Cieszę się niezmiernie, że nie wychodzę na jedynego jęczącego (a do tego alergika mitomana).
A teraz na serio. Jak pisałem wcześniej, wysłałem Wydawcy e-mail w sprawie tych kanałów Gotham (w moim egzemplarzu panują smród oraz szary klej, natomiast nie ma śladu kapitałki; mam wręcz do czynienia z całkowitym, absolutnym jej brakiem), których moje 40 złociszy może w przyszłości nie znieść; otóż zdziwiłem się, ale dostałem aż trzy odpowiedzi tuż po 12-stej, z czego dwie z nich pochodzą od ewidentnie żywego człowieka.
Pierwsza to jednozdaniowa informacja, iż Wydawnictwo "stara się zrobić wszystko, aby problem naprawić".
Nie wiem co to znaczy "starać się robić wszystko", zamiast po prostu robić wszystko, ale ok - problem został zauważony.
Druga wiadomość (otrzymana kilka minut później) zawiera takie oto dodatkowe konkluzje:
- Wydawnictwo nie otrzymało żadnego egzemplarza kloacznego (szczęściarze albo drukarnia jest cwana)
- do następnego wydania (czyli w ciągu 2 tygodni) sytuacja
powinna się poprawić (mimo, że Wydawnictwo oficjalnie o niczym nie wie, bo nie dostało felernego egzemplarza...
)
- mają nadzieję, że wszystko rozwiąże się pomyślnie
Jeżeli te dwie odpowiedzi nie są formułkami wysyłanymi standardowo na odczepnego to daję Eaglemoss szansę i czekam na Wasze opinie po zakupie tomu drugiego.
A. I jeszcze jedno - odpisywał mi Borg o nazwie BOK, a nie konkretna osoba fizyczna podpisująca się konkretnymi danymi osobowymi.
P.S. Czołem parsom. Z tym sanepidem to niegłupi pomysł, bo też butapren to przy tym syfie miły zapach kojarzący się sentymentalnie z dzieciństwem.