Sprawdzam tekie rzeczy na kompie, ponieważ żąden z nas nie ma "Monster Manual'a"
Wy tak sobie, na Croma (!) siedzicie na sesji z laptopami i cyk, sprawdzacie co się tam czai?
Toż to chore.
Kompletnie bez wyobraźni.
Za moich starych dobrych czasów Monster Compedium posiadał tylko MG (większość to były kiepskie xera, jak miał w formie podręcznika to był burżuj). I jakby się dowiedział master, że ktoś zapoznawał się po cichu z bestiariuszem to tymże monsterium walnąłby w łeb delikwenta aż by mu w tej pozbawianej wyobraźni łepetynie zadzwoniło.
To było niedostępne sacrum.
Potem podręcziki jakoś się rozpowszechniły, ale i wówczas graczom pokazywany był tylko obrazek stwora.
Często dowcip polegał na tym, że statystyka i zachowanie potworka nie odpowiadały temu z grafiki, ot tak dla zmyłki.
Osobiście preferowałem słowny opis i to reglamentowany bo stwór na samym początku nie był widoczny w całej okazałości. Gracze nie wiedzieli cóż to, do ostatniech chwili. Podchodzili jak pies do jeża. Bywało, że nawet uciakali na sam widok...