Motyw bohaterów: wszyscy doskonale zdają sobie sprawę, że są postaciami klasy C w przestępczym świecie. Oczywiście są przekonani, że to nie ich wina tylko przypadek o tym zadecydował. Bo przecież gdy Kingpin robił „casting” na zlecenie zlikwidowania Daredevila, Bullseye wygrał to tylko dlatego bo Boomerang miał na sobie ten pierwszy, głupkowaty strój z boomerangiem na czole. I tylko tyle, umiejętnościami przecież go przewyższa… no ale nic los tak chciał. Zresztą jak sam stwierdził z minusem dla DD bo Fred to złoczyńca z zasadami:
SPOILER! Nie zabija kobiet – kumacie o co chodzi ? SPOILER! 😊. Pomimo wysokiego ego, które bohaterowie przedstawiają samotnie w zaciszu lub stricte w swoim gronie. Gdy nikt ich
nie widzi i nie słyszy😊 . Wszystko pryska gdy pojawia się konieczność konfrontacji z „poważnym graczem świata komiksowego” przykładowo z Punisherem czy Chameleonem – PRZEZABAWNE !!!
Scenariusz jest bardzo precyzyjnie napisany. Nie ma dłużyzn nie istnieje jakieś przeciąganie serii numerami na siłę (Ups! Wyjątkiem są numery 10 -11 ale o tym na końcu). Okładka serii bardzo dobrze oddaje nastawienie złoczyńców w Nowym Jorku do Spidera. Jest inaczej. Wszyscy się go boją. Przedstawiany jest jako taki Boogeyman świata przestępczego. Pająk się zmienił. Już nie jest wesołkiem, nie sypie żartami, leje niemiłosiernie, znęca się, to ktoś zupełnie inny, zmora budząca strach. Zdajemy sobie oczywiście sprawę dlaczego tak jest? To Marvel Now! I wiemy kto jest tutaj Superior Spider-Man’em ? Generalnie sam pająk nie pojawia się zbyt często. Widnieje raczej w retrospekcjach i opowieściach jako straszydło, o którym już wspominałem. Aha od czapy dodam, że plus leci sporo nawiązań do legendarnych filmów czy seriali min. Fight Club czy Breaking Bad. Oczywiście jest tego więcej ale wszystko jest naprawdę dobrze złożone.
Spencer pojechał tutaj po bandzie. Dostajemy 370 + stron nieziemsko napisanej
komediowej przejażdżki. Bardzo chciałbym poznać dalsze losy bohaterów. Nie ukrywam, że najbardziej zależało by mi na jakiejś solo serii Boomeranga od teamu Nick / Steve. On w moich oczach, i pewnie w waszych też po przeczytaniu, stał się graczem klasy A w Marvelu. To co odpierdzielał zaskakiwało i żenowało ale przede wszystkim rozśmieszało do łez – DOSŁOWNIE. Cholera no strasznie się cieszę, że wpadło mi to w ręce i to jeszcze w formie Onibusa – jeden tom. Kompletna historia. Tak jak kolega z fb ja też tego nie sprzedam to materiał na re-read dla totalnej poprawy humoru. Absolutny powiew świeżości w świecie superbohaterskim. Wg. mnie baaardzo wzbogacił by ofertę Egmontu. 2 tomy w tpb lub jeszcze lepiej jeden grubasek. Przydało by się HC dla trwałości bo to właśnie tę serię będziecie pożyczali znajomym i będziecie czytali kilka razy. Niestety jednak muszę zaznaczyć, że SFOSM to bardzo specyficzna rzecz. Obawiam się, że komiks może nie spodobać się młodszym widzom. Tak jak gdy byłem w kinie na Loganie siedziało przede mną dwóch typków jakoś z ogólniaka i cały czas siedzieli na telefonach i mówili, że film jest zamulony. Nie, że seria jest podobna do Logana tak sobie machnąłem. Po prostu nie ma tu takich epickich starć i wszelakiej mordobitki. Kurde no jak to przybliżyć… może gdyby robiono ekranizację tego komiksu to powinien za sterami usiąść Guy Ritchie. hmmm chociaż i on walną teraz tego króla Artura syna Anarchii.. no to nie wiem. Ja mam 3 dychy przejechane. Filmy, do których nawiązuje Spencer znam a wszystkie żarty zrozumiałem. No ! czyli już wiecie o co mi chodziło
😊
Całość serii to zeszyty 1 – 17, żadnych annuali, zapychaczy. Teraz dosyć istotna kwestia. Może znajdą się tacy którzy wykupią subskrypcję digital żeby to machnąć. Moja rekomendacja czytania : od nr 1 do 9 potem 12 – 17 a na końcu 10 -11. Dlaczego ? bo ongoing historii leci właśnie w tej kolejności. Zeszyt 10 to historyjki trzech bohaterów z przeszłości, które nie mają absolutnie żadnego znaczenia dla opowieści a 11 to sesja terapeutyczna na wzór tej z Fight Clubu innych bohaterów klasy C może nawet D i ich spotkań z Człowiekiem Pająkiem. To taka kropka nad i po „ssawce”, którą będziecie mieli po głównej serii. Zresztą omnibus jest dokładnie tak zszyty. Ostatnie historie to 10 i 11 + bardzo fajny bonus w postaci komentarzu Lieber’a pod znaczącymi panelami – uwielbiam to.
Mimo tego, iż wcześniej zrobiony Deadpool by P & D oraz Superior Foes of SM to tytuły komediowe absolutnie nie mogę ich porównać. Posehn i Duggan rozpisali się na ponad 1300 stron i z czystym sumieniem wiem, że znalazł bym w tym równowartość 370 storn bardzo dobrego komiksu który machną Spencer. Zresztą to zupełnie inny rodzaj rozrywki.
Ja wystawiam TSFOS-M solidne 9/10. Absolutny must read. Powiew świeżości w stajni Marvela i czysta rozrywka, której tak bardzo oczekiwałem !
Polecam i pozdrawiam !