Autor Wątek: Bo chodzi o to, żeby plusy nie przesłaniały nam minusów  (Przeczytany 81598 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline absolutnie

Odp: Bo chodzi o to, żeby plusy nie przesłaniały nam minusów
« Odpowiedź #30 dnia: Kwiecień 30, 2017, 08:28:42 pm »
To znaczy , że ten komiks Ito jeszcze przebija "Gyo" , jeśli chodzi o poziom obrzydliwości? To jedyny tytuł tego autora, jaki znam.


Nie potrafię porównać poziomu obrzydliwości, ale znam oba komiksy i uważam, że "Uzumaki" jest lepszym tytułem.
Imaginary enemies are not hard to conjure into being.

Offline amsterdream

Odp: Bo chodzi o to, żeby plusy nie przesłaniały nam minusów
« Odpowiedź #31 dnia: Kwiecień 30, 2017, 08:47:42 pm »
To znaczy , że ten komiks Ito jeszcze przebija "Gyo" , jeśli chodzi o poziom obrzydliwości? To jedyny tytuł tego autora, jaki znam.

Jeśli chodzi o poziom obrzydliwości to jest podobnie, ale w Uzumaki jest kilka motywów, które dużo bardziej oddziałują na psychikę czytelnika i niepokoją. Akurat Gyo to chyba najsłabsza rzecz od Ito, którą u nas wydano i którą i tak warto mieć na półce dla nowelki na końcu tomu, o dziurach w górze :)

Deg

  • Gość
Odp: Bo chodzi o to, żeby plusy nie przesłaniały nam minusów
« Odpowiedź #32 dnia: Kwiecień 30, 2017, 08:56:50 pm »
Pod względem "obrzydliwości" wyżej stawiałbym "Gyo", pod względem jakości i "straszności", "Uzumaki"  :smile:

Offline laf

Odp: Bo chodzi o to, żeby plusy nie przesłaniały nam minusów
« Odpowiedź #33 dnia: Maj 02, 2017, 09:21:26 am »
U mnie, podobnie jak u @LordDisneyland, również kwiecień wypadł blado, tylko, że moja skala bladości jest zupełnie nieporównywalna niż do kolegi. Wystarczy nadmienić, że przeczytałem raptem 5 komiksów.
Lektury: Batman: Syn Batmana, Batman: Zagłada Gotham, Catwoman t. 1 (drugie czytanie) oraz Inhumans i Avengers: Wojna Kree ze Skrullami - łącznie 5.
  • Najlepszy - Catwoman. Krótko: ten komiks oraz Gotham Central to jedyne, które poleciłem do przeczytania swojej żonie (oczywiście spojrzała się na mnie jak na idiotę, ale propozycja pozostaje aktualna).
    Zarówno Cooke, jak i Brubaker konsekwentnie prowadzą fabułę od punktu A do punktu B, a wszystko zgrywa się w jedną przemyślaną całość. Szkoda tylko, że w tym albumie rysunki Cooke'a zupełnie mi nie leżą. Przez cały czas mam wrażenie, że są one niewyraźne, jakby robione na typowy "odwal się"*. Nie wiem czy to kwestia nałożonego tuszu, czy użytego papieru, wiem na pewno, że miałem zupełnie inne wrażenie przy czytaniu Ostatniej granicy, gdzie niemalże każdy kadr chłonąłem z wielkim uwielbieniem.
  • Najgorszy - (trochę bez przekonania, ale jednak) Inhumans. Pierwsze historie zawarte w tym albumie najzwyczajniej w świecie męczą. Dopiero kiedy do głosu dochodzą Roy Thomas, a w szczególności Neal Adams, zaczyna robić się ciekawie. Na plus również powiązanie z Wojną Kree ze Skrullami, lubię czytać komiksy ze świadomością, że są one częścią pewnej zwartej i przemyślanej całości. Niemniej jednak to nadal za mało i spośród przeczytanych tomów ten komiks był najsłabszy.
  • Zaskoczenie na plus - Batman: Syn Batmana. Tyle negatywnych opinii nasłuchałem się o tym albumie (urwana historia, postacie, które zachowują się nie tak, jak na nich przystało, zwykły akcyjniak bez jakiegoś polotu), że miałem go sobie ze spokojem odpuścić. Do tego Morrison, za którym, ogólnie rzecz biorąc, nie przepadam. Dostałem oczywiście wszystko to, co wymieniłem w nawiasie, ale nie przeszkodziło mi to w odczuwaniu świetnej zabawy przy czytaniu tego tomu. Chyba jakiś dziwny jestem.
    Prośba do Egmontu: wydajcie cały run Batmana pisany przez Morrisona!!!!!!!! Po zakończeniu JLA i Gotham Central miejsce na to spokojnie będzie.
  • Zaskoczenie na minus - brak.
*Nie jest to woda na młyn pewnego użytkownika, a jedynie moje subiektywne odczucie.

