trawa

Autor Wątek: Najlepszy Batman  (Przeczytany 40390 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline JAPONfan

Najlepszy Batman
« Odpowiedź #75 dnia: Październik 22, 2007, 12:02:28 pm »
Cytat: "Clayman_"

to ze po raz kolejny opowiada o poczatkach bonda nie znaczy ze odcina sie od wczesniejszych/pozniejszych czesci


To jest poczatek Bonda "Elseworlds". Poza postacia Jamesa Bonda pracujacego dla wywiadu nie bedzie miało nic wspolnego z Jamesem Bondem w służbie jej królewskiej mości walczacego z geniuszami zła.

Offline Gieferg

Najlepszy Batman
« Odpowiedź #76 dnia: Październik 22, 2007, 01:14:07 pm »
Cytuj
co z nia?


Nie powinno jej być na tej samej funckji jaką pełniła w Bondach z brosnanem, jeśli to jest to samo kontinuum.

Cytuj
nie rozumiem

czemu mnei to nie dziwi?

W jaki sposób film którego akcja dzieje się w dzisiejszych realiach może być prequelem filmów których akcja toczy się podczas Zimnej Wojny? Nawet postać Judi Dench stwierdza że "tęskni za zimną wojną". Film się wyraźnie odcina i trzeba być ślepym żeby tego nie widzieć.

Cytuj
jak w wywiadach twierdzil ze zrobil wspanialy film to tez mu nie wierzylem

krótko - jeśli uważasz że wiesz lepiej niż reżyser/studio itd. czym ten film jest (czyli restartem serii) to nei jesteś poważnym partnerem do dyskusji.

Cytuj
to ze po raz kolejny opowiada o poczatkach bonda nie znaczy ze odcina sie od wczesniejszych/pozniejszych czesci

Wg twojej filozofii batman Begins też jest w takim razie Prequelem.

Dobra, widzę, że mam do czynienia z kimś kto wszystko wie lepiej "Bo tak i już". Nei masz argumentów, nie masz nic do powiedzenia na poparcie swojego stanowiska i nawetw obliczu przedstawionych jasnych argumentów i dowodów których zbić nie masz jak, dalej będziesz mówił "bo tak i już" to postawa typowa dla przedszkolaka, a z  przedszkolakami dyskutować nie zamierzam.

Wierzysz w to co chcesz wierzyć i może w twoim własnym świecie pewne rzeczy wyglądają inaczej niż w rzeczywistości, ale to akurat nikogo w poważnej dyskusji nie będzie obchodzić.

Offline Clayman_

Najlepszy Batman
« Odpowiedź #77 dnia: Październik 22, 2007, 01:56:29 pm »
Cytuj
Nie powinno jej być na tej samej funckji jaką pełniła w Bondach z brosnanem, jeśli to jest to samo kontinuum.

mow dalej
Cytuj
W jaki sposób film którego akcja dzieje się w dzisiejszych realiach może być prequelem filmów których akcja toczy się podczas Zimnej Wojny?

nie wiem
dla mnie nawet przed obejrzeniem bylo pewne ze nowy bond nie bedzie dzial sie w latach 60 bo wyszlaby z tego gorsza zenada niz bondy z connerym albo austin powers co zapewne przelozyloby sie na ogladalnosc
Cytuj
krótko - jeśli uważasz że wiesz lepiej niż reżyser/studio itd. czym ten film jest (czyli restartem serii) to nei jesteś poważnym partnerem do dyskusji.

trudno
dla mnie akurat to co ktos mowi ze zrobi a to co zrobil faktycznie to dwie rozne rzeczy

Cytuj
Wg twojej filozofii batman Begins też jest w takim razie Prequelem.

nie widze zwiazku pomiedzy ta wypowiedzia a moim cytatem

Cytuj
Dobra, widzę, że mam do czynienia z kimś kto wszystko wie lepiej "Bo tak i już".

nie pomylilo ci sie cos?
akurat w tej dyskusji to przede wszystkim zadaje pytania bo chce sie czegos dowiedziec i w odroznieniu od ciebie raczej powstrzymuje sie od osobistych wycieczek,tak w kwestii przedszkolakow,akurat nie mam problemu z przyznaniem sie do bledu ale jak na razie jedyna rzecz ktora na to wskazuje to osoba m,nie ogladalem wczesniejszych wersji casino royale wiec nie porownam zmian,ale jesli najwieksza jest to ze m teskni za zimna wojna to trabienie o restarcie jest jakby troche na wyrost,
:<Życie bez rzadów Tuska jest dla mnie niczym...>:.

Offline Jimmy

Najlepszy Batman
« Odpowiedź #78 dnia: Październik 22, 2007, 02:23:10 pm »
Cytat: "Gieferg"
Wyjasnij w jaki sposób sobei przecze?

