Autor Wątek: Bo chodzi o to, żeby plusy nie przesłaniały nam minusów  (Przeczytany 81600 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline misiokles

Odp: Bo chodzi o to, żeby plusy nie przesłaniały nam minusów
« Odpowiedź #195 dnia: Sierpień 11, 2018, 11:07:16 am »
postacie są (...) i obłożone bagażem wszelakich istniejących nerwic, sam David Boring jest chyba najbardziej odpychającą postacią jaką kiedykolwiek ujrzałem na kartach komiksów, facet wyraźnie postanowił zniszczyć wszystkie znajome osoby a później cały świat miażdżąc ich mózgi za pomocą swojej osobowości mątwy pospolitej. Napracować się zresztą dużo nie musi bo cała reszta ferajny jest równie odstręczająca jak i on sam na czele z jego największą miłością co do której ciężko wymyślić jakikolwiek powód dla którego mogłaby się ona komukolwiek spodobać ze swoją antypatyczną osobowością, zresztą miłość to w tym przypadku złe określenie do Boringa zdecydowanie bardziej pasuje słowo obsesja.


Dokładnie za to lubię twórczość Clowesa (na drugim miejscu Pedrosa). Po mniej antypatyczne postacie sięgam to dzieł innych twórców ;)

Offline SkandalistaLarryFlynt

Odp: Bo chodzi o to, żeby plusy nie przesłaniały nam minusów
« Odpowiedź #196 dnia: Sierpień 11, 2018, 11:26:13 am »
To nie dla mnie, jak bym chciał nabawić się nieuleczalnej depresji to oglądałbym mecze polskiej ekstraklasy a od oglądania toksycznych osobowości mamy programy publicystyczne na jakiejkolwiek stacji TV.

Offline Dembol_

Odp: Bo chodzi o to, żeby plusy nie przesłaniały nam minusów
« Odpowiedź #197 dnia: Sierpień 11, 2018, 12:35:57 pm »
Właśnie ja już czytam forum Gildii, ale planuję się przerzucić w końcu na komiksy Clowesa. Przynajmniej antypatycznym postaciom towarzyszą fajne rysunki.

Offline gobender

Odp: Bo chodzi o to, żeby plusy nie przesłaniały nam minusów
« Odpowiedź #198 dnia: Sierpień 11, 2018, 04:56:29 pm »
Moja ocena poszczególnych tytułów praktycznie odwrotna (poza Sokratesem, bo tu się z grubsza zgadzam, oraz Bondem którego nie znam), niemniej ciekawe podsumowanie.

Co do Oczu kota... to właśnie przy tym komiksie zrobiłem sobie ćwiczenie (kochałem go przedtem, więc ot nie było objawienie, niemniej: ). Postarałem się wyobrazić sobie fizyczność tego miejsca, dźwięk, zapach, faktury, ruch powietrza, temperaturę, światło, to jak to wszystko czuję na swoim ciele. Naprawdę niesamowite doznanie. Potrzeba oczwiście do tego chwili spokoju i nie uda się to pewnie w tramwaju czy podczas przerwy obiadowej, ale polecam.

Torpedo mnie w końcu znudził. I jednak mimo delikatnego idealizowania nabardziej podoba mi się klimat tego początku od Totha. A Stwórcę, zirytowany banałem historii i naprawdę okropnym rysunkiem po prostu oddałem komuś innemu. ;)

Offline SkandalistaLarryFlynt

Odp: Bo chodzi o to, żeby plusy nie przesłaniały nam minusów
« Odpowiedź #199 dnia: Sierpień 12, 2018, 10:18:37 am »
Cytuj
Co do Oczu kota... to właśnie przy tym komiksie zrobiłem sobie ćwiczenie (kochałem go przedtem, więc ot nie było objawienie, niemniej: ). Postarałem się wyobrazić sobie fizyczność tego miejsca, dźwięk, zapach, faktury, ruch powietrza, temperaturę, światło, to jak to wszystko czuję na swoim ciele. Naprawdę niesamowite doznanie. Potrzeba oczwiście do tego chwili spokoju i nie uda się to pewnie w tramwaju czy podczas przerwy obiadowej, ale polecam.
Nieeeeee. Powinni dodawać jeszcze drzewko wunderbaum o zapachu pustyni. Jedyne co odczułem, to to że mnie ktoś wydy**ł.

