wiem, ze ostatnie ksiazki, moga sie wydawac slabe, ale ciagle obstaje przy zdaniu, ze nie sa
swiat kreowany przez Lema, szczegolnie w pozniejszych jego ksiazkach, nie jest sam w sobie ich istota. to co mnie fascynuje w tworczosci tego autora, to stawianie ludzi w roznych, przewaznie skrajnych , calkowicie odmiennch od tego co znamy, sytuacjach i obserwacja, tudziez proba odpowiedzi na pytanie, jak sie czlowiek w tej sytuacji odnajdzie.
nie pamietam, gdzie, ale przeczytalem/uslyszalem gdzies wywiad, w ktorym autor powiedzial, ze zaczal pisac w konwencji s-f, zeby jego prace dostaly sie do druku i trafily do szerszego grona odbiorcow. wczesniej pisal ksiazki, w ktorych nie dalo sie zauwazyc chocby cienia s-f. przyklad? "szpital przemienienia".
wracajac do kwestii ostatnich ksiazek Lema. po raz kolejny stwierdzam, ze moim zdaniem nie sa slabsze, tylko inne, momentami troche za ciezkie dla mnie, zeby je "przelknac", jak pigulka, pozbawiona slodkiej, zewnetrzej powirzchni w postaci powiesci s-f
pozdrawiam
P.S.
dla tych ktorzy nie wiedza: z tego co pamietam, Lem jest z wyksztalcenia polonista