Autor Wątek: Jason Aaron pisze dla Marvela (i nie tylko)  (Przeczytany 4252 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline winckler

  • Kawaler Bractwa Św. Jerzego
  • ****
  • Wiadomości: 460
  • Total likes: 0
  • Płeć: Mężczyzna
Jason Aaron pisze dla Marvela (i nie tylko)
« dnia: Październik 21, 2017, 04:03:43 pm »
Lubię pisarstwo Aarona, więc chociaż dwie jego najbardziej rozpoznawalne serie mają swoje tematy, stwierdziłem, że warto założyć wątek poświęcony innym jego rzeczom, również tym mniej cenionym, ale często bardzo ciekawym. Opinie o scenartiuszach pisanych dla Marvela lub tworzonych niezależnie gubią się – czy to w wątku o Marvel Now!, wątkach o kolekcjach, Musze, czy wreszcie, jak w przypadku, który mnie sprowokował do tego pisania, o Egmoncie. To tam Itachi napisał tak:
Grzech pierworodny
Żeby należycie opisać moje wrażenia po lekturze muszę podzielić ten komiks na pół. Pierwsza faza zostaje przeprowadzona w całkiem przemyślany sposób, powoduje żywe zainteresowanie zabójstwem Watchera. Sam pomysł - dokonały, pobudzający wyobraźnię i powodujący u czytelnika napięcie, bo z pewnością będziemy świadkami kluczowej i nietypowej historii. I tak do połowy było, dwie grupy superbohaterów działają odrębnie, jednak każda z nich odkrywa pewne fakty, które później prowadzą je do wspólnego miejsca.Tutaj zaczynają się schody, scenarzysta odleciał w kosmos i napisał w następnych zeszytach stek (od tego zaczyna się komiks :wink:  ) bzdur, tak źle i fatalnie wyjaśniających motywy głównego bohatera, że szkoda pisać...Nick Fury ostatni obrońca ludzkości!!! Facet, który poświęcił wszystko, aby latać z superbronią i zabijać wielkie, potężne potwory pod powierzchnią Ziemi, które z pewnością pokonałyby Avengers/X-men/całą resztę...takie były potężne...że wystarczył jeden strzał i po robocie. Takie były mocne, skurkubańce...Aaronspartolił tę historię... Gdzież był ten obrońca, kiedy Ziemia była atakowana przez różnego rodzaju nacje, atakujące planetę całymi watahami? Z pewnością miał inne poważne zajęcia, nie takie byle co.Graficznie Grzech pierworodny jest bardzo przekonujący i na pewno zawyża ocenę łączną komiksu. 5/10


Wspomina sympatia sprawia, że kiedy ktoś używa słów tak mocnych, dotykając historii doświadczonego autora, instynktownie się jeżę. Nie dlatego, bym uważał, że lubiany przeze mnie autor nie może napisać złej historii (czy narysować kiepskiej planszy, gdy mowa o rysowniku). Ale jednak zakładam, że jak się komuś wytyka „spartolenie” czegoś, to się napisze coś poważnego w uzasadnieniu. Tu ewidentnie tego brakuje.


Zaznaczam, że post cytowany przeczytałem rano. Dałem sobie całe przedpołudnie i większość popołudnia, by ochłonąć. I teraz spokojnymi już słowami piszę od siebie, że „Grzech pierworodny” to najlepszy z przeczytanych przeze mnie crossoverów Marvel Now! Jest znakomicie narysowany, ma inteligentnie poprowadzoną fabułę, która pozwala autorom poszczególnych serii podczepić się pod Aaronowy pomysł, ale jednocześnie daje twórcom serii wolną rękę w rozwinięciu pomysłu „szkieletów w szafie”, które chowa każdy (albo które każdemu gdzieś po drodze upchnięto). A zarzucane przez Itachiego nieprawdopodobieństwo przedstawionej sytuacji można porównać z pomysłem, dajmy na to takim, że ugryziony w laboratorium przez pająka nastolatek zyska niezwykłe moce i zacznie siać postrach wśród przestępców Nowego Yorku. I lekką ręka oswoić wyniki tego porównania.   

Itachi w jednym ma rację: to jest spektakularny lot w kosmos, jednak w najlepszym tego słowa znaczeniu. „Grzech pierworodny” to przednia zabawa z bounsami w postaci wskazań na współczesną politykę militarnych imperiów i kosztów, jakie czasem decyduje się płacić jednostka postawiona przez historię w mało wyeksponowanym, ale jednak kluczowym miejscu.     
« Ostatnia zmiana: Październik 21, 2017, 05:03:09 pm wysłana przez winckler »
„Wszelkie zbieranie jest konserwatywne".

