Wszystko spoko tylko kompletnie nie ogarniam pretensji do autorów i liczby wrysów na godzinę... Regulamin mówi jasno, że to autor jest osobą decyzyjną kiedy zacznie rysować i ile czasu na to poświęci. Także pretensje bezzasadne. William Maury i tak przez weekend poświęcił bardzo dużo czasu dla swoich fanów, często dla rodziców z pięciorgiem czy sześciorgiem dzieci, nawet nie wiedziałem że tak wiele rodzin w takim modelu mozna spotkać w jednym miejscu
Owszem, goście są - jak sama nazwa wskazuje - gośćmi i mają pełne prawo poświęcać tyle czasu na podpisywanie, ile zechcą. Ale i tak uważam, że to trochę niesprawiedliwe, że pierwsze osoby mają super-wypasione rysunki, a ostatnie nie mają nic.
Ale OK, jak zależy autorom na tym, żeby długo rysować, to niech rysują. Największy problem polega na tym, że organizatorzy dają za dużo numerków. Jak pisałem w poście: powinni wiedzieć wcześniej, ile około czasu zajmuje artyście wykonanie rysunku i podpisu i wydawać tych numerków MNIEJ. A jak autor zdąży wszystkie "przerobić", to potem kolejka dla osób bez numerków. Gdybym wiedział, że się nie załapię na podpis, to był oszczędził sobie stania w kolejce po numer i czekania w strefie autografów. Efekt powinien być taki, żeby numerek dawał gwarancję* dostania rysunku, bo za stanie w kolejce po numerek coś się jednak należy.
Ale, żeby nie było, że mnie wzięło na jeżdżenie po Williamie. Szacun dla niego, że poświęcił dużo czasu dla fanów. Nawet na stoisku Egmontu zgodził się mieć niezaplanowaną wcześniej sesję.
No i ostatecznie dostałem rysunek, więc może nie powinienem narzekać
*no, PRAWIE gwarancję, bo wiadomo, gość może się zmęczyć lub źle się poczuć i opuścić stanowisko przed czasem.