przez jakiś czas strasznie marudziliśmy naszemu MG, żeby wprowadził do sesji jakąś znaną, książkową postać, mistrz stwierdził, że się zastanowi, ale minęło parę miesięcy, nikt się nie pojawił i wszyscy zapomnieli o temacie
któregoś dnia graliśmy w Wiedzmina, w drużynie znalazła się potwornie nerwowa driada
driada: ( wychodzi z karczmy strasznie wkurzona, już nie pamiętam na co, widzi, że jakiś zakapturzony facet odwiązuje jej konia)
- wyciągam łuk i strzelam!
MG - (rzuca kostkami, na jego twarzy pojawia się baardzo wredny uśmiech) trafiłaś, mężczyzna upadł. Nagle z budynku obok wybiega mała, jasnowłosa dziewczynka, z rozdzierającym krzykiem "Geraaalt!" rzuca się na martwe ciało. Klęcząc, podnosi głowę, jej twarz przecina paskudna blizna, w dłoni pojawia się miecz...
nie muszę dodawać, że driada daleko nie uciekła