po rzekomej śmierci Venoma jesteśmy świadkami, gdy Eddy idzie sobie ulicą i rozprawia z symbiotem na temat tego, których ludzi można zjeść, a których nie - spór ten wypada groteskowo, choć miał być w założeniu zabawny. Z niebezpiecznego kosmity zrobiono wyluzowanego kolesia z sąsiedztwa. Podobało mi się na początku jak Venom przejmował kontrolę, jak zdominował gospodarza i w tę stronę to powinno chyba iść, aby pokazać jego siłę, charyzmę i wyższość na gatunkiem ludzkim, a nie takie kompromisowe kolesiostwo, a poza tym to on chyba był pasożytem, czyli powinien żerować i niszczyć swojego żywiciela - tak, jak ten symbiot który przeskakiwał z ciała do ciała Carlton Drake / Riot.