Znalazłem coś takiego na stronie
http://republika.pl/mongoliacom/1/ciek.htmJedno z najdziwniejszych zwierząt świata ukrywa się w piaskach w południowej części Pustyni Gobi. Nazywa się je allegorhai-horhai lub mongolską ¶miercionośną dżdżownicą. Kilka lat temu poszukiwała jej bezskutecznie grupa badaczy europejskich pod wodzą Ivana Mackerle. Zwierzę jest podobne do grubej ciemnoczerwonej dżdżownicy o długości około 1 metra. Na obu końcach ma spiczaste wyrostki. Przeważnie kryje się głęboko w piaskach pustyni. Jeśli jednak wydostaje się na powierzchnię, tubylcy omijają je. Kiedy człowiek lub zwierzę zanadto się zbliży, dżdżownica strzyka silnym jadem na znaczną odległość. Płyn jest niezwykle żrący i natychmiast uśmierca ofiarę, paląc tkankę skórną i przedostając się w mgnieniu oka do krwiobiegu. Nie jest to jedyna broń podstępnej dżdżownicy. Tubylec, który pełnił funkcję tłumacza podczas wyprawy Mackerlego opowiadał, że ekspedycja geologów z Zachodu przybyła na pustynię, kiedy on sam był jeszcze dzieckiem. Jeden z jej członków dziobał piasek metalowym prętem. Nagle upadł i umarł. Po chwili piasek zaczął się poruszać i wynurzyła się z niego wielka tłusta dżdżownica. W ten sposób ginęły podobno także wielbłądy na pustyni. Należy przypuszczać, że dżdżownica uśmierciła geologa za pomocą prądu elektrycznego. Zoologia zna kilka gatunków ryb zdolnych do wytwarzania elektryczności. Dżdżownica jednak, gdyby udało się ją odnaleźć, byłaby pierwszym gatunkiem lądowym o tych właściwościach.
Nie wiem jak Wam, ale mnie to cokolwiek śmierdzi z kilku powodów.
1. Dźdżownica i inne pierścienice lubią wilgoć. Jeśli już to mógłby to być gad. I podziemne gatunki węży istnieja, podobnie jak nie brakuje gatunków chowających się w piasek.
2. Plucie jadem to też nie nowość (vide kobra plująca), ale żeby toto miało właściwości stężonego kwasu siarkowego połączonego z hematoksyną, to dla mnie to nierealne (chyba że są na forum biochemicy i wiedzą lepiej).
3. I do tego prąd? To już za dużo dobrego w jednym.