W taki, że stawisz dwie sprzeczne tezy dotyczące aktorów powtarzających role:
1) obsada nie ma znaczenia dla ciągłości serii
2) powtórzenie dwóch ról jest wystarczającym dowodem na ciągłość serii
Cytat: "Gieferg"
Powstaje kolejny film, o tym samym bohaterze, ma mieć tą samą obsadę i jest kontynuacją poprzedniego filmu.

A przepraszam, kto poza Goughem i Hinglem? Kontynuacja? Jakieś nawiązania do fabuł Batmanów Burtona? Może w kwestii kobiet Batmana? :badgrin:
Cytat: "Gieferg"
Nie trzeba żadnych dodatkowych wyjasnień, bo nikt nie ma wątpliwości.

Halooo! Ja mam wątpliwości. Jeszcze nie dociera? Chyba dlatego tu cały czas rozmawiamy?
Cytat: "Gieferg"
To że jest ta sama obsada potwierdza że to kontynuacja pomimo tego że któryś z członków obsady zrezygnował. To samo jest w przypadku The Dark Knight - czy twoim zdaniem TDK nie jest kontynuacją BB tylko dlategoże Katie Holmes zastąpiono Maggie Gyllenhaal?

TDK jest kontynuacją (wg wszelkich przecieków ścisłą) BB mimo zmiany obsady tej (zupełnie zbędnej) postaci, tak samo jak B&R jest kontynuacją (luźną!) BF, mimo zmiany głównego aktora, usunięcia Chase Meridian itp.
Cytat: "Gieferg"
Nie ma ptrzeby udowadniać, że jamnik to pies. Tak samo nie ma żadnej potrzeby udowadniania że Batman Forever to kontynuacja Batman Returns.

Ależ jest potrzeba - na przykład ja o to proszę :)
No chyba, że stwierdzisz że to jest cykl "bo tak i już" - no ale wtedy to już sam wiesz co się dzieje...
Cytat: "Gieferg"
Zapytaj kogokolwiek z ludzi, którzy ten film robili jeśli mi nie wierzysz.

Jak rozumiem Ty pytałeś?
Cytat: "Gieferg"
Za to nie ma sposob na udowodnienie, że kontynuacją nie jest

LOL
Inna konwencja, inni aktorzy główni, inni reżyserzy, scenarzyści, inna ekipa vs. dwóch aktorów powtarzających role.
Cytat: "Gieferg"
nikt z ludzi, którzy mają cokolwiek w tej sprawie do powiedzenia

Czyli kto?
Cytat: "Gieferg"
nie poprze takiego stanowiska, więc nie ma dyskusji na ten temat.

Nie ma dyskusji "bo tak"? :)
Cytat: "Gieferg"
Wybierając z całej mojej wypowiedzi jedną linijkę i olewając całą argumentację

Tam nie było argumentacji - tam były dwie sprzeczne tezy, które TY napisałeś. Ja tylko skromnie cytuję :)

Offline Gieferg

Najlepszy Batman
« Odpowiedź #79 dnia: Październik 22, 2007, 02:29:38 pm »
Clayman  :arrow:

W kwestii Judi Dench - jej postać objęła to stanowisko kiedy Bond już był doświadczonym agentem (GoldenEye bodajże), a tutaj okazuje się, że pełni tą funkcję już na początku kariery Bonda i w dodatku jest o 10 lat starsza.

Cytuj
trudno
dla mnie akurat to co ktos mowi ze zrobi a to co zrobil faktycznie to dwie rozne rzeczy


więc wskaż co w filmie pt Casino Royale wskazuje na to, że stanowi on jedno kontinuum z poprzednimi filmami, żeby wykazać, że masz jakiekolwiek podstawy by tak uważać. Ja już wymieniłem argumenty temu przeczące.

Cytuj
nie widze zwiazku pomiedzy ta wypowiedzia a moim cytatem

Batmn Begins tak samo jak Casino Royale pokazuje początki kariery bohatera w taki sposób, że pasują do poprzednich filmów jak pięść do twarzy > tym samym obydwa są zbliżonego charakteru restartami serii.

Cytuj
ale jak na razie jedyna rzecz ktora na to wskazuje to osoba m,nie ogladalem wczesniejszych wersji casino royale wiec nie porownam zmian


Poprzednie wersje "Casino Royale", w ogóle nei zaliczają się do bondowskiego cyklu o którym mowa. Nie mówiłem zresztą nic o nich bo nijak się mają do tej dyskusji. Pierwsze części Bonda pasują natomiast do Casino Royale tak samo jak Batman Burtona do Batman begins.

