Jak Wasze wrażenia z części drugiej?
Problem mam ten sam co w przypadku TFA. Z jednej strony znowu mamy powielanie starych schematów na potęgę (samotny myśliwiec atakujący wielki okręt, szkolenie przez niechętnego mistrza pustelnika, konfrontację w sali tronowej z bitwą kosmiczną za oknem, obronę bazy przed imperialnymi machinami , wyłączanie "czegośtam" na okręcie itp. itd.). Z drugiej, pomimo tego oraz rozmaitych głupot (Leia...) to w zasadzie mi się podobało i film nie dłużył mi się ani trochę. Co więcej, chętnie bym już zobaczył Ep. IX:) Zwłaszcza, że skoro wyeksploatowali już motywy ze starej trylogii, to pora w końcu wymyślić coś własnego. Choć konfrontacja z imperium rządzonym przez generała komedianta i egzaltowanego młodzika nie zapowiada się póki co wybitnie pasjonująco.
Chyba jednak TLJ podobało mi się głównie ze względu na Luke'a (i rozważania nad Jedi i mocą). Właściwie każda scena z jego udziałem była perełką, a końcówka już koncertowa. Duża rzecz, żeby z wieśniaka z pustyni dojść do czegoś takiego
Na plus jako postacie dalej Rey, Finn, Poe. Kylo na pewno ciekawszy niż wcześniej. Nowa pani admirał też wporzo, poza fioletowymi włosami. Del Toro takoż, liczę na powrót.
Na minus nowa pani azjatka, ja rozumiem, że trzeba było (?) wprowadzić wątek dydaktyczny i pokazać świetlaną postać, ale serio, aż tak łopatologicznie? Nie mówiąc o tym, że nawet jako osobę o poglądach lewicowych irytuje mnie wciskanie wszędzie przedstawicieli każdej (ziemskiej) rasy - przyszłość rebelii to biała dziewczyna, murzyn, latynos i wietnamka, w następnym epizodzie czekamy na eskimosa. A druga strona tego medalu jest taka, że w nowych częściach mamy zmarginalizowanie ras innych niż ludzka - gdzie się podział koncept rasistowskiego imperium i rebelii, której siłą byli właśnie "obcy" różnej maści?
Dobry wątek z kasynem i pokazaniem tego, że gdy ktoś z kimś walczy, to w innych zakątkach galaktyki życie toczy się swoim rytmem.
Problemy z nietrzymaniem się konwencji. Rozumiem, że miało być dla każdego coś miłego - trochę mroku i trochę humoru, ale zgrzytało to ze sobą. Niektóre żarty na poziomie sit-comu, a z BB8 zrobili uber-herosa, psując go w moim odczuciu (cieplej zapamiętam R2-D2 z jednej jego sceny).
Z całościową opinią czekam na kończący epizod, mając nadzieję, że pewne wątki znajdą w nim wyjaśnienie, jak chociażby Snoke, który póki co pojawił się tylko po to żeby głupio zginąć.