Mi spodobało się wszystko poza ścieżką dźwiękową. Muzyka chwilami kojarzyła mi się z jakimś podkładem z pornosów, straszliwie mdła. Ale, jak wspomniałem, pomijając muzykę, jest bardzo ok. Postaci dobrze zagrane, Wednesday genialny, Mr World i Media zresztą też. Cień też jest w porządku, zupełnie nie rozumiem narzekań, na które trafiłem gdzieniegdzie w internetach, że jest źle zagrany. Książkę też czytałem dawno, więc jedyna rozbieżność, jaka mi się rzuciła w oczy, to rozbudowanie wątku Sweeney'a. Moim zdaniem ta zmiana jest na plus. No i chyba w serialu jest więcej Jezusów niż w książce, ale tego nie jestem pewien.