Autor Wątek: Bo chodzi o to, żeby plusy nie przesłaniały nam minusów  (Przeczytany 82327 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline laf

Odp: Bo chodzi o to, żeby plusy nie przesłaniały nam minusów
« Odpowiedź #90 dnia: Grudzień 01, 2017, 01:03:16 pm »
Z powodów zawodowych listopad w moim wykonaniu niestety nie wypadł zbyt okazale i tak jak ostatnie miesiące upłynął pod znakiem kontynuacji Nowego DC:
Lektury: Liga Sprawiedliwości t. 2: Podróż złoczyńcy, Liga Sprawiedliwości t. 3: Tron Atlantydy, Shazam, Amerykańska Liga Sprawiedliwości t. 1: Najbardziej niebezpieczni oraz Kapitan Ameryka i Falcon: Tajne Imperium (WKKM) - łącznie 5.
  • Najlepszy - Amerykańska Liga Sprawiedliwości. Johns osiągnął chyba zamierzony efekt i dał trochę powiewu świeżości w uniwersum Nowego DC. Oczywiście pomysł nie jest oryginalny (bo co w tej całej inicjatywie jest; no może poza motywem Trybunału Sów), ale tak naprawdę chodzi o wykonanie. Otóż dyplomaci na najwyższym poziomie dochodzą do wniosku, że należy zebrać ekipę osób z mocami / zdolnościami (nie zawsze o poszlakowanej opinii), która będzie stanowiła przeciwwagę dla zasłużonej LS. Oczywiście bardzo szybko trafiają na trop viliana, z którym mogliby się rozprawić, ale nie przychodzi im to wcale łatwo, a co więcej tak naprawdę to im się to w ogóle nie udaje. Fabuła banał i jak zwykle w takiej sytuacji najważniejsze są relacje w ekipie, a Johns czuje świetnie takie rzeczy, co udowodnił już przy odświeżeniu przygód Ligi Sprawiedliwości w pierwszym tomie. Jest parę dziur fabularnych i niedopowiedzeń (zabrakło mi wskazania motywacji wstąpienia do drużyny w przypadku niektórych członków ALS, nie rozumiem też dlaczego nikt nie chce w drużynie Arrowa), ale to w ogóle nie odbierało mi przyjemności z lektury.
    Następnie mamy trzy zeszyty regularnej serii LS i o ile pierwszy z nich jest dosyć głupkowaty (o poszukiwaniu nowych członków), to kolejne dwa zaintrygowały mnie na tyle, że z niecierpliwością czekam na kolejne lektury tej serii.
  • Najgorszy -Tajne Imperium. Niestety strasznie to infantylne było i naiwne. Szkoda, bo pamiętam jeszcze pozytywne opinie kilku forumowiczów i naprawdę liczyłem na ten komiks (poza Avengers Forever to najwcześniejszy numer kolekcji, którego nie czytałem). Nie powiem, było parę ciekawych momentów (motyw sprezentowania skrzydeł Falconowi przez Czarną Panterę, intrygująca końcówka) i zupełnie inny niż wszystkie ostatni zeszyt, ale całość niestety strasznie męczy, a nieprawdopodobność zdarzeń aż kłuje w oczy. Jeden z najsłabszych klasyków w kolekcji.
  • Zaskoczenie na plus -brak.
  • Zaskoczenie na minus - Shazam. Pamiętam jak wyszedł ten komiks i czytałem dosyć sporo nad nim zachwytów. No niestety ja do zachwyconych nie należę. Dostajemy po prostu kolejny oklepany origin (tak, wiem, zapachniało trochę 8azyliszkiem, ale cóż ja na to poradzę) z przewidywanym rozwojem postaci, a nawet zakończeniem całej historii. Nie jest to komiks zły, ale polecam go raczej dla osób z niższą kategorią wiekową.

