trawa

Autor Wątek: Normalna gra....  (Przeczytany 6238 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Rigor Mortis

Normalna gra....
« dnia: Październik 31, 2004, 12:01:34 pm »
Sluchajcie bylem ostanio swiadkiem bitwy....gralo dwoch poczatkujacych graczy co prawda w WFB, ale to akurat nie jest wazne...grali robili bledy...ale mieli zabawe...nie mozdzyli nad kazdym ruchem...poporstu sie bawili...zastanwiam sie co powoduje ze ludzie bardzioej zaaqwansowanie traktuja kazda bitwe jak turnijowo kombinmuja walcza jak ow lasnme zycie... czy ja tez kiedys tak galem?? szczerze powiedziawszy nei apmietam treaz przelicze wszystko zamnim zrobie ruch...czemu? NIewiem a wyy jak sadzicie??
P.
ho dares wins

Offline śmigło

Normalna gra....
« Odpowiedź #1 dnia: Październik 31, 2004, 12:08:31 pm »
kwestia zaawansowania, z czasem na coraz wiecej rzeczy zwracasz uwage, nie popelniasz juz tylu bledow i zauwazasz bledy przeciwnika, ktore starasz sie wykorzystywac. na poczatku sie tego po prostu nie widzi.
we charge traidition with being an exuse for idleness, unpersonality and regression"
b.a.n.
"we destroy you"
b.d.n.

Offline Bartuul

Re: Normalna gra....
« Odpowiedź #2 dnia: Październik 31, 2004, 05:10:40 pm »
Cytat: "Rigor Mortis"
zastanwiam sie co powoduje ze ludzie bardzioej zaaqwansowanie traktuja kazda bitwe jak turnijowo kombinmuja walcza jak ow lasnme zycie...


Co ty gadasz??? Kolejny stereotyp, który jest wynikiem braku uczestnictwa na turniejach... Ja mam fun z każdej gry, niezależnie czy gram z Vladdim na turnieju, czy uczę grać jakiegoś dzieciaka. Z tego co zauważyłem to oni też mieli fun z tych/tej gry, więc nie zgodzę się ze stwierdzeniem, iż gracze grający dłużej nia czują funu, tylko rywalizację. Bullshit.

My 2 cents...
[/b]
Join the forces of Kasztaniarze!

Kierowco! Pamiętaj - wpuszczając kogoś na skrzyżowaniu sprawiasz przyjemność temu jednemu, ale wqrwiasz tych 50 za Tobą...

Offline jachu_ka

Normalna gra....
« Odpowiedź #3 dnia: Październik 31, 2004, 06:39:15 pm »
w poczatkach czerpie sie najwieksza radosc z samego grania, z czasem coraz wieksza satysfakcje bierze sie z wygrywania. a zeby wygrywac trzeba grac rozwaznie. zreszta jedno nie wyklucza drugiego, po prostu zmienia sie styl gry, fun pozostaje.

mąka krupczatka
<- ikona prawdziwego kasztaniarza.

Offline BORS

Re: Normalna gra....
« Odpowiedź #4 dnia: Październik 31, 2004, 06:48:18 pm »
Cytat: "Bartuul"
Cytat: "Rigor Mortis"
zastanwiam sie co powoduje ze ludzie bardzioej zaaqwansowanie traktuja kazda bitwe jak turnijowo kombinmuja walcza jak ow lasnme zycie...


Co ty gadasz??? Kolejny stereotyp, który jest wynikiem braku uczestnictwa na turniejach... Ja mam fun z każdej gry, niezależnie czy gram z Vladdim na turnieju, czy uczę grać jakiegoś dzieciaka. Z tego co zauważyłem to oni też mieli fun z tych/tej gry, więc nie zgodzę się ze stwierdzeniem, iż gracze grający dłużej nia czują funu, tylko rywalizację. Bullshit.

