Autor Wątek: Wielka Kolekcja Komiksów Marvela - cz.8  (Przeczytany 351284 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline absolutnie

Odp: Wielka Kolekcja Komiksów Marvela - cz.8
« Odpowiedź #1365 dnia: Luty 14, 2016, 01:42:38 pm »
To, jak definiuje epickość Gr8responsibility, jest z perspektywy "poprawnościowców" błędem językowym.
Powiedzmy sobie wprost: on niczego nie definiuje. on nawet nie stara się uzasadniać swoich ataków na innych (bo trudno jego posty określać inaczej). Gdyby próbował podjąć normalną rozmowę, pewnie okazałoby się, że wiele nas łączy (pozytywny stosunek do komiksów, na przykład). Ale tego się raczej nie zmieni.

Cytuj
To, czego czasem doszukuję się w komiksach superbohaterskich, może być tylko próbą usprawiedliwienia czasu poświęconego na praktykowanie tej "guilty pleasure". Ale myślę sobie, że spekulowanie na temat ukrytych wymiarów czasem pozornie prostych fabuł (na przykład przez wykorzystanie kontekstu historycznego, społecznego itd.) czyni je po pierwsze ciekawym dokumentem konkretnego czasu (przypadek "Żbików" czy superbohaterskich przygodówek Stana Lee obecnych w WKKM), po drugie zaś ma szansę pokazać, o ileż więcej możliwości dają utwory o mniej jednoznacznej konstrukcji i mniej konwencjonalnych rozwiązaniach kompozycyjnych. Hierarchia ta nie jest jednak wcale prosta, bo gdy zmierzymy dzieło przykładając je do skali sugerowanych przez nie samo ambicji jego twórców, to może się okazać, że prostolinijna opowieść przygodowa stanie ponad pretensjonalnym bublem silącego się na artyzm grafomana.   
Twardogłowych do eksplorowania innych komiksowych światów nie przekonamy (wybacz liczbę mnogą, jeśli nieusprawiedliwiona; założyłem, że ten front nas łączy), ale tych którzy nas podczytują i zastanawiają się, co poza pelerynami i rajtuzami ma do zaoferowania komiksowe multiversum, mogą tego rodzaju dywagacje potraktować jako niezobowiązującą inspirację, by na przykład któryś z wymienionych przez Ciebie tytułów jednak wziąć na warsztat. I po przepracowaniu tematu seksu nastolatków w odniesieniu do omawianego wątku "Krucjaty dziecięcej" pomyśleć o tym w kontekście "Black Hole" na przykład!   


Uważam, że między nami nie ma i nigdy nie było sporu. Różne komiksy mają nam do zaoferowania różne (wartościowe) rzeczy. Zawsze miały. Dobrze jest jednak umieć nazwac to, co mają nam do zaoferowania i dostrzegać to, czego nie mają. Tylko tyle.
Imaginary enemies are not hard to conjure into being.

Offline Dariusz Hallmann

  • Szafarz bracki
  • *****
  • Wiadomości: 3 391
  • Total likes: 2
  • Batman: Ben Affleck Case
Odp: Odp: Gdzie kupować komiksy?
« Odpowiedź #1366 dnia: Luty 14, 2016, 03:14:03 pm »
Extremis nie jest słaby http://www.goodreads.com/book/show/43739.The_Invincible_Iron_Man prawie 9000 osób nie może się mylić  :biggrin:
Oczywiście, że nie jest słaby. Jest bardzo dobry. Wiem, bo czytałem. :)

JanT

  • Gość
Odp: Odp: Gdzie kupować komiksy?
« Odpowiedź #1367 dnia: Luty 14, 2016, 03:22:05 pm »
Dla mnie Extremis też jest bardzo dobry. Bo tak wszyscy mnie cytują jakbym to ja go uważał za słaby  :smile:

Offline death_bird

Odp: Wielka Kolekcja Komiksów Marvela - cz.8
« Odpowiedź #1368 dnia: Luty 14, 2016, 05:43:51 pm »
Witam wszystkich po przerwie. Przez dłuższy czas nie widziałem powodu do zabierania głosu, ale w związku z postem Kol. winckler (który - mam nadzieję - za dodatek "Kol." nie obrazi się) pozwolę sobie dorzucić 3 grosze.