Offline SkandalistaLarryFlynt

Odp: Bo chodzi o to, żeby plusy nie przesłaniały nam minusów
« Odpowiedź #91 dnia: Grudzień 01, 2017, 10:54:23 pm »
  Bez jaj w "Tajnym Imperium" może i faktycznie fabuła jest momentami nieco naiwna i uproszczona (jak w większości tych starych historii), ale czyta się ją nawet dzisiaj całkiem dobrze, a już pod względem historycznym to zdecydowanie jeden z najciekawszych komiksów w kolekcji. Scenariusz pokazuje nam jak wielki wpływ na przeciętnego Amerykanina miały wpływ wydarzenia pokroju wojny w Wietnamie, pacyfikacji uniwersytetu stanowego w Ohio czy afery Watergate i jak bardzo osobiste przeżycia mogą wpłynąć na percepcję autora. Żywy (no dobra tak naprawdę to martwy) dowód na to jak bardzo uzdolnioną i nie obawiającą się eksperymentów grupą twórców otoczył się Stanley Lieber jak wielki wpływ miała ona na historię nie tylko gatunku superhero ale całego medium ogólnie i jak bardzo powstrzymywał nałożenie im kagańca jakiejkolwiek cenzury (szkoda, że jego następcy nie bardzo idą w jego ślady). Nie wątpię nawet, że swego czasu szokujący i podobnej wagi co "Śmierć Supermana". 8/10

Offline laf

Odp: Bo chodzi o to, żeby plusy nie przesłaniały nam minusów
« Odpowiedź #92 dnia: Grudzień 04, 2017, 08:07:58 am »
Kontekst historyczny jest w tym komiksie jak najbardziej wyczuwalny i zniesmaczenie (żeby nie napisać "wkurw...") postępowaniem władz amerykańskich przebija się z większości stron, co widoczne jest przede wszystkim w końcówce tej historii (czyli w przedostatnim zeszycie). I z pewnością było to zaskakujące w momencie powstawania i publikacji poszczególnych zeszytów. Ja jednak patrzę na ten z komiks z dystansem jaki zazwyczaj wykazują osoby, których dane wydarzenia nie dotyczyły i które miały miejsce kilkadziesiąt lat temu w odległym kraju (choć nie powiem, z natury jestem humanistą, a historia była jednym z moich ulubionych przedmiotów). Poza tym motyw niezadowolenia amerykańskiego społeczeństwa w burzliwych latach 70-tych najzwyczajniej w świecie mi się opatrzył i zazwyczaj traktuję go jako miłą, acz nie zobowiązującą ciekawostkę.

PS. Dawaj swoje typy z tego miesiąca  :biggrin:

PS. 2. Gdzie jest @LD?

Offline LordDisneyland

Odp: Bo chodzi o to, żeby plusy nie przesłaniały nam minusów
« Odpowiedź #93 dnia: Grudzień 06, 2017, 07:10:26 pm »
Jestem, jestem.[znów spóźniony...bo mi się L na koszulce urwało :) ]

A zatem mikołajkowe i pospieszne podsumowanie urobku z listopada.

Tylko 22 tytuły kupione, tylko 23 przeczytane.

1. Najlepszy komiks zakupiony: z  przeczytanych "Queen & Country- Odtajnione". Dłłługo za tym tomem chodziłęm, aż na ComicConie kupiłem. Świetna to była seria- oj, świetna.

Mam wrażenie , że dużo radochy może mi przynieść lektura kupionego w zasadzie z rozpędu i bez wcześniejszego rozpoznania "Question- the 5 Books of Blood" Rucki.
 
2.-Najlepszy komiks przeczytany: "Odrodzenie t.1". Wyjątkowo mi się to spodobało, takie lemirowskie i małomiasteczkowe. I - jako człowieka bojącego się stomatologicznych tortur- zachwycił mnie pomysł bezustannie odrastających zębów  :badgrin:

3. Najgorszy komiks kupiony : "Kapitan Brytania" z wkkmowskiej serii. Nie wszystko Moore'a mi się musi podobać, w tym tomie podoba mi się właściwie [zresztą już o tym na forum pisałem] jedynie świetny fragment z MWoMarvel #7, ależ mi się dłużyła lektura.