Cytuj
ale jesli najwieksza jest to ze m teskni za zimna wojna to trabienie o restarcie jest jakby troche na wyrost,


Równei dobrze mógłbym powiedzieć:
Jeśli największą różnicą między Batman a Batman begins jest to, że tu zabił rodziców Joker a tu Chill to trąbienie o restarcie jest trochęna wyrost  :roll:

Nie ma co tutaj dyskutować, bo to nie jest mój wymysł tylko oficjalne stanowisko twórców filmu. Mamy nowego Bonda XXI wieku, który w drugim filmie nadal będzie dość świeżym agentem, a film ten nie będzie nadal miał żadnego związku z jakimkolwiek z wczesniejszych części z wyjątkiem Casino Royale.

Ja osobiście jestem zainteresowany wyłacznie nową serią, starej nigdy
nie lubiłem.


JIMMY


Cytuj
W taki, że stawisz dwie sprzeczne tezy dotyczące aktorów powtarzających role:
1) obsada nie ma znaczenia dla ciągłości serii
2) powtórzenie dwóch ról jest wystarczającym dowodem na ciągłość serii

Nie ma tu żadnego zaprzeczenia. Obsada miała być ta sama, z przyczyn niezależnych od reżysera czy producentów nie było mozliwe zachować jej w 100%, co nie znaczy że nie miało tak być. Tym samym jest to argument za ciągłością serii.

A - jeśli zachoujemy obsadę z poprzedniego filmu świadczy to o ciągłości
B - jeśli nie uda sie zachować wszystkich aktorów, bo ktoryś z nich nie wyrazi chęci do powtórzenia swej roli, w żaden sposób nie zaprzecza to A, ponieważ założenie utrzymania ciągłości pozostaje takie samo.

Cytuj

Nie trzeba żadnych dodatkowych wyjasnień, bo nikt nie ma wątpliwości.

A miej sobie. To jest oficjalne stanowisko Warner Bros. To w zupełności wystarczy, moje własne stanowisko jest takie, że są filmy Burtona i na tym koniec serii (dopier Nolan zaczyna serię drugą), filmów Schumachera sam w ogóle nie nazywam filmami o Batmanie, ale to jest tylko moje zdanie i nikogo poza mną nie musi obchodzić. w tym temacie mówię natomiast o faktach i stanie oficjalnym.

Cytuj

TDK jest kontynuacją (wg wszelkich przecieków ścisłą) BB mimo zmiany obsady tej (zupełnie zbędnej) postaci, tak samo jak B&R jest kontynuacją (luźną!) BF, mimo zmiany głównego aktora, usunięcia Chase Meridian itp.

a BF jest dokładnie taką samą kontynuacją BR.
Że niby w B&R dalej jest Robin? To znaczy dokładnei tyle samo co to, że w BF dalej jest Alfred. Powiązanie fabularne między BF a B&R nie jest wcale większe niż między BR a Batmanem, natomiast zmiana konwencji nie ma żadnego wpływu na ciągłośc serii.

Cytuj
Inna konwencja, inni aktorzy główni, inni reżyserzy, scenarzyści, inna ekipa vs. dwóch aktorów powtarzających role.

idąc za takim tokiem rozumowania, istnieje przynajmniej kilka (3? 4?) serii o Jamesie Bondzie :P
Zmieniali się twórcy, reżyserzy, głowni aktorzy, a mimo to zawsze to była jedna seria, do czasu Casino Royale, który pełni taką samą rolę jak Batman Begins. I to jest również fakt, a z faktami się nie dyskutuje.

Cytuj
Jak rozumiem Ty pytałeś?

oczywiście, że czytałem wypowiedzi, słuchałem komentarzy z DVD etc etc. w tej chwili nie mam linków do konkretnych wypowiedzi, jak jakieś znajdę to wrzucę.

A póki co:
- wszystkei cztery filmy są i zawsze były określane mianem jednej serii
- dopiero przy okazji Batman begins jest mowa o restarcie serii.


Podsumowując:

Batman - 1 seria filmów - Batman,BR,BF,B&R, 2 seria - BB, TDK
Bond - 1 seria - wszystko do Die Another Day, 2 seria - CR i przyszłe sequele

to nie są moje wymysły tylko stan faktyczny, z pretensjami możeci się zgłaszać do twórców tych filmów.