Cytuj
Torpedo mnie w końcu znudził. I jednak mimo delikatnego idealizowania nabardziej podoba mi się klimat tego początku od Totha. A Stwórcę, zirytowany banałem historii i naprawdę okropnym rysunkiem po prostu oddałem komuś innemu. ;)
Mnie wręcz przeciwnie po 700 stronach żałowałem, że nie ma jeszcze kolejnych 700. Stwórca fakt nieco trąci banałem, ale autor naprawdę umiejętnie to sklecił mi tam komiks sprawił dużo radości z lektury. A rysunki kolejny fakt, jak ktoś nie lubi podobnej stylistyki to mogą się nie podobać, mnie do siebie w miarę czytania przekonały.
« Ostatnia zmiana: Sierpień 12, 2018, 10:49:20 am wysłana przez SkandalistaLarryFlynt »

Offline LordDisneyland

Odp: Bo chodzi o to, żeby plusy nie przesłaniały nam minusów
« Odpowiedź #200 dnia: Sierpień 18, 2018, 03:05:36 pm »
Niestety, także i dla mnie ''Stwórca" to mocno nieudany komiks... natomiast półpsie przygody wspominam z przyjemnością. Jak widać, warto było zakładać wątek choćby dlatego, aby sprawdzić, czy ludzie faktycznie się różnią :D

Jedno mnie dziwi- naprawdę rysunki McClouda nie kojarzyły mi się z mangą, ale może jest coś na rzeczy. Nie będę wracał do tomu, żeby się przekonać ;) 

Offline laf

Odp: Bo chodzi o to, żeby plusy nie przesłaniały nam minusów
« Odpowiedź #201 dnia: Sierpień 21, 2018, 06:27:14 am »
Nadrabianie zaległości czas zacząć. Na początek czerwiec. Lektury: Cage MAX (Mucha), Daredevil Nieustraszony t. 1, Punisher (SBM), Punisher MAX t. 1, Blueberry t. 1 i 2, Flash t. 5: Lekcje historii (N52) - łącznie 7.
 
Najlepszy - Punisher MAX t. 1. No i to jest to, co tygryski lubią najbardziej. Typowo męska opowieść z mnóstwem przemocy i krwi. Czasami autorzy sięgają w tym wszystkim zenitu, ale czyż nie jest to właśnie znakiem rozpoznawczym Pogromcy? Całość czyta się błyskawicznie i to nie bynajmniej z powodu niewielkiej ilości teksu. Najmocniejsza rzecz od czasu genialnych "300" Millera.
Tak na marginesie to zrobiłem mały eksperyment odnośnie dwóch tytułów z klasyki Marvela i na warsztat wziąłem Daredevila i Punishera i zdecydowanym zwycięzcą okazał się Frank Castle i to z jego komiksami spędziłem kilka kolejnych lipcowych weekendów, ale o tym w kolejnym podsumowaniu.


Najgorszy - Cage MAX. Jak ktoś już stwierdził na tym forum nie wszystko z serii MAX jest dobre i Cage jest tego idealnym przykładem. Nudna opowieść, z ogranymi schematami i nijakim bohaterem. Zdecydowanie wolę Cage'a w wykonaniu Bendisa jako lidera zdelegalizowanej grupy bohaterów, niż w wykonaniu Azzarello jako zgorzkniałego outsidera. Nawet świetne rysunki Corbena (z którym miałem styczność po raz pierwszy) nie ratują tego komiksu, którego fabuła jest ulotna i nie zapada na długo w pamięci.