My 2 cents...
[/b]

Cóż ja raczej nie ulegam stereotypowi. Bywam na turniejach i uważam że obaj za bardzo uogólniacie.
Znam sporo graczy kótrzy świetnie się bawia nie zaleznie gdzie i o co grają. Inni w każdej grze muszą ZAWSZE wygrać. tak zwany "SYNDROM PG" jest niezależny od starzu gry tylko od natury człowieka. Zam ludzi którzy potrafią odebrać przyjemność z gry swoim zachowaniem przy stole. Z nimi gra się tylko na turniejach i to oni potrafią spowodować u świeżego gracza niechęc do tak zwanych "zawansowanych" graczy.
Ja osobiście znam przynajmniej kilku którzy grają dla przyjemności i gra z nimi jest przyjemna i tyle. Nie zaleznie czy to turniej czy towarzyskie spotkanie.

 Co do grania z Vladdim to się nie wypowiem bo nie grałem z nim jeszcze.
To że ktoś się dobrze bawi, nie znaczy że innym zapenia to samo ;)
Znam kilku z którymi gra się paskudnie...
Ale oni świetnie się bawią jeśli wygrają...  :shrug:
 Jak nie wygrają to winne są kości, sędziowie, albo przeciwnik grał nie uczciwie i miał przegiętą armię. Po takim spotkaniu trudno raczej czuć "fun". Satysfakcji z wygranej też nie wiele. Raczej frustracja. to tyle ode mnie.

pozdrawiam
BORS
[Podpis został usunięty ze względu na złamanie prawa lub regulaminu] - Marsz Wolności Trwa

Offline Bartuul

Normalna gra....
« Odpowiedź #5 dnia: Październik 31, 2004, 07:52:42 pm »
Wiadomo, że z jedym gra się przyjemniej, z drugim mniej przyjemnie - w końcu to z człowiekiem gramy i to charakter człowieka kształtuje jego zachowanie przy stole. Nikt nie lubi przegrywać - to oczywiste. Tak samo jak to, że każdy czerpie przyjemność z wygrywania. Sam pamiętam niejedną bitwę, w której dostałem wciry, ale wspominam ją jak najlepiej, bo przeciwnik był super, bo dużo się działo, bo była dramatyczna etc. A staż grającego nie ma tu nic do gadania. Jeśli o mnie chodzi, to znacznie przyjemniej gra mi się właśnie z ludźmi z tej słynnej "wyższej półki", bo po pierwsze są wporzo kolesie, po drugie nie wałkują a po trzecie gwarantują super zabawę i nieraz kupę śmiechu niezależnie od przebiegu bitwy. Powiem szczerze iż nie czerpię funu z bitwy jedynie wtedy, kiedy czynnik niezależny od graczy nie daje prowadzić wyrównanej bitwy (vel Strategicon i 3x misja nr 6 - dla mojej armii nie do wykonania, no i jak na złość...).

To właściwie tyla na ten temat...
[/b]
Join the forces of Kasztaniarze!

Kierowco! Pamiętaj - wpuszczając kogoś na skrzyżowaniu sprawiasz przyjemność temu jednemu, ale wqrwiasz tych 50 za Tobą...

Offline Rigor Mortis

Normalna gra....
« Odpowiedź #6 dnia: Październik 31, 2004, 10:30:21 pm »
Bartuul...s pokojnie nie powiedzialem,z e nie czuje funu z grania... mowie tu ze sa takie osoby kotre tak robie wiec wiesz PEACE
P.
ho dares wins

Offline BORS

Normalna gra....
« Odpowiedź #7 dnia: Listopad 01, 2004, 05:17:49 pm »
Cytat: "jachu_ka"
w poczatkach czerpie sie najwieksza radosc z samego grania, z czasem coraz wieksza satysfakcje bierze sie z wygrywania. a zeby wygrywac trzeba grac rozwaznie. zreszta jedno nie wyklucza drugiego, po prostu zmienia sie styl gry, fun pozostaje.


