Po lekturze Kapitana Ameryki uważam, że to naprawdę świetny tom, a moja sympatia do Byrne'a wzrasta z każdym jego komiksem, który czytam. Polecam, jeżeli ktoś się zastanawia - nie ma tu wielkich wydarzeń wstrząsających kosmosem, ale po prostu porządnie zrobiona superbohaterszczyzna w starym, dobrym stylu.
Oprócz tego wyraźnie widać, jak wiele daje dobra korekta, bo jakość tekstu była o niebo lepsza niż to, z czym się męczyłem w pierwszych dwóch tomach. Niedociągnięcia były w głównej mierze przekładowo-merytoryczne, ale teraz już zajmie się tym Anionorodnik, więc z wielkim optymizmem spoglądam na przyszłość kolekcji
Oprócz wszechobecnego "Kapa" moją uwagę zwróciły: "
"Szpon Szatana" jako broń Struckera (w tomach WKKM o Furym był to "Szatański Szpon"),
"surogaci" jako nazwa LMD SHIELD (u nas to chyba "manekiny-pułapki", tak? Jakbym już miał to zmieniać, to wstawiłbym coś w stylu "androidy-sobowtóry
),
"czas na łubudu", o którym wspominałem już wcześniej
"Czerwona Czaszka" stosowane na przemian z "Red Skullem" - nawet w obrębie jednego komiksu nie da się zachować spójności?
"wikarych" w zeszycie 254 - pewnie w oryginale było "vicars", co w tym kontekście należałoby oddać raczej jako "pastorów"
"Dracula" zamiast "Drakula" (spolszczona nazwa chyba jest u nas bardziej popularna)
I taki fragment (5 strona zeszytu 252):
Ramka: Pamiętam, co ten urzędnik z Roxxon,
Pierce Benedict, powiedział
D.A. Towerowi i mnie o zagrożeniach związanych z tym statkiem...
Tower do Benedicta: No dobrze,
Benedykcie [...]
"D.A." to skrót od "District Attorney", czyli "prokurator okręgowy" (samo "prokuratorowi" by wystarczyło), co zresztą jest jasne po wcześniejszej prezentacji tej postaci,"Benedict" zaś to nazwisko, a nie imię.