Offline Jimmy

Najlepszy Batman
« Odpowiedź #80 dnia: Październik 22, 2007, 03:22:55 pm »
Eh, już nie chce mi się po kolei cytować.
Wiesz jaki jest problem? Rzucasz hasła o "stanie faktycznym", że "zawsze były określane" i oczekujesz, że po takich ogólnikach, nagle wszyscy się oświecą Twoimi wypowiedziami i przyjmą je do wiadomości jako jedynie słuszną prawdę. Dopiero w ostatniej wypowiedzi raczyłeś zaznaczyć, że masz na myśli stanowisko WarnerBros - do czego wciąż nie podałeś źródeł. Może jest to prawda szeroko znana, tylko my tutaj maluczcy jeszcze do niej nie dotarliśmy, tak też być może ;), ale mimo wszystko oświeć.
Oczywiście, abstrahując od słuszności rozumowania, że to co chlapnie przed premierą, żeby nabić kabzę, przedstawiciel wytwórni, na temat co jest serią, sequelem, restartem itp., jest większe niż czyjekolwiek inne prawo do klasyfikowania - Twoje, moje, czy 100tys. użytkowników dyskutujących nad tym w IMDB -  i automatycznie zyskuje miano "stanu faktycznego" i "oczywistej oczywistości" (tak mi się automatycznie kojarzą Twoje wypowiedzi...)).
No i zdaje się, że zbytnią wagę przywiązujesz do kwestii przedstawienia początków postaci, jako cezury dzielącej te umowne "serie".

Może jeszcze tylko słowo o tych obsadach. Znowu autorytarnie stwierdzasz "tak miało być" - jak rozumiem to też wiedza wyniesiona z lektury wywiadów i materiałów dodatkowych? Zresztą mniejsza o to, jak można mówić o tej samej obsadzie, w filmach w których są 3 powtarzające się postacie, w tym jedna drugo- i jedna trzecioplanowa?! Nie można było jej zachować w 100%... To brzmi śmiesznie jako argument.

Offline Gieferg

Najlepszy Batman
« Odpowiedź #81 dnia: Październik 22, 2007, 04:06:02 pm »
Cytuj
No i zdaje się, że zbytnią wagę przywiązujesz do kwestii przedstawienia początków postaci, jako cezury dzielącej te umowne "serie".

Jeśli coś zaczynamy od nowa to jest restart. Tak pierwszy Batman jak i Batman Begins pokazują początki działalności batmana, podobnie jak King Kong Petera Jacksona nie jest sequelem czy prequelem filmu z 1933 czy 1976 roku, nie ma tu mowy o żadnym powiązaniu między tymi filmami. Z Bondem jest tak samo. Kazdy sobie może wierzyć w co chce, z krasnoludkami i świętym Mikołajem włącznie, ale w kwestii takiej gdzie się zaczyna a gdzie kończy jakaś seria ani ja ani ty nie mamy nic do gadania, bo nie my o tym decydujemy. Tak po prostu jest bo tak powiedzieli twórcy, koniec, kropka, nie ma dyskusji. I nie ma to nic wspólnego z moim czy twoim zdaniem na ten temat.

Moje prywatne zdanei jest takie że stara seria Batmana obejmuje dwa filmy, obydwa lubię, kupiłem sobie na DVD i regularnie oglądam, a BF i B&R nie mają z nimi nic wspólnego - bo faktycznie za wiele nie mają. Podobne mam zdanie o np Alien:Resurrection - dla mnei ten film nie ma nic wspólnego z trylogią i w ogóle nie uznaję jego istnienia, nie oglądam, ni ekupiłem sobie DVD itd. Co w żaden sposób nie zmienia faktu, że oficjalnie do serii należy.

W przypadku Batmana kwestia trochę się komplikuje przez to, że od początku tym filmom nie dawano numerków co się często praktykuje, nie mamy więc Batmana II, Batmana III itd. gdyby tak je nazwano zapewne nikt by nie miał wątpliwości, choć tak naprawdę to by nic nie znaczyło poza tym, że powiązanei całości w jedną serię byłoby widoczne na pierwszy rzut oka.

Co do konwencji w batmanie to naprawdę wyraźną zmianę konwencji mamy dopiero w BB.

Tak, Returns był mroczny, był zresztą inny niż pierwsza część, miasto wyglądało inaczej cały film inaczej wyglądał (tzn jak kręcony praktycznie w całości w studiu co zresztą też jest faktem), ale podobnie jak BF czy B&R był oderwany od rzeczywistości i nierealistyczny. Taka bajka dla dorosłych. Kolejne częsc to tez bajka, tyle że już dla dzieci, ale nadal bajka w nierealistycznej konwencji choć zamiast klimatu Burtonowskiego jest kolorowa dyskoteka z mrugającymi światełkami, ale mimo to bliżej tym filmom do Burtona niż do Begins, który zupełnie zrywa z formułą bajki dla starszych czy młodszych, usiłując iść w stronę realizmu (co nie do konca się udaje, ale na tyle dobrze żeby zauważyć bardzo wyraźną róznicę między tym filmem a poprzednimi). Ponadto Begins jest pierwszym filmem który przedstawia Batmana z perspektywy nawiązującej do tej jaką znam z komiksów (może nie znam ich zbyt dużo, bo głównie, cvhoć nie tylko, to co wydano w Polsce w latach 1990-1996), ale z kolei Batmana takiego jak u  Burtona nie spotkałem w żadnym komiksie czemu zresztą trudno się dziwić, zważywszy na to, ze Burton komiksów o Batmanie nie czytał i pokazał wszystko wg własnego uznania.