Offline LordDisneyland

Odp: Bo chodzi o to, żeby plusy nie przesłaniały nam minusów
« Odpowiedź #34 dnia: Maj 04, 2017, 07:54:11 pm »
Dzięki za reakcję.
Chciałem przeprosić twórców "Hawkeye- My Life ....". To dobry komiks jednak jest, niepotrzebnie sugerowałem się poczatkowymi planszami z psem...
I w końcu przeczytałem " Vendettę"Moore'a - warto było czekać od grudnia. Mogę się nie zgadzać z poglądami politycznymi, ale jako czytelnik uważam, że to kawał dobrej twórczości.

Offline LordDisneyland

Odp: Bo chodzi o to, żeby plusy nie przesłaniały nam minusów
« Odpowiedź #35 dnia: Czerwiec 01, 2017, 12:32:53 pm »
1-Najlepszy komiks zakupiony: po pierwszym przejrzeniu- "Mroczne zwycięstwo". Obfita lektura mi się szykuje ;)
2-najlepszy komiks przeczytany: "Prosto z piekła". Lekturę odkłądałem od listopada, warto było. Oj, świetna rzecz.
3-najgorszy komiks zakupiony-  może"Pajęcza wyspa"? Ale tylko dlatego, że kupowałem same cymesy w zasadzie, a ktoś przegrać musiał.
4-najgorszy komiks przeczytany- nie było jakichś dramatycznie słąbych tytułów....
5-najwieksze zaskoczenie -udało mi się w końcu skompletować  careyowskiego "Lucyfera" :D A już traciłem nadzieję :)
Komiksów zakupionych- 7, przeczytanych - 15. Co miesiąc mniej kupuję, może to i lepiej.

Offline kosmoski

Odp: Bo chodzi o to, żeby plusy nie przesłaniały nam minusów
« Odpowiedź #36 dnia: Czerwiec 01, 2017, 03:10:21 pm »
1 - Najlepszy komiks zakupiony
Z przeczytanych – Chew #06, Wounded #01, Quantum and Woody #01 i Kościsko.
Z zaczętych - Bernard Prince #01.
Z nieprzeczytanych – Gnat #01, Hellboy w Piekle #02, Jason Athos in America oraz DC Universe by Mike Mignola.

2 - Najlepszy komiks przeczytany
Trudny wybór – świetny kolejny tom Vadera, rewelacyjny Punisher MAX #01, czy wciągające Wounded #01 – coś z tej trójki… Jest jeszcze Kościsko… Coś z tej czwórki :smile:

3 - Najgorszy komiks zakupiony
Tragedii nie ma, ale wybór raczej prosty - Hexenberg #01.

4 - Najgorszy komiks przeczytany
SM #2 – Wolverine – bo wynudziłem się okrutnie.

5 - Największe zaskoczenie - tak na plus, jak na minus.
Na plus Quantum and Woody #01 (śmieszne i wciągające) i Wounded #01 (świetny debiut, bardzo mi się podoba bezpardonowe podejście głównego bohatera).

I przede wszystkim Asteriks – zacząłem czytać od początku i po 9 tomów jestem bardzo zadowolony, po kilkunastu latach ciągle czyta się je doskonale :smile:

Na minus Lobo - Ostatni Czarnian – kiedyś mi się bardziej podobało…

Ogółem przeczytanych – 44 komiksy

Offline laf

Odp: Bo chodzi o to, żeby plusy nie przesłaniały nam minusów
« Odpowiedź #37 dnia: Czerwiec 02, 2017, 08:39:02 am »
No to teraz moja kolej. W tym miesiącu "zaszalałem".
Lektury: Catwoman t. 2: Nie ma lekko, Joker, Harley Quinn: Preludia i fantazje, Wonder Woman: Krąg, Green Arrow: Kołczan cz. 1 oraz Dzień Defenders, Wojna Avengers z Defenders i Thor: Opowieści z Asgardu (drugie czytanie) - łącznie 8.
  • Najlepszy - Catwoman. Jak dla mnie tom drugi jest nieco słabszy od pierwszego, ale to tylko dlatego, że w jedynce zawarta jest genialna historia Wielki skok Seliny. Brubaker trzyma poziom z tomu pierwszego, chociaż dwa pierwsze zeszyty wydały mi się niepotrzebne. Owszem w jakiś sposób uzupełniają przeszłość Seliny, ale jak dla mnie były najzwyczajniej w świecie nudne. Następnie przechodzimy do głównej osi fabuły i nieuchronnej potyczki z Czarną Maską i to już jest jazda bez trzymanki. Skojarzenia z klasycznym Daredevil: Odrodzony jak najbardziej na miejscu. Później mamy wyciszenie w tytułowej historii tomu - kameralna opowieść o tym jak radzić sobie z życiową traumą; opowieść bardziej obyczajowa niż superbohaterska. I na koniec największe zaskoczenie - historia z elementami klasycznego kina drogi, w której Catwoman sprzymierza się z różnymi superbohaterami i jednocześnie dobrze bawi się ze swoją przyjaciółką; chyba najprzyjemniejsze zeszyty tego tomu.
    Do tego tomu dodane są krótkie, ale naprawdę istotne bądź zabawne historyjki, które polecam przeczytać zaraz po przeczytaniu dwóch pierwszych zeszytów z głównej historii.
  • Najgorszy - Dzień Defenders. Schematyczne historyjki z obowiązkową maszyną zagłady o dziwnej nazwie.
  • Zaskoczenie na plus - tym razem dwa komiksy: Harley Quinn i Wojna Avengers z Defenders.
    Harley była naprawdę zabawna, uśmiałem się, jak rzadko przy którym komiksie. Aż szkoda było, że tak szybko to się zakończyło i że nie uświadczymy dalszej historii. Nawet zeszyt archiwalny (choć nie do końca archiwalny, bo przecież z lat 90-tych) pomimo swej naiwności stanowił interesujący dodatek. Tak na marginesie, czy Harley z Nowego DC to ten sam poziom, co run Kesela?
    Wojna z kolei była zadziwiająco wciągająca (może poza ostatnim zeszytem, który choć ważny ze względu na ciągłość fabularną, jest tak infantylny, że ciężko było mi przez niego przebrnąć). Intryga uknuta przez Dormammu i Lokiego może i jest schematyczna, ale jakoś zupełnie mi to nie przeszkadzało. Walki pomiędzy herosami śledzi się z zapartym tchem i oczekiwaniem na ostateczny wynik i to jest główna wartość tej historii. Ostateczna rozrywka była już mniej ciekawa, ale na pewno nie nużąca jak większość tego typu starć w tym okresie komiksu. Jeden z lepszych klasyków zaserwowany nam przez Hachette.
  • Zaskoczenie na minus - Green Arrow: Kołczan cz. 1. Moje pierwsze komiksowe spotkanie ze Szmaragdowym Łucznikiem i od razu taki niewypał. Przysypiałem za każdym podejściem do tej historii i zmogłem ją aż na trzy podejścia. Smithowi nie można odmówić humoru, tak słownego, jak i sytuacyjnego, ale to były jedyne momenty, kiedy oko otwierało mi się szerzej. Historia może i nie jest jakaś skomplikowana, ale te ciągłe nawiązania do poprzednich opowieści, a czasami i całego uniwersum skutecznie odrzuciło mnie od tego komiksu. Niestety ale wynudziłem się bardzo. Zobaczymy, jak będzie z drugą częścią.
1-Najlepszy komiks zakupiony: po pierwszym przejrzeniu- "Mroczne zwycięstwo". Obfita lektura mi się
Zazdroszczę pierwszej lektury. Osobiście uważam, że kontynuacja Długiego Halloween nie jest wcale gorsza niż pierwowzór.