4. Najgorszy przeczytany - chyba "Sherlock Holmes i wampiry Londynu". Temat samograj, a tu taka miernota...dokończyłem z przyzwoitości, no i rysunki nienajgorsze.
 Myślałem, że wymienię tu "Jeże" Dema, ale ten komiks wcale nie taki zły...cuś w nim jednak jest  :D

Zaskoczenie na plus- "Dziewczynka w Krainie Przeklętych" t.1 - niby nic odkrywczego, ale świetnie narysowane , z miejsca kupiłem drugi tom.

Rozczarowanie - nowy komiks Świdzińskiego, w sumie chyba najsłabsza z przeczytanych przeze mnie prac tego autora,  no i wymieniany już wczesny Moore.


A , muszę się jeszcze czymś podzielić...bo to także komiksowe zaskoczenie miesiąca.

"Obrazki z wystawy"
Bardzo ujęła mnie postawa pana pracującego na stoisku Gildii podczas WarsawComicConu. Kupiłem HLoppera, BlackMonMurdaz i w oczy rzuciła mi się "Czarna Wdowa" za 38 złociszy {!!!}. Podchodzę ci ja do pana sprzedawcy, pytam, czy cena na pewno ta- on na to: to musi być pomyłka z naszej strony, ale skoro taka była cena wystawiona, za tyle sprzedamy.
Brawo ten pan. Bez ściemniania, bez uników...elegancka postawa.


To tyle- pozdrawiam wszystkich i liczę, że pojawią się liczne [jak zwykle  ;)  ]  podsumowania :D

Offline laf

Odp: Bo chodzi o to, żeby plusy nie przesłaniały nam minusów
« Odpowiedź #94 dnia: Grudzień 08, 2017, 07:31:46 am »
1. Najlepszy komiks zakupiony: z  przeczytanych "Queen & Country- Odtajnione". Dłłługo za tym tomem chodziłęm, aż na ComicConie kupiłem. Świetna to była seria- oj, świetna.
Q&C to jak dla mnie wielki nieobecny na naszym rynku. Tak, wiem, wydał to już Taurus, ale dawno to było i nie w całości. To byłby chyba pierwszy czarno-biały komiks jaki bym kupił. Wiem, że raczej nie będzie to możliwe, chociaż po Gotham Central Rucka ma chyba u nas duży kredyt zaufania.

2.-Najlepszy komiks przeczytany: "Odrodzenie t.1". Wyjątkowo mi się to spodobało, takie lemirowskie i małomiasteczkowe. I - jako człowieka bojącego się stomatologicznych tortur- zachwycił mnie pomysł bezustannie odrastających zębów  :badgrin:
Nienawidzę Ciebie i w ogóle tego forum. Peany nad Odrodzeniem słyszę od samego początku wydania tego komiksu, ale i tak powiedziałem sobie, że nie wchodzę w kolejną serię. Z NSC kupuję Zabij albo zgiń, a w planach mam jeszcze Jezioro Ognia i Chrononautów. WYSTARCZY.

3. Najgorszy komiks kupiony : "Kapitan Brytania" z wkkmowskiej serii. Nie wszystko Moore'a mi się musi podobać, w tym tomie podoba mi się właściwie [zresztą już o tym na forum pisałem] jedynie świetny fragment z MWoMarvel #7, ależ mi się dłużyła lektura.
Smuteczek mnie ogarnął niezmierny, bo to nie pierwsza tego typu ocena. Moore'a poznałem dopiero w tym roku dzięki lekturze Miraclemana i Top 10 i za każdym razem były to naprawdę świetne, wręcz genialne, komiksy. Dlatego też liczyłem na tego Kapitana. No cóż, będę musiał mieć po prostu inne nastawienie przy lekturze tego komiksu  :cry:

JanT

  • Gość
Odp: Bo chodzi o to, żeby plusy nie przesłaniały nam minusów
« Odpowiedź #95 dnia: Grudzień 08, 2017, 07:40:00 am »
Wiem, że raczej nie będzie to możliwe
Podobno Taurus miał wrócić do tego więc nadzieja jest  :smile:

Z NSC kupuję Zabij albo zgiń, a w planach mam jeszcze Jezioro Ognia i Chrononautów. WYSTARCZY.
Nie rób sobie tego i odpuść co innego  :smile:

Offline Nafciarz

Odp: Bo chodzi o to, żeby plusy nie przesłaniały nam minusów
« Odpowiedź #96 dnia: Grudzień 08, 2017, 11:10:01 am »
Z NSC kupuję Zabij albo zgiń, a w planach mam jeszcze Jezioro Ognia i Chrononautów. WYSTARCZY.