Offline Anonimowy Grzybiarz

Najlepszy Batman
« Odpowiedź #82 dnia: Październik 22, 2007, 07:35:59 pm »
Ja nie chce nic mówić, ale Batman Burtona to już był restart...
bo...
jak mało kto pamięta były jeszcze dwa filmy w '66 i którymstam, w których Batmana grał Adam West...
BB to oczywisty restart...
TDK jest kontynuacją, bo BB miał otwarte zakończenie (karta z Jokerem), które jest kontynuowane (głośno i wyraźnie) w TDK. Joker i te sprawy.
Między BF i BiR nie ma takiego silnego powiązania. Jest to jak kotś już powiedział "luźna kontynuacja". Dla mnie w ogóle BiR nie nakręcono...

Zresztą, Gieferg, ty zastanow się czasem co piszesz...
najpierw stwierdzasz ze:

Cytuj
batman, BR, BF i B&R to tetralogia i jedna seria, choć kolejne częsci są ze sobą bardzo luźno powiązane, nie tylko te Burtona z tymi Schumahera ale i Batman z BR czy BF z B&R. I nie "Niektórzy tak uważaja" tylko jest to fakt.


a za kilka godzin:
Cytuj
stara seria Batmana obejmuje dwa filmy, obydwa lubię, kupiłem sobie na DVD i regularnie oglądam, a BF i B&R nie mają z nimi nic wspólnego - bo faktycznie za wiele nie mają.


 :roll:

Zresztą, ja już nic nie będę mówił, bo znowu głupotę palnę, jak to już nie raz bywało...

Offline Gieferg

Najlepszy Batman
« Odpowiedź #83 dnia: Październik 22, 2007, 11:33:21 pm »
Cytuj
Zresztą, Gieferg, ty zastanow się czasem co piszesz...
najpierw stwierdzasz ze:


A ty się Grzybiarzu zastanów co czytasz bo wyraźnie i przynajmniej dwa razy zaznaczałem że:

Cytuj
batman, BR, BF i B&R to tetralogia i jedna seria, choć kolejne częsci są ze sobą bardzo luźno powiązane, nie tylko te Burtona z tymi Schumahera ale i Batman z BR czy BF z B&R. I nie "Niektórzy tak uważaja" tylko jest to fakt.
To jest stan faktyczny.

Cytuj
stara seria Batmana obejmuje dwa filmy, obydwa lubię, kupiłem sobie na DVD i regularnie oglądam, a BF i B&R nie mają z nimi nic wspólnego - bo faktycznie za wiele nie mają.
a to moje prywatne zdanie, które nie musi się ze stanem faktycznym pokrywać. Dla mnie liczą się tylko dwie pierwsze części, ale seria faktycznie składa się z czterech.  

Nie ma w tym żadnej sprzeczności.

Cytuj
Ja nie chce nic mówić, ale Batman Burtona to już był restart...
bo...
jak mało kto pamięta były jeszcze dwa filmy w '66 i którymstam, w których Batmana grał Adam West...


Jest jeden film z 1966 (Batman zbawia świat) i serial z Adamem Westem, zresztą kiedyś jeszcze wcześniej był jeszcze starszy, czarno-biały serial z  batmanem więc i West nie był pierwszy*  :roll: Jeśli brać to tałatajstwo pod uwagę to owszem, film Burtona też jest restartem, ale dla mnie te starocie po prostu nie istnieją i ich nie uwzględniam, interesuje mnie tylko Batman "nowożytny".


* jak się ogląda dodatki z wydań DVD to się wie :P

Offline magdaborys

Batmana się nie ogląda w kinie...
« Odpowiedź #84 dnia: Styczeń 15, 2008, 11:56:12 pm »
Prawdziwy jest tylko na kartach komiksu... Żaden tam Burton nie zrobi lepszego klimatu.

