Autor Wątek: Wielka Kolekcja Komiksów Marvela - cz.8  (Przeczytany 351363 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Gr8responsibility

  • Zbrojmistrz bracki
  • *****
  • Wiadomości: 1 058
  • Total likes: 1
  • I'm surrounded by the biggest idiots in the galaxy
Odp: Wielka Kolekcja Komiksów Marvela - cz.8
« Odpowiedź #1350 dnia: Luty 13, 2016, 04:39:33 pm »
Ale coś może być rozbudowane, a przy tym wyraźnie jednoznaczne i jednowymiarowe. Świat marvela jest potwornie rozbudowany - pod względem rozmiarów jak najbardziej - ogromna liczba postaci, miejsc, historii i wątków. Ale przy tym jest właśnie psychologicznie i moralnie dość prosty i oczywisty. Bo rozbudowanie i jednoznaczność to pojęcia rozłączne. No chyba, że mówimy o rozbudowanej psychice bohaterów, ale psychika to nie świat. Jest w marvelu wielowymiarowość - szczególnie w marvelu kosmicznym (Thanos, Galactus, Silver Surfer, Adam Warlock), choć nie tylko (jako przykład historii niejednoznacznej można podać Kraven's last hunt), ale to mniejszość. Świat marvela jako taki jest jednak wybitnie czarno-biały - wiadomo kto dobry, a kto zły. I choćbyś nie wiem jak się napinał, nie da się moralności i psychologii postaci porównać do np. "Bez przebaczenia", "Mechanicznej Pomarańczy", czy z bliższego podwórka "Sandmana".


Wszyscy wiedzą, że te słowa można sobie interpretować na swój własny sposób. Wyraźnie się nudzisz.

Offline Jutrzen

Odp: Wielka Kolekcja Komiksów Marvela - cz.8
« Odpowiedź #1351 dnia: Luty 13, 2016, 05:51:20 pm »
Słowa mają konkretne znaczenia i nie można ich sobie interpretować na swój własny sposób, gdyż inaczej nie mógłby funkcjonować język jako narzędzie porozumiewania się.
"Wyraźnie się nudzisz". Powaliła mnie Twoja erudycja. Słabo jednym słowem.

Offline 8azyliszek

Odp: Wielka Kolekcja Komiksów Marvela - cz.8
« Odpowiedź #1352 dnia: Luty 13, 2016, 08:40:48 pm »
Dobra - pitolicie o głupotach, to może oceńcie konkret. Czy zaprezentowana w WKKM ciągłość wydarzeń od Avengers Impas, po Avengers vs X-Men was satysfakcjonuje? Czy te wszystkie eventy zbudowały odpowiednio złożony i spójny świat, w którym dzieją się ciekawe historie? Czy raczej jest to tylko prosta bajeczka dla małych dzieci oparta na szkicach i sztampie z przeszłości, dziejąca się w prostackim i niewiarygodnym universum?

Offline Antari

Odp: Wielka Kolekcja Komiksów Marvela - cz.8
« Odpowiedź #1353 dnia: Luty 13, 2016, 11:09:00 pm »
Nieśmiało tylko napomknę, że otrzymałem już tom 82 z Gildii, więc mają już egzemplarze na stanie jakby ktoś potrzebował. Uciekam, można spokojnie wracać do poprzednich dyskusji :)

Offline winckler

  • Kawaler Bractwa Św. Jerzego
  • ****
  • Wiadomości: 460
  • Total likes: 0
  • Płeć: Mężczyzna
Odp: Wielka Kolekcja Komiksów Marvela - cz.8
« Odpowiedź #1354 dnia: Luty 13, 2016, 11:43:11 pm »

Wszyscy wiedzą, że te słowa można sobie interpretować na swój własny sposób. Wyraźnie się nudzisz.


