Ja tam nadal nie rozumiem rantu na kogoś kto uzależnia kupno komiksu od występowania w nim nieodpowiadającego mu rozwiązania fabularnego czy graficznego. Osobiście nie kupuję komiksów zawierających dosłowne sceny erotyczne, epatujących naturalistycznym okrucieństwem oraz właśnie takich w których występują niekonwencjonalne związki uczuciowe między bohaterami. Po prostu czytanie i oglądanie takich utworów wyprowadza mnie ze strefy komfortu i nie widzę powodu dla którego miałbym za to płacić. I mam w nosie racje obu stron, zarówno konserwatywnej jak i liberalnej. Jak kogoś to rajcuje to niech sobie kupuje, ja nie będę bo nie lubię. Ale żeby podejmować świadomą decyzję o kupnie trzeba mieć jakąś wiedzę o zawartości, a tu okazuje się że samo postawienie pytania spotyka się ze złośliwością i ideologicznymi tyradami.
Nie, pytanie o watek homoerotyczny nie musi być niczym niestosownym, ale niepokoj, który zamanifestował Feldkurat już może podlegac ocenie. Podobnie jak eskapizm wszelkiego rodzaju. Nie odbieram Ci prawa do takiego doboru komiksów. Ba, wiekszość ludzkości, ktora z koncem cięzkiego tygodnia pracy woli obejrzeć komedie romantyczną albo kolejną mało wysublimowaną wersję scenariusza "zabili go i uciekł", trzeba by potępić, jesli ktoś głosiłby tezę, że jedyna sensowną jest sztuka zaangażowana (upraszczam hierarchizując gatunki, ale mam nadzieję, że wiecie, o co mi chodzi). Ale jesli ktoś w jednym szeregu stawia przemoc jako zjawisko etycznie mozliwe do napiętnowania w każdym kontekście z odmiennymi zachowaniami erotycznym to spowadza te zjawiska, chcąc nie chcąc, do wspólnego mianownika. I z tym się nie zgadzam. I muszę to podkreślić, skoro Feldkurat próbuje dowodzić, że to ja dzielę świat po linii ustalonych szablonów, a on sam nie dostrzega tego w swoim wyjasnieniu pojawiania się motywów homoerotycznych we współczesnej kulturze.
Jest to typowa mentalność plemienna, czyli osób, dla których świat dzieli się na "naszych" i "tamtych", a "tamci" są oczywiście zajadłymi wrogami - i nie ma innej opcji. To niestety polska bolączka obecnych czasów (a może nie tylko polska i nie tylko obecnych czasów?), w której "tamtych" krytykuje się za wszystko, tylko dlatego, że jest to ich pomysł/opinia/pogląd, bez zastanowienia się i próby zrozumienia, czy to w ogóle ma sens, z czego wynika, itp. No ale to z kolei wymaga pewnego wysiłku intelektualnego, a większość osób jednak woli pójście na łatwiznę - jak winckler zgrabnie to ujął "to ułatwia sprawy". Z tego samego wynika postawa niektórych forumowiczów, która strasznie utrudnia dyskusję, tj. nadinterpretacja. Znów posłużę się przykładem wincklera, który - mimo, że wprost napisałem z czego wynika moja niechęć do czytania o męsko-męskich romansach - wie lepiej, że to z obawy przed burzeniem jakiegoś tam porządku świata, a w ogóle jest to przejaw moich głęboko zapewne ukrytych fascynacji. Taki prosty szablon, przykładany do czegoś dla niego niezrozumiałego, dzięki czemu świat znów jest prosty i łatwy do zrozumienia. Dlatego ja tu ponownie zaapeluję o nie epatowanie własną ignorancją.
Postaram się nie epatować, choć oczywiście niczego obiecać nie mogę, bo choć znam swoje ograniczenia, ignorantem bywam też. W przypadku polityczności działan wszelakich (od tak niewinnych pozornie jak dobór ubrania czy decyzja o zamowionym w restauracji daniu) jednak mam plecy i to calkiem niezle, bo mowię tu głosem Settembriniego z "Czarodziejskiej góry" Tomasza Manna. Jeśli pamiętasz jego dyskusje prowadzone z Naphtą
dla Hansa Castorpa, to wiesz, jakie źródła ma ten konkretny pogląd. Postawa Settembriniego jest (warto zaznaczyć w odniesieniu do tego zdania z mego poprzedniego postu, ktore spotkało się z najwyrazistszym sprzeciwem uczestników dyskusji) wyraźnie antymetafizyczna, w takim tylko bowiem nastawieniu upatruje bohater szansę na poprawę losu ludzkości. A co do politycznosci wszystkiego stwierdza: "problem spoleczny, problem współistnienia ludzi jest sam przez się polityką". Zatem wszyscy którzy w kwestii ludzkich interakcji zajmują stanowisko politykują też. I to nie jest efekt mentalności plemiennej, tylko próba uproszczenia spraw i uniewaznienie rozróznienia, którym wycierają sobie usta ludzie najczesciej dziś nazywani politykami: na to, co "polityczne", i na to, co "merytoryczne". Kategorie, ktorymi NuoLab posiłkuje się, by organizowac swój zbiór komiksów są polityczne, czy tego chce, czy nie. Bo i eskapizm jest polityczny, podobniej jak t-shirt, który załozyłeś dziś rano i obiad, który zjesz. Jak widzisz, niczego nie dzielę. I ze wszystkich sił staram się nie być ignorantem, myśląc o tym, co motywuje moje preferencje estetyczne. Myślę też, co motywuje decyzje innych, ale mogę sie mylić i jesli moja propozycja interpretacyjna Twojej postawy, według Ciebie, niczego nie wyjaśnia, to chętnie się dowiem, jak ty rozszyfrowujesz swoje wewnętrzne "niezrozumiałości".
Wy tu gadu gadu, a NCS ogłosiło na Facebooku wydanie w Polsce Paper Girls.
Też się bardzo cieszę!