Fabuła nie tyle toczy się wolno co postępuje w tempie geologicznym. Problem w tym, że to spowolnienie nie przekłada się na nic innego. Ani nie rozwija przesadnie postaci, ani swiata. Nie widać też by zdarzenia dotychczas przedstawione miały się skumulować w jakimś przełomowym zwrocie akcji.
Nie sposób mi się z tym zgodzić, naprawdę.
że postaci się nie rozwijają? jak to? w jakim sensie?
Blanche od tomu 2 do 4 zdążyła się urodzić i wyrosnąć na bardzo inteligentną osobę, Pauline z dziewczyny, której w głowie jedynie egzaminy i ewentualnie jakiś romansik... zmieniła się w matkę bardzo wymagającego dzieciaka, potrafi zarówno poradzić sobie z uczuciami (wobec faceta i najlepszej koleżanki), jak i wzorowo przeprowadzić ewakuację. Ba, przecież przemianom ulegają nawet postaci ze świata małych ludzi...
że świat się nie zmienia?? no to chyba czytaliśmy inne komiksy, ten świat
zmienia się przecież diametralnie, nie do poznania.
Nie widać też by zdarzenia dotychczas przedstawione miały się skumulować w jakimś przełomowym zwrocie akcji. Po czterech tomach wiemy mniej więcej tyle samo co po dwóch. Postacie rozmawiają i przemieszczają się w te i wewte, ale niezbyt wiele z tego wynika. To trochę jak w źle skonstruowanej przygodówce/rpg, gdzie czas gry jest sztucznie wydłużany poprzez rozłożenie kolejnych przedmiotów czy zadań po przeciwległych stronach mapy. O ile w opowieści obyczajowej pewna nuda, wynikająca z prozy życia jest nieodzownym elementem, tak w opowieści przygodowej, a taką chyba jest Wielki Martwy przydałoby się odrobinę więcej suspensu.
ja tam panie widzę, że wydarzenia dążą ku kumulacji
(np. poczynania kapłana hermafrodyty)
.
postacie rzeczywiście przemieszczają się, ale moim zdaniem te podróże pokazują, "jak daleko" od siebie leżą przedstawione światy: świat "baśniowy" od świata "rzeczywistego, świat "ludzi miasta" od prostego świata wsi.
porównanie z grami przygodowymi natomiast wydaje się jak najbardziej (nie) na miejscu... otóż wydaje mi się, że zarówno Martwy, jak i Skład Główny to nie są pozycje dla miłośnika przygodowej akcji w stylu gier typu "znajdź wszystkie potrzebne artefakty, przynieś magowi, a potem nastąpi wielki finał".
Bo choćby Loisel z ekipą wywrócili całą opowieść do góry nogami nie sądzę żeby byli w stanie zrobić to tak, żeby uzasadnić/zrekompensować nijakość czterech pierwszych tomów.
mam nadzieję, że Losiel niczego nie będzie wywracał..... choć ufam mu na tyle, że niech robi, co uzna za stosowne, ja zapewne będę zadowolony!