Nie zgadzam się Jachu.
 Ja  w 40K gram ponad 3 lata, a w biteniaki w ogóle ze trzy razy tyle. Nie jestem więc chyba początkujący, a raczej odwrotną prawidłowośc w sobie zauważam.
kiedyś grałem rozpiskami "typowymi" i bardziej zależało mi na wygranej. Teraz gram tym co mi się podoba i wygrywam, albo nie.
Ale ZAWSZE, przedewszystkim chcę się dobrze bawić.
A dążenie do tej "satysfakcji z wygranej" za wszelką cenę czesto wyklucza radość z gry...
U przeciwnika.

pzdr
BORS
[Podpis został usunięty ze względu na złamanie prawa lub regulaminu] - Marsz Wolności Trwa

Offline jachu_ka

Normalna gra....
« Odpowiedź #8 dnia: Listopad 01, 2004, 09:24:53 pm »
Cytat: "BORS"
Nie zgadzam się Jachu.
 Ja  w 40K gram ponad 3 lata, a w biteniaki w ogóle ze trzy razy tyle. Nie jestem więc chyba początkujący, a raczej odwrotną prawidłowośc w sobie zauważam.
kiedyś grałem rozpiskami "typowymi" i bardziej zależało mi na wygranej. Teraz gram tym co mi się podoba i wygrywam, albo nie.


widac to cecha osobnicza :)
 
Cytuj
Ale ZAWSZE, przedewszystkim chcę się dobrze bawić.
A dążenie do tej "satysfakcji z wygranej" za wszelką cenę czesto wyklucza radość z gry...
U przeciwnika.


to juz bylo walkowane multum razy. to o czym piszesz to zwykle lamerstwo i tyle.

mąka krupczatka
<- ikona prawdziwego kasztaniarza.

Offline BORS

Normalna gra....
« Odpowiedź #9 dnia: Listopad 01, 2004, 09:53:58 pm »
Cytat: "jachu_ka"
Cytat: "BORS"
...kiedyś grałem rozpiskami "typowymi" i bardziej zależało mi na wygranej. Teraz gram tym co mi się podoba i wygrywam, albo nie.


widac to cecha osobnicza :)

Cały czas to mówię. Wieć nie uogólniaj.  :P
Własciwie to ten temat jest chyba po to żeby ustalić czy to jest, czy nie jest  regóła.
Proponuje wniosek ogólny: Starz nie czyni Power Gamerem. 8)

Cytat: "jachu_ka"
Cytuj
...A dążenie do tej "satysfakcji z wygranej" za wszelką cenę czesto wyklucza radość z gry...
U przeciwnika.


to juz bylo walkowane multum razy. to o czym piszesz to zwykle lamerstwo i tyle.

Ale to "lamerstwo" najcześciej zdarza się graczom "z wyższej półki" jak to okreslił Bartuul. Niektórzy nie potrafią sobie wyłączyć opcji "gra o złote kalesony" nawet jak uczą kogoś grać pierwszy raz.
"Młodych" łatwiej nakryć bo zwyczajnie oszukują, starzy wyjadacze raczej naginają zasady, aż w szwach trzeszczą. Albo "zapominają" co mniej popularne i nie korzystne dla siebie.

Nie wiem jak gdzie indziej , ale w wawie zauwazyłem emigrację takich graczy do battla, kofrontacji itp. Tak że ostatnio turnieje jak by spokojniejsze.
Przynajmniej lokalne ;)
[Podpis został usunięty ze względu na złamanie prawa lub regulaminu] - Marsz Wolności Trwa

Offline jachu_ka

Normalna gra....
« Odpowiedź #10 dnia: Listopad 01, 2004, 10:31:39 pm »
Cytat: "BORS"
Ale to "lamerstwo" najcześciej zdarza się graczom "z wyższej półki" jak to okreslił Bartuul.