Bądźmy poważni. Ze słowami można zrobić wiele, ale nie należy robić z nimi wszystkiego. I nie wszystko się też (na szczęście) da zrobić. Choć to, że ta dyskusja zaczęła się od nayrotha sugestii, by nazwać ten tom "genderową krucjatą" (zapisuję poprawnie), pokazuje, jak wiele złego może robić i robi wciąż używanie słów, których znaczenia się nie rozumie lub których znaczenie celowo się przekręca.  O tym  chciałbym mówić, bo wydaje mi się, że właśnie sposób wykorzystania niektórych pojęć w tej dyskusji warto poddać refleksji (z nudów, jeśli nie z innego powodu, drogi Odpowiedzialny).
Podpisując się pod wieloma argumentami Kuby i absolutnie (stojąc zwyczajowo po stronie podejrzanej w niektórych oczach "postępowości") chciałem pochylić się nad pojęciami "propagandy" użytej przez drugiego z nich i "epickości" (tak jak pojmuje ją (chyba, bo tu w sumie trudno dociec) Gr8responsibility). I chcę to zrobić nie w ramach off-topu, ale w ramach tematu samego, bo jak tak sobie podczytywałem na przestrzeni dnia ten wątek, to myślało mi się gdzieś w głowie, że "Dziecięca krucjata" to nie jest zły komiks. I nie aż tak, jak na pierwszy rzut oka się wydaje, nieskomplikowany (nawet jeśli rozbudowanie raczej dominuje w nim nad niejednoznacznością, dzięki za ten rozróżniający post "znudzonego" forumowicza, Jutrzen)

Propaganda to termin określający nieetyczne praktyki informacyjne oparte o manipulację faktami i zmierzające do trwałego ukształtowania stosunków społecznych. Nie sądzę, by historia, którą napisał Allan Heinberg, miała taki charakter. Jest to z całą pewnością opowieść wynikająca z ugruntowanej wizji świata scenarzysty, którą akurat w tym momencie (jak można się dowiedzieć z posłowia) marvelowski edytor zdecydował się poprzeć, zgadzając się choćby na otwarty homoerotyczny związek. Jest w tym pewna intencja dydaktyczna, oswajająca homofobów z ich realnymi podskórnymi fascynacjami (bo wszyscy z wypiekami na polikach czytamy komiksy o facetach, którzy chodzą w obcisłych lateksowych wdziankach, udawanie przy tym, że jesteśmy "moralni" i "normalni" (cokolwiek i te pojęcia znaczą) to naprawdę szczyt obłudy).  Nie wydaje się jednak, by "Young Avengers" były znaczącą siłą w sugerowanej wyżej tajemnej batalii Marvela, mającej na celu zbudowanie świata równych szans. Raczej uwierzę ze zgoda Toma Brevoorta łączyła się z badaniami rynku, które pokazały, że solidna grupa czytelników ucieszy się z takiej pary postaci i kupi zeszyty poświęcone ich przygodom (podobnie jak inna grupa parę lat później ucieszyła się z muzułmańskiej bohaterki, która przy okazji zaskarbiła sobie też serca potomków imigrantów z Irlandii Północnej i stała się hitem). Amerykański komiks mainstreamowy w większości mówi o zjawiskach, które znaczna część czytelników zdecydowana jest uznać za zwyczajne, codzienne, akceptowalne. I tym samym - sądzę - dydaktyczny (nie propagandowy) aspekt tej opowieści wymierzony jest w tych, których nauczono (też raczej nie narzędziami właściwymi dla propagandy, choć kto wie...?) bać się inności, a którzy mają w sobie dość otwartości, by w wyuczonych postawach nie trwać bezwzględnie. Pewnie ten dydaktyzm dostrzegamy też wyraźniej, gdyż czujemy, że w naszym kraju wciąż sporo jest do zrobienia w tej mierze. Tę domniemaną otwartość czytelników opowieści o swojskości cyborgów, kosmitów i ostatecznie nawet (o zgrozo!!!) kobiet wykorzystuje Heinberg, pisząc historię, jakich w lateksowych krainach było już wiele, ale pokazując przy tym, że entuzjazmu opowieścią (o ile się mu poddamy) nie zmienia to, kogo pieści po godzinach jeden z głównych bohaterów. Jest to wdzięcznie, w moim odczuciu, zrobione. (Ale też nie jestem do końca obiektywny, bo przecież na wyprzedaże w Multiversum w Łodzi czy na Comics Wars przybywam głownie po to, by poocierać się o Wasze ciała, gdy tłoczymy się przy regałach... Taaaak!) 
"Epickość" zatem (wciąż czytacie poprzednie wersy, prawda?) pojmowana kolokwialnie jako "wspaniałość, fantastyczność" przedstawionego świata niesie z sobą (uświadomione lub nie) przekonanie o kulturotwórczym znaczeniu pewnych opowieści. Jeśli uznamy, że superbohaterowie są tym dla świata, czym Achilles (pamiętacie o jego związku z Patroklosem?) czy Odys byli dla Greków, to istotnie mnożąca się na kartach komiksu popularnego rzesza osób o homoerotycznej orientacji może być dla obyczajowych konserwatystów elementem zaiste kasandrycznej wróżby. Bo to, kim może dziś być z woli scenarzysty "YA" Wiccan, pokazuje, że świat się zmienił. A to, że Wiccan nie jest aż takim wyjątkiem dowodzi, że zmieniać się raczej nie przestanie.

