Po "Córce generała" spodziewałem się, że Travolta wystąpi w czymś lepszym niż scenariuszowy eksperyment. Jednak nie zawiodłem się na tym filmie. Fakt, że ogólną wpadką filmu jest zbyt dobre odgrywanie ról przez żołnierzy - każdy powinien dostać Oscara za swoją rolę oszusta - to w sumie, choć też miałem wrażenie że się gubię, to zakończenie wyjaśniło mi wszystko. Sekcja 8 miała zniknąć. Tyle, że po dwugodzinnej projekcji tak banalne rozwiązanie doprowadza do tego, iż widz czuje się oszukany. I nawet głupie puszczenie oczka Travolty, potwierdzone czknięciem, czy czymś takim, nie rekompensuje tego uczucia. No, może gdyby Travolta zrobił coś takiego po zastrzeleniu dziewczyny. Ale jej nie zastrzelił, więc wiarygodność zdarzeń spadła niemal do zera.