Vladdi (czyli gorna polka) gra sobie na turnieju w Wawie z pewnym graczem IG/WH. jakos pod koniec bitwy kiedy trwaly jeszcze dozynki przeciwnik mowi do niego "dobra to ty wykoncz mi reszte ja sobie ide bo wkurzam sie jak przegrywam" i gdzies znika. w zyciu nie spotkalem sie z taka postawa u graczy z wyzszej polki wlasnie a z calym szacunkiem mialem wiecej okazji zeby widziec ich w akcji.

mąka krupczatka
<- ikona prawdziwego kasztaniarza.

Offline morkai

Normalna gra....
« Odpowiedź #11 dnia: Listopad 02, 2004, 07:02:37 am »
Jachu..... Bors .... dyskusja zaczyna schodzić na stare tematy :p .Zasada jest prosta. zabawa i mile spędzony czas. Powergaming nie istnieje. Młodego należy uczyć, ale najlepiej włomotać mu masakre na początek .... niech podniesie łeb i lepiej sie przyłoży...zawsze niech gra lepiej. Jak się załamie to sie nie nadaje ;) :P

A poważnie... jakos sobie nie wyobrażam żeby grać z "nowym" i wyleszczyć go tylko dlatego, że się "nie zna"... ale z drugiej strony nie można mu się podkładać, bo nie o to chodzi. Grać i wskazywać błędy.. jakies drobne podpowiedzi itp. .

arystotelesowski "złoty środek"

Offline jachu_ka

Normalna gra....
« Odpowiedź #12 dnia: Listopad 02, 2004, 08:26:36 am »
Cytat: "morkai"
A poważnie... jakos sobie nie wyobrażam żeby grać z "nowym" i wyleszczyć go tylko dlatego, że się "nie zna"... ale z drugiej strony nie można mu się podkładać, bo nie o to chodzi. Grać i wskazywać błędy.. jakies drobne podpowiedzi itp. .


dokladnie tak to widze. jeszcze lepsza metoda to ta jaka stosujemy u nas w klubie- daje sie dwom mlodym armie i doradza im podczas gry ale w taki sposob zeby sie nie czuli jakos stlamszeni, no ale do tego potrzeba dwoch mlodych nie jednego ;)

mąka krupczatka
<- ikona prawdziwego kasztaniarza.

Offline Rigor Mortis

Normalna gra....
« Odpowiedź #13 dnia: Listopad 02, 2004, 04:11:54 pm »
Kurcze widze,z e rozpetalem prawdziwa burze....Wydaje mi sie ze MOrkai odpowiedzial na moje pytanie..Dziekuje wszsytkim za wziecie udz\ialu w dyskusji...
P.
ho dares wins

Offline BORS

Normalna gra....
« Odpowiedź #14 dnia: Listopad 02, 2004, 06:33:43 pm »
Cytat: "jachu_ka"
dokladnie tak to widze. jeszcze lepsza metoda to ta jaka stosujemy u nas w klubie- daje sie dwom mlodym armie i doradza im podczas gry ale w taki sposob zeby sie nie czuli jakos stlamszeni, no ale do tego potrzeba dwoch mlodych nie jednego ;)

Jak gramy żeby kogoś wprowadzić albo nauczyć to
Zwykle po prostu mówię co zrobił źle, albo doradzam bo nie zdarza mi się spotać dwóch poczatkujących na raz.
Zwykle kończy sie na tym że przegrywam bo gram jednocześnie ze sobą i z nim. On ma zajawkę a ja satysfakcję z kolejnego "zainfekowanego" 40k :P
Na turniejach, jak ktos chce obgadac bitwę to to robię. Można zobaczyć kto popełnił jakie błedy w grze, rozpisce, rozstawianiu itp. To jest dobra metoda.
 Ja miałem farta i trafiałem na poczatku głównie na takie postawy.
No i nie znałem wtedy ASz :D
Po obejżeniu ostatniego jego pokazu do 4ed przestałem się dziwić że jest tak mało nowych graczy w 40k.
[Podpis został usunięty ze względu na złamanie prawa lub regulaminu] - Marsz Wolności Trwa