Ta opowieść o Scarlet Witch może nie jest szczególnie wieloznaczna, ale broniłbym tego, że jest wielowymiarowa. Celem nie jest bowiem, w moim odczuciu, jedynie zabranie głosu w kwestii należnego homoseksualistom prawa do równorzędnego miejsca w społeczeństwie; jest to historia o ścieżkach szerzej pojmowanej emancypacji (
Spoiler: pokaż
Wanda zwolniona z odpowiedzialności jako narzędzie Dooma chce teraz poszukać swojego miejsca nie jako córka Magneto czy członkini Avengers, ale jako ona sama,
jakkolwiek banalnie by to nie brzmiało), o problematycznym statusie symboli i ikon (rozróżnienie dokonane w finale
Spoiler: pokaż
między Avengers jako rodziną i Avengers jako armią
), o szarościach wypełniających ten rzekomo czarno-biały świat (
Spoiler: pokaż
Iron Lad, Doom, Cyclops czy Emma Frost
jako przykłady postaci, których ścieżki do prostych nie należą...). Autoironiczna w wielu momentach "Krucjata dziecięca" oferuje tym samym dużo więcej niż tylko szansę na (wątpliwą) ekscytację w chwili, gdy
Spoiler: pokaż
Dr. Doom objawia się jako narzeczony Wandy
czy radość (odczuwaną przez samozwańczych poszukiwaczy oryginalności w komiksie superbohaterskim) z "genialnych" żartów z poczucia humoru Spider-Mana. To są radochy, których adresatem może być (wyjściowo) stereotypowy trzynastolatek, ale i tak jedynie taki  słabo zaprawiony w lateksowych bataliach. Pozostali, w których istnienie wciąż bardzo chcę wierzyć (i dlatego nie zgodzę się tu z absolutnie), to czytelnicy przechodzący od fabuły płynnie na te kolejne poziomy znaczeń (świadomie, a nie jako ofiary domniemanej indoktrynacji). Co czyni ten komiks tak interesującym bowiem, to pokrewna "Avengers na zawsze" wola, by "epickie" podróże w czasie uczynić przestrzenią refleksji o miejscu (super)bohaterów w kulturze i roli czasów w kształtowaniu się takich a nie innych światów przedstawionych. Pod tym względem najświeższy tom WKKM to niezwykle interesująca lektura.             
„Wszelkie zbieranie jest konserwatywne".

„I absolutnie nie piszę tego złośliwie, tylko tak to obiektywnie wygląda z mojego puntu widzenia".

Offline horror

Odp: Wielka Kolekcja Komiksów Marvela - cz.8
« Odpowiedź #1355 dnia: Luty 14, 2016, 06:42:53 am »
Winckler - szacunek za twoje ostatnie posty. Zgadzam się z tobą aczkolwiek nie sądzę byś dał radę tym wiatrakom. 

Offline absolutnie

Odp: Wielka Kolekcja Komiksów Marvela - cz.8
« Odpowiedź #1356 dnia: Luty 14, 2016, 08:38:36 am »

Propaganda to termin określający nieetyczne praktyki informacyjne oparte o manipulację faktami i zmierzające do trwałego ukształtowania stosunków społecznych. Nie sądzę, by historia, którą napisał Allan Heinberg, miała taki charakter. [...]  Amerykański komiks mainstreamowy w większości mówi o zjawiskach, które znaczna część czytelników zdecydowana jest uznać za zwyczajne, codzienne, akceptowalne. I tym samym - sądzę - dydaktyczny (nie propagandowy) aspekt tej opowieści wymierzony jest w tych, których nauczono (też raczej nie narzędziami właściwymi dla propagandy, choć kto wie...?) bać się inności, a którzy mają w sobie dość otwartości, by w wyuczonych postawach nie trwać bezwzględnie. Pewnie ten dydaktyzm dostrzegamy też wyraźniej, gdyż czujemy, że w naszym kraju wciąż sporo jest do zrobienia w tej mierze.