Ogółem przeczytanych – 44 komiksy
Ale w maju, czy od początku roku?
« Ostatnia zmiana: Czerwiec 02, 2017, 08:55:04 am wysłana przez laf »

Offline kosmoski

Odp: Bo chodzi o to, żeby plusy nie przesłaniały nam minusów
« Odpowiedź #38 dnia: Czerwiec 02, 2017, 10:22:10 am »
Ale w maju, czy od początku roku?

tylko w maju, w tym roku staram się wreszcie nadrabiać zaległości :)

Offline LordDisneyland

Odp: Bo chodzi o to, żeby plusy nie przesłaniały nam minusów
« Odpowiedź #39 dnia: Lipiec 03, 2017, 06:08:09 pm »
Kolejny miesiąc za nami. Bardzo udany był ten czerwiec.

Kupiłem wiele komiksów, na których bardzo mi zależało...w sumie 23 tytuły. Przeczytanych- 30.

1 - Najlepszy komiks zakupiony

Bardzo ciężki wybór- chyba tetralogia Cooke'a "Richard Stark- Parker" . Cudo po prostu. Tym bardziej żal, że artysta już więcej nie stworzy- na moje szczęście, nie czytałem jeszcze wielu jego komiksów, nawet tych wydanych w Polsce.
Od razu widzę, że trzeba będzie odgrzebać jakieś tytuły RossaMacDonalda :wink: , bo zatęskniłem za tego typu kryminałem.

2 - Najlepszy komiks przeczytany

Jak wyżej. Na drugim miejscu także rewelacyjny Lemire i "Essex County". Autentycznie wzruszająca praca... Szkoda, że nie wiedziałem, że był kiedyś wydany w Polsce.

3 - Najgorszy komiks zakupiony

"Marvel What If?" - a wiązałem z tym tomem spore nadzieje, lubię takie gdybanie....nie podobał mi się także scenariusz "Elektra- Bloodlines", ale to tylko  pierwszy numer, może potem się rozkręca.

4 - Najgorszy komiks przeczytany

Bezapelacyjnie "Gotham Girls" nr1-5. Fajna kreska i niewiele ponadto. Ale chyba taki to miał być komiks, pościg bez trzymanki... może to był tytuł skierowany do młodego czytelnika?

5 - Największe zaskoczenie -  "Essex County", bo nic o tych tomach wcześniej nie słyszałem.
Na minus-
 "Jam jest Legion", pierwsza część była bardzo zachęcająca....a to niezły komiks, ale myślałem że będzie lepszy. A Cassaday nie umie rysować uzbrojenia  :badgrin: !


I na koniec:  zaskoczyły mnie zakupy na WCC w Nadarzynie- udało mi się kupić m.in. nawet zeszytówki DoomPatrol z '93, pierwszą część "Parkera", a to wyczerpany tytuł, oraz "Vader-Cienie i tajemnice", którego bezskutecznie poszukiwałem od dłuższego czasu. No i koszulkę Hydry :biggrin: W sam raz na wakacje...a wszystko po atrakcyjnych, nawet bardzo, cenach.
« Ostatnia zmiana: Lipiec 03, 2017, 06:12:41 pm wysłana przez LordDisneyland »

Offline adam and arluk

Odp: Bo chodzi o to, żeby plusy nie przesłaniały nam minusów
« Odpowiedź #40 dnia: Lipiec 07, 2017, 12:06:45 pm »
5. Monte Cassino Tomeckiego i Becli - przerażający obraz walk żołnierzy (ale przede wszystkim ludzi) ich strach, rozpacz, zagubienie opowiedziany bez moralizatorstwa i "ułańskiej fantazji". Świetna rzecz, autorzy autentycznie mną wstrząsnęli ukazując ogrom cierpienia i beznadziei, bezsensownej utraty ludzkich istnień. Opowieść ukazująca również sytuację po "zwycięskiej" bitwie, po której na próżno szukać optymizmu.
Prawdziwie szczera opowieść, POLECAM.

