chlip, chlip nie wiedziałem. Czyli nigdy się nie dowiem...
A STORM zawsze mi się podobał (Piraci..), tak samo jak przykładowe plansze ze starszych albumów. Nie odbieram go jako reklamowany hiperrealizm, bo tego nie lubię np. Sprawiedliwości Rossa. STORM ma bez porównania ciekawsze plansze, kadry, kolory, tła.
z Kaledinem to bym tak nie przesadzał... że się nie kończy? no i co z tego? to jest jedną z cech serii: trwają i się nie kończą
Ale też fakt, że w świetle tego, co dostaliśmy w Polsce, postrzegamy tę serię jako całkiem-całkiem, natomiast kolejne tomy (przynajmniej mnie) coraz bardziej rozczarowują. Troszkę podobnie mam ze Stormem, choć stawiam go o wiele wyżej niż Kaledina. To trochę tak, jakbyśmy poznali tylko pierwsze 5 tomów Yansa i, klękając przed wydawcami, modlilibyśmy się o kolejne. Ale czy byłoby warto? Ktoś pewnie powie, że tak, inny, że nie, bo nie ma zakończenia, a jeszcze inny będzie psioczyć na coraz gorszą fabułę. I każdy z nich ma rację.
Dla mnie styl rysunków w Stormie to jest właśnie hiperrealizm ale jakby przerysowany aż do bólu, stając się niemal karykaturalnym (nie wydaje mi się, by to był zamierzony zabieg rysownika, przynajmniej w początkowych albumach).... ale właśnie poprzez to staje się taki, taki... no "fajny"
[podobnie niezamierzenie oddziaływują na odbiorcę filmy Eda Wooda]