Nie czytałem komiksów przez kilkanaście lat. Powrót do nich dyktowany był z jednej strony koniecznością (poznanie technik rysowania) a z drugiej ciekawością jako studnia inspiracji do pracy twórczej. Oferta na rynku jest ogromna.
Technokapłani zaciekawili mnie ciekawym designem i wystrojem proponowanych "technoinstalacji".
Przy tym myślę, że komiks jako dzieło sztuki coś więcej przekazujące niż fabułę sprawnie opowiedzianą i zilustrowaną, nie pociągałby mnie, choćby był najlepiej narysowany.
Co ja widzę w komiksach Jodorowskiego?
Jakiś powiew obserwacji współczesnych stosunków międzyludzkich, aspekty życia codziennego, towarzyszące każdemu na naszym skromnym poletku ziemskim. Ich opisywanie, próba wplecenia
wątka miłości, metafizyki, podnoszenie dualnej co najmniej natury wszelakich rzeczy do rangi problemów codziennych, to cechy zdecydowanie podnoszące wartość komiksu wg scenariusza Jodorowskiego.
Nie dostrzegam takich odważnych prób w innych propozycjach rynkowych
(V jak Vendetta może być ciekawa).
To że Jodorowsky wraz z rysownikami zdecydował się na przeprowadzenia dywagacji na przeróżne tematy w konwencji sf to nie znaczy że to należy uznać jako podstawowe kryterium oceniające.
Nie zapominajcie, że sama konwencja sf jest bardzo umowna - opiera się w wąskim zakresie na faktach naukowych i sprawdzonych empirycznie.
Czepianie się, że coś się nie zgadza z logiką jest nie na miejsu. Jodorowsky to surrealista. To tak jakbyście chcieli się czepiać się Jodorowskiego, że jest taki, a nie inny. Myślę, że przy tak olbrzymim dorobku nie wypada nawet tego mówić z czystej przyzwoitości.
Jeżeli nie dostrzegacie tego, że Jodorowsky (mający długą brodę doświadczeń życiowych) np. uświadamia sobie oczyszczającą z egoizmu rolę cierpienia to nie jest to po prostu komiks dla Was. Ja uważam, że czyni to po mistrzowsku z dużym znawstem klasyki dramatu.
Może Wam się wydaje, że 70-letni człowiek myśli kategoriami młodzieńca, ale tak na pewno nie jest. Wydaje mi się, że tak szeroko zakrojone Universum i zasady w nim panujące (z taką swobodą pogłębiane i rozszerzane) możliwe jest tylko jako transpozycja poglądów samego autora scenariusza w fikcyjnie wykreowany świat rzeczy i przedmiotów.
Powie Wam to każdy twórca robiący coś z wewnętrznej potrzeby.
A trzeba przyznać, że u schyłku życia czlowiek na pewno czuje dogłębniej jego ulotność i ułomność. Nie dziwcie się zatem, że komiks jest do dupy, słaby, albo ........... (tu wstawcie odpowiedni epitet). Widocznie do Was nie trafia.
PS. Żeby nie było, zwracam się głównie do wszystkich zaniżających swoimi dość płytkimi wypowiedziami (to nie ma być obraźliwe) wartość pracy Jodorowskiego.