Bardzo polecam TBMM koniecznie dodaj do swojej listy bo komiks genialny.

Offline LordDisneyland

Odp: Bo chodzi o to, żeby plusy nie przesłaniały nam minusów
« Odpowiedź #97 dnia: Grudzień 08, 2017, 08:04:59 pm »
Taka ciekawostka- w bieżącym roku kupiłem w Centrum Komiksu ostatnie egzemplarze pierwszych dwóch tomów "Queen&Co", jakie się ostały w wydawnictwie... nie pamiętam, czemu trójki nie wziąłem od razu, teraz mam dziurę. Stało się to dzień po tym, jak wypożyczyłem te komiksy z biblioteki-to się nazywa blitzkrieg :D Podobnie miałem chyba tylko z Parkerem Cooke'a...

@laf- co do  Moore'a: na twoim miejscu bym się cieszył, bo i LoEG przed tobą, i From Hell, i V4Vendetta :) Aż zazdroszczę pierwszego zetknięcia z tymi komiksami. Tak przy okazji- polecam też serię Cinema Purgatorio, właśnie jeden zeszyt kupiłem w Atomie. Za 15zł , prawie darmo  :lol: https://www.atomcomics.pl/pl/searchquery/purgatorio/1/desc/5?url=purgatorio W każdym oddzielny odcinek tytułowego komiksu z rys.  O"Neilla i kilka innych ciekawych rzeczy :)
Także nie roń łez, bo sporo dobrej lektury jeszcze cię czeka :) A Moore'a i tak lubię niezmiernie, pomimo takich zawodów jak KapBrrrytania, no i pomimo poglądów politycznych tego sympatycznego waryata :)

Offline amsterdream

Odp: Bo chodzi o to, żeby plusy nie przesłaniały nam minusów
« Odpowiedź #98 dnia: Grudzień 10, 2017, 09:23:42 am »
Listopad
  • Najlepszy - Daredevil: Nieustraszony. Jestem w szoku jak dobrym scenarzystą był kiedyś Bendis. Pierwsze cztery zeszyty narysowane przez Macka postawiłbym nawet w jednym rzędzie z DKR, Watchmen, Elektrą czy Marvels.
  • Najgorszy - Wolverine: Trzy miesiące do śmierci. Jest to zarazem najgorszy komiks jaki czytałem w 2017 roku, nigdy więcej komiksów ze scenariuszem Paula Cornella.
  • Zaskoczenie na plus - Kapitan Brytania: Zakręcony świat. Jestem mocno zaskoczony bo czytało mi się to dużo lepiej od Miraclemana.
  • Drugie zaskoczenie na plus - Batgirl: Rok pierwszy. Podobało mi się jak w tym komiksie autor idealnie zrównoważył życie prywatne Barbary z jej byciem superbohaterką. To coś o czym współcześni scenarzyści praktycznie zapominają i strój superbohatera traktują niemal jak jego skórę. Kolejny ogromy plus dla Dixona za stworzenie komiksu z żeńską bohaterką bez żadnej ideologicznej propagandy. Szata graficzna też bardzo dobra (zarówno rysunki jak i kolorki).
  • Zaskoczenie na minus - Undertaker tomy 1-2. Tyle dobrego się naczytałem się na temat tego komiksu na tym forum a okazał się zwykłą średniawką. Główny bohater bardziej irytuje niż wzbudza jakiś szacunek, kreska prosta, nawet za bardzo a sam Dorison jak widzę nigdy nie wzniesie się ponad poziom przeciętnego rzemieślnika.
« Ostatnia zmiana: Grudzień 10, 2017, 09:41:45 am wysłana przez amsterdream »

