Ja np. zgadzam sie calkowicie z darkspehrem. Film, w ktorym pojedynkuja sie dwaj bohaterowie, przestaje byc horrorem, a staje sie kinem akcji. Prosze zauwazyc - widz przestaje sie bac, dla owych "bohaterow" czlowiek nie jest juz kaskiem, z ktorego moze wyssac krew, dusze, znecac sie nad nim. On musi pokonac wroga, a my - ludzie-widzowie - przestajemy byc ofiarami, a zaczynamy kibicami! Gellner w "Uwodzicielskim uroku psychoanalizy" pisze o dżokerze, który pojawia sie w kazdej cywilizacji, kulturze, religii. W naszym wybatku dżokerem jest cos lub ktos, kto ustawia kazda serie gorzy, bez ktorego sobie nie wyobrazamy jej kontynuacji. Trudno mi wyobrazic sobie Koszmaru z ulicy Wiazow bez Freddy'ego. Gellner pisze dalej: Jesli nie istnieje od poczatku monopol na objawienie [...], predzej czy pozniej dochodzi do rozgrywki rywali. W zwiazku z tym, nie moze dziwic to co sie dzieje. Wspolczesny horror, ktory zaczyna byc towarem na tyle, na ile wciaz pojawia sie chetni do kontynuowania serii, i kazdy chce pobic konkurencje.