Wielka Kolekcja Komiksów Marvela - cz.9

[Garf]

Moim zdaniem w pierwszym tomie Steranko jeszcze się rozwija i tam jego rysunki są cały czas w miarę "standardowe" i silnie w stylu Kirby'ego, po którym przejął tytuł (ładny "Kirby" to też coś super ). Natomiast w drugim tomie to już odpał na całego.

[8azyliszek]

Totalnie zakręcony, odjechany i oderwany od fabuły fragment z labiryntem był naprawdę fajny.
Ale w pierwszym tomie też jest spoko - choćby mieniący się od kolorów kosmiczni supernajeźdzcy. Albo klimatyczna plansza z Żółtym Szponem. Mi się podobało. Ale mi się prawie cała WKKM podoba, więc nie jestem obiektywny.

[Garf]

Totalnie zakręcony, odjechany i oderwany od fabuły fragment z labiryntem był naprawdę fajny.

Czekam na komentarze w stylu "ej, też macie w nowym WKKM odwrotnie wydrukowane strony?" 

[OokamiG]

Czekam na komentarze w stylu "ej, też macie w nowym WKKM odwrotnie wydrukowane strony?" 

Ja tak miałem z Batmanem z nowego DC Comics w runie z trybunałem sów. Chciałem zgłaszać tom, a okazało się, że to tylko odzwierciedlenie rozchwianej psychiki Batmana.

[Itachi]

Imperatyw Thanosa - tak powinien pisany być kosmos Marvela. Epicko, momentami szalenie i niezwykle porywająco. Ciekawa fabuła, która mimo wielkiej młócki potrafi skupić się również na postaciach. No i to nawiązanie do Lovecrafta - miodzio. Szkoda tylko, że dostajemy dopiero koniec całej sagi Abnetta i Lanninga, bo podejrzewam że poprzednie numery też są warte uwagi.

Tak, tak tak! Fantastyczna epicka opowieść, świetna napisana i zaplanowana.

[8azyliszek]

Sam Stach był chyba największym akcyjniakiem, z tych wszystkich eventów, jakie Kolekcja zaprezentowała nam od Upadku Avengers. Fraction i Brubaker rzeczywiście się nie wysilili tworząc jego fabułę na kanwie nadchodzących premier filmowych. Kolejny potężny przeciwnik, z głupim, prostym imieniem i się naparzamy.
Nawet jak na moje skromne wymagania, to było zbytnie pójście na łatwiznę. Zresztą, nawet fajnych gadek Odyna nie było, tak jak w 1 tomie - kolejny minus.

Szkoda, że tak jak w Niemczech nie dano nam tego w 1 tomie. Wystarczyłoby wyrzucić te bzdurki o "Godnych" i by się wszystko zmieściło, tak jak w Tajnej Inwazji. Podobały mi się rysunki Immoena. Oraz to, że ograniczono liczbę Splah page do minimum i dawano zamiast nich okładki alternatywne. Tak powinno być w każdym tomie. Coś czuję, że na pewno podobnie będą zrobieni Avengers vs X-Men.

Pytania do wiedzących:

Spoiler: pokaż

-Kiedy Hulk połączył się znowu z Bannerem?
-Kiedy i w jakim komiksie wskrzeszono Thora?
-Kiedy i jak Odyn stracił władzę na rzecz Freyi??

[JanT]

Brubaker odpowiadał tylko za ostatni zeszyt Fear Itself 7.1: Captain America i akurat ten zeszyt był fajny. 