„I absolutnie nie piszę tego złośliwie, tylko tak to obiektywnie wygląda z mojego puntu widzenia".

Offline amsterdream

Odp: Jason Aaron pisze dla Marvela (i nie tylko)
« Odpowiedź #1 dnia: Październik 21, 2017, 07:03:39 pm »
Wspomina sympatia sprawia, że kiedy ktoś używa słów tak mocnych, dotykając historii doświadczonego autora, instynktownie się jeżę. (...) Zaznaczam, że post cytowany przeczytałem rano. Dałem sobie całe przedpołudnie i większość popołudnia, by ochłonąć.

W takim razie jestem ciekawy jak zareagujesz na moją opinię ;)
Najgorszy komiks przeczytany - Grzech pierworodny
Poziom absurdów we współczesnym Marvelu zaczyna przekraczać wszelkie normy. To było tak nonsensowne i niepotrzebne, że bardziej się już chyba nie da. Chaos narracyjny, natłok postaci plątających się bez celu. Lektura tego komiksu to kompletna strata czasu. Aaron się wypalił zupełnie.
Moja ocena dla tego komiksu to 3/10 i to tylko za rysunki, fabularnie to jest poziom bliski zera.

Offline winckler

  • Kawaler Bractwa Św. Jerzego
  • ****
  • Wiadomości: 460
  • Total likes: 0
  • Płeć: Mężczyzna
Odp: Jason Aaron pisze dla Marvela (i nie tylko)
« Odpowiedź #2 dnia: Październik 21, 2017, 07:41:20 pm »
Chyba moja wyrażona wyżej opinia jest adekwatną kontrą również w stosunku do Twoich przekonań. Ja nie mam wrażenia chaosu narracyjnego, a o wrażeniach póki co tu mówimy. Jeśli wskażesz sekwencje plansz, o które Ci chodzi, gdy piszesz o absurdach i bałaganie, masz we mnie chętnego do dyskusji. Nawet napiszę, jak defuniuję cele błąkań poszczegolnych postaci i przyznam, gdzie ja osobiście widzę słabe punty tej serii.


Bo dla mnie Aaron sprawnie gra tu w obrębie reguł. A gdy je nagina do swoich potrzeb, robi się całkiem smakowicie. Nawet lepiej niż w Thorze miejscami. 
„Wszelkie zbieranie jest konserwatywne".

„I absolutnie nie piszę tego złośliwie, tylko tak to obiektywnie wygląda z mojego puntu widzenia".

Offline Itachi

Odp: Jason Aaron pisze dla Marvela (i nie tylko)
« Odpowiedź #3 dnia: Październik 22, 2017, 11:30:05 am »
Wspomina sympatia sprawia, że kiedy ktoś używa słów tak mocnych, dotykając historii doświadczonego autora, instynktownie się jeżę. Nie dlatego, bym uważał, że lubiany przeze mnie autor nie może napisać złej historii (czy narysować kiepskiej planszy, gdy mowa o rysowniku). Ale jednak zakładam, że jak się komuś wytyka „spartolenie” czegoś, to się napisze coś poważnego w uzasadnieniu. Tu ewidentnie tego brakuje.

Zaznaczam, że post cytowany przeczytałem rano. Dałem sobie całe przedpołudnie i większość popołudnia, by ochłonąć. I teraz spokojnymi już słowami piszę od siebie, że „Grzech pierworodny” to najlepszy z przeczytanych przeze mnie crossoverów Marvel Now! Jest znakomicie narysowany, ma inteligentnie poprowadzoną fabułę, która pozwala autorom poszczególnych serii podczepić się pod Aaronowy pomysł, ale jednocześnie daje twórcom serii wolną rękę w rozwinięciu pomysłu „szkieletów w szafie”, które chowa każdy (albo które każdemu gdzieś po drodze upchnięto). A zarzucane przez Itachiego nieprawdopodobieństwo przedstawionej sytuacji można porównać z pomysłem, dajmy na to takim, że ugryziony w laboratorium przez pająka nastolatek zyska niezwykłe moce i zacznie siać postrach wśród przestępców Nowego Yorku. I lekką ręka oswoić wyniki tego porównania.   

Itachi w jednym ma rację: to jest spektakularny lot w kosmos, jednak w najlepszym tego słowa znaczeniu. „Grzech pierworodny” to przednia zabawa z bounsami w postaci wskazań na współczesną politykę militarnych imperiów i kosztów, jakie czasem decyduje się płacić jednostka postawiona przez historię w mało wyeksponowanym, ale jednak kluczowym miejscu.     

