trawa

Autor Wątek: Tłumaczenie Tolkiena na polski  (Przeczytany 28317 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Neratin

Tłumaczenie Tolkiena na polski
« Odpowiedź #75 dnia: Lipiec 07, 2004, 06:22:29 pm »
Cytat: "Watcher"
Przecież napisałem: nie :/ Ale będziemy w ten sposób w gigantycznie mniejszym błędzie.

Chyba żartujesz. To nie matematyka, tu nie szacujemy wielkości błędu.

Cytuj
Z którego? Celtyckiego????

Nie, tego mitycznego kontekstu kulturowego, który rzekomo związany jest z angielską nomenklaturą, a który wydaje się niektórym celtycki, cokolwiek by to nie znaczyło.

Cytuj

Dzikowe skarby albo Kajko i Kokosza. Plus otaczającą ich rzeczywistość.

Och, ale Kajko i Kokosz to też pewna kompilacja... w której, jakby dobrze poszukać, dałoby się odnaleźć elementy germańskie... więc wszystko jest ok ;-P

Cytuj
IMHO lepiej jest przeżyć operację z jedną odciętą kończyną niż z dwoma.

A może metafora wygląda tak: lepiej jest przeżyć z dwoma odciętymi kończynami niż umrzeć w jednym kawałku? Albo: lepiej jest iść na zimne piwo niż siedzieć w zimnej kostnicy?

Ładne porównania nie zastąpią merytorycznych argumentów ;-P

Offline Watcher

Tłumaczenie Tolkiena na polski
« Odpowiedź #76 dnia: Lipiec 07, 2004, 08:24:54 pm »
Cytat: "Neratin"

Chyba żartujesz. To nie matematyka, tu nie szacujemy wielkości błędu.
Dlaczego nie? Jeśli uważam, że Fryderyk Rudobrody żył w XI wieku to imho mój błąd jest mniejszy niż kogoś, kto jest pewien że ten Barbarossa dowodził rzymskimi legionami.

Cytuj
Nie, tego mitycznego kontekstu kulturowego, który rzekomo związany jest z angielską nomenklaturą, a który wydaje się niektórym celtycki, cokolwiek by to nie znaczyło.
Ten kontekst nie jest mityczny. Sugerujesz, że czytelnik lotr nic nie wie o Brytanii?

Cytuj

Och, ale Kajko i Kokosz to też pewna kompilacja... w której, jakby dobrze poszukać, dałoby się odnaleźć elementy germańskie... więc wszystko jest ok ;-P
Te germańskie elementy to niby zbójcerze? ;)

Cytuj
A może metafora wygląda tak: lepiej jest przeżyć z dwoma odciętymi kończynami niż umrzeć w jednym kawałku? Albo: lepiej jest iść na zimne piwo niż siedzieć w zimnej kostnicy?

Ładne porównania nie zastąpią merytorycznych argumentów ;-P
To prawda, przepraszam, ale tak fajnie się ich używa  :oops:
Marcet sine adversario virtus

Offline Jimmy

Tłumaczenie Tolkiena na polski
« Odpowiedź #77 dnia: Luty 05, 2005, 12:17:09 pm »
Nie chcialo mi sie przedzierac przez cala dyskusje "jezykowa" Neratina i Watchera, ale swoje zdanie mam ;)
1) Nie ma sensu tlumaczyc nazw bo w ten sposob "spolszczy" sie jedynie warstwe jezykowa, a co z zachowaniami postaci, np: niektore typowo angielskoskie zachowania czy przyzwyczajenia hobbitow?
2) W dzisiejszych czasach srednio rozgarniety czytelnik ma na tyle duza znajomosc innych kultur, a przede wszystkim jezykow, ze nie powinien miec problemu z odnalezieniem sie w swiecie Tolkiena z oryginalnymi nazwami.
3) Cokolwiek by nie mowic o spolszczaniu nazw wlasnych czy nie, Łoziński zrobil to po prostu zle!!! Co to do ch... jest "Sepna puszcza"? Puszcza z sepami? A co bylo zlego w "Mrocznej"?
4) Czesc oczywistych nazw u Skibniewskiej jest przetlumaczona, np wlasnie ta "Mroczna Puszcza" - IMO bardzo dobre wywazenie miedzy tym co tlumaczyc a czego nie
5) Skibniewska byla pierwsza na rynku, na jej tlumaczeniu wychowaly sie pewnie ze dwa pokolenia, dlaczego Lozinski na sile tlumoczy inaczej niz ona? ("Sepna" :evil:)
6) Lozinskiego nie czytalem, znam tylko kfiatki zwiazane z tlumoczeniem nazw wlasnych, natomiast nie wiem jak ogolnie mu to wyszlo (np dialogi, tempo narracji itp)
7) Dlaczego Lozinski przetlumoczyl w ten sposob Diune? :evil: Przeciez tam chyba nie ma zdanych zalecen Herberta....
8) Nie znam tlumaczenia Fracow, w ogole troche za malo o nich w tym topicu - moze ktos cos wiecej powiedziec?
9) Nie uwazam ze wiersze u Skibniewskiej sa zle przetlumaczone, inna sprawa ze (jezeli dobrze pamietam) poza inwokacja to w wiekszosci nie ona tlumaczyla
10) Tlumaczenie Skibniewskiej przeczytalem jako dzieciak 2 albo 3 razy zanim w ogole ktos myslal o Lozinskim, pozniej kolejny raz lub dwa... i nie zamierzam czytac innej wersji (poza oryginalem oczywiscie) bo do tej sie przyzwyczailem, ta lubie, ta wzbudza we mnie dobre wspomnienia z dziecinstwa i... jest po prostu najlepsiejsza! ;)

Offline Dorota Guttfeld

Meriadoc Brandybuck czy Radostek Gorzaleń?
« Odpowiedź #78 dnia: Wrzesień 15, 2006, 12:29:30 pm »
Taka ankieta o tłumaczeniu fantastyki, a konkretnie o problemach kulturowych w tymże, czyli imionach, miarach, nawiązaniach do tradycji, miejsc, osób - co tłumacz powinien, czego w żadnym razie, i od czego to zależy. Można też na chwilę wejść w jego buty, dobierając według własnego uznania opcje w przekładzie opowiadań (James Morrow i China Mieville). Zapraszam:

http://smutek.pl/~dorgut/ankieta/

...no chyba że ktoś już przypadkiem brał udział, wtedy nie zapraszam tylko dziękuję! :)

Offline Sumire

Tłumaczenie Tolkiena na polski
« Odpowiedź #79 dnia: Styczeń 15, 2007, 04:06:37 pm »
Dwa słowa o spolszczeniu Łozińskiego, które tolkieniści przytaczają w swoich pracach wyłącznie jako ciekawostkę: po pierwsze, autor tej wersji nie konsultował się z Mistrzem; po drugie, w jednym z wywiadów stwierdził, że gdyby Mistrz miał jakieś zastrzeżenia, to znaczy, że On sam nie rozumie przesłania własnej powieści (rzecz jasna, p. Ł. rozumie lepiej...  :? ); po trzecie (no trudno, będą trzy słowa), Mistrz długo i wytrwale walczył z innymi tłumaczami (chociażby skandynawskimi) na polu takich nadużyć  jak tłumaczenie na rodzimy język nazw własnych (co jest całkowicie poronionym pomysłem w każdej literaturze, nie tylko fantastycznej, chyba że ma to znaczenie dla zrozumienia treści - no, ale wtedy można przecież robić przypisy). Tyle.