Jest to z całą pewnością opowieść wynikająca z ugruntowanej wizji świata scenarzysty, którą akurat w tym momencie (jak można się dowiedzieć z posłowia) marvelowski edytor zdecydował się poprzeć, zgadzając się choćby na otwarty homoerotyczny związek.

Czyli można uznać, iż jest to przejaw wpisania się w konkretną ideologię, a teraz również politykę - prowadzoną od pewnego czasu również przez amerykańskie władze. Cóż to jest, jeśli nie propaganda, czyli wsparcie dla konkretnej polityki prowadzone przy użyciu konkretnego środka komunikacyjnego jakim jest komiks?
Czym to się różni od historii z lat 40-stych, w których faceci w trykotach dawali w szczękę Hitlerowi, gdyż takie akurat wtedy było zapotrzebowanie?

Jest w tym pewna intencja dydaktyczna, oswajająca homofobów

Zauważasz, że używasz określenia pejoratywnego (już pominę fakt, że zupełnie idiotycznego) i tym samym dyskryminującego tych, z których ideologią (przeciwną do Twojej) się nie zgadzasz?

z ich realnymi podskórnymi fascynacjami (bo wszyscy z wypiekami na polikach czytamy komiksy o facetach, którzy chodzą w obcisłych lateksowych wdziankach, udawanie przy tym, że jesteśmy "moralni" i "normalni" (cokolwiek i te pojęcia znaczą) to naprawdę szczyt obłudy).

Tutaj może aż tak nie generalizuj. Jakoś od samego początku mojej przygody z komiksami zawsze jakoś bardziej "wypieki na policzkach" (taki żarcik) wzbudzały u mnie panienki w obcisłych kostiumach i do dzisiaj została mi taka "dyskryminująca" tendencja do okazywania większego zainteresowania wizerunkowi dajmy na to Spider Woman, niż Spider Mana. Może dziwny jestem, a może więcej czytelników komiksów tak ma.  :roll:


 
Amerykański komiks mainstreamowy w większości mówi o zjawiskach, które znaczna część czytelników zdecydowana jest uznać za zwyczajne, codzienne, akceptowalne. I tym samym - sądzę - dydaktyczny (nie propagandowy) aspekt tej opowieści wymierzony jest w tych, których nauczono (też raczej nie narzędziami właściwymi dla propagandy, choć kto wie...?) bać się inności, a którzy mają w sobie dość otwartości, by w wyuczonych postawach nie trwać bezwzględnie.

Tylko jak nazwać politykę dopisywania konkretnych preferencji postaciom klasycznym, chociażby takim jak Green Lantern, Batwoman, Catwoman? Gdyby konkretne postacie były prowadzone w taki, a nie inny sposób konsekwentnie latami, pewnie nie byłoby problemu. Ale w sytuacji gdy w przeciągu ostatnich dziesięciu, kilkunastu lat sporo postaci "nagle" odkryło swoją inność to to pachnie tanią propagandą, a nie żadnym dydaktyzmem.

 
Jeśli uznamy, że superbohaterowie są tym dla świata, czym Achilles (pamiętacie o jego związku z Patroklosem?) czy Odys byli dla Greków, to istotnie mnożąca się na kartach komiksu popularnego rzesza osób o homoerotycznej orientacji może być dla obyczajowych konserwatystów elementem zaiste kasandrycznej wróżby. Bo to, kim może dziś być z woli scenarzysty "YA" Wiccan, pokazuje, że świat się zmienił. A to, że Wiccan nie jest aż takim wyjątkiem dowodzi, że zmieniać się raczej nie przestanie.

"Iliada" była pisana w czasach innej obyczajowości. Która następnie się zmieniła. Świat może się zmienić po raz kolejny, tym razem na niekorzyść zwolenników postępu obyczajowego i czy wtedy będziesz uznawał to za rzecz normalną, czy za katastrofę i niegodziwość?

Sorry Panowie, że nagle wypadam jak ten diabeł z pudełka i na dodatek zabieram głos w kwestii tylko częściowo związanej z komiksem sensu stricto, ale liczę, iż niczyjej cierpliwości nie zaszkodziłem.
"Właśnie załatwiliśmy Avengers i to bez kiwnięcia palcem."

