>Powiedz mi szczerze, czy widziałeś kiedyś przygodę nieliniową? I czy wśród skąłdowych części nie jest kluczową posiadanie zwartej fabuy?
Ano widzialem bo sam takie prowadze - np: kampania samodzielnego oddzialu paryzanckiego gdzie to gracze wybieraja cele i srodki.
Wybacz, ale dla mnie to nie jest scenariusz. Scenariusz zakłada pewną główną linię fabuy. Ty zaś dysponując szczegółowym opisem lokacji i BNów dokonujesz nieustającej improwizacji.
Rzeczywiscie beszczelnie :)
He he, w tym jestem dobry ;-)
bo to bedzie motywowanie na sile.
Dla mnie bzdura, ale to wynika z zupełnie odmiennego podejścia do rpg, o czym za chwilę.
(Przyklad!)
Wow! :o)
Gracz ma niezaprzeczalne prawo do postepowania zgodnie z tym jak widzi swoja postac. Wolnosc polega na tym ze gracz jako postac musi znalezc sobie w grze miejsce i cel zyciowy a nie oczekiwac od MG ze bedzie go ciagnal za uszy.
Mam zupełnie inne podejście. Z tego co piszesz wnioskuję, że lubisz, że tak to określę, rzucić graczy na głęboką wodę, a dalej niech radzą sobie sami. Z mojego punktu widzenia nie prowadzisz wogóle scenariuszy, Ty jesteś tylko bezstronnym sędzią opisującym głównie reakcje świata na działnia bohaterów. Ja, jak i większość erpegowców, ktorych znam, czynię inaczej, właściwie można powiedzieć, że na odwrót. U Ciebie gracz działa i świat na to reaguje. U mnie świat płynie, a gracz reaguje.
Pozatym przykład nie uwzględnia sytuacji, gdy postać nie ma wyboru: np. nagle okazuje się, ze jest sobowtórem znanego przestępcy i musi uciekać itp.
Protezowanie graczy scenariuszem powoduje otumanienie gracza.
Powoduje jak dla mnie płynnośc rozgrywki, większą jej szczegółowość i lepsze efekty niż nieustanna improwizacja.
W ktoryms z MiM'ow czytalem opis pseudosesji w ktorym postac gracza stwierdza: niewazne co zrobimy - MG i tak nas w cos wplacze.
Redukcja do absurdu to też błąd.
Przyjmujesz role Boga/Fortuny kreujac zycie postaci za swoich graczy? Tyrania drogi panie.
Jakoś nie krzyczą :-) To wchodzimy na grząskie grunta filozofii, ale zauważ, że w naszym życiu bardzo, bardzo wiele rzeczy pozostaje, mimo nasdzych najszczerszych starań, niezależnych od nas.
Kaduceusz: Przestanie prowadzić? :-) Swoją drogą termin "wymigać się od przygody" brzmi zabawnie.
Ponownie niezrozumiany odpowiadam: "Wymiganie sie od przygody" to nic innego jak unikniecie wszystkiego co MG przygotowal. Wolna wola gracza ktory mial dzisiejszego dnia: pasukdny dzien, fatalny horoskop, miesiaczke, muchy w nosie (niewlasciwe skreslic) moze spowodowac ze z rozpracowywanej pieczolowicie przygody zaliczy tylko wstep po czym zabije informatora - "bo nie podobal mu sie wyraz twarzy". I co wtedy?
Wtedy powiem, że gracz to dureń. Bo jeżeli przygoda jest tak ułożona, by zapewnić jego bohaterowi odpowiednią motywację [a będzie], to nie widzę powodu by z czystej złośliwości, żeby nie rzec chamstwa, niszczyć MG pieczołowicie przygotowaną intrygę. W rpg mają się bawić wszyscy, a nie tylko gracze. [Prosze tylko bez kolejnej redukcji do absurdu.] Mnie nie interesuje power struggle, że zaciągnę z angielskiego, z graczem. Jeżeli chce się droczyć, niech idzie do innego MG. Ja mu podziękuję.
I jak poprowadzic liniowy scenariusz?
Kluczem jest odpowiednia motywacja dla graczy. Jeżeli MG nie jest w stanie jej zapewnić, cóż widocznie MG jest słaby. A jeżeli gracze notorycznie i z rozmysłem "rozwalają" sesje z powodu własnego widzimisie to takim graczom mówi się do widzienia. No chyba, że chcemy sprawdzić własne umiejętności improwizacyjne. Ale takie sesje od początku do końca improwizowane bardzo rzadko, w porównaniu do prowadzenia scenariuszy, okazują się udanymi. IMHO
Poza tym liniowosc jest wada bo okresla co kto kiedy bez mozliwosci manewru.
Do pewnego stopnia nie przeszkadza to w rozgrywce. Nie mówię, ze każdy scenariusz (liniowy) jest w porządku. Czytałem multum bezsensownych liniówek.
Jak zaczynasz modyfikowac, dodawac elementy to juz liniowosc zatraca swoj charakter i dostajemy w efekcie nielinowa przygode - osadzona na realiach. Czy nie tak?
Sprecyzuj termin "mdyfikować, dodawać elementy". :-) Większość scenariuszy, nazwijmy je, o kilku liniach fabuy jest w istocie tylko szkicami.
--
kaduceusz