Offline Spik

Odp: Najlepszy Batman
« Odpowiedź #85 dnia: Lipiec 26, 2010, 04:57:11 pm »
I znów się w bardzo starym wątku wypowiem (a nóż-widelec, go odświeżę) ale szczerze wolę Batmana Burtona od Nolanowego arcydzieła, z tych samych powodów dla których kocham „The Killing Joke”.
Historia zamknięta i prosta, ale świetnie opowiedziana, bogata w detale i zawierająca wszystko co powinno być powiedziane, nie przedobrzając ani trochę. Podoba mi się podejście Burtona do postaci Batmana – ujawnia na jego temat jak najmniej sprawiając, że jest równie tajemniczy dla widza, co dla innych postaci,  Bruce Wayne pokazany jako czujący się źle we własnej skórze, pogubiony i nie mogący się odnaleźć, a zarazem genialny... Joker – zgoda u Nolana może i jest lepszy, ale uważam, że wersja Nicholsona jest w swojej kategorii równie świetna i psychopatyczny i z klasą i upiorny... NO I TA MUZYKA!
Co lubię w tym filmie, że oglądając nawet nie myślę o nim jak o filmie Superbohaterskim i to jest dla mnie sporym plusem.

„Returns” o tyle dziwnym jest zwierzęciem, że z jednej strony czuć w niej ducha jedynki , z drugiej sprawia wrażenie, zupełnie innego dzieła z zupełnie innej kategorii. Ciężko rzec czy to film lepszy czy groszy... Po prostu inny. Dla mnie ten film podpada pod tą samą kategorię co „Edward Nożycoręki” Burtona.  Postacie Pingwina i Catwoman są wyeksponowane rewelacyjnie i tu ten osobisty plusik, że w komiksie to były dwie postacie które zawsze mi zwisały... Podoba mi się, że Burton wziął Pingwina i powiedział, „Mhhh... To w sumie tylko koleś z parasolem pełnym bajerów, dajmy mu mroczny profil na miarę Two-Face”  i jak dla mnie wyszedł mu naprawdę świetny villian – jednocześnie straszny ale zabawny, wzbudzający współczucie ale podły.  Obłęd Catowman też przedstawiony rewelacyjnie, Batmana niby mniej ale jakoś mi to nigdy nie wadziło, a od strony wizualnie ten film to perełka dla oka za perełką dla oka. Kocham atmosferę – taka magicznie smutna... Znów oglądając nawet nie czuję jakbym oglądał film o Super bohaterach , a jakiś artystyczny film o samotności... 

„Forever” mimo mrowia wad lubię. Jasne można gderać, że kolory i sutki i Two-Face  i Pani Psycholog i co tam jeszcze wkurza ludzi, ale przyznam się szczerze, że jakoś nie odczuwam zażenowania oglądając, wręcz przeciwnie (zwłaszcza sceny z Carreyem) są... no, cóż... fajne. Nic ambitnego, całość daleka od poziomu dwóch wcześniejszych, ale mimo wszystko... Ok i skłamałbym jakbym powiedział, że się nie starali i, że nie czuć potencjału. 
„Batman i Robin” – Z jednej strony potrafię się z tego filmu śmiać, w ten sam sposób co z „Batmana” z Adamem Westem, z drugiej strony nie ukrywam, że tu jednak całości towarzyszy zbyt duża dawka zażenowania... W sumie wzięli to co w „Forever” jeszcze było Ok. i ogłupili do oporu, a nawet i bardziej. Nie jestem z tych co mają do Sumachera pretensję, ale po prostu szkoda, że właśnie ten film nie jest rozpowszechniany właśnie jako jakaś auto-parodia, a kolejna część sagi, bo ktoś obejrzy, zażenuje się i później nie sięgnie po komiks i będzie gadał, że Batman to coś wyłącznie dla dzieci i ogłupione...