W kwestiach uzasadnienie to mam podobne odczucie jak Ty w stosunku do mnie. Piszesz o fabule jako całości, natomiast kompletnie nie odniosłeś się do głównego motywu. Ugryzienie napromieniowanego pająka w ciało nastolatka to chyba jednak troszkę inny wymiar gatunkowy niż polowanie na kosmitów pod powierzchnią Ziemi, albo zdejmowanie ze snajperki generałów kosmicznych wojsk.

Aaron w drugiej części Grzechu rozpoczął sekwencję błędów, która każda jeszcze bardziej pogrążała komiks. Tony Stark wielokrotnie używa argumentu, że posiada najnowocześniejszą technologię, strzelam pochodzącą z różnych galaktyk, dzięki chociażby swojej przygodzie ze Strażnikami Galaktyki, potrafi badać obce ciała, a nie jest świadomy tego, że jego wieloletni kompan zostaje podmieniony przez kawałek metalu. Dalej całe zaaranżowanie tylu superbohaterów, aby znaleźć tego jednego, który zastąpi go na stanowisku obrońcy Ziemi i ludzkości również gryzło mi się z logiką samego Nicka jak i możliwościami autora, którego stać na znacznie znacznie więcej. Kolejne rozdziały nawarstwiają takie głupotki, które w finale łączą się ze sobą i zostawiają czytelnika z pytaniem, czy Aaron od początku chciał w ten sposób zakończyć Grzech Pierworodny?

Uwolnienie tajemnic, nie miało żadnego wpływu w głównym komiksie eventu. Kolejna wada, Thor gdzieś znika, jeden drugi bohater ucieka przerażony, akcja pędzi dalej i nic z tego nie wychodzi. Jasna sprawa, w poszczególnych seriach te kwestie będą wyjaśniane, ale w omawianym przypadku wypada to sztucznie i bez emocji.

Jednym słowem mizeria, kolejna papka od Marvela...

« Ostatnia zmiana: Październik 22, 2017, 12:09:00 pm wysłana przez Itachi »

Offline cro_no

Odp: Jason Aaron pisze dla Marvela (i nie tylko)
« Odpowiedź #4 dnia: Październik 22, 2017, 11:33:32 am »
I mnie Grzech pierworodny nie zachwycił, o czym pisałem w którymś tam poście. Nie czułem powagi sytuacji, a w dodatku wrogowie to druga/trzecia liga. Nie jest to zły komiks, ale do zachwytów o których czytałem na internetach sporo mu brakuje.

Offline winckler

  • Kawaler Bractwa Św. Jerzego
  • ****
  • Wiadomości: 460
  • Total likes: 0
  • Płeć: Mężczyzna
Odp: Jason Aaron pisze dla Marvela (i nie tylko)
« Odpowiedź #5 dnia: Październik 22, 2017, 06:15:39 pm »
W kwestiach uzasadnienie to mam podobne odczucie jak Ty w stosunku do mnie. Piszesz o fabule jako całości, natomiast kompletnie nie odniosłeś się do głównego motywu. Ugryzienie napromieniowanego pająka w ciało nastolatka to chyba jednak troszkę inny wymiar gatunkowy niż polowanie na kosmitów pod powierzchnią Ziemi, albo zdejmowanie ze snajperki generałów kosmicznych wojsk.



Jeśli prawdopodobieństwo tych zdarzeń brać pod uwagę, to oba sa równie "kosmiczne". Chyba że przeczytamy je tak, jak czytane być zawsze po cześci powinny, a przeniesienie misji bohatera w rejony, o ktorych piszesz potraktować jako wątek opowieści o polityce zagranicznej Stanów Zjednoczonych na przykład, tak jak "ugryzienie pająka" czyta się jako objawienie talentu w biografii dojrzewającego dzieciaka. Polityka zachodnich i wschodnich służb często, głoszą śledztwa dzinnikarskie, stoi tajnymi akcjami na terytorium wroga bez autoryzacji instytucji międzynarodowych. Można w to wierzyć lub nie, ale scenografia kosmiczna nie czyni tego typu akcji nieprawdopodobnymi.


