Mogę nie być obiektywny ponieważ czytałem to to zaraz po "U. X-Force", ale mnie nie przekonał. Może po prostu mam alergię na Marvel Now, ale kolejny dzieciak przejmujący schedę po doświadczonym poprzedniku, który nic nie wie, nic nie umie, ale po dziesięciu stronach komiksu praktycznie sam (i praktycznie przez przypadek) likwiduje groźbę inwazji floty obcych to po prostu za dużo kreskówki jak dla mnie. Czyta się to jakieś 30 minut a o fabule zapomina po 10-ciu.
Nie mam pojęcia jak to się ma do innych historii i czy trzeba to znać żeby lepiej zrozumieć inne tytuły.
Dla mnie to taka sama kreskówka jak ostatni "Ghost Rider" choć może z ładniejszymi rysunkami.
Plusy? Gościnne występy. Gamora i Szop Pracz.
Ale powtórzę - może to zwykła alergia na MN i może zwyczajnie jestem już za stary na pewien sposób "opowiadania historii" (choć to wyrażenie może być zbyt szumne).