Valerian nie ma szans, bo jest francuski.
Podobnie jak dajmy na to "Piąty element", albo "Leon zawodowiec". Kultowe w Polsce filmy. Nawet ten sam reżyser. Promocja jest imponująca pomimo, że nie idzie za tym tytułem aż tak ekspansywny przemysł kulturowy jak za dajmy na to Gwiezdnymi wojnami, MCU czy Piratami z Karaibów to franczyza popkulturowa może z tego akurat wyjść.
Po upadku TM semic było przecież parę lat przerwy - czemu komiksy niesuperhero nie wykorzystały tego okresu, skoro upadła ich największa konkurencja?
Przecież wykorzystały. Radziły sobie całkiem nieźle przez kilka lat i dominowały na rynku. Co najmniej 7 lat. A Rosiński i Thorgal był lokomotywą rynku (w sumie dalej jest w znacznej mierze). To właśnie wtedy komiksy wróciły do księgarń (za to dystrybucja kioskowa przestała być czymś oczywistym w przypadku komiksu innego niż Disney). To komiks europejski odbudował rynek, po tym jak skończyła się era TM Semica. Sprawił, że część ludzi powróciła do komiksowego hobby. Chwilę potem doszedł do tego komiks amerykański, niesuperhero (Sin City, Vertigo etc.) lub superhero nietypowe (Strażnicy np. zaistnieli, choć bez komerycyjnego szału wtedy ale i bez klapy, Liga Nadzwyczajnych Dżentelmenów etc.). Potem trendy się zmieniły. To jest normalne w kulturze popularnej.
O DK już pisałem. Padli dlatego, że ktoś wymyślił, że będzie wydawał jakieś Soul Sagi, Street Fightrery, Silent Hille, filmowe AvP. To było bez sensu, bo na to zbyt niski popyt był.
Wydawali też Marvela i DC. I to była większość iść oferty. Padli dlatego, że nie było wtedy wystarczającego popytu (z punktu widzenia oczekiwanych obrotów) na wysokonakładowy komiks w zeszytach (prawdopodobnie żaden komiks nieważne czy Marvel czy frankofon czy cokolwiek innego). Pomimo, że wydawali tanio. Za DK stał wielki koncern, akcjonariusze, kapitał i jego analitycy. Gdyby było jak piszesz po prostu zmodyfikowali by wtedy ofertę i zostawili tylko Marvele i DC. A tak nie zrobili, bo format DK w ogóle nie spełnił biznesowych nadziei. Ani Marvele, ani reszta. Stwierdzili, że szkoda zachodu i nie ma szans na sukces.
Ja myślę, że w dobie trzeciego boomu komiksowego jaki mamy teraz, to 52 stronnicowe zeszytówki Marvel/DC poniżej 10 zł by się utrzymały na rynku.
Teraz by się owszem raczej na 100% utrzymały (choć byłby to ryzykowny biznes, z niską marżą na egzemplarzu). Wtedy się nie utrzymały. Widzisz zaczynasz łapać. Raz są czasy takie, a raz inne. Raz popyt jest, raz go nie ma. Raz jest na to raz na co innego.
Fantasy Komiks się słabo sprzedawał,
Z pewnością. Ale sam format magazynu komiksowego - antologii z komiksami w odcinkach w dystrybucji kioskowej jest ryzykowny w przypadku rynku hobbystycznego, kolekcjonerskiego. I w zasadzie ten format nie działa już nigdzie na świecie, jako jego istotna część (a kiedyś prasa komiksowa to była podstawa w Europie oraz UK i zauważalna część rynku w USA). I to akurat było ryzykowne już. Czasy się zmieniały i dla komiksu europejskiego bezpieczniejsze były wydania zbiorcze w niższym nakładzie, z wyższą ceną, wyższą marżą na egzemplarzu. Czasy Fantasy Komiks to już nie jest czas, gdy frankofoński komiks miał tak dobre wiatry i dominował. To się po prostu zmienia. Różne wiatry wieją. Różne są mody. No i demografia. Ta demografia, która stała za sukcesem komiksu europejskiego w 2002 powiedzmy i stała w kolejkach do Rosińskiego w 2008 często była już w innym momencie życiowo. Po studiach, z ratą kredytu mieszkaniowego, albo na emigracji etc. Czasem po prostu nie ma takiej "życiowej przestrzeni" na hobby (czas wolny, pieniądze głównie). Potem część znowu wróci do zbierania. Tak jak wracają teraz "dzieci późnego i środkowego TM Semic" obok młodzieżowej kultury geekowskiej co sprawia, że superbohaterowie dają radę komercyjnie teraz. Wszystko im sprzyja. Co najwyżej można przegrzać rynek. Ale na razie "balon nie pęka" jak w połowie ubiegłej dekady mniej więcej to się stało. Też powstał teraz rynek retro z reedycyjami komiksów PRL - też pewna demografia na fali nostalgii kupuje. Jakiś ułamek tamtych nakładów. Ale to wystarczy, żeby był Ongyrys na przykład. Żeby Prószyński kombinował z serią daenikenowską w kioskach w dużym nakładzie. Tak to już jest. Z komiksami trochę jak z rynkiem muzycznym.
a TK nie chciał się przyznać do błędu i wrócić do superhero na poważnie.
Wcześniej po prostu nadzwyczajnie na superhero nie wyszedł (choć miał i swoje winy, bo czegoś nie dopilnowano np. dramatycznie zły przekład DKR) i nie zauważył, że czasy się zmieniły i teraz wraca czas Marvela i DC. To się zdarza. A to jest biznes wydawniczy i ego TK tutaj odgrywa raczej mniejszą rolę niż uważasz. Bardziej się liczą tabelki z exela z różnymi liczbami