[Itachi]

Pamiętam jak napisałem kilka dni po premierze albumu Marvel Zombies, że to dla mnie najgorszy tom jaki do tej pory wyszedł. Pamiętam jak szybko przekartkowałem go w Empiku i zażenowany odłożyłem go na półkę, ot tak opinia wyrobiona w sześćdziesiąt sekund. Pamiętam jak później czytałem trylogię Kics-Ass i również pierwszy tom oceniłem surowo, ale to już po zakupie i lekturze. W drugim podejściu zostałem absolutnym fanem tego wyjątkowego bohatera, więc stwierdziłem (po latach), że nadszedł moment aby dać kolejna szansę Marvel Zombies! Poszperałem na allegro, licytowałem, wygrałem i trafiłem! Przeczytałem w piątek i z perspektywy lat widzę, że obecnie nie przeszkadzają mi już rysunki z Capem bez części czaszki czy Parkera bez nogi Gusta się zmieniają i bardzo dobrze, ktoś mógłby się zdecydować na kontynuację.

[radioblackmetal]

Kontynuacji marvel zombies jest tyle że głowa mała  ale im dalej tym było słabiej

[JanT]

Druga część pisana też przez Kirkmana daje radę reszta słabiutko. No i może jeszcze Marvel Zombies VS The Army of Darkness 

[peta18]

Mi sie podobala calosc Marvel Zombies (z Zomnibusa), zwlaszcza historia pierwsza (zapoczatkowana w tym tomie z WKKM, fajne rozwiniecia z serii Ultimate FF) Pozniej tez jest ciekawie z nowa druzyna (Kaczor Howard!), ale ciut gorzej : ) Nie czytalem jeszcze MZ vs Army of Darkness oraz MZ Destroy. Ogolnie dla mnie fajna seria rozrywkowa, bez nadecia superhero i z przymruzeniem oka. Ale oczywiscie nie musi sie podobac kazdemu.

[Szczoch]

Ja z kolei przeczytałem właśnie "Imperatyw Thanosa".
Bardzo to rzetelny komiks, dramatyczny, dynamiczny i epicki - także zachowujący odpowiedni dystans i dawkę luzu. Niestety jednak nie znając wcześniejszego runu Abnetta i Lanninga w "Strażnikach Galaktyki" miałem trochę wrażenie, że czytam jedynie epilog (owszem, bardzo dobry) wielkiej sagi. Niektóre rozmowy między bohaterami, pewne aluzje, pożegnania - pozwalały się domyślać, co było wcześniej - ale to jednak nie to samo...
Historia z Cancerverse i zamieszkującymi je

Spoiler: pokaż

spotworniałymi odbiciami bohaterów

wydała mi się ciekawie poprowadzona, choć przecież niezbyt oryginalna (skoro mowa właśnie o Marvel Zombies, to przywołam chociażby inwazję Marvel Zombies na świat Ultimate, przedstawioną w UFF).
Portret Thanosa wypadł natomiast świetnie. Moim zdaniem głównie dlatego, że udało się uzyskać wrażenie postaci operującej faktycznie na innym poziomie, niż reszta bohaterów.
Rysunki - przyznam - niezbyt mi się podobały (zwłaszcza twarze) ale muszę też podkreślić, że w odpowiednich momentach robiły właściwe epickie wrażenie (np.

Spoiler: pokaż

dołączenie do gry Galactusa i abstraktów

).

Reasumując - na tle pozostałych nowych eventów z drugiej 60 WKKM "Imperatyw Thanosa" jaśnieje niczym diament wbity w kawał salcesonu. Niestety, jest to jednak diament nadmiernie pookrawany, przez co jego wartość faktyczną trudno ocenić.

[Epekeina]

Ja z kolei przeczytałem właśnie "Imperatyw Thanosa".
Bardzo to rzetelny komiks, dramatyczny, dynamiczny i epicki - także zachowujący odpowiedni dystans i dawkę luzu. Niestety jednak nie znając wcześniejszego runu Abnetta i Lanninga w "Strażnikach Galaktyki" miałem trochę wrażenie, że czytam jedynie epilog (owszem, bardzo dobry) wielkiej sagi. Niektóre rozmowy między bohaterami, pewne aluzje, pożegnania - pozwalały się domyślać, co było wcześniej - ale to jednak nie to samo...
Historia z Cancerverse i zamieszkującymi je