Offline SkandalistaLarryFlynt

Odp: Bo chodzi o to, żeby plusy nie przesłaniały nam minusów
« Odpowiedź #99 dnia: Grudzień 10, 2017, 01:44:51 pm »
   Zgodnie z obietnicą w zeszłym miesiącu superbohaterszczyzny się nie tykałem i w grudniu spróbuję tak samo, żeby nadgonić nieco inną lekturę z drugiej strony tych kolekcji znowu mi się hałda, którą spokojnie mógłbym łopatą przerzucić zebrała, chyba za dużo tego wydają. Tak czy siak.
1. Najlepszy przeczytany:
    "Valerian tom. 5". Nic dodać nic ująć, kto czytał serię ten wie, kto nie czytał niech przeczyta. Kolejna porcja przygód naszych ulubionych kosmicznych agentów. Standardowo w tomie mamy umieszczone trzy historie i w przeciwieństwie do tomów 1-3 poszczególne części są między sobą bardzo luźno powiązane (przynajmniej chronologicznie poukładane) a także kontynuują wątki z tomu 4. Album czytało mi się nieco lepiej niż poprzedni, autor przyspieszył nieco bardziej akcję i wrzucił więcej zwrotów fabularnych, jednocześnie nie trafił w/g mnie z kilkoma koncepcjami jak na przykład finałowe spotkanie ze zbuntowanym agentem w "Na Granicach", czy Valerian robiący za handlarza bronią co raczej nie pasuje przecież do jego charakteru w "Żywej Broni" (z drugiej strony może Christin chce nam pokazać, że jak głód nam zagląda w oczy to ideały mogą zostać zepchnięte na dalsze miejsce w kolejce potrzeb więc to jak najbardziej słuszna koncepcja na fabułę?), czy typowo christinowe uderzenie w drapieżny kapitalizm nad którym nikt żadnej kontroli nie posiada w "Kręgach Władzy", które też wychodzi nie do końca wdzięcznie. i żebyśmy się zrozumieli, ja tu póki co narzekam, ale wszystkie trzy historie czyta się świetnie humor-przygoda-przystanek na zastanowienie się jak zwykle na najwyższym poziomie. Rysunki Mezieresa dla mnie osobiście jak zwykle wielki plus projekty obcych, pojazdów, scenerie trafiają w mój gust, niektórym może przeszkadzać fakt, iż rysownik dosyć lekko traktuje powtarzalność kreślenia fizys naszych bohaterów raz mniej bajkowo wyglądają raz bardziej, mnie absolutnie to nie przeszkadza a nawet zaletę stanowi. Niestety tym razem nasz maestro pędzla i ołówka postanowił pozbawić nas możliwości zobaczenia wdzięków uroczej Laurelinki, co po nieco odważniejszym w tym temacie tomie 4 stanowiło dla mnie spory zawód (hihihi przy lekturze poczułem się znowu jak w czasach podstawówki). Po raz kolejny też brawa dla Taurusa za przedmowę w komiksie, jak zwykle wyczerpująca i obfita w ciekawe spostrzeżenia najczęściej zgodne z moimi własnymi, ale czasami spoglądające z innego punktu widzenia albo i wręcz pokazujące elementy, które przeoczyłem, minus że może się zdarzać że zdradzą nam co nieco fabuły. 8+/10
   Drugi najlepszy "Garaż Hermetyczny". Nie jestem jakimś specjalistą od Moebiusa, wcześniej miałem do czynienia tylko z dwoma jego komiksami i do tej pozycji podchodziłem z lekką nieufnością, tym bardziej że wielkim fanem surrealizmu czy abstrakcji nie jestem (a wręcz przeciwnie, kilka wyjątków pokroju Lyncha, Jodorovskiego, Gilliama, Daliego etc.) i co dostałem? Komiks absurdalny do kwadratu, autor sugeruje że nie pisał kolejnych stron stroniąc od środków zmieniających świadomość na dodatek po długich przerwach i nie zawsze pamiętając jak zakończył poprzednią i to raczej czuć, mnie to przez dziesięć pierwszych stron straszliwie męczyło, ale w miarę czytania dałem się wessać temu odkurzaczowi. Nie ma możliwości, żeby przewidzieć co się stanie na kolejnej stronie, sytuacje w stylu bohater otwiera drzwi w pokoju hotelowym i wychodzi na środku jeziora są na porządku dziennym. Jednocześnie fabuła cały czas przedstawia nam splatające się historie dwóch antagonistów Majora Gruberta i inżyniera Jerryego Corneliusa z pewnego rodzaju żelazną logiką