Offline 8azyliszek

Odp: Wielka Kolekcja Komiksów Marvela - cz.8
« Odpowiedź #1369 dnia: Luty 14, 2016, 05:55:06 pm »
A będziesz miał wersje z uszkodzoną okładką, czy te po zalaniu? Czy dwa w jednym? Bo tam są trzy możliwości na stan tych tomów. A nie, wróć. Jeszcze jest opcja z folią - i też może byc zalany w środku.  :cool:
Dla mnie Extremis jest traumą z uwagi na "rysunki". Zupełnie nie trafię takiej grafiki. Od razu po przeczytaniu pozbyłem się tego tomu.

Wykupiłeś mi Pięć Koszmarów i Zimowego Żołnierza t.1, to mi ten Extremis został. Cóż zrobić. ;) I też mi się te rysunki nie podobają. Ale za dychę to można. :)

Offline starcek

Odp: Wielka Kolekcja Komiksów Marvela - cz.8
« Odpowiedź #1370 dnia: Luty 14, 2016, 06:43:33 pm »
Nie, spokojnie, to nie ja - ostatni raz byłem ze dwa tygodnie temu. Przy mnie jakaś para wzięła.. 3 lub 4 kartony (90 do 120 sztuk!).

A 5 koszmarów nigdy nie brałem.  :badgrin:

 Jak na razie najlepiej wspominam lekturę 1602 i Marvels. Zostaną na dłużej na półce - no chyba że kupię jakieś OHC w oryginale.

Dla mnie Extremis jest traumą z uwagi na "rysunki". Zupełnie nie trafię takiej grafiki. Od razu po przeczytaniu pozbyłem się tego tomu.
« Ostatnia zmiana: Luty 15, 2016, 08:19:02 am wysłana przez starcek »
- Dlaczego zawsze odpowiadacie pytaniem na pytanie?
- A jakie było pytanie?

Offline winckler

  • Kawaler Bractwa Św. Jerzego
  • ****
  • Wiadomości: 460
  • Total likes: 0
  • Płeć: Mężczyzna
Odp: Wielka Kolekcja Komiksów Marvela - cz.8
« Odpowiedź #1371 dnia: Luty 15, 2016, 07:15:43 am »
 
Witam wszystkich po przerwie. Przez dłuższy czas nie widziałem powodu do zabierania głosu, ale w związku z postem Kol. winckler (który - mam nadzieję - za dodatek "Kol." nie obrazi się) pozwolę sobie dorzucić 3 grosze. (...)

