od lat gram w
THORGALA i prawde mowiac na podstawie tego co dzieje sie na moim podworku wywnioskowalem ze w polsce juz nikt o tej karciance nie pamieta...szczesliwie okazuje sie ze sa jeszcze jakies niedobitki ktore sie tym zajmuja
szkoda ze jest to polowiczne szczescie
bo prawdziwa frajda byloby granie na turniejach. i oczywiscie pograc mozna...z tym ze okrojona talia i to chyba wylacznie typu B
nie bardzo rozumiem czym jest podyktowana ta zle pojeta solidarnosc. myslalem ze moze czerpiecie wzorce z takiego autorytetu jak np. magic, ale jak sie dowiedzialem, tam co najwyzej banuje sie pojedyncze (przepakowane) karty,a o ograniczaniu potencjalu gracza nie ma mowy. widac rodzime wynalazki i patenty domoroslych dobrodziejow to nasza krajowa domena... to tak jakby na mistrzostwach swiata w pilce noznej lamac nogi anglikom przed meczem z polakami... bo anglicy maja wiecej kasy przez co moga sobie pozwolic na lepsze szkolenie potencjalnej kadry i w ogole w 1939r. oglosili bezwarunkowe gwarancje dla polski, a gdy wybuchla wojna to sie na nas wypieli. argumenty znajda sie zawsze...w imie "rownosci, wolnosci, braterstwa" (hasel gloszonych tak chetnie juz przez piratow) mozna wiele poswiecic, tylko pojawia sie pytanie gdzie tu w tym wszystkim prawdziwa wolnosc...???...
przeciez satysfakcja pojawia sie gdy pokonuje sie teoretycznie lepszego przeciwnika. prawda stara jak swiat:"im trudniejszy poczatek tym wieksza radosc z wygranej". i nie mowie tego dlatego ze mam mocna talie. jak rywalizuje (w obojetnie jakiej dziedzinie) z kims od kogo jestem slabszy to wiem ze ma to swoje dobre strony.
EDISON koles ktory mial na koncie przeszlo 1000! wynalazkow, ktory stworzyl chociazby dyktafon czy akumulator. koles ktory wymyslil ZAROWKE! nie mial latwo, nikt go nie klepal po pleckach, nikt go nie prowadzal za raczke, nikt sie nad nim nie uzalal. wrecz przeciwnie, w szkole spedzil tylko 3 miesiace, a jego nauczyciel uznal, ze edison jest opozniony w rozwoju.
KOPERNIK tez nie mial latwo. moglbym tak wymieniac bez konca...
ktos pewnie zarzuci mi hipokryzje: "tak holubi trud i znoj, a walczy o to by mogl grac mocna talia". owszem walcze, ale o zachowanie rozsadku. swiat nie jest idealny i nie wszedzie filantropia okazuje sie lekarstwem na cale zlo. czy jak ktos ubiera sie i chce wyjsc z domu to pojawiaja sie w nim watpliwosci typu: "moze nie zaloze tej bluzeczki za 100zl. bo pewnie spotkam wiele osob mniej zamoznych ode mnie, ktorych ciuchy beda sie prezentowac gorzej od moich..." nie czarujmy sie, ze swieca szukac kogos kto myslalby takimi kategoriami. po prostu kazdy ma swoje atuty ktore stara sie wyeksponowac i z ktorych chetnie korzysta, no i to jest takie fajne, "najzwyklejsza" w swiecie
ROZNORODNOSC bez falszywej skromnosci moge stwierdzic ze mam sporo dobrych i mocnych kart, ktore skladaja sie na calkiem przyzwoity dek. chcialbym grac optymalna talia do ktorej jestem przyzwyczajony, a nie jakimis commonami, ktore znudzily mi sie juz dobre kilka lat temu.
GRAC
commonami A
rary TRZYMAC W SZUFLADZIE...
...
KOSZMAR...
...niech mnie ktos obudzi.............................
........