Pamiętam jak gdzieś w 2002, kiedy szedłem do kina na pierwszego Spidermana, znajomi patrzyli się na mnie z pobłażaniem. Usłyszałem nawet coś w stylu "Ty oglądasz takie filmy?". Ekranizacja komiksu była postrzegana jako coś infantylnego, na zasadzie "czego to oni jeszcze nie wymyślą". Teraz, w tym samym środowisku usłyszałem coś takiego:" Widzieliście trailer Age of ultron? To będzie film roku". Dostrzegam u ludzi ewidentną zmianę optyki. Stworzył się większy popyt. W jednym z Empików (Warszawa, Arkadia) Avengersi mają osobne stanowisko z różnymi gadżetami. To plus seriale będące ekranizacją wątków komiksowych na pewno miało przełożenie na zainteresowanie medium komiksu. Do dyskusji zostaje, czy duże czy małe, ale moi znajomi nie traktują już tego jako dziwactwo. Ojciec nie czytający komiksów kupuje je swojemu synowi, ale żeby sprawdzić, czy treści w środku są odpowiednie dla dzieciaka, wertuje komiks.
Oprócz tego wygląda na to, że po zamieszaniu z podwyżką Vatu (chyba 2012?), wydawnictwa mają teraz więcej pieniędzy, inwestują odważniej. Takie mam wrażenie.
Do tego dochodzi to, co mnie zaskoczyło najbardziej: małe wydawnictwa. Ktoś ma na tyle inicjatywy, by sprawdzić rynek, kupić licencję, przeprowadzić proces druku i dystrybucji. Strasznie temu kibicuję.
Co do tego, czy mamy więcej pieniędzy: czy to zasługa Unii czy nie, to nie będę ryzykował dyskusji, ale faktem jest, że Polacy mają teraz więcej pieniędzy i potwierdzają to badania. Jest coś takiego jak tzw.disposable income, czyli kasa jaka zostaje ludziom po opłaceniu rachunków, kupnie jedzenia itd. Ta wartość wzrosła w PL dwukrotnie od około 2000 roku (jak ktoś będzie nalegał, to poszukam źródła badań). Podział wewnątrz tych środków również zmienia się na przestrzeni lat i moim zdaniem, udział w nich pieniędzy na zakup komiksów, w grupie prawdziwych fanów, uległ zwiększeniu.
I w tym momencie dochodzi do związania się tych dwóch stron: odwaga wydawnictw, większe budżety i większa skłonność do zakupu.
Jak ja na to reaguję, jako czytelnik? Szyję jak mogę, ale budżet trzeszczy. Zaczynam już odrzucać pozycje, które kiedyś bym pewnie wziął. Powodowany brakiem miejsca, zacząłem pozbywać się poszczególnych komiksów. Jedyna szansa dla wydawnictw to zróżnicowany gust odbiorców: ja odrzucę to, inny uzytkownik forum odrzuci co innego.
Czy będzie zapaść? Nie koncentrując się na tym konkretnie użytym terminie, na pewno będzie wypłaszczenie. Nie sądzę, żeby klapnęło jak w latach 90, ale to jest naturalna część rozwoju rynku. Mieliśmy już coś podobnego w okolicach 2005-07, o ile dobrze pamiętam. Nie było tak, że w sklepach nic nie było, ale wydawcy ewidentnie wtedy zwolnili. Pamiętam koniec roku 2006 albo 07, kiedy Egmont powiedział, że nic nie wyda w Grudniu (!), bo zbiera siły, czy coś takiego. I pamiętajcie, że taki czas jest wielką szansą na zaistnienie dla nowych/alternatywnych/ szukających nowej drogi itd.