Drugi tydzień z rzędu "Kaznodzieja Tom 3" jest najlepiej sprzedającym się komiksem w Gildii. A w Top 5 trzeci tydzień z rzędu (łapał się jeszcze jako "przedsprzedaż").
Cieszę się, że wydane jest to w formie 6-tomowej. Ileś postów wcześniej ktoś linkował prezentację edycji "Absolute". Nie podoba mi się tamto wydanie. Powiększony format: po co? Ciemna okładka ze złoceniami: nie harmonizuje to z treścią. Oprawa dobra dla mrocznego fantasy, Biblii itp.
Dopiero parę dni temu przeczytałem wstęp G. Ennisa do tomu pierwszego. Kawałek dobrego tekstu. Z jeszcze lepszej strony zaprezentował się S. Moore na początku tomu drugiego.
W najnowszym trzecim tomie jest ponad 100-stronicowa historia Świętego od Morderców. W mojej ocenie to jeden z najlepszych momentów całego komiksu. Przy czym tych najlepszych jest w sumie sporo: oba rozdziały nowojorskie z Si, Johnem Toolem (najbardziej pechowym gliniarzem na świecie) i "supergliniarzem" Pauliem Bridgesem. Sceny z Angelville i Masady. A najbardziej chyba lubię rozdział zupełnie niezwiązany z główną opowieścią (powinien się pojawić w tomie czwartym): "The Good Old Boys" (dzień z życia Jody'ego i T.C.: m.in. walka z gorylem, walka z międzynarodowym terrorystą Saddamem Hopperem).
Co mi się szczególnie rzuca w oczy to fakt, iż pi razy oko 60% treści to retrospekcje. Poza sześcioma historiami specjalnymi (Gębodupego, Świętego od Morderców, Herr Starra, Eccariusa itd.), z których połowa jest obowiązkowa do zrozumienia całości komiksu, co rusz główną opowieść przerywa szerokie wtrącenie: a to panorama związku rodziców Jessego, a to wgląd w dzieciństwo Kaznodziei, a to opowieść o tym, jak Cassidy został wampirem, a to parę stron o tym, jak John Custer zdobył Medal Honoru. Najlepsze jest to, że przerywniki zrazu wydają się niepotrzebne, pojawia się np. rozdział wietnamski i człowiek narzeka ("Nie chciałem czytać komiksu wojennego!"), a potem na ostatniej stronie czytelnik żałuje, że to już koniec.
Pozycja obowiązkowa, ale to chyba wie każdy
EDYCJA: zapomniałem o nazewnictwie postaci Gębodupego. W komiksie cały czas to Gębodupa, a powinien być Dupogębą. Lepiej pod tym względem wygląda serial, gdzie ta postać zwie się Gębodupym (to nazewnictwo stosuję również ja, co widać po odmianie).