Nie wiem skąd obawa, bym mógł za Kol. się obrazić. Fakt, ze ewentualność taką rozpoznajesz jednak, daje do myślenia. Narusza to bowiem zwyczajową sytuację na forum, gdzie wszyscy zwracamy się do siebie per "Ty" i wyróżnień nie stosujemy, chyba że chcemy być dla siebie nad wyraz mili lub niemili. Żeby była w tym „kol.” jakaś serdeczność, przyznam, nie czuję.  Jakikolwiek jednak realnie jest  powód tego wyróżnienia i niezależnie od tego, czy rozwinięcie tego skrótu  to "kolega", czy też  "kolaborant sił podejrzanych i przekształcających nasze społeczeństwo niecnymi sposobami takimi jak import komiksów o gejach", nie obrażam się. Skoro masz potrzebę wyróżniania, niech tak będzie. Koledzy czy kolaboranci. Jakkolwiek.
 Nie gniewam się zatem, tak jak w moim odczuciu nie powinien gniewać się homofob, który swoją niechęć podciąga pod walkę z tym, co w jego oczach jest „złą ideologią”. Homofob nie ma sam w sobie,  jako termin, nacechowania pejoratywnego, tak samo jak nie mają go pojęcia takie jak arachnofob czy agorafob. Jedynie to, że nerwica związana z lękiem przed otwartymi przestrzeniami nie krzywdzi innych istot ludzkich, a homofob niestety swoimi lękami taka krzywdę bliźniemu czynić może, inaczej plasuje te stany świadomości w oczach ludzi, którzy na krzywdę ludzką są wrażliwi. (Dlatego też kampanie przeciw homofobii są nagłaśniane, a biednych arachnofobów zostawia się z ich pająkami.) Rozumiem, ze krzywda, wynikająca z użycia tego terminu, łączy się z poczuciem, ze osoby wyrażające lęk przed cywilizacyjnymi zmianami, które niesie na swych tęczowych sztandarach ruch orędujący równouprawnienie lubią być przekonane, ze ich lęk nie jest (jak inne fobie) irracjonalny, ale jest efektem logicznej analizy rzeczywistości. Nie życzą sobie by ktoś sugerował, ze należą do jakiejkolwiek grupy, która nie kontroluje swoich zachowań.  Jeśli uważasz, że zamiast homofbów można użyć sympatyczniejszego w Twych oczach terminu, który określa osoby odczuwający nieuzasadniony lęk przed mniejszościami seksualnymi, będę wdzięczny za podpowiedź.  Ja z kolei chciałbym się skupić na użytym przez Ciebie terminie ideologia, którego użycie jakoby zakłada, że sposoby opowiadania swojej wizji świata (ideologii właśnie) są zawsze nieetyczne, oparte na przekłamaniach i manipulowaniu faktami – są elementem propagandy. Nawet jeśli uznać, jak zrobiliśmy to z absolutnie, że Heinberg myślał o efekcie dydaktycznym, jaki może wywrzeć jego opowieść, to nie widzę w tym, jak skonstruowana jest ta opowieść, nic nieuczciwego.  W ustach wycierających sobie usta słowem propaganda prawie stałych rezydentów telewizyjnych programów informacyjnych wszelkich opcji politycznych słowo propaganda określa każdą próbę informowania o zjawiskach, które nie mieszczą się w ich własnej wizji świata. Rzetelnej krytyki takowych przekazów doświadczamy nader rzadko, ba, odkrywam często, że ci , którzy głoszą naruszenie standardów rzetelnego opowiadania o świecie nawet tekstu, o którym mówią, w rękach nie mieli. Powiedz, czytałeś „Krucjatę dziecięcą”? Bo nie wskazujesz w jej tekście miejsc przekłamań, nadużyć… Heinberg nie robi przypisów, ani nie wkłada w usta bohaterów cytatów z ulotek trwających w Ameryce kampanii przeciw homofobii, by informować, że homoseksualizm nie jest chorobą, że jest zjawiskiem obecnym w społeczeństwie od zawsze i że tylko ideologie, które opierają się na strachu i wyparciu własnych lęków sprawiły, ze były okresy, kiedy jego reprezentacja w kulturze była problematyczna. Opowiada konwencjonalną opowieść superbohaterską, pełną chłopców i dziewczyn w kolorowych obcisłych wdziankach, jednych skupiających uwagę osób lubiących jędrne męskie pupy, drugich wpisanych w fantazje wielbicieli pełnych, sterczących zwykle, piersi. To też elementy rozmaitych obrazów świata (ideologii jeśli wolisz). Czy mają charakter propagandowy? Nie. Są elementem naiwnej konwencji, która kształtuje (jak wszystko) nasz ogląd rzeczywistości, ale nie nosi znamion wyrachowania i hipokryzji, które znamionują kampanie propagandowe.
Tak. Komiks Heinberga i Cheunga jest zideologizowany. Bo wszystko jest zideologizowane. Twoja prawda jest tak spektakularna jak stwierdzenie „Krucjata dziecięca” jest komiksem. I tak – to także można powiedzieć, nie czytając tego albumu. Nie jestem kompetentny, by określać ciągłość życia erotycznego Kathy Kane czy Seliny Kyle w świecie DC. Wiem, że powrót tej pierwszej po blisko półwieczu nieobecności pozwalał na wymyślenie postaci od nowa, a to jak Rucka to zrobił, czyni „Elegy” chyba najlepszym efektem ubocznym
Spoiler: pokaż
zagubienia
Batmana
Spoiler: pokaż
w czasie przez
Granta Morrisona (czy doszło tam do dramatycznego zanegowania wizji starej Batwoman, nie wiem, jakoś tam ciekawe jest, że postać wymyślna, by stać się przedmiotem (sic!) erotycznego zainteresowania podejrzewanego o homoseksualizm Batmana, powraca po dekadach jako lesbijka właśnie); mam wrażenie że biseksualne zainteresowania postaci takich jak Selina czy Harley Quinn (a propos antybohaterów wchodzących w homoerotyczne relacje: w linii New52, rozkwita związek tej ostatniej z
Spoiler: pokaż
Poison Ivy
) mieszczą się w obrębie luźno traktowanej koncepcji spójności charakteru światów superbohaterskich. A nawet jeśli się nie mieszczą, to jako element współczesnej pseudo-mitologii mają wszelkie prawo „stawać się na nowo”, zrywając z dawnym, ukształtowanym przez heteronormatywną wspólnotę wizerunkiem . Tak – te „comming outy” odzwierciedlają obyczajową zmianę, jaka dokonuje się w głowach nawet (hurra!!!) wyjściowo konserwatywnej wspólnoty czytelników komiksów, zwłaszcza tych, którzy mówią, że kręci ich Spider-Woman, ale pieniądze wydają jednak konsekwentnie na tytuł ze Spider-Manem. Nie ma w tym nic złego, (teraz znów będzie „ideologia”) homoerotyczne fascynacje są zdrowym wątkiem rozwoju każdej osobowości („Nie wykopałbym Micka Jaggera z łóżka, ale nie, nie jestem gejem…”), ale popkultura rzadko te zachowania projektuje, raczej je odzwierciedla, mówiąc wprost: reaguje na zmiany rynku i przekształcenia w obrębie społecznej wrażliwości. Propaganda? Komiksy o Avengersach jako element złego planu Doktora Dooma i wyrachowanej akcji przebudowy świata wartości? Nie, To zupełnie nie tak. Widzisz, Wiccan jest czarodziejem. Ma moc zmieniania rzeczywistości. Ale to nie propaganda, stary.