snu. Mimo czytania wyraźnie odjechanych od rzeczywistości zwrotów fabularnych, przyłapałem sam siebie że kiwam głową potwierdzając że "przecież to zupełnie logiczne, że tak powinno być" chociaż raczej nie było. Co zabawne po przeczytaniu całości, odniosłem wrażenie że cała koncepcja historii jest o wiele bardziej spójna i przemyślana niż mi się wydawało na początku (możliwe że się mylę). Rysunki? Poziom master, Giraud nie ma żadnych zahamowań w tym temacie w wyniku czego otrzymujemy w warstwie video identyczny galimatias co w warstwie audio. Rysunki ultrarealistyczne zajmują miejsce obok karykatur a te obok czegoś wyglądającego na kolaż zdjęć lub rysowanego uproszczoną kreską. Ostatecznie efekt wizualny albumu jest fantastyczny. Polecam każdemu fanowi szerokopojętego komiksu, skoro przekonał do siebie antyfana surrealizmu to fana powinien przekonać tym bardziej, chociaż to niełatwa lektura. 8+/10.
2.  Największe zaskoczenie na plus:
   "Pasażerowie Wiatru tom 1", czytałem mnóstwo pochwalnych opinii na temat autora i nie to żebym się spodziewał czegoś słabego, ale po prostu to moje pierwsze spotkanie z Burgeonem. Co otrzymujemy komiks awanturniczo-historyczny osadzony w XVIII wieku, fabularnie dostajemy trochę z Hrabiego Monte Christo trochę z Amistad a trochę z Indiany Jonesa z akcentami erotycznymi. Olbrzymie wrażenie robi świetne odwzorowanie realiów historycznych, politycznych i społecznych a także klimatu życia na statku, deszczowej Anglii, zaśnieżonej Francji czy gorącej Afryki. Burgeon może nieco za bardzo uwspółcześnił parę głównych bohaterów, ale Isabelle i Hoel są na tyle sympatyczni i przeżywają problemy na tyle bliskie i znane dorosłemu czytelnikowi, że z radością przymykamy na to oko. Na wielką aprobatę zasługują fantastycznie oddane realia pracy i życia na żaglowcu, oraz wydaje się uczciwe przedstawienie problemu handlu niewolnikami. Oczekującemu na ultrarealizm może przeszkadzać ilość kłód rzucanych pod nogi grupce głównych bohaterów oraz zbiegów przypadków krzyżujących im plany ale nie zapominajmy że jest to też powieść awanturnicza. Graficznie, jest świetnie Burgeon dba o sporą ilość detali i wyraźnie doskonale się czuje malując pejzaże, tak przecież potrzebne podczas pokazania podróży. Twarze są nieco karykaturalne, niektórym może to przeszkadzać ale ja się bardzo szybko przyzwyczaiłem a później uznałem za wielką zaletę, przynajmniej mamy wrażenie z obcowaniem z prawdziwymi postaciami a nie chodzącymi ideałami. Jednym zdaniem dla fanów Aleksandra Dumasa i marynistyki zwłaszcza tej spod znaku Horatio Hornblowera to pozycja obowiązkowa. Spotkanie moje pierwsze z autorem, ale z pewnością nie ostatnie 8/10.
     Zaskoczenie na plus numer dwa. "Wieczna Wolność", książkę czytałem bardzo dawno temu i wydawała mi się raczej dziwnie przekombinowana i zostawiająca wrażenie, że autor chce chwycić wiele srok za ogon. Album podzielony jest na trzy części, narratorką tym razem jest Marygay, w pierwszej akcja się dzieje równolegle z ostatnią częścią "Wiecznej Wojny" podczas lądowania Mandelli na Sade-138 i w czasie wysłania oddziału Marygay z ekspedycją na Aleph-10 i tutaj mój pierwszy zarzut do autora, bohaterka znajduje sobie kochankę i tak z historii o "wiecznej miłości" na przekór czasowi, odległości i ogólnej degrengoladzie moralnej całej ludzkości, otrzymujemy historię "z braku laku i kit dobry" i trójkąt miłosny. W drugiej zdecydowanie najciekawszej obserwujemy życie podstarzałych już bohaterów na planecie Indeks. Sama koncepcja nowego "Człowieka", której początki poznaliśmy w oryginale jest niezwykle frapująca, ja osobiście nie mam wątpliwości, że kościół sprzeciwiając się zapłodnieniu in-vitro ma w planach również i takie przypadki. Naprawdę dostajemy olbrzymie