzaltacją na pokaz. Nie dostrzegam tego w Sadze ale mogę być w błędzie, stąd pytam co przez to rozumiesz.
A widok przeciętej planety mnie zafascynował. Pomysł jest oczywiście niemiłosiernie głupi, ale trzeba przyznać, że śmiały. Ale gdy próbuję sobie wyobrazić energię potrzebną do przecięcia planety, potem do odholowania drugiej połówki poza wspólną przecież studnię grawitacyjną, a potem pokazują nam obrazki z powierzchni planety, gdzie wszystko jest w jak najlepszym porządku, to popadam w tym większą fascynację nad wyobraźnią scenarzysty. Inna sprawa, że tak okaleczony glob nie miał by szans aby zachować formę połowy kuli. Płynne jądro zaraz przyjęłoby kształt wspomnianej kuli, a skorupa globu zapadła by się i nici z tak pięknie obmyślonej półplanety.
I tym bardziej jestem ciekaw, czy jakoś to było wytłumaczone wcześniej.
Zdecydowanie Saga to nie jest hard s-f i całe szczęście. Nie zgadzam się z tym aby wartość fantastyki mierzyć tym czy pomysł autora jest głupi z naukowego punktu widzenia czy też nie. A kto powiedział, że wszechświat Sagi rządzi się naszymi prawami fizyki? Kto powiedział, że to w ogóle jest nasz wszechświat? Przecież już od pierwszego tomu wiadomo, że akcja osadzona jest w "kosmicznych" realiach tylko po to aby autor miał wolną rękę w wymyślaniu niewiarygodnych pomysłów. I to, oprócz humoru, zaskakujących zwrotów akcji i lekkiego pióra scenarzysty, uważam za największe zalety tej serii.Oj tam, może mam trochę hopla na punkcie hard SF, ale akurat w Sadze duża umowność świata przedstawianego mi nie przeszkadza za bardzo. Ciekaw po prostu byłem pomysłu Vaughana na ten półplanetarny obiekt. Małe wyjaśnienie by się przydało, szczególnie, że z fizycznego punktu widzenia, jest on bez sensu. Osobiście obstawiam (jak już wspominałem) jakieś potężne zaklęcie trzymające w kupie ową przepołowioną planetę i podprzestrzenną autostradę którą zaklęcie zasysa energię prosto z gwiazdy w macierzystym układzie aby się nie rozpaść.
pytanie do wtajemniczonych - czy i kiedy jest przewidziany koniec?Na razie nie jest :smile: na pewno ma to być najdłuższa seria BKV.
27.11 premiera 7 części :biggrin:
w sumie... czemu nie.Weekendowo przeczytałem #6 i ze smutkiem napiszę, że jednak nie porwał mnie jakoś ja po przednie części. Komiks (jako serię) sam w sobie czyta się szybko. I jak w poprzednich częściach zawsze znajdowałem jakiś smaczek to tutaj niestety nic takiego nie znalazłem i trochę jednak mnie opowieść umęczyła. Może powodem jest też częstotliwość wydawania tego tytułu na polskim rynku (już chyba jesteśmy na bieżąco z USA) za czym idą duże przerwy w czytaniu kolejnych tomów. Jednak lepiej bawiłem się przy ostatnim Chew niż #6 Sadze...
mi się jeszcze nie znudziło:)
Tak.Dziękuję dobry człowieku.