To czary! 
 
« Ostatnia zmiana: Luty 15, 2016, 12:04:02 pm wysłana przez winckler »
„Wszelkie zbieranie jest konserwatywne".

„I absolutnie nie piszę tego złośliwie, tylko tak to obiektywnie wygląda z mojego puntu widzenia".

Offline Jutrzen

Odp: Wielka Kolekcja Komiksów Marvela - cz.8
« Odpowiedź #1372 dnia: Luty 15, 2016, 04:54:11 pm »
Ubzdurałeś sobie, że za komiksami o spider-manie kryją się homoerotyczne fascynacje. To tak jakby stwierdzić, że członkowie Drużyny A byli gejami.

Offline gabor2

  • Kawaler Bractwa Św. Jerzego
  • ****
  • Wiadomości: 508
  • Total likes: 0
  • Płeć: Mężczyzna
Odp: Wielka Kolekcja Komiksów Marvela - cz.8
« Odpowiedź #1373 dnia: Luty 15, 2016, 05:02:33 pm »
homoerotyczne fascynacje są zdrowym wątkiem rozwoju każdej osobowości

Chyba coś Ci się pokiełbasiło  :cool:

Offline SawiK

Odp: Wielka Kolekcja Komiksów Marvela - cz.8
« Odpowiedź #1374 dnia: Luty 15, 2016, 07:05:12 pm »
Kurde  :shock: :shock: :shock: gdzie znajde ta OLIMPIE ????

Offline 8azyliszek

Odp: Wielka Kolekcja Komiksów Marvela - cz.8
« Odpowiedź #1375 dnia: Luty 15, 2016, 07:13:10 pm »
@UP
W Warszawie. :) Sprawdź stronę 233 i następne tematu "Gdzie kupować komiksy"..

Offline Szczoch

  • Pisarz bracki
  • ****
  • Wiadomości: 769
  • Total likes: 0
  • Płeć: Mężczyzna
  • Ani czarny, ani kwadrat, ani na białym tle.
Odp: Wielka Kolekcja Komiksów Marvela - cz.8
« Odpowiedź #1376 dnia: Luty 15, 2016, 09:11:53 pm »
Jestem w głębokim szoku, że w temacie o WKKM mogę sobie wreszcie poczytać takie wypowiedzi, jak wincklera (i części jego dyskutantów). Traktuję je zresztą jako dość swobodną zabawę intelektualną (ale prowadzoną w jakimś - nomen omen - dydaktycznym celu).

