A tak z innej beczki, pokusiłby się ktoś o krótki opis nadchodzących tytułów z WKKM? Od "Kapitan Ameryka i Falcon: Tajne Imperium" do "X-Men: Rozłam". Kilka stron wcześniej Garf dość ładnie to przybliżył. Czytało się to świetnie i bardzo ułatwiło mi selekcję, co kupić, a co odpuścić bo nie warto. Może większość osób zna te pozycje i wybór jest oczywisty, ale ja jestem zielony w tym temacie :/
Dzięki za pochlebną ocenę, ale muszę zaznaczyć, że nie pretenduję do miana żadnej wyroczni w tym temacie. Opierałem się na ogólnych opiniach i własnych wrażeniach (przeczytałem gdzieś tak 1/4 całej kolekcji do tej pory) i nie czytam za bardzo oryginałów, więc nie mogę powiedzieć zbyt wiele o nadchodzących tomach. Tu potrzeba opinii jakiegoś eksperta
Wiem na razie tyle:
"Nadejście Galactusa" wezmę na pewno, bo te zeszyty uznaje się za szczytowe osiągnięcie runu Lee i Kirby'ego w "Fantastycznej Czwórce". W dodatku ja jestem dość "odporny" na oldskulowe dialogi. Poza tym, w tym albumie mamy ogromne zagęszczenie ważnych wydarzeń: debiut społeczności Inhumans, ślub Sue i Reeda i pierwsze występy Galactusa i Silver Surfera (wiele wydarzeń z tych zeszytów stanowi tło dla akcji
Marvels).
O "Pierwszych Avengers" nie słyszałem nic, co pozwoliłoby ocenić ten tom wyżej niż przeciętnie. Steve Rogers, Tony Stark i Thor walczą tu z Helą, skandynawską boginią śmierci, która chce rozszerzyć swe wpływy na wszystkie Dziewięć Krain (Asgard, Midgard i pozostałe). Może to chyba zainteresować co gorętszych fanów tych trzech herosów.
Trafiałem też na krytyczne głosy wobec "Rozłamu". Chyba Anionorodnik pisał, że Marvel postanowił na siłę uczynić z Wolverine'a, ulubieńca tłumów, jedną z centralnych postaci w tej opowieści. Odbiło się to na wiarygodności charakterów postaci: Logan występuje jako głos rozsądku i przeciwnik rozwiązań siłowych i sprzeciwia się pomysłom Cyclopsa, uznając je za zbyt niebezpieczne. Hmm.
Jeśli chodzi o "Tajne Imperium" to zdaje się Fragsel pisał, że tom jest pod pewnymi względami podobny do "Demona w butelce": o obu mówi się, że nowatorsko poruszyły ważne tematy (alkoholizm, afera Watergate), ale w obu wypadkach te wątki są rozwinięte w zakończeniu, a reszta to zwyczajny komiks superhero z tamtych czasów. Co też może być fajne.
O "Iron Manie" i "Doktorze Strange" nie wiem nic. Nawet prosiłem parę stron temu kogoś, kto przeczytał tego pierwszego o jakąś opinię (ponawiam!). Zasadniczo z tej grupy wezmę na pewno "Czwórkę" i waham się nad "Iron Manem". Reszta raczej nie: nie jestem jakimś wielkim fanem Doktora Strange'a, a przy tylu świetnych komiksach, które teraz wychodzą i moich ograniczonych finansach już nawet nie biorę komiksów, które uznam za przeciętne albo nie do końca w moim guście.