Offline laf

Odp: Bo chodzi o to, żeby plusy nie przesłaniały nam minusów
« Odpowiedź #41 dnia: Lipiec 10, 2017, 12:24:42 pm »
Długo zbierałem się z komentarzem, ale byłem wykluczony cyfrowo ze względu na chorobę syna. Bądź co bądź parę komiksów w czerwcu przeczytałem
Lektury: Green Arrow: Kołczan cz. 2, Superman: Człowiek ze stali, Superman: Ostatni syn Kryptona, Luthor (wyd. Egmontu), JLA: Rok pierwszy cz. 1 i 2 oraz Iron Fist: Poszukiwanie Coleen Wing - łącznie 7.
  • Najlepszy - Superman: Ostatni syn Kryptona. Wydaje mi się, że ten tom to takie superhero w pigułce. Mamy tu wszystko, począwszy od tajemnicy (pochodzenie dziecka) i różnych próbach zaakceptowania nowego status quo (reakcje poszczególnych dramatis personae), poprzez zagrożenie ze strony kosmicznych wyrzutków i zawiązanie nietypowych sojuszy (Superman - Luthor), na standardowej rozwałce kończąc. Na plus również zakończenie tej historii, które nie jest wcale takie cukierkowe, jak to często bywa.
  • Najgorszy - Green Arrow: Kołczan cz. 2. Powtórka z części pierwszej, wynudziłem się potwornie.
  • Zaskoczenie na plus - Luthor. Po niezbyt ciekawym i schematycznym Jokerze Azarello wziął na celownik kolejnego villiana ze świata DC i pokazał nam, że jego umysł jest chyba jeszcze bardziej wypaczony niż u największego przeciwnika Batmana. Luthor oczywiście uważa swoje chore motywacje za jedynie słuszne, ale nie widzi niestety, że cel wcale nie uświęca środków. Prawdę mówiąc ten komiks był naprawdę przerażający, bo pokazuje nam do czego zdolni są ludzie posiadający nieograniczone środki i fanatyczną determinację. Dodatkowo rysunki Bermejo - po prostu uwielbiam.
  • Zaskoczenie na minus - Superman: Człowiek ze stali. Nie pamiętam, żebym czytał tę historię za czasów TM-Semic, dlatego też nie byłem obarczony żadnymi sentymentami. Uważam, że komiks zestarzał się dosyć znacznie; teksty w stylu "Mamo, tato, wyjeżdżam w poszukiwaniu samego siebie", czy tak groteskowy villian jak Sroka (z którą musiało sobie poradzić aż dwóch najważniejszych herosów ze świata DC) bardzo mnie wymęczyły. Do tego miśkowaty Luthor, który raczej zabawny niż przerażający. No Byrne'owi nie udało się porwać mnie tą opowieścią, a szkoda. Za to olbrzymi plus za okładkę.
« Ostatnia zmiana: Lipiec 10, 2017, 02:13:59 pm wysłana przez laf »

Offline LordDisneyland

Odp: Bo chodzi o to, żeby plusy nie przesłaniały nam minusów
« Odpowiedź #42 dnia: Sierpień 08, 2017, 07:19:33 pm »
Za mną dość dziwny miesiąc. W lipcu kupiłem  17 komiksów,  przeczytałem 49, z czego większość stanowiły komiksy wypożyczone z biblioteki- a i tak najmilej wspominam lekturę Top10, kupionego ponownie po latach, już w kompletnym wydaniu.

1-Najlepszy komiks zakupiony:  "Top10". Wart każdej złotówki. Który to już raz komiks ze scenariuszem Moore'a figuruje na tym miejscu zestawienia?

2-najlepszy komiks przeczytany- jak wyżej. Mało komu uszło by na sucho ubicie zgrabnej, nagiej Azjatki, ale Moore'owi się wybacza ;)

3-najgorszy komiks zakupiony.... trudna decyzja, większość zakupów stoi na półce i czeka na swój czas. Chyba "Barras" cz.1. Nie zachęcił mię ten komiks do skompletowania wszystkich wydanych w Polszcze odcinków.

4-najgorszy komiks przeczytany. Albo "Dzieci i ludzie"- banalny i niezbyt wiarygodny hymn ku czci wierności prawdzie, albo też "I Hate Image". Younga znałem dotąd ze śmiesznych okładek, nie znam "I Hate Fairyland", więc ocena pewnie jest niesprawiedliwa.

5-najwieksze zaskoczenie - na plus: seria "Alois Nebel"- jest w tym ta sama czeska atmosfera , którą lubię  w prozie Pavla czy Skvoreckiego. Żałuję, że dotąd nie wiedziałem o istnieniu tego komiksu.
Druga rzecz-  "Cinema Purgatorio". Podoba mi się nie tylko komiks ze scenariuszem Moore'a, podoba mi się niemal wszystko. Zaakceptowałem nawet kreskę w opowieści o dziewiętnastowiecznych zmaganiach z owadami...
Nie moge się doczekać lektury kolejnych zeszytów.
Nie podobał mi się "Nowy Jork" Eisnera, ale - jak to u mnie- miałem ogromne oczekiwania z tym tomem związane. Może przez ten wszechobecny pesymizm, nie był to dobry moment na raczenie się podobnymi tytułami.