Zaskoczenie na plus - Blueberry t. 1 (ale tylko album 2 "Kopalnia zaginionego Niemca" i 3 "Widmo ze złotymi kulami"). Nie ukrywam, że cała seria rozwinęła się w bardzo zadowalający sposób (a piszę to będąc po lekturze tomu 3). Charlier i Moebius w końcu przestali zjadać własny ogon i wymyślili coś oryginalnego, choć ja bym dał inne, mniej cukierkowe zakończenie. Nareszcie jestem zadowolony z zakupu tej serii.


Zaskoczenie na minus - brak. Poza Cagem wszystko trzymało swój dobry lub świetny poziom.

mkolek81

  • Gość
Odp: Bo chodzi o to, żeby plusy nie przesłaniały nam minusów
« Odpowiedź #202 dnia: Sierpień 21, 2018, 07:34:21 am »
Najgorszy - Cage MAX. Jak ktoś już stwierdził na tym forum nie wszystko z serii MAX jest dobre i Cage jest tego idealnym przykładem. Nudna opowieść, z ogranymi schematami i nijakim bohaterem. Zdecydowanie wolę Cage'a w wykonaniu Bendisa jako lidera zdelegalizowanej grupy bohaterów, niż w wykonaniu Azzarello jako zgorzkniałego outsidera. Nawet świetne rysunki Corbena (z którym miałem styczność po raz pierwszy) nie ratują tego komiksu, którego fabuła jest ulotna i nie zapada na długo w pamięci.
Nie zgadzam się z opinią. Na pewno nie jest to nudna opowieść, tak czerpie ze schematów jakie były zaprezentowane np w "Za garść dolarów" czy "Ostatnim sprawiedliwym", ale dodaje też dużo rzeczy z blacksploitation, przez co wychodzi bardzo ciekawa mieszanka. Nie powiedziałbym, aby główny bohater był zgorzkniałym outsiderem, wg mnie Azzarello dobrze oddaje charakter głównego bohatera, który nie robi tego dla siebie, ale właśnie dla dzielnicy, aby oczyścić ją z przestępców (Luke zawsze dbał o takie rzeczy).
« Ostatnia zmiana: Sierpień 21, 2018, 07:44:39 am wysłana przez mkolek81 »

Offline laf

Odp: Bo chodzi o to, żeby plusy nie przesłaniały nam minusów
« Odpowiedź #203 dnia: Sierpień 21, 2018, 08:18:44 am »
Nie ukrywam, że ten komiks faktycznie szybko ulotnił się z mojej pamięci i już zdążyłem go sprzedać. Ale z tego co pamiętam Cage działał zupełnie od niechcenia, niejako z przymusu, co wcale nie wzbudziło mojej sympatii o niego. Zachowywał się trochę jak bohater niejednokrotnie kreowany przez Clinta Eastwooda (którego uwielbiam), stąd epitet "zgorzkniały", ale w przypadku Cage'a zupełnie to nie wypaliło.
Przede wszystkim jednak sama historia była bardzo wtórna i zapewne dlatego tak szybko wyleciała mi z pamięci. Na plus na pewno trzeba zapisać fakt, że Cage niezbyt często korzysta ze swoim mocy, przez co cały komiks nie jest utrzymany w superbohaterskim klimacie, lecz gangsterskim z silnym akcentem blacksploitation. No i fajne zakończenie; pomimo że mordercze, to jednak zabawne.
« Ostatnia zmiana: Sierpień 21, 2018, 08:23:03 am wysłana przez laf »

Offline donTomaszek

Odp: Bo chodzi o to, żeby plusy nie przesłaniały nam minusów
« Odpowiedź #204 dnia: Sierpień 21, 2018, 09:01:22 am »
Cage działał zupełnie od niechcenia, niejako z przymusu
Bo wzial zlecenie, ktrego nie chcial? Z litosci do matki?

Mi Cage MAX bardzo podszedl, ale to pewnie glownie zasluga Corbena, ktorego uwelbiam.
Sometimes I'd like to get my hands on God...