pole do spekulacji i polemiki, widać tutaj prawdziwą siłę rażenia gatunku s-f. W trzeciej poznajemy historie ucieczki pozostałych "przestarzałych" ludzi statkiem kosmicznym oraz jej konsekwencje i tutaj robi się naprawdę dziwnie. Dostajemy sporo metafizycznych rozważań autora i o ile sama w sobie historyjka jest ciekawa o tyle wygląda jak wyrwana z zupełnie innej powieści. Haldeman pozwolił sobie również na quasi-techniczne wyjaśnienie sposobu wykonania salta-kollapsaru. Mógł sobie darować, to niemożliwe. Graficznie, niestety mam również kilka zarzutów, "Wieczna Wojna" w wizji Marvano wyglądała wprost cudownie, tutaj jest niestety słabiej, głównie zwracają uwagę momentami aż groteskowo narysowane twarze, za to najmocniejsze strony wojny czyli wizualizacja pędzących w przestrzeni kosmicznej czy też w atmosferach planetarnych  pojazdów robi olbrzymie wrażenie. Po raz pierwszy mamy też okazję zobaczyć Bykrian (tu Bykerian) i o ile sam projekt stworów jest ciekawy o tyle anatomicznie nie pasuje do tego co widzieliśmy w poprzedniku. Ogólnie napewno jest na plus w porównaniu do różnorakich pacykarzy z DC czy Marvela jest świetnie, ale w porównaniu do wojny raczej średnio. Ponarzekałem, ponarzekałem ale mimo wszystko "Wieczna Wolność" to dobry album, przeszkadza sporo niekonsekwencji, całość nie ma takiej wagi jak będąca mocno intymnym zapisem osobistych przeżyć Haldemana "Wieczna Wojna, ale czyta się to dobrze. Zresztą odnoszę wrażenie, że wielbiciele hard s-f nie mają na naszym rynku komiksowym specjalnie wielkiego wyboru 7-/10.
3. Najgorszy przeczytany:
    W tymi miesiącu nic, przeczytałem kilka słabszych albumów, ale nic co by zasługiwało na miarę złego, albo nawet średniego. Pod względem poziomu to był dobry miesiąc.
4. Największe zaskoczenie na minus:
    "Kurczak ze śliwkami". Pewnie robię to niewłaściwie, ale cały czas porównuję ten komiks do genialnego "Persepolis" i w tym zderzeniu kurczak zostaje na każdej płaszczyźnie rozjechany (cóż za skojarzenie). Siłą pierwszego komiksu Marjane Satrapi był fantastyczne oddanie klimatu czasów i miejsca akcji. Czytając mieliśmy (przynajmniej ja) wrażenie, że przeniosłem się do Iranu tudzież Austrii lat 70-80, jednocześnie obserwując różnice i podobieństwa między naszą kulturą a ichnią. Tutaj nic z tych rzeczy nie uświadczymy, czytamy historię o muzyku Nasserze Alim, który w Iranie lat 50-tych poszukuje nowej tary dla zastępstwa starej połamanej przez żonę jednocześnie wspominając życie i próbując umrzeć, ale równie dobrze moglibyśmy czytać historię Zenka który w Sandomierzu w roku 1994 szuka nowego siodełka do roweru. Jedyne co różni te dwa czasy i miejsca to podawanie dziecku opium (poważnie?) i przypowieść o Azraelu (zresztą znaną również u nas). Bohater przynajmniej we mnie nie wzbudził praktycznie żadnych pozytywnych uczuć. Owszem jest kilka momentów w którym robi się nam go żal i jesteśmy w stanie zrozumieć, dlaczego stał się myślącym wyłącznie o sobie nadętym dupkiem, ale ja przez większość czasu miałem w myślach zdanie "zdychaj w końcu sqrwielu". Graficznie jak jest wszyscy zainteresowani wiedzą, prosto i czytelnie jednocześnie tworząc dziwaczny dysonans między powagą historii a dziecięcą kreską, dla mnie ekstra. Tak po prawdzie ja ten komiks polecam, kosztuje naprawdę niewiele i czyta się go szybko i z ciekawością. Satrapi nakreśliła bardzo rzeczywisty obraz dysfunkcyjnej rodziny i zdaje się całkiem nieźle ukazała postępującą depresję i efekt wypalenia twórczego artysty. Natomiast ja oczekiwałem tego samego co poprzednio, i do tego co jest dorzuconego dokładnego obrazu epoki i mnóstwa orientalnych przypraw, których zabrakło 6+/10.
« Ostatnia zmiana: Grudzień 10, 2017, 09:44:50 pm wysłana przez SkandalistaLarryFlynt »