Aha- jeszcze jedno zaskoczenie- koleś noszący koszulkę polskiego Graveland w "Hellboyu"   :D


Jak widzę, coraz mniejsza liczba osób jest skora podzielić się swymi wrażeniami- choć gwoli ścisłości , tłumów to w tem wątku nigdy nie było :)  -  no trudno, może nie zostanę tu całkiem sam ;)

Offline laf

Odp: Bo chodzi o to, żeby plusy nie przesłaniały nam minusów
« Odpowiedź #43 dnia: Wrzesień 01, 2017, 10:43:18 am »
Czas na moje wakacyjne lektury. Z powodu urlopu połączyłem dwa miesiące. Myślałem, że będzie tego mniej, ale pod koniec sierpnia trochę podgoniłem i ostatecznie (biorąc pod uwagę moje standardy) wyszło nawet nieźle.
Lektury: JLA: Ziemia dwa, JLA: Wieża Babel, JLA: Sprawiedliwość cz. 1 i 2 oraz Kapitan Marvel (wyd. SBM), Życie i śmierć Kapitana Marvela cz. 1 (trzecie czytanie) i 2 (drugie czytanie), Deadpool Classic t. 1, Elektra: Assassin (drugie czytanie), Vision, Top 10, 300 - łącznie 12.
  • Najlepszy - 300. Rzutem na taśmę przeczytałem ten komiks raptem wczoraj, tak więc jestem świeżo po lekturze. Wszelkie nagrody, jakie dostał ten komiks i wszystkie zachwyty czytelników i krytyków są jak najbardziej uzasadnione. Komiks stanowiący autorską wizję Millera niemalże legendarnej bitwy pod Termopilami czyta się jednym tchem. Jest to jednocześnie opowieść typowo męska, ukazująca Spartan w klasycznym stylu jako twardych wojowników, którym niestraszna jest ZDECYDOWANIE liczebniejsza armia, a od samego zwycięstwa ważniejsza jest chwała osiągnięta w walce.
    W tym momencie nie sposób nie wspomnieć o filmie Snydera, który, jak się okazało, stanowi niemalże identyczne odwzorowanie komiksowego pierwowzoru (poza dodanymi scenami walk i motywem żony Leonidasa "walczącej" z niewzruszonymi politykami spartańskimi), o czym nie wiedziałem. Co więcej nawet niektóre kwestie zostały dokładnie przeniesione na ekran. Jak dla mnie takie wierne trzymanie się pierwowzoru wyszło filmowi na dobre.
  • Najgorszy - JLA: Ziemia dwa. Mam problem z Morrisonem. Z jednej strony po lekturze Batmana i syna czekam na cały jego batmanowy run, ale z drugiej w totalnie nie ogarnąłem jego wizji Supermana z Nowego DC (pomimo naprawdę świetnego pierwszego tomu). Do New X-Men też musiałem się dosyć długo przyzwyczajać. No i później przyszła lektura Ziemi dwa i znowu to samo - początek ciekawy, a nawet zaskakujący, ale im dalej w las tym bardziej to wszystko stawało się dla mnie niezrozumiałe. I ponownie - nie ogarnąłem tego.
  • Zaskoczenie na plus - Top 10. Drugie (po Miraclemanie) moje spotkanie z Moorem i znowu świetna lektura. Wizja różnorodnego świata wykreowana przez autora jest na tyle ciekawa, że nie sposób oderwać się od lektury. Oś fabuły stanowią oczywiście główni bohaterowie - policjanci z posterunku 10 w futurystycznym mieście Neopolis. Są to tak barwne osoby (a w jednym przypadku również zwierzę) przede wszystkim pod kątem osobowości, ale również ze względu na posiadane moce, że ich wspólne spotkania, rozmowy i życiowe problemy chłonie się z wielkim zainteresowaniem. Niemniej ciekawe są zagadki kryminalne jakie rozwiązują policjanci - handel narkotykami, zabójstwa, pościgi, wszystko to jak z dobrego serialu kryminalnego tylko umiejscowione w wykreowanym fantastycznym świecie. Może i warstwa kryminalistyczna nie jest tak wyszukana jak w bliźniaczym Gotham Central, ale też dzięki temu możemy skupić się bardziej na niezwykle interesujących postaciach.
    Nie sposób oczywiście nie wspomnieć o warstwie humorystycznej tego komiksu, która przejawia się przede wszystkim w różnego rodzaju easter eggach jakie występują na poszczególnych kadrach. Proponuję dłużej skupiać swą uwagę na rysunki, bo wyłapywanie różnych nawiązań do popkultury masowej (w szczególności do innych komiksów, ale nie tylko) daje naprawdę dużo frajdy. Moje ulubione to Asterix i Obelix schodzący ze schodów razem z innymi postaciami imperium rzymskiego oraz strój Spider-Mana rzucony do kosza, co nawiązuje do klasycznego kadru z "Nigdy więcej Spider-Mana".
  • Zaskoczenie na minus - JLA: Sprawiedliwość. Poza genialnymi rysunkami ten komiks w warstwie scenariuszowej jest bardzo wtórny. Zupełnie nie czułem jakiegokolwiek zagrożenia ze strony tej całej masy vilianów i jakoś los herosów również mnie nie obchodził. Szkoda, ponieważ naprawdę bardzo liczyłem na ten komiks.
Mala refleksja do mojego zestawienia: z przeczytanych komiksów tylko dwa były spoza wielkiej amerykańskiej dwójki i oba to były komiksy najlepsze.