„Batman Begins” – Gdy zobaczyłem po raz pierwszy średnio mi trafił w gusta, a po „Mrocznym Rycerzu” prezentuje się bardziej jak jakiś prolog... Nie wiem. Dla mnie Batman i jego świat powinny być choć minimalnie groteskowe. Tu mi tego brakuje. Filmowy Bruce Wayne do mnie nie trafia (i też nie znoszę tego głosu), brak naprawdę ciekawych villainów (tj. są ciekawe, po prostu za mało ich) i nie ciągnie mnie to całe wyjaśnianie krok po kroku jak Bruce się stał Batmanem... Burton potrafi rzucił minutową retrospekcję, która dawała kopa dzięki któremu nie trzeba było ani słowa więcej. Tu Nolan podaje wszystko zbyt na talerzu i jest coś pretensjonalnego w tonie. 
„Mroczny Rycerz” – Przyznam się szczerze, że dla mnie byłby o wiele lepszy gdyby nie powstał nigdy „Begins” i ta część była by o wiele bardziej „samowystarczalna” historia.
Z jednej strony wolę gdy villiany mają jakiś minimalny back-story, więc nie ma „Oh! Jest zły... bo jest zły”, a jest coś co go motywuje i jednocześnie budzi trochę sympatii.  Tu o Jokerze nie wiemy nic przez co sprawia bardziej jakiejś tajemniczej złej siły(na swój sposób jest czymś w rodzaju szatana), na swój sposób symbolicznej postaci (w tym sensie, że bardziej personifikacją czegoś), a przedstawienie go jest po prostu rewelacyjne i upiorne.
Podoba mi się w jaki sposób scenariusz jest rozbudowany i jakie oferuje multum wątków jak wyprawa do Chin czy koleś co odkrył tożsamość Batmana. Mówta co chceta , scena z barkami jest genialnie rozegrana i do mnie trafia.
Sam Batman wydaje się tu jednak najsłabszym ogniwem w filmie, no i moim zdaniem jak już mieli tak (dla odmiany) świetnego Two-Face mogli go już nawet zostawić na kolejną część albo po prostu lepiej wykorzystać... Mam jakieś dziwne mieszane uczucia, że dla postaci Jokera naprawdę się postarali by to było „Łał, to początek ich zażyłości” a dla postaci Denta to „A ta, był sobie taki, ale to tyle...”

Choć film lubię i szanuję, nie jestem  w nim jakoś do bólu zakochany i prawdę mówiąc nie rozumiem fanów, co komentują, że ta część była o niebo wierniejsza komiksowi od Batmana Burtona... Jak dla mnie Nolan zrobił tyle samo jak nie więcej odstępstw od komiksu ...

Offline Destruktor

Odp: Najlepszy Batman
« Odpowiedź #86 dnia: Sierpień 04, 2010, 09:18:51 pm »
Najlepszy oczywiście Batman z 1989 roku. Świetny klimat, mrok, gotyk, i baśń. Obsada była rewelacyjna, Michael Keaton który dostał swoją pierwszą "poważną" rolę z której świetnie się wywiązał. Jack Nicholson był dobrym Jokerem, szalony, z klasą, i przynajmniej coś o nim wiemy. Większość fanów Batmana lubi kiedy wątek przeszłości Pana J. jest owiany tajemnicą, ja natomiast jestem podekscytowany każdą wizją jego życia, w filmie został pokazany jako Jack Napier twardy gangster którego współpracownicy zniszczyli i tym samym dając mu o nowe życie... nieźle. Bo przecież w komiksach to interwencja Policji spowodowała kąpiel Jacka w kwasie. Poza tym świetnie wcieliła również się w rolę Kim Basigner jako Vicky Vale - inteligenta, piękna, i zmysłowa. Film jest moim ulubionym filmem z Batmanem, i żadne dzieło Nolana czy innego reżysera nigdy tego nie zmieni :evil:.

Offline Spik

Odp: Najlepszy Batman
« Odpowiedź #87 dnia: Sierpień 04, 2010, 10:27:31 pm »
O Jokerze Burtona i Nolana myślę jak o dwóch odrębnych postaciach.
Pierwszy (jak wspomniałeś) pomimo obłędu miał klasę i styl w tym co robił (jak już kogoś zabijał to w jakiś zabawny bądź ironiczny sposób), podczas gdy drugi był od początku do końca chaotyczny, nie dbający ani trochę o auto-prezentację czy showmańskość... Prawdę mówiąc nawet nie próbował być śmieszny czy dbać o to. 
Ten pierwszy miał jasno nakreśloną przeszłość – brutalny i surowy gangster, któremu po kąpieli w kwasie odwaliło, przez co uczyniło o wiele bardziej niebezpiecznym i nieobliczalnym – drugi zaś... No właśnie nic nie wiemy. Z jednej strony świetny zabieg, z drugiej sprawia, że jest o wiele bardziej nie ludzki i pozbawia jakiejkolwiek empatii. Na swój sposób postać symboliczna reprezentująca niekontrolowany chaos... Śmiałbym powiedzieć, że jest w nim coś wręcz nadprzyrodzonego. Nigdy nie widzimy by coś planował bądź szykował „Od pojawia się i znika”, a jednak wszystkie jego plany są przeprowadzane z nienaturalną precyzją... Ale przez to jest straszny.
U Burtona jest po prostu nieco upiorny...
Zapewne wolę motywacje u Burtona. Po prostu – nie ma ich. Robi to co chce, z nikim się nie licząc – coś mu strzeli do głowy to, to realizuje, nawet się nie zastanawiając nad tym (w pierwszej scenie między nim a Vicki jasno daje znać, że pobudek dla tego co robi nie ma i mu wiszą) Prawdę mówiąc to czyni mi go bliższym Aleksowi z „Mechanicznej Pomarańczy” – sieje chaos ale się dobrze z tym bawi więc go w dziwny sposób lubimy.
 U Nolana z kolei nie ma tej swobody w osobowości. Wydaje się być zdeterminowany w swoich celach jakimi jest „zniszczyć ducha” ludzi Gotham i udowodnić co rusz nowe argumenty o tym jak ideały są bezsensu.
Słowem – w kwestiach obłędu prezentują tak naprawdę ten sam poziom, choć zawsze miałem wrażenie, że jakby Joker Nicholsona spotkał Ledgera i ten drugi zaczął by mu walić gadkę o tym, że jest agentem chaosu, pierwszy odpowiedziałby mu „Oh, przestań chrzanić! Choć, zdemolujemy wspólnie jakieś muzeum...” ;) 

