Można mieć oryginalny styl przy zachowaniu pewnych uniwersalnych zasad. Ramos tworzy zwykłe leniwe bazgroły. Ja też potrafię namalować czerwone kółko z niebieskimi patyczkami. Zapewne znajdą się entuzjaści tego stylu. Czy to znaczy, że potrafię rysować? Brzydota też może się podobać ale nie dopinajmy do niej nie wiadomo jakiej teorii o talencie.
W sumie zgadzam się z negatywną oceną obecnej twórczości Ramosa. Choć w moim przypadku "wrogiem nr 1" jest zdecydowanie Slott, a Ramosa pewnie bym wytrzymał, gdyby udało mi się przekonać do scenariusza.
Niemniej, zawsze z jakimś wewnętrznym sprzeciwem czytam opinie, wskazujące na "brzydotę" oraz że "ja też potrafię..."
Brzydota to jest rzecz względna, a czasem bardzo potrzebna do uzyskania właściwego efektu w komiksie. Niech przykładem będzie Corben, którego mało która twarz i w ogóle mało który kadr można uznać za "piękny". Są to rysunki "ciężkie", posępne, karykaturalne, celowo stosujące błędne perspektywy itd. No i przy tym świetne.
W przypadku Ramosa jest to styl, który - powiedziałbym - za bardzo nawet chce się podobać. Jest pełen ruchu, lekkości, atrakcyjnych perspektyw i zaskakujących kompozycji. Jak sam zresztą zauważyłeś:
Mnie taki clickbait okładkowy nie przeszkadza. Zdecydowanie za dużo forsowania we współczesnych komiksach wypłukiwania seksualności z postaci kobiecych. Pod tym względem wolałem lata 90.
jest w jego pracach jakaś atrakcyjność.
A co do argumentu, że "Ja też potrafię namalować czerwone kółko z niebieskimi patyczkami", to chciałoby się powiedzieć: spróbuj jednak zakomponować je odpowiednio, wmontować w pozostałe elementy komiksu, by były z nimi spójne, wyważyć ich dynamikę. Nie bardzo chce mi się Ramosa bronić, ale przecież to jasne, że nie jest to żaden amator, który "też tak potrafi", tylko biegły, nieźle wyedukowany rysownik. Umyślnie stosuje szkicową, ekspresyjną deformację, którą wypracował latami. Podobnie jak np. Klaus Janson, czy Jae Lee. Przy czym, rzecz jasna, twórcą jest od nich o całą klasę mniejszym. Ale jednak.