Wiadomo, że wtedy np. mogą tracić integrale, bo raczej patrzy się na nie jako na całość, a przecież jakiś pojedynczy zeszyt w środku może być zdecydowanie najlepszy. Akurat czytam Dallas Barr (tak, wiem że wyszło milion lat temu
) i dwa pierwsze zeszyty są dobre, dwa kolejne bardzo dobre lub nawet lepiej, a piąty co najwyżej niezły, zostały mi jeszcze dwa ostatnie). I gdyby albumy Dallas Barr wychodziły osobno, to w tango poszedłby u mnie np. trzeci zeszyt o podróży na księżyc, który jest znakomity. I pewnie cała seria by na tym na mojej liście zyskała.