Offline Destruktor

Odp: Najlepszy Batman
« Odpowiedź #88 dnia: Sierpień 05, 2010, 10:12:15 am »
Zgadzam się z tobą kolego. W kreacji Jokera Heatha Ledgera brakuje pewnego rodzaju teatralności. Nie zauważyłem też tej finezji z którą Joker komiksowy i Nicholsona siał chaos i zniszczenie. Chociaż może i Joker w "The Dark..." trochę bardziej zrujnował życie Batmanowi, bo nie zapominajmy że w Batmanie Pan J. był zabójcą rodziców Wayne'a, i jakby nie patrzeć to jedyna rzecz która odnosiła się w najmniejszym stopniu do osoby Batmana i Bruce'a Wayne. A w Mrocznym Rycerzu jednak clown bardziej się odcisnął Batmanowi na psychice, zabijając jego ukochaną [dobrze może nie bezpośrednio zabił... ale zostawił ich na pastwę śmierci...] i "przekształcając" prawego prokuratora, w bezduszną bestię. Jednakowoż co by nie zrobił i tak mam wrażenie że to po prostu człowiek z określonym planem, najwyżej lekko stuknięty, w makijażu i fioletowym garniturze. W ogóle nie odczułem tego ziewu legendy Jokera, tej teatralności, sposobu morderstw, tego wszystkiego co tak wywyższa Pana J. Spik, a co sądzisz o filmowych Two Face? który bardziej ci się podobał? ten z BF czy TDK?. Ja osobiście stawiam na Eckharta, jednak sam jako postać nie był idealnym Dwu twarzowym. Brakowało mi wątku z rozdwojeniem jaźni, problemami z psychiką. Był po prostu gościem z oszpeconą połową twarzy który sam wymierza sprawiedliwość. Jednak jego motywacje były doprawdy interesujące - on nie miał za złe Jokerowi że jest powodem śmierci Rachel Dawes, on był wściekły na Gordona i resztę że dopuścili żeby taki człowiek chodził na wolności.

Offline Doctus

Odp: Najlepszy Batman
« Odpowiedź #89 dnia: Październik 10, 2016, 11:13:34 pm »
Bezapelacyjnie pierwszy Batman w reżyserii Tima Burtona. Film ma prawdziwą magię, co głównie zawdzięcza specyficznemu i bardzo charakterystycznemu stylowi reżysera. Całość ma dla mnie niesamowicie nostalgiczny klimat, i jest to film do którego mogę co parę lat wracać bez grymasu na twarzy. Jack Nicholson świetnie sprawdził się w roli Jokera, który jest z kinowych wersji jest najbardziej komiksową interpretacją. Rewelacyjne jest również Gotham jako miasto - jego klimat, architektura, a klaustrofobiczne ujęcia nie działają temu filmowi wcale na minus. Gdybym miał wymienić drugie miejsce, byłoby to na pewno Batman Returns. Produkcje Nolana niespecjalnie trafiły w moje gusta. Trudno mi jest kłócić się z tym, że to bardzo dobrze napisane, zagrane, i wyreżyserowane filmy ale nie usatysfakcjonowały mnie jako fana Batmana. Nie jestem zwolennikiem "uczłowieczonej" wizji Bruce'a Wayne'a która po paru latach pracy ucieka zagranicę z Catwoman, potępiam także to jak przedstawiono w tej trylogii Two Face'a. Rozumiem wizję, rozumiem intencję. Ale nie należę do osób które akceptują konwencję urealnionego i obdartego z całej komiksowej "magii" Mrocznego Rycerza. Cieszę się, że choć z Batman Begins mogę być w pełni zadowolony, który bardzo przyjemnie ukazał wiele dobrych motywów historii Batman: Year One. Niestety odniesienia do Knightfall w ostatniej części trochę straciły dla mnie moc, kiedy ujawnione zostało zwierzchnictwo Bane'a i prawdziwy motyw jego działań.