Chętnie się zgodzę na nazwanie komiksu "Krucjata dziecięca" dydaktycznym, bo słowo to w większym stopniu oddaje to, o czym pisałem. Jest to komiks, który poucza odbiorcę, jak nalezy postępować, sprowadza skomplikowane zagadnienia do prostych schematów, co pozwala na szybkie oddzielanie tego, co dobre, od tego, co złe. Itd.


Niewątpliwie jest to komiks epicki. Termin ten (epicki) ma tak szerokie znaczenie, że można go zastosować do wielu rzeczy, które nie są ani wielowymiarowe, ani niejednoznaczne, ani skomplikowane. Powinny być jedynie rozbudowane. Tu chciałem podkreślić, że słowa te nie są dla mnie synonimami.


Kwestii wielowymiarowości, niejednoznaczności i skomplikowania "Krucjaty dziecięcej" nie chciałbym rozważać w teorii, bo to są zjawiska widoczne przez porównanie. Na przykład, "Black Hole" Burnsa albo "David Boring" lub "Jak żelazna rękawica..." Clowesa są bardziej niejednoznaczne od tej opowieści. "Maus" i "Życie nie jest takie złe..." - bardziej skomplikowane, a "Strażnicy" są bardziej wielowymiarowi. Chcę jednak podkreślić, że podając te przykłady zmierzam do tego, by jedne komiksy nazwać dobrymi a inne złymi.
Na przykład, prostota i jednoznaczność są zaletami baśni i we wszystkich baśniach są zachowane, niezależnie od epickiego rozmachu, z jakim zostały one opowiedziane.
Nadymanie się i przekonywanie nieprzekonanych, że mamy tu do czynienia z dziełami na miarę Dostojewskiego, nie ma sensu.


Dodam, że czytam komiksy o superbohaterach bez przykrości i nie mam wobec nich uprzedzeń, ale oceniam  je przez porównanie z innymi komiksami, które także czytam i których czytanie poleciłbym każdemu, a zwłaszcza tym, którzy uważają, że w wyniku ich czytania nabyłem jakichś uprzedzeń.

Imaginary enemies are not hard to conjure into being.

Offline radef

Odp: Gdzie kupować komiksy?
« Odpowiedź #1357 dnia: Luty 14, 2016, 10:29:52 am »
Eternalsów nie chcę nawet za 10 zł.
Świetny komiks, mi się bardzo podobał. W przeciwieństwie do takiego "Extremisa", którego kiedyś zakupiłem z Allegro za jakieś 30 złotych, który jest po prostu komiksem słabym.
Czytaj Kaczą Agencję Informacyjną - http://www.komiksydisneya.pl/
Kupuj na Book Depository wspierając KAI - http://www.bookdepository.com/?a_aid=kaczaagencja

Offline 8azyliszek

Odp: Odp: Gdzie kupować komiksy?
« Odpowiedź #1358 dnia: Luty 14, 2016, 11:34:34 am »
@UP
Masz rację - jest słaby. Dlatego go nie kupiłem jak był w kiosku. 10 zł mogę dać. Ale Eternalsi rysowani przez Romitę, nawet z udziałem Iron Mana, w ogóle mi nie podeszli.

@DOWN
Jest sztampowy i słaby i średnio rysowany. Ale ważnie fabularny - potem już ciągle się wspomina o tym extremisie i za 10 zł można go mieć. A czy ktoś pamięta coś o Sersi i innych?? No właśnie. :)
« Ostatnia zmiana: Luty 14, 2016, 12:07:15 pm wysłana przez 8azyliszek »

JanT

  • Gość
Odp: Odp: Gdzie kupować komiksy?
« Odpowiedź #1359 dnia: Luty 14, 2016, 11:56:11 am »
Extremis nie jest słaby http://www.goodreads.com/book/show/43739.The_Invincible_Iron_Man prawie 9000 osób nie może się mylić  :biggrin:

Offline graves

Odp: Wielka Kolekcja Komiksów Marvela - cz.8
« Odpowiedź #1360 dnia: Luty 14, 2016, 12:07:51 pm »

Świat Marvela nie jest wielowymiarowy, niejednoznaczny, nieskomplikowany ?


Pokaż mi inny świat w jakimkolwiek komiksie ( może być Europejski jeżeli chcesz ), gdzie jest on bardziej rozbudowany.
Może Świat z Yorgi :wink:
"It is an old maximum of mine that when you have excluded the imposible, whatever remains, however improbable, must be the truth."