Prawie równie mocno dziwi mnie, jak można z pełnym przekonaniem oskarżać współczesne komiksy o PROPAGANDĘ. Owszem, bywały komiksy propagandowe, w pewnych okresach historycznych wspierane przez władzę w konkretnych celach. Ale to jest margines.
Komiks minestreamowy, jako dzieło kultury masowej, realizowane zazwyczaj przez zespół twórców (z czego część pozostaje zwykle niemal anonimowa) jest nade wszystko:
1. TOWAREM, który ma dostarczyć autorom zysku. Ideologia, czy hipotetyczna propaganda, mogą być w nim tylko balastem, który producent może dopuścić tylko do tego stopnia, do którego nie zacznie mu spadać sprzedaż. A tak to już jest, że na amerykańskim (i europejskim także) rynku wciąż jeszcze dominują dzieła i postawy umiarkowane (radykałowie powiedzą, że nijakie), niekontrowersyjne, konstruktywne, opowiadające się za tolerancją i wolnością. Jakoś tak jest, że czytelnicy wolą się dowartościowywać, sytuując się po "jasnej stronie".
Pamiętajmy przy tym, że "Young Avengers" to nie jest komiks adresowany do ogółu czytelników komiksów. To komiks zaadresowany do pewnej grupy docelowej. Zapewne nie dokładnie tej samej co dajmy na to "Deadpool".
2. ŚWIADECTWEM ŻYCIA SPOŁECZNEGO SWOJEGO CZASU i MIEJSCA, co można łatwo z ideologią pomylić. Faktem jest, że przemiany społeczne na przestrzeni ostatnich lat ułatwiły wielu grupom mniejszościowym "wychodzenie z szafy". I dotyczy to osób coraz młodszych. I chyba trudno się dziwić, że w minestreamowym komiksie - adresowanym jednak do młodych ludzi - takie problemy też się porusza. [Na tej samem zasadzie Marvel coraz bardziej eksponuje swoje bohaterki i ma wrażenie, że pewien sukces tej strategii nie jest wyłącznie "efektem cycków" ale nie jest też - do licha - efektem lobby feministycznego!]
Głosy zniesmaczenia, sprzeciwu i wszelkie obrażanie się na wydawcę są elementem z pewnością wkalkulowanym przez producenta i stanowią jeden ze sposobów dotarcia do właściwej grupy docelowej (i tu wracamy do pkt 1, czyli komiksu jako towaru).

Przy tym wszystkim muszę wyyznać, że panowie winckler, absolutnie a także death_bird bardzo zachęcili mnie do lektury najnowszego tomu WKKM :)
A poza tym uważam, że "Iznogud" oraz "Saga o Potworze z Bagien" powinny zostać w całości wydane po polsku.

Offline SawiK

Odp: Wielka Kolekcja Komiksów Marvela - cz.8
« Odpowiedź #1377 dnia: Luty 15, 2016, 09:33:17 pm »
8azyl świetna sprawa mieć taką OLIMPIE w okolicach Zielonej Góry  :badgrin: szkoda ze nie bywam zbyt często w stolicy, niemniej jednak zapamiętam i nie omieszkam sprawdzić w razie bycia  :cool:

Offline nayroth

Odp: Wielka Kolekcja Komiksów Marvela - cz.8
« Odpowiedź #1378 dnia: Luty 15, 2016, 09:54:15 pm »
Nie ma złudzeń że autorzy potraktowali temat homo związków instrumentalnie, bynajmniej nie dla jakiejś tam wyższej idei dydaktycznej. To w końcu Marvel - jeśli za jakiś czas eskimoscy swapperzy będa trendy, to bez mrugnięcia okiem kolejny 3-ligowy bohater z domu pomysłów zostanie odbarzony takim właśnie pochodzeniem i preferencjami. Biznes jest biznes i nie ma co o to drzeć szat.

