Wczoraj przyszedl sms z informacją, że paczka idzie. Dziś wróciłem z urlopu, a dosłownie pół godziny kurier Poczty Polskiej zadzwonił do drzwi i wręczył mi paczkę.
Pomijam już to, że od 3 maja, czyli dnia, kiedy zlożyłem i opłaciłem zamówienie minęlo 273 dni (!).
Paczka miała być nadana do paczkomatu InPost, a nie przez Pocztę Polską. Gdybym akurat nie był w domu, pewnie musiałbym fatygować się do placówki i odstać swoje w kolejce (przyznam szczerze - odzwyczailem się, bo wszystko ostatnio zalatwiam przez paczkomaty).
Osławione Żólwie wydane porządnie, owszem. Ale naprawdę nic specjalnego w porównaniu do innych polskich wydawnictw. Wydawnictw, które działają profesjonalnie (zapowiedź, termin publikacji, info na bieżąco, pozycja na rynku itd.)
Ja pisalem do amatorszczaków z Fantasmagorii dwa razy. Za każdym razem brak odzewu. Miałem otrzymać limitowany komiks, tylko dla kolekcjonerów w przedpłacie. Od dwóch miesięcy mogli go kupić ludzie, którzy nawet o nim nie wiedzieli, że ma się ukazać, tylko "pokazał" im się w sklepie Gildii, czy gdzieś tam indziej.
Tu nie chodzi nawet o czas oczekiwania. Można poczekać. Ale ile czekać? Chodzi o totalne olanie klienta, brak jakiegokolwiek profesjonalizmu, brak informacji, brak odzewu na korespondencję...
Nie dziwię się, że ta pseudodziałalność gospodarcza upadnie. Bo upadnie, ponieważ za robienie interesu zabrali się nieudacznicy o mentalności przedszkolaków.
Jeszcze jedno - do Żółwi dostałem w gratisie Rachel Rising vol.1. Gdyby nie słabiutka działalność tworu Fantasmagorie, dawno bym już go kupił, a tak, wyszło, że dostałem go za "odsetki"
Nawiasem mówiąc, gdybym dziennie odkładał po 20 gr, to kupiłbym go od nich nawet za cenę okładkową. Nie powiem, miły upominek, ale, niestety nie zmieniający mojej oceny Fantasmagorii...
Aaaaa. Dla zainteresowanych: nr zamówienia 2085. Ale tu chyba nie ma żadnych zasad...