o dodatkowo jest zgodne z zadaniem samego J R R Tolkiena by WSZYSTKIE nazwy wlasne tlumaczyc na jezyki przekladane - a Tolkien jakby nie patrzec byl specjalista od jezykow wiec chyba wie co robi
To nieprawda. W dodatku straszna bzdura. Oto słowa samego JRRT z listu do Marii Skibniewskiej (list 217, JRR Tolkien, Listy, Poznań 2000).
"Powinna kierować się ogólną zasadą by jak najmniej tłumaczyć czy zmieniać nazwy. Jak sama zauważa, jest to angielska książka i jej angielskość nie powinna ulec zatarciu. (...) Wolałbym nie ruszać także nazw miejscowych, łącznie z Shire. Sądzę, że najwłaściwszym rozwiązaniem byłoby dołączenie na końcu książki listy nazw mających jakieś znaczenie po angielsku z wyjaśnieniami po polsku".
Łoziński pogwałcił więc wszystko to, czego chciał Tolkien. Takie są suche fakty, nic tego nie przesłoni.
Cóż, pozwolę się nie zgodzić z taką wykładnią intencji Tolkiena... które to intencje nie są jasne.
Suche fakty są takie, że Łoziński pogwałcił intencje Tolkiena wyrażone w liście #217. Jednocześnie postąpił zgodnie z intencjami Tolkiena wyrażonymi we wskazówkach dla tłumaczy, 'Guide to the Names in the Lord of the Rings', napisanymi _później_.
jednakze tuz po wydaniu wersji angielskiej napisal specjalnie dodatek do tlumaczy aby tlumaczyli dokladnie wszystkie nazwy :/ i to znalazlo sie wydaniu skandynawskim i 3/4 innych - nawet sam czytalem je w poslowiu w wersji angielskiej w czasie mojego pobytu w czeskiej republice :/ .... a o tym txt to pierwsze slysze nie zmienia to faktu , ze J R R takie slowa wypowiedzial , wiec nie jest to bzdura - skoro nawet jeden z jego najlepszych przyjaciol C S Lewis je cytowal .....
Ciekawe.. Chyba jednak nie zrozumiałeś intencji Tolkiena. W ostateczności dopuszczał on tłumaczenia na języki germańskie ze względu na ich pokrewieństwo z angielskim - pamiętać należy o tym, że JRRT widział w każdym języku duszę. Swoją drogą nigdy nie widziałem tego posłowia. Na pewno jednak kategorycznie sprzeciwiał się translacji na jakiekolwiek języki z innych rodzin językowych, z powodów które sam ci parę postów wyżej wyłuszczył. Nie uważasz, że ten list powinien przeciąć dyskusję?
Nie, oczywiście że nie. Przecinanie dyskusji poprzez wyciągnięcie jakiegoś wyrwanego z kontekstu cytatu z Tolkiena nie jest merytorycznie poprawne.
Nigdzie w 'Guide...' nie znajdziesz słowa o tym, że wskazówki ograniczają się do jezyków germańskich, nigdzie też nie znajdziesz potwierdzenia tezy, że 'kategorycznie sprzeciwiał się translacji na jakiekolwiek języki z innych rodzin językowych'. To tylko - błędna IMHO - hipoteza, spopularyzowana te 8 lat temu przez Tadeusza A. Olszańskiego. Fakt, Tolkien w 'Guide...' podaje wyłącznie przykłady pochodzące z języków germańskich, ale to akurat jest działka, w której Tolkien czuł się najlepiej. Nie proponuje też wyłącznie w 'Guide...', jak się to często błędnie uważa, form etymologicznie spokrewnionych (co miałoby świadczyć, że zabieg taki możliwy jest tylko w obrębie języków germańskich).
Jednocześnie Tolkien pisząc w 'Guide...' sam pogwałcił zasady, które wyłożył w liście #190, pochodzącym z 1956 roku: 'Z zasady stanowczo sprzeciwiam się, jeśli to możliwe, tłumaczeniu nomenklatury (nawet przez kompetentną osobę).'
I nie ma tu mowy o jakimś przyzwoleniu na przekład nazw własnych dla języków germańskich - wręcz przeciwnie (Tolkien pisał to akurat apropos tłumaczenia holenderskiego).
A problem bierze się z niezrozumienia kontekstu. List do Skibiewskiej powstał w czasie, gdy 'Władca Pierścieni' miał dopiero dwa przekłady (na języki germańskie, Schucharta i Ohlmarksa), oba fatalne. Stąd uraz pisarza do tłumaczy i pomysłu przekładu angielskich nazw własnych na _jakikolwiek_ (germański lub nie) język. Tym bardziej, jeśli poprawności takiego przekładu Tolkien zweryfikować nie mógł. _Później_ Tolkien doszedł jednak do słusznego wniosku, że nakładanie takiego embarga jest bezsensowne, i lepiej już tłumaczyć nazwy własne - tylko tłumaczyć je dobrze. I wtedy napisał 'Guide...'
Dlatego byłbym ostrożniejszy z wytykaniem Łozińskiemu, że postąpił przeciwko zaleceniom Tolkiena. Przynajmniej w teorii, bo samo wykonanie to inna sprawa.