O ile w tym, że VAT i akcyza dają razem większość dochodów budżetu masz rację, to z tymi pitowo-citowymi drobniakami przesadziłeś, dają niemal tyle wpływów co połowa VAT-u
(więcej niż akcyza). Koszty ich poboru tez nie zabijają (co nie znaczy, że nie mogłyby być niższe).
Natomiast według mnie za słabo się dziś czytelnictwo wspiera mentalnie - mało się komiks i książkę promuje (niby bzdet ale ogladając tv ciężko zobaczyć kogoś z książką w ręku..), przemyca przekonanie, że czytanie jest trendy, jazzy, cool czy co tam jeszcze.
Zresztą wystarczy rzut oka na to, co się dzieje w komunikacji miejskiej - głównie oczy w ekraniki...
Jakieś działania społeczne dla pobudzenia ludzi i zachęcenia do czytania, a nie dotowanie (bo przecie nie ma darmowych obiadów) oto pole do popisu dla polityków.