Offline LordDisneyland

Odp: Bo chodzi o to, żeby plusy nie przesłaniały nam minusów
« Odpowiedź #44 dnia: Wrzesień 07, 2017, 10:25:03 am »
Sierpień. Po raz kolejny przyzwoita liczba lektur, głównie wypożyczanych z biblioteki...  43 komiksy przeczytane,  tylko 19  :) kupionych.

1-Najlepszy komiks zakupiony- z tych, które zdążyłem przeczytać, zdecydowanie , bezapelacyjnie, bez dwóch zdań  ,,Silver Surfer" Slotta i Allreda.  Nic mi tak humoru w tym miesiącu nie poprawiło tak, jak ten komiks. Oczywiście, można nie lubić duo Allred/Allred, ale uważam, że do tych scenariuszy pasują jak ulał. Slott po raz kolejny udowadnia, że umie pisać rzeczy pełne humoru... tak jak już pisałem w wątku kolekcyi- walkę Radda z Zedem pamiętał będę długo. Czasem proste rozwiązania i proste grepsy są najlepszym rozwiązaniem.

2-najlepszy komiks przeczytany- miałem wymienić komiksy Otta, ale jednak najlepszy był Gaiman...konkretnie "Dni pośród nocy". Dla samego "Przytul mnie" warto przeczytać ten tom - może nierówny, może miejscami  drażniący...ale świetny.

3-najgorszy komiks zakupiony. Hmmm. "Walkiria" . Po Bunnie spodziewam się więcej, na szczęście jako odtrutkę zapodałem sobie drugi tomik "Harrow County".  Opowieści z "Fearless Defenders" zawiodły mnie tak scenariuszowo, jak i rysunkowo. Slimeya wysłałbym na jakiś kurs rysowania twarzy - zwłąszcza półprofilu i 3/4. Tyle zdrowych lasek, a on zawodzi . Ech.

4-najgorszy komiks przeczytany:  o "Walkirii" już było, to teraz o drugiej słabiznie..."Hulk i Wolverine: 6 godzin". Mógłbym się spokojnie obyć bez znajomości tego dzieła - non stop przypominał mi się fragment starego kawałka o Żbiku: "pomaga dzieciom i chorej klaczy".Tacy to już dobrzy i porządni gieroje...

5-najwieksze zaskoczenie - po niezłej Latarni Johnsa kupiłem "Vision" tegoż samego autora. Jednak spore rozczarowanie, choć nie jest to jakiś gniot straszny. Zawiodłem się też pierwszym w życiu Tintinem [ "Afera Lakmusa" ] , bo chyba oczekiwałem cudów niewidów: a to niezły komiks, ale powinienem go przeczytać kilkadziesiąt lat temu, nie dziś.
Natomiast zaskoczeniem na plus była seria "Queen and Country", za mną 3 tomy, na deser zostawiłem sobie "Odtajnione".  Czuję się, jakbym czytał powieść G.Greene'a albo Le Carre.
I tyle.

Aha- laf, dzięki za odzew, bo już myślałem o porzuceniu wątku.

 

anything