Zawsze chciałem zmierzyć się z tematem własnego topu
20. Tom Strong - jeśli ktoś kiedyś zrobił komiks o miłości do komiksów, to z pewnością nie jest to DC Geoffa Johnsa, ale właśnie Tom Strong.
19. Armada - pod pozorem kolorowej historii kryje się kilka fajnych rzeczy.
18. Thorgal - do tomu Klatki był to najlepszy frankofon jaki czytałem
17. Drugie pokolenie - jeden z tych komiksów, który pozwala zrozumieć wycinek świata.
16. Swamp Thing Alana Moore'a - polot, story, samotność
15. Czarna Orchidea - lirycznie o superhero
14. Żywe Trupy - jak na tasiemiec, to wybitna seria, bez słodzenia, giną dzieci, obłęd, apokalipsa taka, jaką powinna być.
13. Ósma Czara - najlepszy polski komiks jaki czytałem. Finał niedopracowany, ale wstęp czarujący
12. Pasażerowie Wiatru - komiks o tym jak niezwykły jest świat, albo raczej był. Dbałość o szczegóły, fakty, relacje społeczne na poziomie arcydzieła.
11. Niebieskie pigułki - nie sądziłem, że tak mało wiem o czymś, czego jako dziecko tak bardzo się bałem. Lektura obowiązkowa w szkole.
10. Invincible - wiem, nie wydano w Polsce, ale chyba wszyscy już zdążyli przeczytać. To jest komiks, który sam chciałbym stworzyć.
9. Skalp - popis kunsztu opowieści obrazkowej. Wszystko tu jest niezwykłe, ale sam sposób prowadzenia historii, kadrowanie, styl. Jesu.
8. Spider-man: Łowy Kravena
7. Bękarty z Południa - to jest komiks, przy którym autentycznie miałem czerwone policzki, nie mogłem się oderwać, gdybym czytał go w samolocie, to pilot miałby problem z lądowaniem, taki jest ciężki od pulpy.
6. Top 10 - mistrzowskie operowanie wydrenowanym gatunkiem, duży pstryczek w nos dla tysięcy ludzi tworzących superhero. W jednym komiksie Alan i Gene kładą na łopatki cały Marvel, całe DC i pół Image.
5. V jak Vendetta - nie byłem zainteresowany komiksem dopóki nie wygrałem pierwszego tomu (znaleźliśmy go przypadkiem na uczelni, nie było komu zwrócić, więc rzuciliśmy monetą). Moore to jest bóg, jego pomysły bardzo do mnie trafiają, wykonanie komiksu jest obrzydliwe i piękne zarazem, zupełnie jak wykreowany świat.
4. XIII - nie cała seria, ale pierwsze 6 tomów to najlepszy kryminał na świecie. Cudo.
3. Saga - komiks idealnie trafił w moje życie, przy pierwszym tomie akurat żona rodziła, przy 5 posłałem dzieciaka do przedszkola, zupełnie jak Marko. Wspaniała zabawa patentami ("co jest przeciwieństwem wojny?"), mnóstwo odwołań do literatury klasycznej, wątek śledczy i pomysły, pomysły, pomysły. Cudowne dziecko amerykańskiej (kanadyjskiej) popkultury.
2. Strażnicy - wiem sztampa. Komiks arcydzieło, od pierwszej strony po finał.
1. Wieczna Wojna - nie wiem czy to nie przez to, że po raz pierwszy czytałem jako nastolatek. Płakałem, śmiałem się, podziwiałem. Kiedy z dnia na dzień dostałem pismo, że z odwołania przyjęli mnie na wymarzone studia, tylko muszę się pojawić w obcym mieście następnego dnia, to spakowałem zupki chińskie, bieliznę, koszulkę i Wieczną Wojnę. Dostałem od ojca 5 złotych budżetu i czułem, że z takim bogactwem zawojuję świat. I tak się stało
Wielcy nieobecni:
1. Batman: Zabójczy żart - jak kocham Alana, to ten komiks w ogóle go nie przypomina. Drętwota, ilość patentów bez porównania mniejsza, wręcz nie lubię
2. Codzienna Walka - polski fandom przy tym tytule zachowuje się jak fan disco polo po raz pierwszy słuchający Gotye, myśli że sam Buk zstąpił na komiks, a w rzeczywistości nuda.
3. Maus - mimo, iż arcydzieło, to nie widzę dla niego miejsca pośród spidermanów i takich tam. Zresztą, to chyba nie jest komiks, tylko jakiś metafizyczny obraz jaźni, cudem na papier przelany, ciężko to ocenić, albo umiejscowić na liście
4. Sandman - to też nie jest komiks, tylko popis błyskotliwości Gaimana. Lubię to czytać, ale fabuła niczemu nie służy poza łączeniem filozofii komiksiarza o śmierci.
5. Osiedle Swoboda - do momentu wznowienia wydania z pewnością byłby w topowej dyszce, ale po przeczytaniu na nowo, cóż, postarzał się. A raczej ja. Nie rozumiem już tych problemów, choć nostalgia jest. Spadł z top20 do top40