Zarzut mam do łopatologicznego i po prostu kiepskiego zaprezentowania tego tematu, który razi sztucznością i widać że jest wciśnięty na siłę, co z kolei świadczy o braku szacunku dla czytelnika. I znowu - to tylko Marvel, więc mówienie o jakiś szacunku wobec odbiorcy wydaje się trochę śmieszne, ale mimo wszystko można czasem kiepskie rzeczy skrytykować a dobre pochwalić.

btw: Jak w ciekawy sposób przedstawić bohaterów inaczej zorientowanych pokazał np. Moore w Top10. Bez silenia się na "postępowość" bez machania tęczowymi sztandarami. Jackie Kowalski oraz ci dwaj goście z Forty Niners to najsympatyczniejsi geje w komiksie jakich spotkałem.

Offline death_bird

Odp: Wielka Kolekcja Komiksów Marvela - cz.8
« Odpowiedź #1379 dnia: Luty 15, 2016, 10:10:24 pm »
Nie wiem skąd obawa, bym mógł za Kol. się obrazić. Fakt, ze ewentualność taką rozpoznajesz jednak, daje do myślenia. Narusza to bowiem zwyczajową sytuację na forum, gdzie wszyscy zwracamy się do siebie per "Ty" i wyróżnień nie stosujemy, chyba że chcemy być dla siebie nad wyraz mili lub niemili.

Fora internetowe nie są moim typowym środowiskiem, toteż jeżeli bywam gdzieś z doskoku, a na dodatek idzie się z kimś pospierać, wolę być zbyt grzeczny, niż gdybym miał ryzykować sytuację odwrotną (choćby tylko w swoim mniemaniu).

Homofob nie ma sam w sobie,  jako termin, nacechowania pejoratywnego,

Owszem, ma. Nigdy nie spotkałem się z użyciem tego określenia w neutralnej formie przekazu.

Jeśli uważasz, że zamiast homofbów można użyć sympatyczniejszego w Twych oczach terminu, który określa osoby odczuwający nieuzasadniony lęk przed mniejszościami seksualnymi,

A skąd pomysł, że tu chodzi o jakikolwiek lęk? Na tym właśnie polega różnica. Arachnofobia to lęk przed pająkami. A brak akceptacji dla określonych postaw życiowych to brak akceptacji.

będę wdzięczny za podpowiedź.  Ja z kolei chciałbym się skupić na użytym przez Ciebie terminie ideologia, którego użycie jakoby zakłada, że sposoby opowiadania swojej wizji świata (ideologii właśnie) są zawsze nieetyczne, oparte na przekłamaniach i manipulowaniu faktami – są elementem propagandy.

Wg badań Gallupa 3,4% populacji w Stanach deklaruje odmienną orientację. Czym w takim razie jak nie manipulacją jest nadreprezentacja w siedmioosobowej grupie YA? ;)

Nawet jeśli uznać, jak zrobiliśmy to z absolutnie, że Heinberg myślał o efekcie dydaktycznym, jaki może wywrzeć jego opowieść

Ale jaki element dydaktyczny w tym komiksie jest obecny?
Ponieważ jeśli o mnie chodzi to przebrnąłem przez niego z trudem. Niektóre plansze budziły u mnie zwykłe  zażenowanie. Co w tym jest z dydaktyki? Bo jako człowiek, który nie wyobraża sobie historii kultury europejskiej bez (chociaż najgłośniejsze nazwiska podam) Leonardo da Vinci, czy Michała Anioła (biografie obu trzymam na półce), który na dodatek jest zaprzysięgłym i dożywotnim fanem Queen twierdzącym z absolutnym, niewzruszonym przekonaniem, że nie było, nie ma i nie będzie lepszego wokalisty od Freda Mercury`ego, tak konieczność czytania niektórych wyznań i oglądanie niektórych plansz budziło u mnie najzwyklejszy odruch wymiotny. Sorry. Taka prawda.