Offline VooDoo79

Odp: Odp: Gdzie kupować komiksy?
« Odpowiedź #1361 dnia: Luty 14, 2016, 12:40:42 pm »
Extremis nie jest słaby http://www.goodreads.com/book/show/43739.The_Invincible_Iron_Man prawie 9000 osób nie może się mylić  :biggrin:

Zawsze się dziwiłem dlaczego niektórzy tak krytycznie oceniają Extremis, dla mnie to jeden z najlepszych tomów w całej kolekcji taki nowy skok w przyszłość dla Iron Mana, Warren Ellis w świetnej formie rysunki wręcz niesamowite sama historia w sobie konkretna i wyczerpująca która ma swoje następstwa przez kolejne lata, normalnie nie ma się do czego przyczepić  :roll:

Offline winckler

  • Kawaler Bractwa Św. Jerzego
  • ****
  • Wiadomości: 460
  • Total likes: 0
  • Płeć: Mężczyzna
Odp: Wielka Kolekcja Komiksów Marvela - cz.8
« Odpowiedź #1362 dnia: Luty 14, 2016, 12:58:37 pm »
(...) Niewątpliwie jest to komiks epicki. Termin ten (epicki) ma tak szerokie znaczenie, że można go zastosować do wielu rzeczy, które nie są ani wielowymiarowe, ani niejednoznaczne, ani skomplikowane. Powinny być jedynie rozbudowane. Tu chciałem podkreślić, że słowa te nie są dla mnie synonimami.

Zgoda. Epickość nie sugeruje wieloznaczności. Wyjściowo wszak "epicki" znaczy tylko i wyłącznie "charakterystyczny dla epiki". Nowe znaczenie w języku polskim zostało dla "epickości" zapożyczone z angielskiego. I teraz dla większości ten epitet określa historie niezwykłe i o podniosłym znaczeniu, konotując też pozytywny stosunek do tego rodzaju fabuł. To, jak definiuje epickość Gr8responsibility, jest z perspektywy "poprawnościowców" błędem językowym. Fakt jednak, ze takie ujęcie jest coraz częściej spotykane sprawia, że jako znaczenie potoczne już weszło do niektórych słowników. I raczej się stamtąd nie ruszy.

Na przykład, prostota i jednoznaczność są zaletami baśni i we wszystkich baśniach są zachowane, niezależnie od epickiego rozmachu, z jakim zostały one opowiedziane.
Nadymanie się i przekonywanie nieprzekonanych, że mamy tu do czynienia z dziełami na miarę Dostojewskiego, nie ma sensu.

Dodam, że czytam komiksy o superbohaterach bez przykrości i nie mam wobec nich uprzedzeń, ale oceniam  je przez porównanie z innymi komiksami, które także czytam i których czytanie poleciłbym każdemu, a zwłaszcza tym, którzy uważają, że w wyniku ich czytania nabyłem jakichś uprzedzeń.

Przejrzenie niektórych dawniejszych i bieżących wątków z forum, pozwala zrozumieć, na czym polega przykład niereformowalnego nieprzekonanego. Nie zmienia to jednak faktu, że granica między zainteresowaniem prostymi, jednoznacznymi fabułami a utworami tzw. złożonymi jest w moim odczuciu momentami bardzo płynna. Tak jak w przypadku baśni, których prostota nie zmusza wcale do prostych odczytań i pokazuje, czym są na przykład jako zapis lęków, nadziei i wierzeń kultur, które je stworzyły.
 
To, czego czasem doszukuję się w komiksach superbohaterskich, może być tylko próbą usprawiedliwienia czasu poświęconego na praktykowanie tej "guilty pleasure". Ale myślę sobie, że spekulowanie na temat ukrytych wymiarów czasem pozornie prostych fabuł (na przykład przez wykorzystanie kontekstu historycznego, społecznego itd.) czyni je po pierwsze ciekawym dokumentem konkretnego czasu (przypadek "Żbików" czy superbohaterskich przygodówek Stana Lee obecnych w WKKM), po drugie zaś ma szansę pokazać, o ileż więcej możliwości dają utwory o mniej jednoznacznej konstrukcji i mniej konwencjonalnych rozwiązaniach kompozycyjnych. Hierarchia ta nie jest jednak wcale prosta, bo gdy zmierzymy dzieło przykładając je do skali sugerowanych przez nie samo ambicji jego twórców, to może się okazać, że prostolinijna opowieść przygodowa stanie ponad pretensjonalnym bublem silącego się na artyzm grafomana.   
Twardogłowych do eksplorowania innych komiksowych światów nie przekonamy (wybacz liczbę mnogą, jeśli nieusprawiedliwiona; założyłem, że ten front nas łączy), ale tych którzy nas podczytują i zastanawiają się, co poza pelerynami i rajtuzami ma do zaoferowania komiksowe multiversum, mogą tego rodzaju dywagacje potraktować jako niezobowiązującą inspirację, by na przykład któryś z wymienionych przez Ciebie tytułów jednak wziąć na warsztat. I po przepracowaniu tematu seksu nastolatków w odniesieniu do omawianego wątku "Krucjaty dziecięcej" pomyśleć o tym w kontekście "Black Hole" na przykład!     
„Wszelkie zbieranie jest konserwatywne".