Aaron w drugiej części Grzechu rozpoczął sekwencję błędów, która każda jeszcze bardziej pogrążała komiks. Tony Stark wielokrotnie używa argumentu, że posiada najnowocześniejszą technologię, strzelam pochodzącą z różnych galaktyk, dzięki chociażby swojej przygodzie ze Strażnikami Galaktyki, potrafi badać obce ciała, a nie jest świadomy tego, że jego wieloletni kompan zostaje podmieniony przez kawałek metalu. Dalej całe zaaranżowanie tylu superbohaterów, aby znaleźć tego jednego, który zastąpi go na stanowisku obrońcy Ziemi i ludzkości również gryzło mi się z logiką samego Nicka jak i możliwościami autora, którego stać na znacznie znacznie więcej. Kolejne rozdziały nawarstwiają takie głupotki, które w finale łączą się ze sobą i zostawiają czytelnika z pytaniem, czy Aaron od początku chciał w ten sposób zakończyć Grzech Pierworodny?

Uwolnienie tajemnic, nie miało żadnego wpływu w głównym komiksie eventu. Kolejna wada, Thor gdzieś znika, jeden drugi bohater ucieka przerażony, akcja pędzi dalej i nic z tego nie wychodzi. Jasna sprawa, w poszczególnych seriach te kwestie będą wyjaśniane, ale w omawianym przypadku wypada to sztucznie i bez emocji.

Jednym słowem mizeria, kolejna papka od Marvela...


Do emocji, które odczuwasz, trudno mi się odnieść. Mnie Thor mocujący się ze swoim młotem w finale ujął. I nie potrzebuję tu ciągu dalszego, by rozumieć i nawet wspólodczuwać z bohaterem. Podobnie jak z Tonym Starkiem, którego kompetencje i doświadczenie są tu podważane na każdym kroku. Można sprzeczać się z taką koncepcją tej postaci, ale prawda jest też taka, że w tej grze raz jeden, raz drugi jest na górze. I nawet sobowtór podstawiony w miejsce przyjaciela mieści się w zakresie przyjmowanego przeze mnie prawdopodobieństwa. Tu bowiem ewidentnie to nasz głowny bohater trzyma w reku wszystkie gałki karty.


Nie wiem, na co wiecej miałoby stać Aarona w przestrzeni wątku poszukiwania następcy. Dla mnie to ma sens, łączy się z winami ojców przez następne pokolenie przyjmowanymi dobrowolnie. I o sąd nad bohaterem, ktory sam wybiera swój trybunał. Polityków, najemników, fanatyków, magów - reprezentantów szarych sfer superbohaterskiej działalności


Najciekawsze jest to, co piszesz o braku tytułowej "winy" czy "grzechu" w centralnej serii crossoveru. Ja ją widzę. A może nawet i dwie. Na pewno wskazać można rozmowę bohatera z umierajacym agentem, do której później odwołuje się w rozmowie w kosmosie z Kapitanem Ameryką, jakoby wskazując konfrontację pragmatyki i ideałów w realnym świecie polityki; to dość prostolinijne, ale sensowne; drugie wskazanie jest trochę bardziej złożone i łączy się z tym, jak Aaron interpretuje postać naszego bohatera oraz z kwestią "tożsamości" szpiega. Autor wskazuje przy tym na "filozofię patrzenia", tak ważną we współczesnym świecie (tu ogromne znaczenie dla interpretacji ma kadrowanie tego albumu). I nie - to nie jest papka - to komiks wysoce refleksyjny, choć miejscami slabszy za sprawą konieczności rozciągania fabularnych nitek na boki (nie są to jednak przewiny kardynalne, ot grzechy codzienne tej ścieżki komiksowego biznesu). 
« Ostatnia zmiana: Październik 23, 2017, 07:47:30 am wysłana przez winckler »
„Wszelkie zbieranie jest konserwatywne".

„I absolutnie nie piszę tego złośliwie, tylko tak to obiektywnie wygląda z mojego puntu widzenia".

Offline parsom

Odp: Jason Aaron pisze dla Marvela (i nie tylko)
« Odpowiedź #6 dnia: Listopad 09, 2017, 11:18:08 am »
Głosuj na mój projekt Lego Ideas: http://link.do/56xyk

Offline Gazza

Odp: Jason Aaron pisze dla Marvela (i nie tylko)
« Odpowiedź #7 dnia: Listopad 09, 2017, 11:32:14 am »
Fragment tego tomu "Dorwać Mystique", który czytałem w jednym z pierwszych tomików kolekcji SBM, był dość przeciętny. By nie napisać - odstawał od tego do czego przyzwyczaiła mnie lektura innych tytułów pióra Aarona.
Mam nadzieję, że ten run będzie czymś więcej...