Spoiler: pokaż

spotworniałymi odbiciami bohaterów

wydała mi się ciekawie poprowadzona, choć przecież niezbyt oryginalna (skoro mowa właśnie o Marvel Zombies, to przywołam chociażby inwazję Marvel Zombies na świat Ultimate, przedstawioną w UFF).
Portret Thanosa wypadł natomiast świetnie. Moim zdaniem głównie dlatego, że udało się uzyskać wrażenie postaci operującej faktycznie na innym poziomie, niż reszta bohaterów.
Rysunki - przyznam - niezbyt mi się podobały (zwłaszcza twarze) ale muszę też podkreślić, że w odpowiednich momentach robiły właściwe epickie wrażenie (np.

Spoiler: pokaż

dołączenie do gry Galactusa i abstraktów

).

Reasumując - na tle pozostałych nowych eventów z drugiej 60 WKKM "Imperatyw Thanosa" jaśnieje niczym diament wbity w kawał salcesonu. Niestety, jest to jednak diament nadmiernie pookrawany, przez co jego wartość faktyczną trudno ocenić.

Problem z tym naprawdę dobrym komiksem jest jeszcze większy:  nie tylko brakuje polskiemu czytelnikowi znajomości runu Abnetta i Lanninga (czyli całej sekwencji Anihilacji, Anihilacji Podboju, Wojny Królów, Krainy Królów oraz Strażników [25 zeszytów] i Novy [36 strażników]), ale klasycznego przedstawienia postaci Thanosa i jego związku z Warlockiem/Magusem.

Spoiler: pokaż

A to on doprowadza do przebudzenia Thanosa, tj. umożliwia je.

Nie poznajemy, poza flashbackami, osobowości postaci, relacjami między nimi itp. Dostajemy bitwę o gigantycznym rozmachu, którą czyta się świetnie. I chociaż Imperatyw nie zamyka wszystkich wcześniejszych wątków, to jednak stanowi rewelacyjne zwieńczenie bardzo długiej sagi Abnetta i Lanninga, która nota bene także miała swoje wzloty i upadki (niespecjalnie dobrze wspominam Anihilację Podbój i to pomimo pojawienia się Adama Warlocka, Rocketa i Groota). Szkoda że Bendis tak kiepsko pisze Strażników. Jeśli ktoś jest zainteresowany, to o ile wiem po wydarzeniach znanych z Imperatywu dzieje się akcja trylogii Starlina "Thanos Infinity" z Warlockiem i Thanosem w rolach głónych, wydawanej bodajże w latach 2014-2016 (ale tego jeszcze nie czytałem). Warto jeszcze zauważyć, że Abnett i Lanning, i naturalnie Starlin, potrafią ukazać Thanosa jako postać ambiwalentną, skomplikowaną i tragiczną. Nie wszystkim się to udaje - chociażby Aaronowi.

[Szczoch]

Nie poznajemy, poza flashbackami, osobowości postaci, relacjami między nimi itp.

O to to to! Najważniejsze wydarzenia od biedy można sobie w miarę łatwo dośpiewać, czy doczytać w takich czy innych streszczeniach (jak choćby "Echach z przeszłości"). Gorzej, że traci się właśnie te subtelności, jak np.
- kiedy to jeszcze (i ile razy) Star-Lord walczył ramię w ramię z Novą
- dlaczego Surferowi trzeba zadawać pytanie po czyjej jest stronie tym razem
- jak przebiegały dzieje romansu Novy i Namority
itd.
Bez tego smak tego komiksu jest zdecydowanie słabszy - niezależnie nawet, czy poprzednie historie były co do jednej udane...

Cóż, trzeba to będzie kiedyś doczytać.

[Szczoch]

Z cyklu "sprawy bez znaczenia":
Czy Wy też tak macie na oficjalnej stronie WKKM, że zniknęły Wam miniaturki przedstawiające poszczególne tomy kolekcji wraz z opisami (dawno już nieaktualizowane - były bodaj w zakładce "Opis Kolekcji")?