Autor Wątek: Suicide Squad  (Przeczytany 1998 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline winckler

  • Kawaler Bractwa Św. Jerzego
  • ****
  • Wiadomości: 460
  • Total likes: 0
  • Płeć: Mężczyzna
Suicide Squad
« dnia: Wrzesień 29, 2017, 09:03:53 am »
O dziwo się Samobójcy nie dorobili swojego wątku jeszcze (chyba że coś przegapiłem). Film i wydania egmontu spłynęły, widać, po forum gdzieś bocznymi kanałami (w filmowym wątku głównie może...), ale Murazor słusznie moim zdaniem, wnioskował, by oceny zamieszczać w wątkach łatwiejszych do ogarnięcia niż te poświęcone wydawnictwom czy inicjatywom wydawniczym (tu: "Odrodzenie"). Więc, choć in medias res, bardzo proszę!


Skoro Suicide Squad oceniasz lepiej, to może się skusze (odpuściłem po serii z Nowego DC :neutral: czytałem 3 tomy niewydane przez E i jeden wydany).



Żeby nie było: zeszytówki odrodzonego SS odpuściłem po pierwszym zeszycie serii. Zbiorcze kupiłem z ciekawosci, by zobaczyć, jak na późniejszych etapach główną historię (zabiegany Lee rysował polowę kazdego z pierwszych zeszytów) uzupełniają "origin stories". Jak się okazało - raz lepiej (Boomerang), raz gorzej (Harley Q.), ale to i tak zasadnicze uatrakcyjnienie akcyjniaka, jakim jest "Czarne więzienie". Reasumując: to nie jest lektura obowiązkowa, ale oscyluje to wokół poziomu, poniżej którego, moim zdaniem, współczesne superhero schodzić nie powinno. Więc zapelni czas zdecydowanie lepiej niż nieciekawy Green Arrow.
„Wszelkie zbieranie jest konserwatywne".

„I absolutnie nie piszę tego złośliwie, tylko tak to obiektywnie wygląda z mojego puntu widzenia".

Offline Murazor

Odp: Suicide Squad
« Odpowiedź #1 dnia: Październik 09, 2017, 09:18:00 am »
Skusiłem się, przeczytałem i nie jest źle :) Dużo lepsze niż przygody z Nowego DC. Dużo akcji, parę razy się nawet uśmiechnąłem przy żartach Harley, nie ma jakiś nie logicznych pomysłów i całość trzyma się w miarę sensownie. W drugim tomie ma być kontynuacja wątków Czarnego Więzienia, a później crossover z Ligą. Czyta się dobrze, a ogląda jeszcze lepiej, dzięki rysunkom Lee. Idealne podsumowanie:
to nie jest lektura obowiązkowa, ale oscyluje to wokół poziomu, poniżej którego, moim zdaniem, współczesne superhero schodzić nie powinno

 

anything