Dziś skończyłem lekturę "Zaćmienia" i tym akurat tytułem zespołu odpowiedzialnego za m.in. "Zabij albo zgiń" jestem zdegustowany. Z jednej strony formalnie realizacja znakomita. Z drugiej - bezceremonialne powielanie starych, przebrzmiałych kłamstw na temat tzw. "polowania na czarownice" w Hollywood przełomu lat 40. i 50. XX w. Takie ujęcie tematu, w dobie gdy naprawdę sporo już wiemy, kto i jakimi metodami "doprawiał gębę" m.in. McCarty'emu ociera się wręcz o ignorancje i zamiar manipulacji potencjalnym czytelnikiem. Szkoda, bo naświetlenie niuansów faktycznego biegu spraw, które w owym czasie miały miejsce uczyniłyby ten komiks znacznie bardziej wartościowym.