Offline laf

Odp: Bo chodzi o to, żeby plusy nie przesłaniały nam minusów
« Odpowiedź #100 dnia: Grudzień 11, 2017, 11:45:53 am »
  • Najgorszy - Wolverine: Trzy miesiące do śmierci. Jest to zarazem najgorszy komiks jaki czytałem w 2017 roku, nigdy więcej komiksów ze scenariuszem Paula Cornella.
Jak ja się cieszę, że odpuściłem sobie ten komiks, chociaż pierwotnie miałem go w swoich planach zakupowych  :biggrin:

    "Kurczak ze śliwkami".
Mała ciekawostka: Kurczak ze śliwkami, podobnie zresztą jak Persepolis, został zaadoptowany na duży ekran - http://www.filmweb.pl/film/Kurczak+ze+%C5%9Bliwkami-2011-586624

Offline LordDisneyland

Odp: Bo chodzi o to, żeby plusy nie przesłaniały nam minusów
« Odpowiedź #101 dnia: Grudzień 17, 2017, 12:56:40 am »
Jeśli chodzi o opium, SkandalistoLarryFlyncie, wielkie umysły myślą podobnie :D - u nas  w Polszcze,  na Podlasiu, dzieciom podawano na sen i uspokojenie wywar z makówek oraz słomy makowej - i to wcale nie były zamierzchłe czasy :)

Offline SkandalistaLarryFlynt

Odp: Bo chodzi o to, żeby plusy nie przesłaniały nam minusów
« Odpowiedź #102 dnia: Grudzień 17, 2017, 09:16:52 am »
Nie wiem może i tak było,Sienkiewicz czy Żeromski już nie pamiętam opisywali podobne sytuacje tylko, że ze spirytusem i na zapadłych wsiach w XIX wieku, ale wydawało się że człowiek wykształcony powinien mieć inny tryb myślenia niż jacyś jaskiniowcy z Podlasia.

Offline LordDisneyland

Odp: Bo chodzi o to, żeby plusy nie przesłaniały nam minusów
« Odpowiedź #103 dnia: Grudzień 17, 2017, 02:55:15 pm »
Ja mówię o Podlasiu z XX wieku :) A palec umaczany w napoju alkoholowym dawany do ssania dziecku - toż to klasyka...

Offline donTomaszek

Odp: Bo chodzi o to, żeby plusy nie przesłaniały nam minusów
« Odpowiedź #104 dnia: Grudzień 17, 2017, 06:13:02 pm »
A pozniej te dzieciaki chowane na slomie makowej podstawowki nie byly w stanie skonczyc. 🤔
Sometimes I'd like to get my hands on God...