Offline laf

Odp: Bo chodzi o to, żeby plusy nie przesłaniały nam minusów
« Odpowiedź #205 dnia: Sierpień 21, 2018, 09:08:40 am »
Faktycznie mnie rysunki Corbena również się bardzo podobały, a była to moja pierwsza styczność z tym artystą, dlatego jestem tym bardziej zadowolony. Niestety scenariusz zupełnie mi nie podszedł  :sad:

Offline LordDisneyland

Odp: Bo chodzi o to, żeby plusy nie przesłaniały nam minusów
« Odpowiedź #206 dnia: Sierpień 21, 2018, 05:03:20 pm »
laf, miałeś niezły ten czerwiec , gratuluję- skoro  pierwszy tom Daredevila tak bez słowa zostawiłeś...no, no  ;)  ;-)

Offline laf

Odp: Bo chodzi o to, żeby plusy nie przesłaniały nam minusów
« Odpowiedź #207 dnia: Sierpień 22, 2018, 06:40:09 am »
No widzisz, z tym Daredevilem miałem faktycznie problem. Oczywiście komiks pod wieloma aspektami innowacyjny, zarówno ze względu na sposób opowiadania historii, jak i ze względu na rysunki. Ale w trakcie lektury coś mi jednak nie zaskoczyło. Nie chodzi o to, że mi zupełnie nie podszedł ten komiks, co to, to nie. Ale w zestawieniu z Punisherem Daredevil wypadł jednak blado. Może wolę bardziej tradycyjne podejście do komiksu SH i standardowe walenie się po mordach (czego w Punisherze nie brakowało  :biggrin: )?
Oczywiście z tego powodu nie będę odpuszczał serii. Wcześniej czy później na pewno przeczytam całość, ale raczej poczekam do skompletowania obu runów Panów B-B. A co więcej w planach mam również odświeżenie wcześniejszych historii z DD wydanych w ramach WKKM i SBM.

Offline hopsasa

Odp: Bo chodzi o to, żeby plusy nie przesłaniały nam minusów
« Odpowiedź #208 dnia: Sierpień 24, 2018, 12:50:17 pm »
Cage - pozytywne zaskoczenie, miałem przeczytać i sprzedać, a zostawię. Klimat nie superhero.
Moon Knight - zaskoczenie na minus. Nie miałem oczekiwań, ale bohater mało interesujący, historyjki krótkie, mało wciągające.
Tyler Cross - najlepszy zakup, opowieść dawkowałem sobie na kilka razy i zgorzkniały, bezwzględny bohater przypadł mi do gustu (Torpedo 1936 uważam za bardzo ciekawy tytuł, ale bohatera nie mógłbym polubić).
Nie zawiodłem się również na Ja Nina Szybur, choć rysunkowo nie zachwyciło mnie i gdyby nie pozytywne opinie to nie zdecydowałbym się na zakup.
Z polskich komiksów Eden ma bardzo ciekawy pomysł, niestety rysunkowo i fabularnie dosyć słabo.

Offline SkandalistaLarryFlynt

Odp: Bo chodzi o to, żeby plusy nie przesłaniały nam minusów
« Odpowiedź #209 dnia: Sierpień 24, 2018, 01:42:24 pm »
Cytuj
Nie chodzi o to, że mi zupełnie nie podszedł ten komiks, co to, to nie. Ale w zestawieniu z Punisherem Daredevil wypadł jednak blado.
Uuuuuu, nie to żebym czytał Punishera, ale jakoś nie bardzo chce mi się w to wierzyć. Poważnie? Daredevil to jeden z najlepszych komiksów Marvela jakie czytałem, w pierwszej 10-tce ląduje na bank.
  Hopsasa Tyler Cross to w stylu Torpedo podszyte czarnym humorem, czy dramat kryminalno-sensacyjny? Mam go na rezerwowej liście i się zastanawiam.

 

anything