„I absolutnie nie piszę tego złośliwie, tylko tak to obiektywnie wygląda z mojego puntu widzenia".

Offline kuba g

  • Stolnik bracki
  • *****
  • Wiadomości: 1 949
  • Total likes: 0
  • Płeć: Mężczyzna
  • a fuel injected suicide machine
Odp: Odp: Gdzie kupować komiksy?
« Odpowiedź #1363 dnia: Luty 14, 2016, 01:01:29 pm »
Zawsze się dziwiłem dlaczego niektórzy tak krytycznie oceniają Extremis, dla mnie to jeden z najlepszych tomów w całej kolekcji taki nowy skok w przyszłość dla Iron Mana, Warren Ellis w świetnej formie rysunki wręcz niesamowite sama historia w sobie konkretna i wyczerpująca która ma swoje następstwa przez kolejne lata, normalnie nie ma się do czego przyczepić  :roll:


To jest specyfika klientów może? Jeżeli popatrzysz np. jakie opinie kiedyś ten komiks zbierał w polskiej części internetu (Avalon, daje ten przykład bo tam bywasz) czytającej coś więcej (i wcześniej) niż WKKM to "Extremis" zawsze było komiksem, który nazwałbym "powszechnie lubianym". Pojedyncze głosy osób rozczarowanych komiksem może i były ale tak na prawdę to widzę ich więcej dopiero od niedawna (cholera, ten komiks ma już 10 lat).

To nawet nie jest pojazd po nikim (zanim nożyce przemówią), po prostu wydaje mi się, że jest pewna zależność w tym.
perły przed wieprze

Offline 8azyliszek

Odp: Wielka Kolekcja Komiksów Marvela - cz.8
« Odpowiedź #1364 dnia: Luty 14, 2016, 01:18:50 pm »
Zawsze się dziwiłem dlaczego niektórzy tak krytycznie oceniają Extremis, dla mnie to jeden z najlepszych tomów w całej kolekcji taki nowy skok w przyszłość dla Iron Mana, Warren Ellis w świetnej formie rysunki wręcz niesamowite sama historia w sobie konkretna i wyczerpująca która ma swoje następstwa przez kolejne lata, normalnie nie ma się do czego przyczepić  :roll:


To jest specyfika klientów może? Jeżeli popatrzysz np. jakie opinie kiedyś ten komiks zbierał w polskiej części internetu (Avalon, daje ten przykład bo tam bywasz) czytającej coś więcej (i wcześniej) niż WKKM to "Extremis" zawsze było komiksem, który nazwałbym "powszechnie lubianym". Pojedyncze głosy osób rozczarowanych komiksem może i były ale tak na prawdę to widzę ich więcej dopiero od niedawna (cholera, ten komiks ma już 10 lat).

To nawet nie jest pojazd po nikim (zanim nożyce przemówią), po prostu wydaje mi się, że jest pewna zależność w tym.

Bo to jest słaby komiks. Napisany po linii najmniejszego oporu od sztancy. Pojawia się nagle nikomu nieznany , potężny przeciwnik. Bohater rusza na niego, ale dostaje potężne baty. Jednak vilan go nie zabija. Dlatego bohater zbiera się do kupy, analizuje swoje błędy, wyciąga wnioski, wymyśla nowy sposób na vilana, bije się z nim drugi raz, wygrywa, koniec komiksu.

Praktycznie to są dowolne przygody Spider-Mana z lat 60-tych i 70-tych. Standardowy schemat budowy komiksu trykociarskiego. Dlatego jak widzę coś takiego w 2006 roku, to nie jestem zadowolony. Poza tym słabe, brudne rysunki mi się nie podobały i nie pomogły w jego odbiorze. 40 zł nie jest dla mnie wart, ale 10 dać mogę. :)