Autor Wątek: Ah, ten Boba Fett  (Przeczytany 18604 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Girwan

Ah, ten Boba Fett
« Odpowiedź #45 dnia: Maj 12, 2007, 03:19:16 pm »
Hej, pamiętajcie, że na każdego przychodzi czas. Czas Boby też się w końcu skończy, choć może tego jeszcze nikt nie opisał :-)

Pamiętajcie, ze jest on de facto sklonowanym Jago Fett, który nie dał rady jednemu Jedi (Yeti jak mawiają bywalcy SWG), niejakiemu Obi-Wanowi.

Lepsze wyszkolenie dało lepsze efekty, ale każdy w końcu znajdzie swoją metę. Zwróćcie uwagę, że Bob też musiał liczyć się z Imperium. Wiedział, że nie wszędzie może podskoczyć.



Offline Anonimowy Grzybiarz

Ah, ten Boba Fett
« Odpowiedź #46 dnia: Maj 12, 2007, 03:47:30 pm »
Cytat: "Last Viking"
czyni z niego (oczywiście po Vaderze) kultową postać świata SW. :idea:


Tak wg. mnie to teraz wszystkie postacie SW są kultowe  :)

Offline Rybb

Ah, ten Boba Fett
« Odpowiedź #47 dnia: Maj 15, 2007, 06:04:19 pm »
Boba Fett był ciekawą postacią kiedy pojawiał się gdzieś w tle, a jak juz go pokazali, opowiedzieli jego historię to taki kluchowaty się jego motyw robi. Dobra akcja na spinn offy, ale wolę jak ta postać jest zaledwie wspomniana, pokazana itp. A kulty i inne takie to żenada.

Offline Manowar

Ah, ten Boba Fett
« Odpowiedź #48 dnia: Maj 15, 2007, 07:56:55 pm »
Całe szczęście, że nie uznaję Nowej Trylogii (obejrzałem tylko raz) bo pewnie myślałbym podobnie. Zatem Boba Fett zawsze będzie dla mnie gościem z klasą, heroicznym i owiany tajemnicą. Pamiętam, że kiedyś toczyły się takie rozmowy czy aby Boba nie jest kobietą ;-)

Offline Rybb

Ah, ten Boba Fett
« Odpowiedź #49 dnia: Maj 15, 2007, 09:08:08 pm »
Ja uznaję nową trylogię jedynie pod względem concept artu jakim jest przeładowana. Wizje światów, projekty postaci i mecha design są super, niestety, całość siadła, Evan McGregor troche to ratuje, ale daleko mu do aktorskiego kunsztu aktorów jedynej, czyli starej trylogii. No i Boba Fett, tak to wiemy o nim za dużo i stał się po prostu kolejną zabawką w happy mealu a tak jakbysmy nie wiedzieli to mógłby byc nawet i kobietką ;)

Offline Ziemniakento

Ah, ten Boba Fett
« Odpowiedź #50 dnia: Maj 22, 2007, 06:47:47 pm »
Cytat: "Rybb"
stał się po prostu kolejną zabawką w happy mealu a tak jakbysmy nie wiedzieli to mógłby byc nawet i kobietką ;)


Bo odniósł sukces, jako twardy sukinsyn i bezduszny łowca  ;)

Offline Ben Kenobi

Ah, ten Boba Fett
« Odpowiedź #51 dnia: Maj 26, 2007, 10:17:44 am »
Cytat: "Girwan"
Zwróćcie uwagę, że Bob też musiał liczyć się z Imperium. Wiedział, że nie wszędzie może podskoczyć.


Własciwie to miał jakby nie patrzec niezły kontakty z Vaderem ,wiec  ze strony Imperium nie było dla niego zagrozenia. Gdzies w jednym z komiksów ktory dzieje sie juz po wydazenoiach ukazanych w Powrocie Jedi widziałem  scene , w ktorej dwóch dowódców Imperium razem z kilkoma szturmowcami chce wynając Bobe do pewnego zadania za darmo. Ten oczywiscie odmawia twierdząc ze za czasów Vadera Imperium płaciło mu , dowódcy postanawiają wykonczyc go co oczywiscie przypłacają zyciem

Inquisitor_Matematicus

  • Gość
Ah, ten Boba Fett
« Odpowiedź #52 dnia: Sierpień 16, 2007, 10:54:40 am »
Cytuj
Odkąd fani po raz pierwszy ujrzeli na pokładzie Executora małomówną, okutą w intrygującej konstrukcji zbroję postać, której hełm zdobił charakterystyczny wizjer w kształcie odwróconej podstawy trójkąta równoramiennego i jego wysokości, zrodził się swoisty kult człowieka i jakości którą prezentował - przynależności do Mandalorian.
Złośliwi powiedzą, że byli tacy, którzy widzieli owego jegomościa już w kreskówce ze Star Wars Holiday Special, ale choć raz nie przejmujmy się zawistnikami.

Wraz Bobą Fettem, bo on to jest wspominanym geometryczno-konserwatywnym osobnikiem, jeśli ktoś się jeszcze nie domyśla, narosła swoista legenda. Przyjęła ona rozmiar prawdziwego kultu, gdy fanom 'petycyjnie' udało się odratować go od, zdawałoby się pewnej, śmierci w paszczy wszystkożernego Sarlacka. Tymczasem sam termin "Mandalorianie" długo ewoluował wraz z permanentnym rozrostem Expanded Universe. Początkowo tajemniczy i nieznani z biegiem czasu, z biegiem lat zaczęli okazywać się bardziej przyjaźni dla fana. Pisywano o nich więcej, pojawiali się inni niż Boba członkowie tej elitarnej organizacji, jak kojarzący się z wodną fajką Fenn Shysa, czy Mandalore the Indomitable. Okazało się także, jak wiele eonów wstecz w starwarsowej "historii" sięga działalność tego stowarzyszenia. Dziś o tych niezrównanych wojownikach wiemy naprawdę sporo. Ostatnio poznaliśmy nawet podstawy ich języka, Mando'a.

Zdarzają się jednak głosy dezawuujące bogaty dorobek kulturotwórczy tej grupy zawodowej, lub też opinie fanów kontestujących kierunek, jaki twórcy EU nadali Mandalorianom; popularne czepianie się tzw. "komercjalizacji".

Wierzymy, że każdy z Was, Szanowni Czytelnicy, posiada własne zdanie w tej sprawie. Podobnie ufamy, że mimo to nie będziecie mieli nic przeciwko poznaniu analizy sensu występowania Mandalorian, jaką to popełnił niedawno Ryan Kaufman. Ot, tak tylko, żeby wobec własnego osądu mieć porównanie spojrzenia mieszkańców zza Wielkiej Wody.


ICO

 

anything