Offline bogi1

  • Stolnik bracki
  • *****
  • Wiadomości: 1 780
  • Total likes: 2
  • Płeć: Mężczyzna
  • The Best in the World
Odp: Jason Aaron pisze dla Marvela (i nie tylko)
« Odpowiedź #8 dnia: Listopad 09, 2017, 11:43:51 am »
Cytuj
Mam nadzieję, że ten run będzie czymś więcej...

Właściwie wszystkie 4 tomy to zbiór różnych rzeczy a nie jednego runu.

- Seria Wolverine z 2003 https://comicvine.gamespot.com/wolverine/4050-10809/ (Zeszyty 56, 62-65 oraz materiał z 73-74) w tym "Dorwać Mystique"
- Wolverine: Manifest Destiny
- Wolverine Weapon X (Całość 16 zeszytów)
- Astonigshing Spider-Man & Wolverine
- Seria Wolverine z 2010 https://comicvine.gamespot.com/wolverine/4050-35263/ (Zeszyty 1-20 oraz 300-304)
- Kilka One-Shotów jak Dark Reign: The List - Wolverine czy Wolverine Road to Hell

Także nie traktujcie tego Wolverine'a Aarona jako jednej serii czy runu bo mamy tu miszmasz wszystkiego co pisał Aaron z rosomakiem

Offline winckler

  • Kawaler Bractwa Św. Jerzego
  • ****
  • Wiadomości: 460
  • Total likes: 0
  • Płeć: Mężczyzna
Odp: Jason Aaron pisze dla Marvela (i nie tylko)
« Odpowiedź #9 dnia: Listopad 19, 2017, 06:21:24 pm »
Po świeżych uniesieniach związanych z lekturą "Zobaczyć Wakandę i umrzeć" i wcześniejszych nieco radosciach z czasów lektury "Wolverine&X-Men" autorstwa Aarona z niecierpliwością wygladałem pierwszego zbiorczego tomu przygód Wolverine'a. Znany fragment tomu - "Dorwać Mystique" - nie kazał nastawiać się na arcydzieło, ale jednak podpowiadał, że źle też raczej nie będzie. Trudno jednak nie czuć pewnego rozczarowania po lekturze tego opasłego tomiszcza, gdzie trzy najdłuższe opowieści są ciekawe przede wszystkim jako kronika poszukiwania przez Aarona najlepszej konwencji do opowadania przygód Logana. Czy jest to "historia zemsty" jak w "Dorwać Mystique"? A może opowieść o odkupieniu wojownika i odnalezieniu własnej drogi jak w "Wolverine: Manifest Destiny"? Czy jednak "same old, same old" czyli "ostatni sprawiedliwy" w targanym walką wielkich interesów świecie (tak się ma Wolverine w pierwszych pieciu zeszytach serii "Weapon X" tu przedrukowanych)? Cóż mogę rzec - nie było to w żadnym przypadku przekonujące. Najlepiej wypadają otwierajaca tom krótka historia "Facet w dziurze" z rysunkami Chaykina oraz zabawne interludium "Milę w moich mokasynach", które wiecej mówi o postaci niż wymuszone na zbyt wiele zeszytów pozostałe opowieści. Czyli w sumie pięćdziesiąt spełnionych stron. A reszta... Ech... "Boskie przeznaczenie" to wśród wszystkich nich absolutna zgroza, sztampa tak straszliwa, że aż niegodna splunięcia. Przepracowujemy tu po raz kolejny nie tylko scenariusz blisko stu dwunastu filmów klasy "D", ale też jesteśmy świadkami (o zgrozo) stworzenia bliźniaczej do obecnej juz w biografii Logana opowieści o Mariko. Aaron, robiąc zamach na klasyczną fabułę Millera i Claremonta z jednej, z drugiej robiąc nachalne odniesienia do "Chinatown", mocno się tu potyka... I trochę mi go żal. Ale tylko trochę.
Niemniej to tylko wprawki, tak sobie myślę, pocieszając się w oczekiwaniu na tom drugi. Za takie uznać je można i wyczytać z nich wszystko to, co się da. Ale - to głos dla niezdecydowanych - nie są to opowieści obowiązkowe czy kluczowe. Pewnie przed lekturą tomu drugiego, gdzie seria znajdzie swą kontynuację, pierwszych pięć zeszytów nowego "Weapon X" byłoby istotne, ale czy warto trwonić na to pieniądze w tak obfitym w komiksy czasie? Przy całej sympatii dla Aarona - odpowiedź brzmi jednak "nie".   
„Wszelkie zbieranie jest konserwatywne".

„I absolutnie nie piszę tego złośliwie, tylko tak to obiektywnie wygląda z mojego puntu widzenia".

 

anything