Heinberg nie robi przypisów, ani nie wkłada w usta bohaterów cytatów z ulotek trwających w Ameryce kampanii przeciw homofobii,

Bo to jest akurat inna taktyka - sprowadzająca się do systematycznego obniżania progu wrażliwości. Na takiej zasadzie na jakiej żabę wsadza się do garnka z zimną wodą, a dopiero później powoli zaczyna podgrzewać. Taktyka salami, stopniowanie bodźców i te sprawy.

jest zjawiskiem obecnym w społeczeństwie od zawsze

Ale od bardzo dawna (a być może nigdy, biorąc pod uwagę, że wcześniej nie było kultury masowej) nie był tak promowany pod dyktando określonych środowisk. A jak ludzie nie mają nic do zjawiska jako takiego (bo ono przecież występuje od zawsze), tak epatowania nim sobie nie życzą. To jest ta różnica. O tym, że Freddy był homo dowiedziałem się po jego zgonie. I swoją drogą jestem o te jego upodobania strasznie cięty na gałgana, bo gdyby nie puszczał się na lewo i prawo ile jeszcze muzyki by stworzył. Ale poza sceną nie paradował po mieście w różowych ciuszkach i z piórkiem w tyłku. I za to go szanuję.

Wiem, że powrót tej pierwszej po blisko półwieczu nieobecności pozwalał na wymyślenie postaci od nowa,

Tylko po pierwsze: ciekawe, że akurat teraz ujęto tę postać akurat pod takim kątem.
Po drugie: jeszcze ciekawsze, że mamy do czynienia z wysypem tego typu sytuacji. W sumie przeglądając zalinkowaną nieco wcześniej listę, dochodzę do wniosku, że mamy do czynienia ze strasznie zagubionym nowym pokoleniem "superhero".

Tak – te „comming outy” odzwierciedlają obyczajową zmianę, jaka dokonuje się w głowach nawet (hurra!!!) wyjściowo konserwatywnej wspólnoty czytelników komiksów,

Raczej jest to efekt łykania przez dzieciaki konkretnych treści owiniętych w atrakcyjne opakowanie. To tak jakby nakręcić kreskówki z homo wątkami, puścić w telewizji i twierdzić, że grupa docelowa to akceptuje, bo dzieci będą oglądać kreskówki z tego powodu, że są one kreskówkami.


zwłaszcza tych, którzy mówią, że kręci ich Spider-Woman, ale pieniądze wydają jednak konsekwentnie na tytuł ze Spider-Manem.

Bo Spidey ma przy boku Mary Jane, a to jest atut, któremu nie idzie się oprzeć.  8)
Zresztą. Ja akurat "od zawsze" (czyli od 1992 r.) wolałem X-Men. Jean Grey, Ororo, Psylocke i te sprawy.  :D
Ba. Z czasem nawet Kitty się wyrobiła.  :)
Ale fakt. Pajęczak zawsze miał dobre teksty i za to gościa lubię.

homoerotyczne fascynacje są zdrowym wątkiem rozwoju każdej osobowości

Czuję się takim dziwolągiem...  :doubt:
Ale swoją drogą czy mam rozumieć, że ci, którym takie fascynacje nie przechodzą tak naprawdę zatrzymują się de facto w rozwoju na tym etapie?

(„Nie wykopałbym Micka Jaggera z łóżka, ale nie, nie jestem gejem…”)

Matko i córko... Kolego winckler... Dobra:
winckler... Ja wiem, że są gusta i guściki, ale takimi turpizmami publicznie naprawdę nie musisz rzucać.  :badgrin:

Dobra. Wszystkich znudzonych i zirytowanych przepraszam.
Jak coś to dalsza polemika na PW.
Ja ukrywać nie będę. "Dziecięcą krucjatę" ledwo przetrawiłem, bo raz, że pewne wstawki były dla mnie niesmaczne (takie moje zboczenie i proszę to uszanować), a dwa, że
Spoiler: pokaż
znowu to samo: martwi ożyli, pozbawieni pamięci przejrzeli na oczy, cały chaos wraca do normy, na koniec znowu ktoś ginie (pewnie żeby znowu zmartwychwstać za rok), czyli generalnie w kółko to samo (przynajmniej od jakiegoś czasu).

Do licha. Tęsknię za latami 80-tymi w komiksie...

P.S. A propos tego co dopisał Szczoch. Obawiam się, że będzie rozczarowany. Patrz element wypowiedzi w funkcji "spoiler"...  :doubt:
« Ostatnia zmiana: Luty 15, 2016, 11:21:39 pm wysłana przez death_bird »
"Właśnie załatwiliśmy Avengers i to bez kiwnięcia palcem."

 

anything