Już tłumaczę. Moje "może" wynika z tego, że postacie te występowały zbyt krótko, by można je było lepiej poznać. W związku z tym nie było dostatecznie dużo czasu by zauważyć jakieś niehonorowe postępowanie. Natomiast wyłapałem takie przykłady u Aghnara i Othona. Najpierw Othon:
1. Ratując życie synowi, połamał mu nogi. Dlaczego? Taki doskonały wojownik bez wątpienia potrafił powstrzymać takiego młokosa nie okaleczając go przy tym do końca życia. Starczyłby zwykły cios w szczękę. A nawet jeśli nie, to czy musiał łamać mu OBIE nogi? Taki z niego sadysta, czy idiota? (jeśli to drugie, to można pominąć ten punkt przy ocenie honoru)
2. Ten epifit niby był dla niego taki święty (jak już wspominałeś, chętnie oddałby za niego życie), ale jak się z nim rozstał? Sprzedał go! Fakt, gdyby go nie oddał dobrowolnie, to i tak wzięliby go sobie po jego trupie. Nie twierdzę, że powinien był oddać życie. Ale przecież siłą w niego tych pieniędzy nie wmuszali.
Do Aghnara mam tylko jedno zastrzeżenie, za to bardzo poważne:
zabił swojego najlepszego i jedynego przyjaciela ot tak sobie, dla demonstracji. I przyjaciel ten (nie pamiętam jego imienia, chodzi w każdym razie o tego zwierzaka z jaskini) nie był wcale najlepszy tylko dlatego, że jedyny. Nie, on był oddany Aghnarowi, jak mało kto by potrafił, przyjmując dobrowolnie śmierć tylko dlatego, że ten postanowił go zabić (za nakazem matki zresztą, a więc i ona za dobra nie była). I nigdy w życiu go nie zdradził. Nie wiem, może Aghnar jakoś inaczej niż ja pojmuje słowo przyjaciel.
Podsumowując, honor to dla mnie m. in.: nie okaleczać niepotrzebnie ludzi (a już najmniej tych, których się kocha, a Othon twierdził, że kochał syna), nie sprzedawać tego, co było mi powierzone, i czego przyrzekłem chronić jako największej świętości, nie zabijać przyjaciół.
Nie musisz wynajdywać przyładów na to, że byli to honorowi ludzie, lepiej przekonaj mnie, że moje przykłady ich jako takich nie dyskwalifikują. Chyba, że nie zgadzasz się z moim rozumieniem omawianego pojęcia.